Powered By Blogger

czwartek, 19 grudnia 2013

Czy Asgard to Agharta? (2)


Rzecz ciekawa, bo o dziwnych istotach na Islandii pisał także swego czasu słynny czeski pisarz-fantasta dr Ludvik Souček (1926-1978) w swej kultowej powieści sci-fi pt. „Tajemnica ślepych ptaków” (Warszawa 1968), w której pisze on m.in. o czarownicach i czarach na Islandii. I chociaż znajduje on dla tego racjonalne wyjaśnienie w postaci Przybyszów z Kosmosu, to po przeczytaniu tej powieści (i dwóch następnych) czar niezgłębionej tajemnicy pozostaje…


O osobliwościach Islandii pisze także Brad Steiger w swej książce „Alien Meetings”, (Nowy Jork 1978), a szczególnie na temat islandzkich tajemnic Ukrytego Ludu. W oryginale tytuł tego podrozdziału brzmi „The Hidden Ones: Puck and the Wee People”. A rzecz będzie o tych, którzy towarzyszyli nam od dzieciństwa w bajkach i legendach opowiadanych nam przez naszych dziadków, rodziców i opiekunów…


W roku 1962, kilku przedsiębiorczych Islandczyków zamieszkałych w małej wiosce postanowiło zbudować przetwórnię rybną. Zgodnie z islandzkimi tradycjami, każdy właściciel musi złożyć część swych dóbr materialnych jako ofiarę przeznaczona dla tajemniczego Hidden lub Gömmde Folket - Ukrytego Ludu, i dlatego kilku wieśniaków wytknęło przedsiębiorcom to, że każda część powinna być budowana zgodnie z tradycjami. Biznesmeni odpowiedzieli śmiechem. Sprowadzili najnowsze maszyny, materiały budowlane, materiały wybuchowe i specjalistów do operowania nimi. Sadzili, że jakieś tam głupie wsiowe zabobony nie zatrzymają postępu. Aliści do czasu. Super-wytrzymałe świdry łamały się jeden po drugim jak zapałki. Pewien stary farmer twierdził i ostrzegał, że wtargnęli na terytorium Ukrytego Ludu, ale robotnicy wykształceni i oświeceni zbyli go śmiechem. Nie mogli zrozumieć, skąd na nowoczesnej Islandii wziął się taki stary głupiec. A świdry wciąż się łamały. W końcu dyrektor przedsiębiorstwa, chociaż niewierzący w te opowieści, zgodził się z sugestią starego farmera i udał się do miejscowego jasnowidza (a dokładniej „widzącego”) w celu nawiązania kontaktu z Ukrytym Ludem i dojścia z nim do porozumienia. Jasnowidz w transie oznajmił dyrektorowi, że na miejscu tym znajduje się jedna, ale super-silna Istota, która wybrała to miejsce na swe mieszkanie. Jednakże Istota ta nie była nieprzejednana. Gdy jasnowidz wyjaśnił jej, że biznesmen potrzebuje tego terenu, zgodziła się przenieść się na inne miejsce. Ów troll poprosił o pewien czas na znalezienie sobie nowego miejsca. Po 5 dniach znów zapuszczono świdry w grunt i okazało się, że interes został ubity. Żaden ze świdrów się już nie złamał...

W wielu tradycjach – szczególnie na Wyspach Brytyjskich i w Skandynawii – brzmią echa starych legend o istotach zamieszkujących magiczne królestwo, znajdujące się pod powierzchnią ziemi – Asgard lub Asgård, Asgaard, Asgarðr, Osgeard. Legendy te wskazują na istnienie Istot będących pośrednim ogniwem pomiędzy człowiekiem a Aniołem. Ten dziwny lud wciąż miesza się w nasze ludzkie sprawy, czasami nam szkodząc, czasami pomagając...

Kilku specjalistów-biblistów doszukuje się w tych Istotach zbuntowanych aniołów, których wyrzucono z Nieba po próbie rebelii Lucyfera. Ci „zdegradowani” aniołowie, czy jak kto woli – demony – obrali sobie nowe miejsce życia na Ziemi, zmieszali się z ludźmi i utworzyli nowy gatunek – coś pośredniego pomiędzy ludźmi a aniołami. Czymś takim – a bardzo interesującym przykładem wspólnym dla wielu kultur – może być słowo Pukwadżin. Jest to słowo wspólne dla wszystkich kultur amerykańskich, a oznacza dosłownie mali znikający ludzie. Europejczycy maja swoje elfy, które można porównać właśnie do Pukwadżinów. „Słodki Puck” Williama Szekspira kpiąco śmieje się z naszej głupoty. Słowo Puke jest znane w dialektach teutońskich i skandynawskich – w tych ostatnich występuje również słowo Spok – a oznacza to małego duszka, coś w rodzaju polskiego krasnoludka (bożątka) albo ducha (widmo). Puke kojarzy się z niemieckim słowem Spuck – zły i brzydki demon, kobold, i holenderskim Spook – duch, a także z irlandzkim Pooke i kornwalijskim chochlikiem Pixie. Sufiks -dżin w słowie Pukwadżin kojarzy się automatycznie z arabskim słowem al-ginn albo dżin – baśniową istotą zamieszkującą magiczne lampy... Zadziwiające jest rozpowszechnienie występowania tego słowa czy jego fragmentów. Wygląda na to, że zjawisko małych znikających ludzików jest uniwersalne dla całego świata.

W ciągu stuleci wielu ludzi usiłowało udowodnić ich istnienie, no i nazywano Ich różnie. Pomawiano o różne brzydkie rzeczy, takie jak m.in. namawianie i kuszenie ludzi do złego, porywanie dzieci i dorosłych do podziemnego królestwa, i wiele innych różnych psot. Z drugiej strony duszki te czasem były posłuszne woli ludzi i nawet pomocne. Ochraniały dzieci, przy których porodzie asystowały.

Najciekawszym jest to, że wszystko wskazuje na niewątpliwy związek pomiędzy Ufitami a tymi Istotami. Co więcej – Oni wchodzą w nasze najintymniejsze sprawy. Wiele przykładów CE3 i CE4 wskazuje na to, że Oni chcą dokonać skrzyżowania naszych gatunków – stąd często mówi się o porywaniu mężczyzn, kobiet i dzieci przez NOL-e. Opowieści i relacje wspominają też, że widziano NOL-e nad pokładami różnych minerałów. LGM kopią dziury w ziemi w ich poszukiwaniu. A co się dzieje z ludźmi, którzy nieopatrznie wejdą Im w paradę? Ano właśnie – opowiem teraz historię, która jeszcze 400 lat temu uchodziłaby za bajkę:

17 sierpnia 1962 roku, Rivalino da Silva – górnik z Diamantiny w Brazylii, „nakrył” dwóch dziwnych ludzików na kopaniu dołu. Ludziki te miały około 120 cm wzrostu, a widząc nadchodzącego da Silvę uciekły w krzaki. Zanim górnik otrząsnął się ze zdumienia, obiekt w kształcie kapelusza uleciał z dużą prędkością w niebo. Gdy następnego dnia opowiedział o tym kolegom z kopalni – ci wyśmiali go. Ale na tym się wcale nie skończyło!

Wczesnego ranka, dnia 20 sierpnia, jego 12-letni syn Raimunda został obudzony przez obce głosy. Przysięgał potem, że słyszał wyraźnie kogoś, kto mówił: Rivalino jest tutaj – musi być zniszczony! Raimunda zobaczył cień kogoś, kto nie wyglądał jak istota ludzka, niewysokiego, kto raczej wpłynął a nie wszedł do pokoju. Nagle jego ojciec zaczął poruszać się jak w transie. Otworzył drzwi i poszedł w kierunku dwóch wielkich kul światła, które unosiły się około 2 metry nad ziemią. Obiekty buczały i błyskały światełkami. Raimunda krzyknął do ojca, by ten wracał, ale on wciąż szedł w kierunku świecących obiektów. Zanim chłopiec zdążył podbiec i pociągnąć ojca za rękę do tyłu, jedna z kul wyemitowała ciężki, żółty obłok dymu, który dokładnie zakrył jego postać. Gdy obłok rozwiał się, świecące kule znikły tak, jak i Rivalino da Silva...

Raimunda wraz ze swymi braćmi Fatimo i Dircen pobiegli na policję i tam złożyli sensacyjne i niewiarygodne oświadczenie. Policja natychmiast zaczęła śledztwo. W pobliżu domu da Silvy znaleziono dziwną, wymiecioną z pyłu i kurzu przestrzeń o średnicy 5,5 metra. Nie znaleziono żadnych śladów stóp, czy pojazdu kołowego. Policjanci znaleźli jedynie kilka kropli krwi w odległości 55 m od domu, ale nie udało się jej zidentyfikować. Później usiłowano udowodnić chłopcu, że to on zamordował ojca, ale rychło okazało się, że był on psychicznie niezdolny do mordu. W dodatku pewien rybak oświadczył, że widział kule świetlne okrążające dom da Silvy wieczorem, 19 sierpnia. Tymczasem jego koledzy opowiedzieli policji o jego spotkaniu z dwoma LGM... No cóż – sprawę jak w takich przypadkach – umorzono i odłożono ad acta.



* * *


Tyle Brad Steiger. Zwróć proszę swą uwagę Czytelniku na jedną rzecz, a mianowicie – jak bardzo nazwa podziemnego, magicznego królestwa Asgard przypomina nazwę innego podziemnego państwa: Agharta, Aggartha lub Agharti! Jak dotąd, to wszyscy szukali i nadal szukają wejścia do niej w Azji Środkowej i Tybecie, a tymczasem może się ono znajdować wśród wulkanicznych pustkowi i bezdroży Islandii i śnieżnych górach Skandynawii!



Wikipedia podaje:

Asgard (as – „bóg”, garth – „dwór”, „ogromna przestrzeń”) – w mitologii nordyckiej jedna z Dziewięciu Krain zamieszkana przez dwa szczepy bogów: Asów i (po zawarciu z nimi pokoju) Wanów. Do Asgardu prowadzi tylko jedna droga – Tęczowy Most Bifrost. Schodząc z Tęczowego Mostu, wchodzi się na zieloną równinę Idawall, natomiast najbardziej wysunięte na południe jest Gimle. Siedziba bogów podtrzymywana jest przez czterech krasnoludów: Austriego, Westiego, Nordiego i Sudriego. Inna teoria mówi, że Asgard był rajem wojowników i miejscem, gdzie przebywali bogowie. Prowadziły do niego setki drzwi. Belkami były włócznie, a dachówkami tarcze. Wojownicy opuszczali pałac zmarłych tylko po to, by ćwiczyć się w sztuce wojennej.
Asgard został wybudowany na wschód od Wanaheimu. Mury obronne wybudował pewien Olbrzym, który w zamian chciał pojąć za żonę Freję, zażądał również Słońca i Księżyca. Jednak dzięki sile Thora i sprycie Lokiego, Freja nie została żoną owego Olbrzyma.

Mimo iż Wanaheim jest starszy, większość bogów ma swoje siedziby w Asgardzie – z wyjątkiem Njörðra, Frei, Hel oraz Agir i Ran. Trzy najwspanialsze pałace należą do Odyna: Walaskjalf, Gladsheim oraz Walhalla. Żona Odyna, Frigg obrała za swój pałac Fensalir, gdzie tka chmury. Mianem największego pałacu szczyci się siedziba Thora Bilskirnir, która znajduje się w rejonie Thrudheim. Pałac Baldura zwie się Breidablik, natomiast siedziba Ullra to Ydalir. Himinbjörg strzeże Heimdall, a wszystkie sądy rozstrzyga Forseti w Glitnir. A w krainie Folkvang w pałacu Sessrumnir zasiada Freja.

O ile jednak Asgard jest siedzibą skandynawskich bogów, o tyle Agharta jest siedzibą tylko Władcy Świata oraz mędrców religii Bön i innych religii Wschodu (był w niej m.in. Jezus z Nazaretu), którzy z ukrycia mają wpływ na nasz świat. Nie ma to większego znaczenia. Tak czy inaczej – są to siedziby Wyższych Istot mających ważki wpływ na to, co się dzieje w podmiesięcznym świecie. I wpływ ten jest widzialny i co więcej – odczuwalny przez nasze zmysły.



To właśnie tutaj - w tych dziwacznych formacjach lawowych i nadmorskich klifach, według Islandczyków, mieszkają Alfurowie i Huludfolkowie

Będąc na Islandii odczuwa się namacalnie obecność tych wszystkich istot, podobnie jak odczuwa się ogniste pulsowanie wnętrza Ziemi. Czy jest to tylko wrażenie? Bynajmniej – Islandia stoi na pióropuszu gorąca, który podnosi fragment dna Atlantyku na wysokość 3000 m i ponad 2000 m ponad poziom morza. Gdyby ów pióropusz ognistopłynnej magmy znikł, to Islandia – podobnie jak antyczna, platońska Atlantyda – rychło pogrążyłaby się w wodach Atlantyku. Kto wie, czy istoty zamieszkujące Atlantydę przeniosły się na Islandię? A dlaczegóżby nie? Wszak warunki naturalne są identyczne poza tym, że Islandia leży pod kołem podbiegunowym, ale to dla nich jest absolutnie bez znaczenia, wszak są to istoty chtoniczne, dla których pogoda nie ma najmniejszego znaczenia, skoro ich królestwo jest we wnętrzu naszej planety. Istot, które istnieją realnie i które wytwarzają realne artefakty – jak np. słynny „Naszyjnik Trolli”, który stanowi prawdziwą zagadkę dla uczonych do dziś dnia!  Czy to właśnie zasygnalizował nam Jules Verne pisząc swą „Podróż do wnętrza Ziemi”???


Mapy Asgardu - Agharti sporządzone przez okultystów i psychotroników pracujących dla 
SS-Reichsfuhrera Heinricha Himmlera i Towarzystwa Thule 


Przekład z j. angielskiego – Robert K. Leśniakiewicz ©

Zdjęcia – Wiktoria Leśniakiewicz ©