Borys Szarow
Megalodon –
kopalny rekin, który żył na Ziemi 25 – 1,5 MA temu. Całkowita długość zębów megalodona wynosi 180 mm. Zęby żadnego
rekina nie mają takiej długości… Tyrannosaurus
rex – dinozaur żyjący około 68 MA temu był jednym z największych zwierząt
lądowych, które istniały na Ziemi. Jego kły sięgały długości 300 mm.
Biblię nie bez kozery nazywają
Księgą Ksiąg. Dla ludzi wierzących jest ona święta. Dla ludzi twórczych jest
ona natchnieniem. Niektórzy twierdzą, że cała światowa literatura i historia, a
także kino, teatr i sztuka, bazuje na historiach biblijnych, i ci wszyscy
pisarze, malarze, rzeźbiarze, i inni niczego nowego nie wymyślili. Wiele ciekawych
rzeczy znaleźli w Biblii historycy. Są w niej także i techniczne zagadki. Ale
niemniej ciekawe są biblijne zwierzęta. Spróbujemy się zorientować, czym był
biblijny behemot z lewiatanem, które pojawia się w czasie Sądu Ostatecznego?
Czy biblijny wąż z ogrodu Eden miała nogi? W brzuchu jakiej ryby ukrył się
prorok Jonasz?
A
ja widziałem behemota w ZOO…
Któż nie pamięta tej kwestii
młodego słuchacza Akademii im. Suworowa z filmu „Oficerowie”? (reż. Władimir Rogowoj, 1971) Gruboskórni
mieszkańcy afrykańskich rzek są naprawdę zabawni. Pooglądać je w ZOO, to
autentyczna atrakcja dla dzieciaków. Ale mało kto wie, że w Naturze te
zwierzęta są bardzo niebezpieczne: broniąc swego terytorium są w stanie zadusić
i zmiażdżyć każdego naruszyciela – od człowieka do słonia. Każdego roku w
Afryce wskutek ataku hipopotamów ginie więcej ludzi niż od ataków krokodyli!
Poza tym samo słowo behemot w stosunku do masywnych
mieszkańców rzek Afryki, weszło do obiegu dopiero w XIX wieku i tylko w Rosji.
Przeszło ono z niemieckiego i francuskiego, ale hipopotamy zostały nazwane tak
tylko przez Rosjan. Europejczycy nazywali behemotami
każde duże, gruboskórne zwierzę. Ale kiedy tylko zoolodzy opisali i nazwali to
zwierzę – Hipopotamus amphibius,
przyjęła się doń nazwa hipopotam. A zatem w Europie behemot spotyka się tylko w Biblii.
W Piśmie Świętym behemot to straszliwe zwierzę.
Uosobienie strachu i sił ciemności. Nogi jego podobne do kolumn, kiedy idzie,
ziemia się trzęsie, a ryk podobny do ryku tysięcy mosiężnych trąb. We wczesnym
Średniowieczu słowo behemot było
używane wymiennie ze słowem skotina (nie
mylić ze słowem skatina – bydło –
przyp. tłum.) oznaczającym coś ogromnego, wrogiego, przerażającego i
przewyższającego wielkością wszystko, co znamy. (Zob. Hi 40,15-19 – przyp.
tłum.)
Czy był to według autorów
biblijnych tekstów, znany nam wszystkim hipopotam? Dawni Żydzi doskonale znali
te ogromne zwierzęta, które choć wielkie, to jednak dawały się oswoić ludziom.
Faraonowie egipscy za punkt honoru uznawali posiadanie w swych parkach słoni,
nosorożców i hipopotamów właśnie. Ponadto myśliwi z plemion podbitych przez
Egipt, wyprawiali się do samego serce Afryki w celu przywiezienia żywych zwierząt
z tych wymienionych powyżej gatunków. Tak więc wielkiego strachu te behemoty wywołać nie mogły.
A jednak w wioskach Centralnej
Afryki miejscowi artyści pokażą wam i nawet sprzedadzą gliniane figurki bardzo
przypominające sylwetką rekonstrukcję stegozaura – Stegosaurus stenops, S.
armatus (najpopularniejszy i najwcześniej odkryty) i S. longispinus oraz S.
ungulatus. No a przecież biblijny behemot
jest bardzo podobny do stegozaura właśnie – nieprawdaż?
Wychodzi na to, że pamięć o
zwierzętach wymarłych miliony lat temu, na długo przed pojawieniem się
człowieka, jakimś sposobem uchroniła się u plemion żyjących poza cywilizacją.
Jest to absolutnie nieprawdopodobne, jeżeli się nie założy, że współcześni pierwszych
autorów tekstów biblijnych rzeczywiście zetknęli się z cudem ocalałymi
pozostałościami dinozaurów. (Podobnie rzecz się ma w przypadku
południowoamerykańskich tajemniczych artefaktów, tzw. kamieni z Ica i figurek z
Acambaro, wśród których są wyobrażenia różnych dinozaurów – przyp. tłum) I kto
wie, czy w dżunglach nie spacerują sobie ocalałe jakimś sposobem stegozaury?
Zacytuję taki przykład. Na
niektórych antycznych egipskich i żydowskich wyobrażeniach znajduje się
narysowana dziwna ryba, zawsze brzuchem do góry. Jednakże antyczni Żydzi i
Egipcjanie dbali o realizm swoich obrazów z Natury, ale takich ryb ichtiologia
w ogóle nie znała. Niektórzy archeologowie stworzyli ad hoc hipotezę: dawni malarze z jakiegoś powodu zaczęli rysować
chore ryby, pokazując nam tym samym jakąś ekologiczną katastrofę. Inni mówili o
tym – jakieś wymysły, malarska fikcja, czy błąd. Ale w końcu lat 60. podobną
rybkę wyłowiono w środkowym biegu Nilu – i okazało się, że ona zawsze pływa
brzuchem do góry – ot, taka jej natura!
Śladami
megalodona
W Biblii figuruje jeszcze jeden
odpowiednik behemota – wieloryb, w
brzuchu którego przez trzy dni ukrywał się prorok Jonasz, którego wyrzucono ze statku w czasie sztormu do morza jako
przebłagalną ofiarę. (Zob. Jon 1,3-16; 2,1-11 – przyp. tłum.) Nie dziwcie się,
bowiem ssaki waleniokształtne powstały około 60 MA temu od parzystokopytnych,
kiedy to wybrały sobie wodny sposób życia. Jeżeli zestawimy ze sobą rozmiary
człowieka – 1,75 m i płetwala błękitnego – 33 m, to ta historia wcale nie
będzie już taka nieprawdopodobna. Jednakże taka oczywista analogia nie jest
adekwatna – wszystkie tego rodzaju wieloryby należą do podrzędu fiszbinowców.
One żywią się planktonem i tak duży obiekt jak człowiek po prostu nie może
zostać połknięty, bowiem wieloryby te mają bardzo ciasny przełyk, w którym
zmieścić się może jedynie śledź. Tak więc człowiek nie może się dostać do jego
żołądka za filtrującymi plankton fiszbinami…
Zębate wieloryby (delfiny,
orki) są o wiele mniejsze i nie mogą połknąć człowieka w całości. Jest to
fizyczna niemożliwość. Oczywiście poza kaszalotem – w jego przypadku mógłby on
połknąć człowieka w całości. Niestety – przez trzy dni Jonasz by tam nie mógł
przeżyć, bo kaszaloty mają bardzo stężone soki żołądkowe i są one w stanie dać
radę gumie czy neoprenowi, a co dopiero ludzkiej skórze. Tylko że przypadków
ataku czy chociażby dobrowolnego przybliżenia się kaszalota do człowieka nie
stwierdzono.
A zatem może był to gigantyczny
rekin? Najwięksi przedstawiciele tego gatunku niejednokrotnie przewyższają
człowieka swymi rozmiarami. Żołądek u tych ryb łatwo się rozciąga, a niektóre
gatunki mają zwyczaj czyścić żołądek metodą nausealną, czyli mówiąc prościej –
wyrzucania jego zawartości przez paszczę. Dla legendy Jonasza dwa dodatkowe punkty
– najpierw rekin połknął go przez pomyłkę, a potem zwrócił jako coś
niestrawnego.
No, ale największe gatunki:
rekin wielorybi (Rhicodon typus) – do
20 m długości – ogromna i wielkogęba ryba, żywi się tak jak wieloryby –
planktonem, a obiekt większy od śledzia nie przechodzi mu przez przełyk.
Żarłacze biały (Carcharodon carcharias)
i tygrysi (Galeocerdo cuvier) i kilka
gatunków pomniejszych nie omieszkają połakomić się na ludzkie mięso i Jonasza
mogłyby pożreć. Ale one najpierw pożywienie rozgryzają, a potem połykają
mniejsze kawałki. No i po trzech dniach przebywania w żołądku rekina Jonasz
przedstawiałby sobą raczej opłakany widok… Stężenie kwasu solnego (HCl) w
żołądku tych ryb sięga 3% i dzięki temu pożywienie jest bardzo szybko trawione,
więc zostałby on tam szybko strawiony.
Co prawda dzisiejsze rekiny
miały jeszcze większych pobratymców. To megalodony (Carcharodon megalodon), które pojawiły się około 30 MA temu i
wymarły około 1,5 MA temu. (Niektórzy uczeni twierdzą, że megalodony pojawiły
się daleko wcześniej, bo już pod koniec mezozoiku – przyp. tłum.) Osiągały one
długość do 30 m, a jeden ze znalezionych zębów tego rekina miał 18 cm długości!
Taka bestia jest w stanie połknąć każdego bez rozgryzania, zaś system pokarmowy
u dawnych ryb nie był tak skomplikowany jak u współczesnych rekinów. Być może
Jonasz został połknięty przez tego mieszkańca morskich głębin? Ale najszybciej
przeczekanie sztormu we wnętrznościach wieloryba – to jest nic więcej, niż
alegoria… (Pomijając już kwestię powietrza, którym Jonasz musiałby oddychać i
to przez trzy dni, a także zmian ciśnienia hydrostatycznego, wszak niektóre
zwierzęta morskie nurkują bardzo głęboko, tak więc Jonasza poza brakiem
powietrza i nadmiarem kwasu solnego zabiłaby także choroba kesonowa… - uwaga
tłum.)
CDN.