Tegoroczna zima w Jordanowie...
Po bardzo urozmaiconym roku
2013 – Roku Księżyca, według „Kalendarza Stuletniego” o. dr Mauritiusa Knauera – następuje Rok
Saturna – ostatni taki mieliśmy w 2006 roku. W mitologii Saturn był władcą losów
ludzkich, bogiem płodności, ale zarazem złośliwym demonem, którego ludzie
darzyli nieufnością. Dlatego też o. Knauer przewidywał, że w saturnowym roku
wiosna będzie bardzo zmienna, lato dżdżyste i chłodne, a w zimie sporo śniegu.
I tak:
WIOSNA ma być
sucha i chłodnawa, co niekorzystnie wpłynie na uprawy. Dopiero w czerwcu
znacznie się ociepli i zwiększą się opady.
LATO będzie
ogólnie chłodne i deszczowe, co może spowodować słaby urodzaj. Dopiero sierpień
ma być ciepły i pogodny.
JESIEŃ
zapowiada
się deszczowo i nieprzyjemnie. Dość wcześnie pojawia się pierwsze, wczesne
przymrozki. W listopadzie pogoda się poprawi i będzie w nim wiele słonecznych
dni.
ZIMA – jej
początek ma być dość ciepły, z częstymi opadami deszczu. Od Świąt Bożego
Narodzenia ma się zacząć prawdziwa zima – śnieżna i mroźna.
Uprzedzam jednak, że prognozy
„Kalendarza Stuletniego” były opracowane dla środkowej części Niemiec, dlatego
też należy wprowadzić poprawkę na długość geograficzną, dlatego też nie podaję
prognoz na poszczególne miesiące, bo mogą być całkowicie nietrafne.
Od paru lat prowadzę dziennik
pogody i przywiązuję wagę do tzw. przepowiedni bożonarodzeniowej w której
wróżebne dni zawierają się pomiędzy dniem św. Łucji a Wigilią Bożego
Narodzenia, tj. pomiędzy 13 a 24 grudnia. Jej sprawdzalność mieści się w
granicach 60%, a zatem można się pobawić w prognozowanie pogody na cały 2014
rok, a wygląda ona tak:
STYCZEŃ – cały
miesiąc będzie słoneczny i pogodny, stosunkowo ciepły, z minimalną ilością
opadów.
LUTY –
podobnie jak styczeń, ten tradycyjnie najzimniejszy miesiąc będzie pogodny,
stosunkowo ciepły i bez opadów z dużą ilością słonecznych dni.
MARZEC –
pierwsza połowa miesiąca wreszcie pod chmurami i niezbyt wielkimi opadami.
Chłodniej i mniej słońca. Druga połowa bardziej pogodna i słoneczna.
KWIECIEŃ –
znowu wiele słonecznych dni i prawie bez opadów. Temperatury dzienne i nocne
pójdą w górę…
MAJ –
suchy, słoneczny i ciepły.
CZERWIEC –
ciepły, z niewielką ilością zachmurzeń. Kilka dni pochmurnych.
LIPIEC –
chłodny ale słoneczny z niewielką ilością zachmurzeń.
SIERPIEŃ –
pierwsza połowa słoneczna i ciepła, druga połowa pochmurna niezbyt ciepła.
WRZESIEŃ – cały
miesiąc pogodny i ciepły z małą ilością opadów.
PAŹDZIERNIK –
zapowiada się słonecznie i ciepło w pierwszej połowie, w drugiej pochmurno i
niezbyt przyjemnie…
LISTOPAD –
pierwsza połowa pochmurna i wietrzna, druga pochmurna i ciepła.
GRUDZIEŃ – cały
miesiąc słoneczny i pogodny, a nawet ciepły. I znowu wiatr.
Czyżby powtarzała się coroczna
już anomalia termiczna? Czy zatem grozi nam susza? Nie powiedziałbym, ale… -
lata są coraz bardziej suche, a Polska coraz bardziej stepowieje, więc w
zasadzie jest to możliwe. Oczywiście tą prognozę należy traktować z dozą
krytycyzmu i przymrużeniem oka. Poza tym należy wziąć poprawkę na anomalię
pogodową, która pojawiła się w grudniu, a dzięki której mieliśmy minimalną
ilość śniegu w Święta…
Osobiście obawiam się jednego –
a mianowicie tzw. efektu czapki – jak
nazwał to śp. red. Andrzej Zalewski.
Chodzi o to, że opływający półkulę północną Stratosferyczny Prąd Strumieniowy –
jet stream – wybrzusza się na
południe zsyłając spod Bieguna Północnego masy zimnego powietrza, które
zderzając się z ciepłym i wilgotnym powietrzem znad Pacyfiku i Zatoki
Meksykańskiej powoduje katakliktyczne śnieżyce w Kanadzie i USA. Po pewnym
czasie zatoka Prądu Strumieniowego przesunie się na wschód – nad Eurazję i
wtedy my odczujemy jego wpływ, kiedy spod Bieguna Północnego ruszą na nas
strumienie arktycznego chłodu. Zima jak czapka przykrywa raz lewe, a raz prawe
ucho - stąd właśnie nazwa tego fenomenu. Coś takiego mieliśmy m.in. w ubiegłym
roku, kiedy to prawdziwa zima zaczęła się w marcu…
Anomalia klimatyczna generuje anomalne zachowanie się zwierząt
i roślin...
Od kilku lat obserwujemy
przedziwne zjawisko, a mianowicie – przesunięcie pór roku i to co najmniej o 1
– 1,5 miesiąca! O co chodzi? - o to, że w okresie Bożego Narodzenia i Świąt
Wielkanocnych pogoda jest jakby przesunięta w czasie – na Boże Narodzenie mamy
jesień, zaś w Wielkanoc – zimę. Właściwie nie za bardzo wiadomo, czym to jest
spowodowane. Entuzjaści Efektu Globalnego Ocieplenia widzą w tym jego
działanie. Klimat pod wpływem m.in. działalności człowieka tak się rozchwiał,
że w zasadzie stał się on zupełnie nieprzewidywalny. Przeciwnicy hipotezy o EGO
widzą w tym efekt długoterminowych zmian klimatycznych, które są wywoływane
przez aktywność słoneczną i inne naturalne cykle planetarne, co z czasem
doprowadzi do Efektu Globalnego Ochłodzenia i kolejnej Epoki Lodowcowej.
Wszyscy są jednak zgodni co do tego, że zmiany zachodzą i nie są to zmiany na
lepsze.
Grudzień tego roku rozpoczął
się burzliwie i był burzliwy. Dosłownie i w przenośni: przez Polskę przewalił
się najpierw wiatr halny, potem orkan Ksawery który wkroczył nam z burzą z
piorunami (!!!), po którym mieliśmy trochę zimy i 17 cm śniegu. Potem zrobiło
się ciepło, śnieg znikł. Po paru dniach względnie spokojnej pogody na Święta
uderzył wiatr halny, który osiągał do 176,5 km/h w Zakopanem i 144 km/h w
naszym powiecie, a zatem był jeszcze silniejszy od Ksawerego i huraganu z
19.XI.2004 roku, który osiągnął jedynie 173 km/h, ale o wiele słabszy od
halnego z nocy 6/7.V.1968, kiedy to wiatr osiągnął w Zakopanem prędkość 288
km/h, a na Kasprowym Wierchu nawet 310 km/h!
W rezultacie tegorocznego
halnego temperatura minimalna wynosiła +2,1°C, zaś maksymalna podskoczyła aż do
+12°C, a w słońcu sięgnęła do +25°C i więcej!
Ciśnienie atmosferyczne spadło do wartości 991 hPa. Najgorsze z tego
wszystkiego było to, że wiatr halny „zlizał” resztki śniegu, którego nieliczne
płaty uchowały się we wgłębieniach terenu i miejscach zacienionych, a linia
śniegów zatrzymała się gdzieś na wysokości 1000 m n.p.m.
Na uwagę zasługuje fakt, że
uderzenia wiatru poprzedziły spektakularne wschody i zachody słońca, które były
niesamowicie barwne i ich zorze płonęły czerwienią. Na uwagę zasługuje tez
fakt, że mimo wściekłych podmuchów wiatr nie zerwał żadnego dachu i połamał
jedynie „suchary” w lasach. W sumie Jordanów i Ziemia Jordanowska wyszła z tych
kataklizmów obronną ręką. O wiele gorzej było, kiedy huragan uderzył w nasze
miasto od Osieleckiej Bramy.
Śnieg mamy tylko powyżej 1500 m n.p.m. ...
Anomalia termiczna jest jednak
tak głęboka, że znaleziono odznaki budzącej się Przyrody – m.in. kwitnące
stokrotki i wierzbowe bazie! Tego jeszcze nie było i nie przypominam sobie, by
w grudniu, na Święta Bożego Narodzenia pojawiły się bazie, które przecież
pojawiają się dopiero na Święta Wielkanocne! A zatem konwersja? Śnieg spadnie
na Wielkanoc?
A zatem czekamy na opady
śniegu. Pozwolę sobie stwierdzić, że spadnie tak za miesiąc – pod koniec
stycznia i poleży do końca marca, jak sprawdzi się model efektu zimowej czapki,
która teraz nakrywa Kanadę i USA swym śnieżnym i mroźnym całunem…