Idąc szlakiem takiego rozumowania, najwięcej latających czarnych trójkątów powinno się obserwować w następujących lokalizacjach w Europie:
v Okolice Tallina w Estonii. Znajduje się tam proradziecki reaktor jądrowy produkujący paliwo dla atomowych okrętów podwodnych, a który rozbierany jest przez mafię i szmuglowany na Zachód i Bliski Wschód;[1]
v Sankt Petersburg i okolice – znajduje się tam baza okrętów podwodnych i cmentarzysko reaktorów jądrowych;[2]
v Nowa Ziemia, poligon Cziornaja Guba – cmentarzysko reaktorów jądrowych i popiołów nuklearnych plus wojskowy poligon atomowy – a wszystko pod gołym niebem, bez jakichkolwiek zabezpieczeń;
v Siewieromorsk, Siewierodwińsk, Murmańsk na płw. Kola – to samo, co w Sankt Petersburgu;
v Sosnowy Bór EJ – jedna z czterech najbardziej niebezpiecznych elektrowni atomowych;
v Ignalina EJ na Litwie – kolejna najniebezpieczniejsza elektrownia w Europie, ma największy reaktor RBMK-1000 na świecie;
v Czarnobylska EJ – jak wyżej;
v Kozłodoj EJ w Bułgarii – jak wyżej;
v Le Hauge we Francji – elektrownia w której bardzo często zdarzają się uloty trytu w wody Kanału La Manche;
v Morze Irlandzkie – składowisko prętów paliwowych i amunicji z BŚT;
v Wrak okrętu podwodnego Komsomolec w Morzu Norweskim;
I do tego należy dodać:
v Wrak okrętu podwodnego K-159 w Morzu Barentsa.
v Ruiny elektrowni jądrowej Fukushima I.
NB, - regułę tą potwierdzili Szwedzi, którzy zaobserwowali czarne trójkąty w okolicach swoich elektrowni jądrowych na wybrzeżu Bałtyku.
I na zakończenie jeszcze jedna uwaga, a mianowicie – w kuluarach III Międzynarodowego UFO Forum we Wrocławiu, w dniu 17 kwietnia 1999 roku przedyskutowaliśmy z pewnym panem następujący problem: skoro Ufiaści pochodzą z ponad czterowymiarowego Wszechświata i są w stanie kontaktować się z nami na płaszczyźnie fizycznej i astralnej czy mentalnej – jak postulował to inż. Jerzy Łatak z Zakopanego i tzw. polska szkoła ufologicznego myślenia, której on stał się założycielem – to dlaczego Oni tak bardzo obawiają się naszych urządzeń jądrowych? Doszliśmy do wniosku, że to nie tak, jak sobie to wyobrażamy, że w chwili eksplozji jądrowej Oni mogą uciec w dowolny n-ty wymiar Uniwersum i wybuch Im nie jest w stanie zaszkodzić… Otóż nie – bo tak ogromne wyzwolenie energii musi spowodować przenikniecie jej niszczycielskich impulsów także w inne wymiary.
Notabene, w ten sposób daliśmy Ufiastym znak o tym, że zaczęliśmy używać energii atomowej – był to wybuch o kryptonimie Trinity na Jordana de Muerte, NM, w dniu 16 lipca 1945 roku. A zatem nie 6 sierpnia 1945 roku, ale 16 lipca Ludzkość dała ten sygnał Ufitom i całemu Wszechświatu: TUTAJ JESTEŚMY! Ta informacja poszła w 11- czy wielowymiarowe Uniwersum z prędkością światła czy jeszcze większą[3] i bardzo Kogoś zaniepokoiła. Zaniepokoiła do tego stopnia, że postanowił nas dokładnie obserwować. I obserwuje nas bardzo dokładnie.
To tylko jest jedna z kilku możliwości. Ktoś mógłby zapytać: no dobrze, ale w Kosmosie zdarzają się jeszcze silniejsze wybuchy – ot, choćby ten z roku 1054, kiedy to w konstelacji Byka wybuchła Supernowa dając początek dzisiejszej Mgławicy Kraba…[4] problem polega na tym, że takie eksplozje są przewidywalne dla Kogoś, kto posiada odpowiednią wiedzę z zakresu astrofizyki i astrochemii, a poza tym tego rodzaju zjawiska, jak wybuchy Super– czy Hipernowych – mimo swego ogromu i skali potencjalnych zniszczeń – są zjawiskami naturalnymi, a nie sztucznymi, tak jak w przypadku naszych bomb. Nie mówiąc już o tym, że Nowe, Supernowe czy Hipernowe wybuchają, bo taki jest ich los, ewolucyjna powinność i przeznaczenie, my zaś używamy naszych „gwiazd na Ziemi” tylko i przede wszystkim w celach wojennych. Czy młoda stosunkowo rasa gwiezdna, jaką jesteśmy – boż cóż to jest 10.000 lat rozwoju w porównaniu z 18.000.000.000 lat, które ponoć liczy Wszechświat? – mając do dyspozycji tak potężne środki zniszczenia nie będzie chciała ich użyć do innych celów, niż zmniejszanie swej własnej populacji? Przecież Oni też myślą i zapewne dbają o swe własne bezpieczeństwo równie gorliwie, jak my sami – nieprawdaż? Wprawdzie jeszcze nie potrafimy przekroczyć naszej czterowymiarowej czasoprzestrzeni, ale czy tak będzie zawsze? Jak długo będą u nas żyli i działali tzw. „uczeni” bez krzty wyobraźni, tak długo Ufici mogą czuć się bezpieczni. I dlatego sądzę, że wprowadzenie w ludzkie społeczeństwo takich „uczonych” jest Ich genialnym posunięciem. Tacy „uczeni” inspirowani i sterowani przez Nich są właśnie jednym z ich posunięć w grze z nami. Takie „pustaki” – jak nazywa ich Piotr Listkiewicz – skutecznie hamują rozwój nauki poprzez czopowanie i blokowanie rozwoju co bardziej obiecujących dziedzin wiedzy. To zrozumiałe – oni nie są diabłami, demonami czy szatanami – jak określają Ich pewni ufolodzy także w Polsce[5] - tylko istotami rozumnymi stojącymi na wyższym poziomie rozwoju umysłowego, duchowego i technicznego.
Nawiasem mówiąc, dokładnie to samo można powiedzieć o tzw. kontaktowcach. Moja opinia na temat tego fenomenu jest dość złożona, co opisałem w moim komentarzu do jednego z materiałów Zofii Piepiórki, który zamieściłem na swoim blogu:
Osobiście wierzę w realność tych wizji i przekazów, które ona widziała i przeżyła, ale nie zgadzam się z wieloma wnioskami, które wyciąga i nie identyfikuję się z jej poglądami, a to dlatego, że tak właśnie wyglądają przekazy kontaktowców.
Tak właśnie to wygląda, jak na załączonym obrazku - jest to zbitka rzeczy zapamiętanych ze szkoły, religii i osobistych doświadczeń, przeżyć oraz opowiadań, relacji, wspomnień innych ludzi, a do tego być może Przekazy od Innych. Ktoś mógłby powiedzieć, że jest to bełkot. I byłby w błędzie.
Zakładając, że istnieją jacyś Kosmici, Ludzie z Innych Wymiarów, Ludzie z Innych Czasów, itd. itp. posługujący się telepatią czy mających wpływ na nasze mózgi - usiłują Oni podać nam jakieś przekazy, które to przekazy my interpretujemy po swojemu opierając się o naszą wiedzę i doświadczenia. Stąd właśnie bierze się fenomen KONTAKTU mentalnego i jego pokręconych efektów. To, co Oni nam przekazują wcale nie musi być bełkotem, ale celową fałszywką podaną tak, że ludzie którzy ją odbierają są święcie przekonani i jej prawdziwości. Innymi słowy mówiąc jest to klasyczna dezinformacja. Zauważmy, ile przepowiadano nam kataklizmów, ile końców świata, itd. itp. I co? – świat istnieje i jakoś się trzyma. Przepowiadane kataklizmy? Owszem, tylko ktoś śledzący rozwój wydarzeń na świecie też jest w stanie „przewidzieć” jakieś katastrofy naturalne czy technologiczne i nie ma w tym niczego niezwykłego. NB, najbliższy koniec świata już w przyszłym roku. Dr Goebbels miałby niezły ubaw oglądając to, co dzieje się teraz na świecie…
Kim są kontaktowcy? Najczęściej są to ludzie mający różne trudności życiowe, które pobudzają ich mózgi do ogromnego wysiłku. Wielu z nich jest samotnych czy wręcz wyalienowanych ze społeczeństwa, w którym żyje. I oczywiście prześladowanych przez pospólstwo za to, co głosili. Być może właśnie ten stan nieustannego pobudzenia, aktywności czy nawet zagrożenia zdrowia i życia powoduje, że mózg jak tuner radiowy czy TV dostraja się do Ich przekazów, albo - co jest jeszcze bardziej prawdopodobne - staje się bardziej czuły na wszelkiego rodzaju bodźce - w tym np. na fale EM czy strumień cząstek elementarnych - np. neutrin. Skąd to wiem? – wiem, bo sam przez to przeszedłem. Też miałem wizje, też miałem przedsmak odmiennych stanów świadomości. A wszystko to działo się w czasie jednego z moich zakrętów życiowych, w czasie pokonywania którego otarłem się nawet o śmierć, dlatego wiem że tak właśnie jest…
Otwórzmy Biblię i zobaczmy, kim byli wielcy prorocy i mistycy Starego Testamentu? To byli ludzie opętani swoimi wizjami, fanatycznie religijni wizjonerzy, niejednokrotnie skłóceni ze społeczeństwem czy wręcz nastawieni doń wrogo, a mimo wszystko przekazujący gawiedzi Głos Pana. Syndrom nawiedzenia. Czym od nich różnią się kontaktowcy? Niczym - robią dokładnie to samo, a zatem nihil novi sub Sole... Uważam, że zjawisko to powinno zostać wreszcie gruntownie zbadane, bowiem wszyscy wiedzą, że istnieje, ale nikt się nie kwapi, by je przestudiować.
Źle się wyraziłem – jest cała gromada naukowców, która pracuje nad tym zagadnieniem, są to uczeni pracujący dla wojska i służb specjalnych na całym świecie. Ich cel jest jeden: zbadać i wykorzystać postrzeganie pozazmysłowe do łamania, inwigilacji i wreszcie zabijania ludzi – bo w końcu do tego powołano armie i służby. I wątpię, czy Jezus z Nazaretu byłby z tego zadowolony, gdyby się dowiedział, co ci „uczeni” chcą zrobić z Jego kanałem informacyjnym, którym przekazuje On swe nauki… A Obcy? – obawiam się, że Obcy (o ile istnieją) robią nam skutecznie wodę z mózgów w obawie przed naszą ekspansywnością i agresywnością. Słynny Bronisław Rzepecki napisał wprost, że nie ma żadnej podstawy, by ufać Obcym, bo Oni nam też nie ufają – i słusznie! Nie można ufać wściekłej bestii przyczajonej do skoku.
Nasza radosna twórczość też może obrócić się przeciwko nam zważywszy, że Obcy dostali teraz do ręki potężne narzędzie wywiadowcze jakim jest Internet. Sieć zawierająca ogromną ilość informacji o Ludzkości i Ziemi. Przesada? – bynajmniej! Zobaczcie, jak bardzo zmniejszyła się po 1990 roku ilość obserwacji UFO, a ilość CE spadła niemal do zera. Uważam, że te dwa fakty mają ze sobą ścisły związek, czego już nie potrafią zrozumieć niektórzy moi „krytycy”…
Oczywiście nie zostałem zrozumiany przez jednych i drugich, co mnie wcale nie dziwi, boż takie rozumowanie godzi w ich miłość własną. To oczywiste, wszak w ich mózgi wbudowano, wprowadzono, wkodowano właśnie taką, a nie inną wersję Rzeczywistości i tylko taka wersja obowiązuje w ich zrozumieniu. Ale jest jeszcze drugi aspekt tego zagadnienia.
Jest to podejrzenie, że kontaktowcy są grupą ludzi celowo dezinformowaną w celu przekazywania fałszywych treści szerokiej publiczności za pomocą mediów w celu stworzenia zafałszowanego obrazu Rzeczywistości i Ich roli w naszym świecie. Dlaczego? Otóż dlatego, by można było łatwiej dokonywać manipulacji naszą świadomością i zmiany Rzeczywistości. A w takim przypadku musimy założyć, że Ufiaści nie są Kosmitami, a ludźmi z innego miejsca Czasu – z Przeszłości lub Przyszłości, którzy manipulują wydarzeniami tak, by po prostu i bez ogródek mówiąc – wyjść na swoje.
Dlaczego? Ano dlatego, że Oni nas się boją tak, jak człowiek cywilizowany boi się np. tygrysa. W starciu z tygrysem człowiek cywilizowany ma minimalne szanse, że wyjdzie z tego żywy. Ale jeśli człowiek ma broń, to jego szanse poważnie wzrastają, zaś szanse tygrysa maleją niemal do zera, kiedy człowiek poczęstuje go serią z kałasznika…
Ekstrapolując to na układ Ufiaści – Ludzkość, Obcy prewencyjnie cenzurują naszą naukę mózgami i rękami naszych naukowców i polityków. Nie wszystkich oczywiście, ale niektórych. Ale to nie oni są winni – wina leży po naszej stronie – niestety! To właśnie nasza agresywność i takaż postawa wobec Nich i w ogóle całego świata – zobaczmy tylko, co zrobiliśmy z naszą planetą w ciągu zaledwie 200 lat rewolucji naukowo-technicznej i przemysłowej! – a także w perspektywie całego Wszechświata. Napisałem Wszechświata, bowiem jedyną perspektywą dla Homo sapiens sapiens jest Homo galacticus sapiens, ale do tego jeszcze daleka droga.
I właśnie dlatego wyzwolenie przez nas energii jądrowej i termojądrowej nie jest jeszcze przepustką do Uniwersum.
Polska szkoła myśli ufologicznej zakłada, że Wszechświat należy otworzyć sobie przede wszystkim mentalnie, a potem dopiero fizycznie – zresztą nasze fizyczne wejście do Uniwersum jest mocno problematyczne, a to ze względu na kruchość naszych konstrukcji biologicznych – wszak człowiek może istnieć i rozwijać się jedynie w bardzo wąskim spektrum warunków środowiskowych temperatur, ciśnień, składu atmosfery, hydrosfery i litosfery, promieniowania elektromagnetycznego i korpuskularnego, itd. itp., co zapewnia nam nasza Matka Ziemia – więc w Kosmos wejdziemy tylko naszymi ciałami astralnymi, które jako zgęstki energii nie podlegają w zasadzie żadnym ograniczeniom fizycznym, gdyż są na innym – wyższym – poziomie wibracji i Istnienia.[6] Najprawdopodobniej Ufici – ich fizyczne powłoki są de facto Ich ciałami astralnymi, które od czasu do czasu materializują się na planie fizycznym,[7] na naszym poziomie wibracji, a umożliwia Im to aparatura, którą zawierają znane nam NOL-e.
Miejmy nadzieję, że Oni nie mają wycelowanego w nas żadnego kałasznikowa…[8]
* * *
CDN.
[1] Z materiałów operacyjnych Karpackiego Oddziału Straży Granicznej, Nowy Sącz 1993.
[2] Tu i dalej – Michel Barnier – „Atlas wielkich zagrożeń” Warszawa 1996.
[3] Ostatnie badania wykazały, że najprawdopodobniej szybszym od światła nośnikiem informacji są neutrina.
[4] Mgławica Krab czyli M-1 jest pozostałością po SN 1054.
[5] Zob. „Planeta” nr 4/1999 (pismo międzyklubowe Ruchu Zwolenników Istnienia Obcych).
[6] Jerzy Łatak – wystąpienie na III Międzynarodowym UFO Forum, Wrocław, 17.IV.1999 r. oraz w dyskusji panelowej tamże.
[7] Nie jest to aż tak nowatorski pomysł, jako że został on wykorzystany w powieści fantastyczno-alegorycznej „De Solis Civitas” Tomasso Campabelli, w której mieszkańcy utopijnej krainy posługują się ciałami astralnymi, a nie fizycznymi.
[8] Niestety wiele wskazuje na to, że Ziemianie nie są podmiotem, ale przedmiotem kontaktu z Obcymi, a niektórzy ufolodzy – Bronisław Rzepecki czy Józef Grzywok sądzą, że są Oni nam otwarcie wrodzy, co wyraża się m.in. w Ich obojętnym stosunku do nas, porwaniach i eksperymentach dokonywanych na ludziach, braku jakichkolwiek uczuć w stosunku do ludzi, itd. itp.