W dniu 9 grudnia 2011 roku portal Onet.pl podał sensacyjną wiadomość:
Dziwny obiekt znajduje się za Merkurym?
Gigantyczny obiekt o wielkości planety pojawił się na początku grudnia na ekranach astronomów. Nagranie z teleskopu, na którym widać obiekt "chowający się" za Merkurym, wywołało prawdziwą burzę w internecie. Setki tysięcy osób dopatrują się w nim dowodu na istnienie pozaziemskiej cywilizacji. Naukowcy studzą jednak emocje - informuje serwis dailymail.co.uk.
Na nagraniu wykonanym przez teleskop należący do NASA widać erupcję na Słońcu. Potężna fala słonecznego wiatru uderza w Merkurego i wtedy za planetą pojawia się obiekt uważany przez niektórych za niezidentyfikowany statek, statek pozaziemskiej cywilizacji.
W komentarzu osoby, która zamieściła film w sieci można przeczytać, że obiekt ma kształt cygara i wyraźnie widać jak "ukrywa się" za planetą. Setki tysięcy osób, które oglądnęły nagranie w Internecie zastanawia się czy to co widać na filmie to statek kosmitów.
Jednak naukowcy z NASA studzą emocje wszystkich wierzących w UFO. Zdaniem naukowców rzekomy "obiekt" jest wynikiem niedokładnej technologii zastosowanej do wykonywania zdjęć - czytamy w serwisie dailymail.co.uk. (Onet.pl, 2011-12-09)
* * *
Obejrzałem sobie ten filmik i przyznaję, że nie zrobił na mnie żadnego wrażenia i nie rozumiem, czym się ludzie tak podniecają? Przede wszystkim należy skorygować zasadniczy błąd, a mianowicie – ten Nieznany Obiekt Kosmiczny (UCO) wcale nie chowa się za planetą, ale wręcz odwrotnie – pojawia się znikąd PRZED planetą – a zatem znajduje się pomiędzy Merkurym a Słońcem! Nie chowa się w jej cieniu – jak opowiadają to komentatorzy, ale wręcz odwrotnie – wystawia się na uderzenie chmury protonów i innych cząsteczek wyrzuconych z powierzchni naszej gwiazdy dziennej!
W dalszej części informacji czytamy, że obiekt ma kształt cygara. Przyznaję – nie widzę tego. Ten obiekt przypomina wszystko, ale nie cygaro!
Zakładając, że ów obiekt znajdował się w niewielkiej odległości od planety i na jednej płaszczyźnie z nią, wychodzi iż ma on długość równa średnicy Merkurego – a zatem co najmniej 4880 km i masę niewiele mniejszą od niego. A co z siłami grawitacji? Nic nie mogłoby podejść bezkarnie na taką odległość do planety i nie ulec jej siłom grawitacji – to sprzeczne z prawami fizyki.
Co to było? Nie wiem, ale jestem absolutnie pewien jednego – NIE JEST TO ŻADEN STATEK KOSMICZNY. Nie jest to w ogóle żaden obiekt materialny, ale na pewno jakaś wada przyrządu, zapewne matrycy światłoczułej. Proszę zwrócić uwagę, że na prawo od planety – pomiędzy nią a UFO znajduje się ciemny, okrągły obszar, który ma wielkość obrazu Merkurego. To efekt, który niejednokrotnie powstaje wskutek silnego, kontrastowego zaświetlenia matrycy. Jarzące się UFO najprawdopodobniej też jest konsekwencją tego efektu. A zatem… A zatem nie ma się co podniecać. To tylko błąd kamery fotografującej to widowisko.
Ale to wcale nie znaczy, że UCO nie istnieją. Istnieją i widziano je wielokrotnie już to z Ziemi już to w przestrzeni kosmicznej, ale ten pseudo-obiekt nim na pewno NIE JEST.
(Źródło - NASA/YouTube)