Widok na Morze Martwe
Pietr Liumkinson
Niektórzy przybysze przybywając
do Jerozolimy zaczynają zachowywać się tak, jak święci albo prorocy. Takie coś
nazywa się fachowo syndromem jerozolimskim, i pojawia się u ludzi
najróżniejszych wierzeń i religii.
W „Tajnach XX wieku” nr
18/2014, opowiedziałem Czytelnikom o Sodomie i Gomorze i o poszukiwaniach ich
śladów przez współczesnych poszukiwaczy i uczonych. Jednakże temat ten tak
ważny i ciekawy, że zdecydowałem się na jego kontynuację.
Tam,
gdzie było Morze Martwe
Wielu amatorów historii jest
przekonanych, że Sodoma, Gomora i dwa inne miasta – zgodnie z Biblią –
zniszczonych za moralny rozkład, znajdowały się tam, gdzie dzisiaj rozpościera
się Morze Martwe, albo jak go nazywają Żydzi Jam-a-Melech (Jom-a-Melekh), co w
dosłownym przekładzie znaczy Słone Morze. Dowód na to widzą oni w tekście
synodalnego przekładu Starego Testamentu:
Pojawił
się błąd – oto o czym milczy nauka!
Do tego oni nie zwracają uwagi
na to, że słowo teraz w tekście
przekładu zapisano kursywą z tej prostej przyczyny, ze w biblijnym oryginalnym
tekście jego nie ma. Słowo to zostało dodane przez tłumaczy.[2]
I od tego to poszło, i wszystkie biblijne legendy i źródła twierdzą, że Morze
Martwe powstało na miejscu istniejącej ongi żyznej doliny, na której kwitły
„niemoralne” miasta. I tak jak głębia ich upadku była bezdenną, tak Morze
Martwe stało się najgłębszym miejscem planety. Znajduje się ono w depresji
sięgającej 427 m poniżej poziomu morza.
W tym przypadku zagadka stało
się tylko jedno: jakim sposobem dawni mieszkańcy dowiedzieli się co to oznacza
– najniższy punkt Ziemi – skoro większa część planety w ogóle nie była znana,
nie mówiąc już w ogóle o jakichkolwiek pomiarach?
Z punktu widzenia geologii jest
bardzo młode w odróżnieniu od uskoku tektonicznego, w którym się znajduje.
Tektoniczna rozpadlina, w której znajduje się Morze Martwe powstała w epoce
Miocenu (28,3-5,3 MA temu), zaś samo morze powstało w tej szczelinie po tym,
jak silna erupcja wulkaniczna na wzgórzach Golan odwróciła bieg wód Morza
Śródziemnego w ten rejon pustyni, co miało miejsce na wiele przed narodzeniem
się ludzkiej cywilizacji.
A to oznacza, że odnalezienie
na jego dnie jakichś ruin jest skrajnie nieprawdopodobne. Dlatego też Morze
Martwe dzisiaj szybko maleje, tak więc gdyby tam jakieś ruiny były, to już by
się one dawno pokazały na powierzchni.
I jeszcze jedna okoliczność.
Nie patrząc na to, że Morze Martwe znajduje się w tym rejonie, przez który – wg
niektórych historyków – przechodziła migracja ludzi pierwotnych z Afryki do
Azji i nie ma tutaj żadnych śladów osiedli ludzkich z epoki Paleolitu – 2-2,5
MA – 8000 lat p.n.e. Tak więc znalezione ślady osad z Epoki Brązu – 3400 – 700
r. p.n.e., w rzeczy samej są ruinami biblijnej Sodomy, Gomory, Admy, Sewoji i
Sigoru.
Sigor – w oryginalnym tekście
nazywa się ono Tsoar lub Soar – czyli „ciasny” – było
najmniejszym ze wszystkich pięciu miast – jak wiadomo ocalało z tej katastrofy.
I do tego miasta uciekał wraz ze swymi córkami współplemieniec Awraama – Lot. Pozostałe cztery miasta, zgodnie z przekazem Biblii, zostały
zniszczone przez Boga za swe grzechy:
A wtedy Pan spuścił na
Sodomę i Gomorę deszcz siarki i ognia od Pana <z nieba>. I tak zniszczył
te miasta oraz całą okolicę wraz ze wszystkimi mieszkańcami miast, a także
roślinność. (Rdz
19,24-25)
Przeprowadzone w rejonie Morza
Martwego wykopaliska miast świadczą jednoznacznie o tym, że zostały one
zdewastowane albo przez wielki pożar, albo przez jakiś naturalny kataklizm –
ich ruiny są zasypane grubą warstwą popiołu. I znów opowieść biblijna znalazła
swe potwierdzenie, ale teolodzy twierdzą, że Bóg zazwyczaj tworzy coś z niczego
– co właśnie stanowi clou każdego cudu, ale każdy cud ma swe przesłanki. Co
było taką przesłanką dla zagłady Sodomy i Gomory?
Morze Martwe i pustynia Negev
Deszcz
siarki i ognia
Żeby dać odpowiedź na to
pytanie, należy wspomnieć, że dawni Grecy i Rzymianie, a w ślad za nimi i
Arabowie nazywali Morze Martwe - Morzem Asfaltowym – z tego powodu, że jest ono
nasycone gorącymi asfaltowymi glebami.
Jeszcze starogrecki historyk Strabon (64 r. p.n.e. - 24 r. n.e.)
opisując ten unikalny zbiornik wodny zaznaczył, że:
Jezioro jest pełne
asfaltu. Od czasu do czasu asfalt wydostaje się na powierzchnię, z samej
głębiny bąblami, co wygląda jakby woda kipiała. Powierzchnia wody się wybrzusza
i ma wtedy wygląd wzgórza.
Dawni mieszkańcy tych miejsc
zazwyczaj zbierali walające się na brzegu plastry asfaltu i składowali je na
sterty, które potem zabierali w celu ocieplania swych domów.
Dodajcie do tego fakt, że Morze
Martwe położone jest na wielkim rowie tektonicznym, co daje znać o sobie przez
silne trzęsienia ziemi w tym rejonie. Poza tym znajdują się tam niemałe zasoby
ropy naftowej i gazu, ale z powodu wysokiej aktywności sejsmicznej rozlały się
one w szczeliny ziemi, i zamiast jednego wielkiego złoża mamy tysiące małych.
I wszyscy się zgadzają co do
tego, że zbieżność tych wszystkich czynników była wystarczająca do spowodowania
dużej katastrofy. Do jej spowodowania musiało zajść coś nadzwyczajnego. To, co
w rzeczy samej było cudem lub nim być mogło, przedstawiało się ówczesnym
ludziom jako cud, kara z Niebios.
Według poglądów znanego
izraelskiego geofizyka – prof. Lwa
Applebauma – zagłada Sodomy i Gomory mogła być następstwem… zwykłego
uderzenia pioruna. Piorun uderzył w jeden z ulotów gazu na powierzchnię ziemi,
wraz z plastrami asfaltu, po którym to uderzeniu wokół niego pojawiły się
płomienie. Płonęła ziemia, płomienie dostawały się do wnętrza domów, tak że
ludzie nie mieli szans na ratunek. Zgodnie z Biblią, Lot uratował się dzięki
temu, że archaniołowie Michał (Michael) i Gabriel wyprowadzili go z domu wraz z domownikami za granice Sodomy
i dali im możliwość dostania się do Sigoru/Tsigoru/Soaru, który ocalał na
prośbę Lota.
Według drugiej wersji, „deszcz
ognia i siarki” był bardzo gęstym deszczem meteorytowym, który spadł na region
Morza Martwego, co mogło spowodować zapłon gazu ziemnego i asfaltu (naturalny
asfalt jest mieszaniną ropy naftowej i piasku – przyp. tłum.) Jak bardzo
niszczącym jest spadek meteorytu, łatwo zrozumieć przypominając sobie wydarzenia
z lutego 2013 roku w Czelabińsku. Tam w rezultacie upadku meteoru zostało
poszkodowanych ponad 1500 osób, ale przecież ofiar mogło być o wiele więcej,
gdyby odłamki bolidu spadły na miasto.
Dalszy bieg wypadków rozgrywa
się według następującego scenariusza: płomienisty deszcz podpala uchodzący gaz,
który zamienia kwitnące miasta w pochodnie i w rezultacie śmiertelne pułapki
dla ich mieszkańców. Ta wersja wydaje się być bardziej wiarygodną, tak jak
wskazują na to ostatnie poszukiwania, wraz z miastami znikło kilka miejscowych
rzeczułek wpadających do Morza Martwego. Najwidoczniej te rzeczki zabezpieczały
zapotrzebowanie na wodę mieszkańców Sodomy i Gomory, a także zabezpieczały
nawodnienie sadów i ogrodów.
Tak więc, cały szereg badaczy
Biblii twierdzi, że pod pojęciem „siarki” w tej części Księgi Rodzaju należy
rozumieć „asfalt”. Tak – mówią oni – we współczesnym hebrajskim słowo „gofrit”
(gofrit)
oznacza właśnie „siarkę”. Jednakże w głębokiej Przeszłości pod pojęciem
„gofrit” rozumiano każdy, dowolny materiał palny. A dla mieszkańców okolic
Morza Martwego takim „gofritem” bez wątpienia był asfalt. Jednakże musimy
dodać, że siarka jest czwartym z kolei pierwiastkiem w składzie chemicznym
asteroidów i meteorytów. Tak więc, jest możliwe, że z nieba spadała samorodna
siarka, która paląc się w wysokiej temperaturze reagowała na jej dwutlenek – SO2.
Jakby to więc nie było, po
zagładzie miast, nie odkryto przez archeologów w tym rejonie żadnych dużych
zamieszkałych punktów, co oznacza że ludzie zapamiętali udzieloną im lekcję.
Artemisia Gentileschi - "Lot z córkami" (1635-1638)
Jutro
będzie lepiej, niż wczoraj…
Ciekawe, że historię zguby
Sodomy i Gomory, biblijne opowiadanie o losach Morza Martwego nie ogranicza się
do tego. W słynnym widzeniu proroka Ezechiela (Ezekhiela)
twierdzi się, że w Przyszłości, po przybyciu Mesjasza, w rezultacie jakiejś
globalnej zmiany krajobrazu Morza Martwego, znowu zamieni się ono w wielkie, kipiące
życiem jezioro:
A On rzekł do mnie:
«Woda ta płynie na obszar wschodni, wzdłuż stepów, i rozlewa się w wodach
słonych, i wtedy wody jego1 stają się zdrowe. Wszystkie też istoty żyjące, od
których tam się roi, dokądkolwiek potok wpłynie, pozostają przy życiu: będą tam
też niezliczone ryby, bo dokądkolwiek dotrą te wody, wszystko będzie uzdrowione.
Będą nad nimi stać rybacy począwszy od Engaddi aż do En-Eglaim, będzie to
miejsce na zakładanie sieci i będą tam ryby równe rybom z wielkiego morza, w
niezliczonej ilości. Ale jego błota i zalewy nie zostaną uzdrowione, one są
pozostawione dla soli. A nad brzegami potoku mają rosnąć po obu stronach
różnego rodzaju drzewa owocowe, których liście nie więdną, których owoce się
nie wyczerpują; każdego miesiąca będą rodzić nowe, ponieważ woda dla nich
przychodzi z przybytku. Ich owoce będą służyć za pokarm, a ich liście za
lekarstwo. (Ez 47,8-12)
W naszych czasach Morze Martwe szybko
umiera i na jego ratowanie w grudniu 2013 roku Bank Światowy wraz z Izraelem i Jordanią
wydzieliły środki na realizacje projektu wykopania kanału pomiędzy Morzem Martwym a Czerwonym.
Ekolodzy są podzieleni co do tego,
jakie efekty wprowadzenia tego projektu. Jedni są przekonani, że może to spowodować
taką katastrofę ekologiczną, jakie spowodował projekt zawracania nurtu rzek w Rosji.
Inny zaś są przekonani, że woda w morzu stanie się bardziej słodka i ryby oraz inne
zwierzęta morskie będą migrowały do Morza Martwego.
Żona Lota
W takim przypadku spełni się proroctwo
Ezechiela – potok wody z Morza Czerwonego – przeciągnie się od stojącego nad jego
brzegiem portu Ejlat (biblijnego Eglaimu, Elat, Elot, Ajla,
El-Paran, Berenika) do rozmieszczonej
nieopodal Morza Martwego oazy Ein-Gedi (Ein-Gadi, En-Gadi). I tam,
gdzie dzisiaj znajduje się pustynia Negev z jej księżycowymi pejzażami na brzegach
kanału będą siedzieli wędkarze z wędkami.
Do tego można dodać, że nie jest
to jedyne proroctwo Ezechiela, które już powstaje lub może powstać w najbliższym
czasie.
Tekst i ilustracje – „Tajny XX wieka”
nr 20/2014, ss. 14-15
Przekład z j. rosyjskiego – Robert
K. Leśniakiewicz ©