Powered By Blogger

poniedziałek, 1 sierpnia 2011

Deszcz, deszcz, deszcz...




Coś niesamowitego dzieje się z naszą pogodą. Praktycznie trzeci z kolei miesiąc był słotny, wilgotny i prze(o)kropny! Żebym nie był gołosłownym – w maju bieżącego roku spadło 91,7 l/m² deszczu, w czerwcu spadło już 81,53 l/m² opadu, a w lipcu, który właśnie pożegnaliśmy spadło aż 222,74 mm wody na każdy metr kwadratowy! Przypominam, że norma wynosi 160 – 170 l/m² i jak widać, została ona dość dokładnie przekroczona. Na szczęście cała ta lejba rozeszła się w czasie i nie doszło do podtopień czy wylewów Skawy.

I tutaj rzecz najciekawsza, a mianowicie – od pewnego czasu obserwujemy w Jordanowie ciekawe zjawisko. Otóż o ile w poprzednich latach Jordanów był nękany przez burze – już to frontowe, już to termiczne, które potrafiły zrzucić na nasze miasto i gminę nawet do 50 mm i więcej wody w ciągu krótkiego czasu, teraz tego nie obserwowano. Natomiast obserwujemy zjawisko omijania przez burze naszego miasta!

Jak to wygląda? Bardzo ciekawie – burze, które nadciągają do nas z zachodu omijają Jordanów kierując się na północny-wschód – ku Krakowowi i Myślenicom, gdzie wyładowują swój ładunek wody. natomiast burze nadciągające do nas od Orawy, czyli z kierunku południowego-zachodu – omijają nas od południa i idą w kierunku na Rabkę, Limanową i Nowy Sącz. Tym sposobem docierały do nas tylko te, które szły od wschodu i południa, natomiast wszystkie inne muskały nas swymi skrzydłami, dając w sumie niewielkie opady...

Co z tego wynika? Przede wszystkim to, ze odwrócenie cyrkulacji zachodniej na południową i południowo-wschodnią jest kolejnym efektem globalnego ocieplenia (którego oczywiście nie było i nie ma – jak twierdzą niektórzy „uczeni” i publicyści na usługach lobby paliwowo-energetycznego) i co za tym idzie – powstanie lokalnego „cienia” opadowego. Naprawdę groźne są bardzo wilgotne masy powietrza, jakie tworzą niże znad Adriatyku i Morza Czarnego, które wylewają na nas ogromne ilości deszczów.

Słowo o rozkładzie ciśnień tego lata. Pole baryczne i jego konfiguracja przypominały dość dokładnie okres tzw. „megapowodzi” z lipca 1997 roku, kiedy to nad Rosją zawisł potężny Wyż Rosyjski, a nad zachodnią Europą – Wyż Azorski. Pomiędzy nimi wytworzyła się aleja, którą szybko przesuwały się mokre i chmurne wyże znad Morza Północnego. W tym roku były to niże znad Morza Czarnego i Śródziemnego – w tym tzw. Niże Genueńskie – mokre, deszczowe i bardzo niebezpieczne. To ich przejścia powodowały perturbacje powodziowe w ubiegłym roku na terytorium całego naszego kraju!

Sierpień zapowiada się suchy i słoneczny, a opady tylko o charakterze burzowym. Oby. No i mamy wszyscy nadzieję, że wreszcie ruszy się prawdziwy wysyp grzybów, kiedy letnie słońce pobudzi grzybnię do owocowania!