Od dawna zadaję sobie
pytanie o to, czy jesteśmy tutaj sami na Ziemi. W czasie moich ufologicznych
poszukiwań niejednokrotnie napotykałem na relacje o chtonicznych istotach,
których istnienie jest jedną z wszechświatowych legend obok relacji o potopie
powszechnym, tajemniczych zjawiskach na niebie, zlodowaceniach, wielkich
powodziach, wulkanizmie, gwiazdach spadłych z nieba, przybyszach zza morza czy
wreszcie zatopionych wyspach czy nawet kontynentach.
Na temat Agharty i
Atlantydy pisałem już na łamach „Nieznanego Świata” i na moim blogu w cyklu
„Atlantyda i Agharta”[1],
gdzie rozpracowywałem temat ewentualnego istnienia tej mitycznej podziemnej
krainy. Tym razem zmieniłem kierunek poszukiwań, o czym poniżej.
W 2002 roku ukazał się w
Internecie ciekawy artykuł o Ukrytych Ludziach i innych tajemniczych istotach
na Islandii. Pisze Octavia Randolph
w artykule pt. „Huldufolk – Ukryty Lud i trolle”[2]:
Islandia jest krajem
geologicznie bardzo młodym, ciągle tworzonym przez siły wulkanicznego ognia i
lodu, słabo zaludnionym i jednocześnie spektakularnie i dziwnie pięknym. Jest
ona niemal całkowicie dziewicza i nieskażona. Dlatego nie jestem zaskoczona, że
wysoki procent Islandczyków – jeden z najbardziej zaawansowanych technicznie i
wykształconych narodów świata – wierzy w istnienie duchów Przyrody, która to
wiara od wieków kwitła w takim środowisku. 53% populacji albo w nie wierzy,
albo nie zaprzecza ich istnieniu. Niektóre z nich są bardzo szkodliwe – np. afturganga – czyli zombie powracające po
śmierci i próbujące zabrać żyjących ludzi ze sobą. Niektóre są piękne,
świetliste istoty, które wyglądają jak anioły czy ogromne, płomienne duchy
górskie, które mogą mierzyć nawet kilka metrów wzrostu. Ale najbardziej
interesujące są Huldufolk i trolle.
Huldufolk oznacza
Ludzie Ukryci i jedna opowieść o nich pochodzeniu dotyczy Ewy – matki ludzkiego
stworzenia. Ewa miała wiele dzieci, a kiedy Bóg wyraził wolę jej odwiedzenia,
to miała wiele pracy by je umyć i oczyścić przed Jego wizytą. Niestety, nie miała
wiele czasu i pewna ilość jej dzieci nie została umyta. Ewa zamiast przedstawić
je Bogu – ukryła je przed Nim. Bóg przybył, obejrzał dzieciaki i zapytał Ewę,
czy poza nimi miała jakieś inne. Obawiając się, Ewa zaprzeczyła ich istnieniu.
W rezultacie tego, dzieci te na zawsze pozostały w ukryciu. To znaczy, póki one
nie chcą być widoczne. Z całego świata duchów, tylko Huldufolki są najbardziej
ludzkie, z tym są one o wiele bardziej piękni, utalentowani i uroczy. Poza tym
wchodzą w stosunki z ludźmi, kiedy i gdzie tylko chcą. Na ogół są one łagodne,
ale straszne rzeczy działy się z tymi, którzy zakłócili spokój ich mieszkań,
czy je zniszczyli – co doprowadzało do ogromnych przekroczeń kosztów budów, do
wypadków i czasami nawet do śmierci.
Nasza przewodniczka Soffia Alice opowiedziała mi tą
historię pochodzenia Ukrytych Ludzi, a także – kiedy minęłyśmy duży głaz poza
Reykjavikiem – to powiedziała mi, że to był dom jakiegoś Huldufolka.
Przypomniałam sobie o tym czytając kilka lat temu opowiadanie Soffii, która
odbiła się echem w mediach kiedy to w 1999 roku były trudności w budowie drogi
łączącej drogę do tunelu pod Hvalfjordur (Wielorybi Fiord) do miasta Akranes.
Maszyny budowlane zawsze psuły się, kiedy zbliżały się do głazu, który miał być
przemieszczony. Wezwano zatem miejscową kobietę „widzącą”, która potrafiła
dogadywać się w Huldufolkami. Ona poinformowała konsorcjum drogowe, że duchy
były przygotowane do opuszczenia tego miejsca, ale potrzebują więcej czasu.
Roboty zostały wstrzymane, a po pewnym czasie „widząca” oświadczyła, że budowę
można wznowić. Podobnie było w przypadku centrum handlowego Smaralind, które
zostało zbudowane w pobliżu siedzib gnomów, więc kable elektryczne i inne
podziemne urządzenia zostały przekierowane w celu uniknięcia zakłóceń i
zatargów z nimi.
Ale Huldufolki potrafią
być bardzo towarzyskie i aktywnie szukają naszego towarzystwa. Czasami
pojawiają się w potrzebie. Przywódca związkowy Tryggvi Emilsson jako młody człowiek spadł z urwiska i został
wyratowany przez dziewczynę-Huldufolka. Nigdy nie zapomniał jej ujmującego
piękna. Czasami to Huldufolkowie potrzebują naszej pomocy. W ostatnich czasach
Huldufolkowie prosili ludzkie kobiety o pomoc ich żonom w czasie trudnych
porodów. I od czasu do czasu Huldufolkowie obu płci wiążą się z ludźmi… - mówi
się, że jest to absolutnie wspaniałe doświadczenie i jest to wielkie szczęście
być przez nich wybraną czy wybranym.
Niektóre duchy są
ściśle sezonowe. Podobnie jak w innych krajach skandynawskich, Islandczycy mają
św. Mikołaja – Jólasveinar. Na
Islandii jest to 13 synów złego ogra Gryla,
znanego z tego, ze porywa niegrzeczne dzieci do swego garnka z kipiącym
gulaszem., (Nawet Soffia Alice została ostrzeżona, by być grzeczną, bo
dziewczynki też mogą być porwane przez Gryla.) […] W ostatnich czasach poziom
wybryków Jólasverinar obniżyły się ze złości do złośliwości i teraz nie
okradają oni rodzin, a często pozostawiają drobne upominki w bucikach
dziecięcych.
Następnymi istotami są
trolle. Jest to rasa olbrzymów, które budują swe skaliste domostwa na
powierzchni Islandii. Ale są to przede wszystkim istoty Nocy, obawiające się
Słońca. W zimowych ciemnościach mogą szaleć bez obawy o to, że o świtaniu muszą
zmienić się w kamienie oświetlone promieniami Słońca. Stąd właśnie wiele dziwnych
formacji skalnych wznosi się nad równinami z lawy. Mówi się o nich, że to są
skamieniałe trolle. […]
I jeszcze jeden ciekawy
materiał o Obcych na Islandii. Oto artykuł Coliny
Nickerson z „Boston Globe”:
Na Islandii, duchy są w świecie materialnym
Wielu wyspiarzy wierzy w istoty z innego świata
HAFNARFJORDUR, Islandia
– To jest trudny kraj do stawiania budynków czy budowy dróg. Nie chodzi tutaj o
wrzące gejzery, wściekle dmące wiatry i mrozy na pustkowiach. Tu nie chodzi o
ostre lawowe skały, bo to, co przeszkadza budowniczym jest ukryte poniżej nich.
- Istnieje wiele istot pod naszymi kamieniami – powiedział Brynjolfur Snorrason – folklorysta
często proszony do wykonawców o poradę, jak uniknąć miejsc zamieszkałych przez
islandzkie Alfury czyli Elfy i inne
rzadko spotykane istoty, których obecność wciąż wydaje się przenikać naród
zamieszkujący tą północną wyspę.
Inżynierowie budujący
autostradę w ostatnich latach, zostali zmuszeni do zmiany trasy drogi wokół
rzekomych miejsc zamieszkanych przez Elfy. Podobnie jak budowniczowie
pierwszego w tym kraju centrum handlowego zadbali o układanie kabli
elektrycznych oraz innych instalacji z dala od miejsc podejrzanych o to, iż są
to siedziby Krasnali i Wróżek. Pary małżeńskie planujące budowę nowego domu
muszą zatrudniać „widzących Elfy”, aby zapewnić sobie spokój ducha.
Na Islandii takie
środki ostrożności są postrzegane jako coś normalnego i oczywistego!
- To jest dziwny kraj – powiedział Arni
Bjornsson, szef badań etnologicznych w Narodowym Muzeum Islandii. – Nawet
wykształceni inżynierowie, którzy mówią, że nie należy trzymać się przesądów,
nie zbuduje drogi wokół jakiegoś wzgórza czy głazu, by nie podejmować ryzyka
obrażając Elfy.
Islandczycy uwielbiają
się chwalić, jak ich ukochana wyspa i republika maszeruje w pierwszym szeregu
najbardziej rozwiniętych państw we współczesnych czasach. Umiejętność czytania
i pisania wynosi 100%. Ubóstwo wynosi 0%. Wysoka technologia jest wszechobecna.
Islandia jest jednym z
najbardziej oddalonych geograficznie krajów Europy – słabo zaludniona kraina
ognia i lodu wyrasta z północnego Atlantyku, tuż pod kołem podbiegunowym – ale
jest doskonale połączona z resztą świata.
A także przepełniona
elfami, gnomami, trollami, wróżkami, i unikalnymi istotami zwanymi Huldufolkami
lub Ukrytymi Ludźmi. Islandia ma także przesyt Świętych Mikołajów, których jest
aż 13! […]
Prezydent Islandii – Olafur Ragnar Grimsson -
teoretyzuje, że przesyt istotami duchowymi u Islandczyków wynika z
poczucia samotności i izolacji.
- Islandczycy są nieliczni od dawnych czasów, ale i tak
ilość mieszkańców podwoiła się z opowieści o elfach i wróżkach – powiedział on w
wywiadzie w swej rezydencji Bessastadir, która znajduje się na odległym
wrzosowisku, gdzie wieją wiatry zimowe, a dale morza pienią się na dziwnie
ukształtowanych formacjach lawy.
Nawet dzisiaj, 273.000 osób
zamieszkuje ląd o wielkości mniej więcej stanów Maine i Massachusetts. A
Islandczycy nadal na serio biorą ludowe podania od duchach: badania opinii
publicznej i badania naukowe wskazują, że ponad połowa twierdzi, że one
istnieją, 10% twierdzi że jest to „możliwe” i „prawdopodobne”, że dzielą oni
swoją wyspę z „innymi” – od zrzędliwego trolla mieszkającego na lodowcu do
Ukrytego Ludu.
Ta wiedza staje się
sporadycznie zmorą inżynierów budowlanych i deweloperów. W latach
wcześniejszych musiano zmienić na Islandii bieg autostrady prowadzącej z
Reykjaviku, bowiem uważano, że będzie ona przeszkadzała Elfom, które tam
zamieszkują.
- Są ludzie, którzy wierzą w Elfy, a my staramy się okazywać
szacunek dla wierzeń ludowych – powiedział Victor
Ingolfsson – urzędnik z Wydziału Dróg i Autostrad. – Jeżeli to oznacza budowanie drogi wokół kamienia Elfów, to staramy
się do tego dostosować.
Taka otwartość może być
tylko samoobroną. Opowieści obfitują w przypadki złamanych kończyn, zepsutych
urządzeń i innych nieszczęść, które ponieśli budowniczowie, którzy ośmielili
się iść tam, gdzie wedle tradycji zamieszkują Elfy.
- W większości przypadków Huldufolkowie są nieszkodliwi, a
nawet delikatnymi istotami – powiedział Magnus
Skarpenhedisson – nauczyciel i ekspert od Elfów. – Ale jeżeli się je okłamuje czy ogłupia, to mogą wydarzyć się złe
rzeczy. Może skończyć się na tym, że projekt będzie miał przekroczenia kosztów.
Ale też mogą się zdarzyć choroby. Albo śmierć. Przeszkadzanie Elfom może być
bardzo niebezpieczne.
Są oczywiście i
sceptycy – wśród nich jest pracownik Muzeum Narodowego Bjornsson.
- Ukryty Lud zapewnił wspaniałą wymówkę dla wszelkiego
rodzaju pracowników niezdarnych: „ja nie
zniszczyłem szefie tego spychacza, to zrobił Elf”!
Bjornsson jest jednym z
czołowych ekspertów od folkloru na Islandii, nazywa siebie niewierzącym, dodaje
szybko:
- Ale nie całkowicie, nie na 100%. Trudno być naukowcem w
kraju tak spektakularnie dziwnym, jak nasz.
Islandia została po raz
pierwszy zaludniona pod koniec IX wieku n.e. przez Wikingów z Norwegii i w
mniejszej liczbie Gaelitów z Wysp Brytyjskich. Ukazało się im niesamowite,
bezdrzewne pustkowie, jeszcze w pierwotnym ferworze tworzenia – z rozległymi
kłębami pary i jej syczeniem z otworów geotermalnych, wulkany tryskające ogniem
i nowe wysepki tworzące się tuż przy brzegach wyspy… […]
Te rzadko spotykane rasy
zamieszkujące Islandię nazywane są różnie, m.in. gnomy, elfy, świetliste wróżki
(siostry disneyowskiego Dzwoneczka), krasnoludy, krasnoludki i duchy górskie. Większość
z nich ma swe odpowiedniki w innych krajach i ich folklorze. Ale Huldufolkowie lub
Ukryci Ludzie na Islandii to jest unikalna rasa: bardzo towarzyscy, ubrani w
bajecznie kolorowe stroje i zamieszkują coś w rodzaju wszechświata równoległego
do naszego.
- Ale czasami
zapraszają ludzi do swych domów na klifie na pogawędkę i naleśniki – mówi Skarpenhedisson.
Nieuchronnie dojdzie do
próby skomercjalizowania i tego zjawiska. Niektórzy Islandczycy już chcą
zarabiać na Elfach. Agencja turystyczne już wydają mapy Ukrytego Świata w celu
pokazania lokalizacji siedzib Elfów. W ofercie jest również zwiedzanie Krainy
Elfów. Wszystko to jest jednak mniej kłopotliwe dla purystów folklorystycznych,
niż próby wmawianie Islandczykom, że duchów nie ma… […][3]
CDN.