Meteor nad Bałtykiem, to jak się okazuje nie jest znów tak rzadkie zjawisko. Ostatnie tego rodzaju miało miejsce w dniu 17 stycznia 2010 roku i było obserwowane na całym południowo-zachodnim wybrzeżu Morza Bałtyckiego. A wyglądało to następująco, jak z portalu internetowego „Głosu Szczecińskiego”:
Ognista kula nad Bałtykiem.
To nie było UFO, to był meteoryt
Marcin Barnowski
W sobotę, 17 stycznia około godziny 20 jakiś obiekt latający rozświetlił północno-zachodni nieboskłon na zielono. Na zjawisko zwrócił nam uwagę jeden z internautów, który zaobserwował je z okolic Potęgowa.
Ognista kula nad Bałtykiem
"Rozbłysk musiał przyciągnąć uwagę, gdyż był bardzo jasny - pisze obserwator na naszym forum i pyta, kto jeszcze widział zjawisko, czy ktoś zrobił zdjęcia, ewentualnie nakręcił film.
Niestety, forumowicz nie potrafił określić odległości dzielącej go od obiektu przemieszczającego się po niebie.
Niecodzienne zjawisko lepiej było widać z Niemiec. Ukazująca się w Rostocku gazeta "Ostsee-Zeitung" w poniedziałkowym wydaniu zamieszcza relacje kilku świadków.
Mówią o kilkusekundowym błysku i następującym po nim donośnym wybuchu. - Myślałem początkowo, że to jakaś stacja paliwowa wyleciała w powietrze, albo że spadł samolot - relacjonuje 65-letni mieszkaniec Rostocku.
Niemieccy dziennikarze zasięgnęli opinii Centrali Badania Nadzwyczajnych Zjawisk na Niebie, mieszczącej się w Mannheim. Okazuje się, że przyczyną sobotniego fenomenu było wejście w atmosferę ziemską dużego meteorytu, być może odprysku komety, który prawdopodobnie spadł do morza w pobliżu Rostocku.
W jednej z miejscowości w landzie Mecklemburg - Vorpommern doszło w związku z tym do awarii oświetlenia ulicznego. Rozbłysk na niebie był widoczny w Holandii, północnych Niemczech, Danii, Polsce i nad południowa Szwecją. Czekamy na relacje innych obserwatorów zjawiska.
* * *
No i obserwatorzy się znaleźli, ale niemal wszyscy zgłaszali u nas obserwację… UFO. No bo trudno się dziwić – przelot takiej ognistej kuli może przyprawić o zawrót głowy i mózgu! No i na dodatek efekty EM zaobserwowane w czasie przelotu tego meteoroidu sugerują właśnie, ze mieliśmy do czynienia z UFO w jego klasycznym wydaniu – kuli świetlnej generującej efekt PM powodującego awarie sprzętu elektrycznego.
A zatem tezę, że w przypadku szwedzkiego znaleziska może chodzić o krater poimpaktowy możemy uznać za wysoce prawdopodobną. Oczywiście – i tutaj pozwolę sobie na bardzo poważne zastrzeżenie – jeżeli ktoś pofatyguje się te 80 – 90 m pod wodę na dno Zatoki Botnickiej i dokona zbadania tejże formacji. I prawdę powiedziawszy bardziej bym się ucieszył, gdyby się okazało, że leży tam jakieś uszkodzone pozaziemskie UFO albo np. hitlerowski pojazd Haunebu z czasów II Wojny Światowej…
Jordanów, 2011-08-08