Valdis Pejpinš
Liderami w zakresie liczby genów okazują się być dafnie (rozwielitki) – mikroskopijne raczki. W genomie człowieka znajduje się 20-25 tys. genów, zaś u dafni jest ich ponad 30.000! Ponad 1/3 z nich nie ma analogów w innych żywych organizmach.
W ciągu kilku ostatnich lat, w Japonii krążą słuchy o istnieniu w lodowatych wodach Antarktyki gigantycznych humanoidów, które nazwano ningen. I chociaż te opowieści są uznawane za kolejne morskie legendy, to jednak sama w sobie informacja jest bardzo interesująca.
Odkrycie wielorybników
Historia ta zaczęła się od tego, że w Internecie na japońskim forum WWW.2channel.jp zamieszczono kilka postów z informacją, którą pewien bloger zaczerpnął od swojego przyjaciela, który z kolei pracował dla rządowego programu badawczego życia wielorybów. Program ten o nazwie JARPA został powołany do życia w 1987 roku, kiedy to Japonia pod naciskiem Międzynarodowej Komisji Wielorybniczej, zaprzestała przemysłowego odłowu wielorybów na wodach wokółantarktycznych.
Przeciwnicy JARPA twierdzą, że jego właściwym celem jest pozyskanie wielorybiego mięsa i dla supermarketów i restauracji. W rzeczywistości, w ramach programu Kraina Wschodzącego Słońca co roku zabija w Antarktyce i północno-zachodniej części Oceanu Spokojnego ponad 800 wielorybów. I jakoby przebrani za uczonych wielorybnicy natknęli się na wysokich szerokościach południowych na ogromne, syrenokształtne stworzenia.
W listopadzie 2007 roku, redakcja japońskiego magazynu „Mu” poświęconego poszukiwaniom dziwnych zjawisk i kryptozoologii, opublikowała artykuł na temat możliwości istnienia w wodach Dalekiego Południa nieznanych, gigantycznych kryptyd. I tak właśnie problem ów ujrzał światło dzienne.
Syreny podobne do wielorybów
Samo słowo ningen w przekładzie z japońskiego oznacza po prostu człowiek i – jak twierdzą naoczni świadkowie – w rzeczywistości istoty te są podobne do człekokształtnych wielorybów. W ich opisie zawsze figuruje twarz, zamiast nóg mają ogon i to wielorybi (z płetwą ustawioną poziomo), a niektórzy widzieli u nich także ręce i dłonie. Ci, którym udało się obserwować ningenów twierdzą, że ich długość wynosi 20-30 m . Ich skóra ma kolor biały, i jest zupełnie pozbawiona pigmentacji. Spotkania z tymi humanoidami zazwyczaj miały miejsca w porze nocnej, i bardzo trudno je było sfotografować. Na niektórych zdjęciach ningeny przypominają małe góry lodowe, ale na powiększeniach zdjęć jakoby można je było zobaczyć dokładnie.
Zgodnie z oświadczeniem załogi jednego ze statków, która obserwowała ningena, początkowo sądzili oni, że widzą jakiś okręt podwodny. Ale kiedy przybliżyli się do niego, okazało się, że to obiekt o nie opływowym kształcie i nie sztucznego pochodzenia. Załoga ujrzała ogromne stworzenie, które szybko znikło pod wodą.
Świadkom kazano milczeć?
W Internecie można znaleźć kilka fotografii ningenów. Część z nich stanowią rekonstrukcje stworzone przez malarzy według relacji naocznych świadków. Dwa pliki video o skrajnie niskiej jakości zamieszczone na YT: http://www.youtube.com/watch?v=c5QIMyK5DM0 i http://www.youtube.com/watch?v=5f2fUEiXlW0 oraz filmik z NHK: http://www.dailymotion.com/video/xfrmnu_alien-ningen-sighting-sagami-bay-japan-aug-23-2010_news - na których, jak się twierdzi, znajdują się ci tajemniczy mieszkańcy Antarktyki. Na jednym ze zdjęć, ningen został sfotografowany z dużej wysokości na południowym akwenie Oceanu Atlantyckiego, u brzegów Namibii. Jak widać, na małej głębokości znajduje się ogromne ciało syrenokształtnego stworzenia. Eksperci oceniają te zdjęcia i zapisy video jako mało wiarygodne. Wygląda na to, że nie ma zdjęć o dobrej rozdzielczości, albo Japończycy mają dobre zdjęcia, ale trzymają je w tajemnicy narażając się na ataki kryptozoologów i niechęć szerokiej publiczności. Zwolennicy teorii spiskowych twierdzą także, że rząd nie tylko trzyma w sekrecie dane o ningenach, ale także założył knebel świadkom.
Rozumie się, że robić jakieś szersze wywody na ten temat jest rzeczą przedwczesną. Może to być – rzecz jasna – niczym innym, jak zręcznym oszustwem, chociażby przy użyciu komputerowego programu Photoshop, i można w ten sposób stwarzać takie i inne miejskie legendy przy pomocy takich fantastycznych zdjęć. Ale póki co, nie da się wykluczyć, że Japończycy faktycznie odkryli jakieś gigantyczne kryptydy w antarktycznych wodach. Przy czym wcale nie muszą one być akurat humanoidami i ludzie po prostu dopatrują się cech humanoidalnych, jak to było w znanym przypadku płaszczki-manty z Morza Azowskiego, któremu przypisano także posiadanie rąk. Krótko mówiąc, jeżeli informacja o nieznanych kryptydach się potwierdzi, to stanie się to jedną z największych sensacji naukowych XXI wieku!
Źródło – „Tajny XX wieka” nr 38/2011
Przekład z j. rosyjskiego –
Robert K. Leśniakiewicz ©