Wygląda na to, że
sprawa tajemniczego zniknięcia malezyjskiego Boeinga 777 zaczyna się powoli
wyciszać, albo jest stopniowo wyciszana. To jest zrozumiałe o tyle, ze
rezultaty poszukiwań jak na razie są zerowe, nie znaleziono żadnych szczątków
maszyny, a także – jak podał dzisiejszy „Teleexpress” – nie potwierdzono lokalizacji
wraka samolotu, którego ponoć widziano w Zatoce Bengalskiej czyli jakieś 5000
km od akwenu poszukiwań.
Australijczycy
wycofują się z poszukiwań nawodnych, które są jak dotąd bezowocne poprzestając
na poszukiwaniach podwodnych. „Gazeta Krakowska” z dnia 29.IV.2014 podaje, że:
Będą poszukiwać
samolotu pod wodą
CANBERRA – Poszukiwania szczątków malezyjskiego samolotu weszły
w nowy etap – oznajmił premier Australii Tony Abbott. Obejmą większy obszar
Oceanu Indyjskiego, ponieważ jest mało prawdopodobne, by po tak długim czasie
szczątki były na powierzchni, uznano, ze poszukiwania skoncentrują się pod wodą
z użyciem specjalistycznego sprzętu.
Nadzieją jest
podwodny dron, o którym media informowały wcześniej, w dniu 15.IV.2014 roku.
Nadal media
przekazują fantastyczne teorie i przypuszczenia, że samolot został uprowadzony
przez CIA do bazy na Diego Garcia, a powodem była obecność na pokładzie Boeinga
777 specjalistów od lotniczych technologii „stealth”.
Wirtualna Polska
dodaje, że:
Jutro wstępny
raport w sprawie zaginionego Boeinga
Jutro zostanie opublikowany wstępny raport w sprawie zaginionego
Boeinga linii Malaysia Airlines. Poinformował o tym dziś pełniący obowiązki
ministra transportu Malezji Hishammuddin Hussein.
Jutro zostanie opublikowany wstępny raport w sprawie zaginionego
Boeinga linii Malaysia Airline. /AFP
Jak dodał, raport będzie podobny do tego, który został przesłany
do Międzynarodowej Organizacji Lotnictwa Cywilnego. Hishammuddin Hussein w
przyszłym tygodniu wybiera się do Australii, gdzie będzie rozmawiał o planach
dalszych poszukiwań zaginionego samolotu.
Boeing linii Malaysia Airlines z 239 osobami na pokładzie
zniknął z radarów w drodze z Kuala Lumpur do Pekinu 8 marca. Do tej pory nie
odnaleziono żadnych śladów ani szczątków maszyny. (WP.pl)
Natomiast interesuje
mnie jeden fakt – skąd pewność, że samolot wodował właśnie w tamtym sektorze
Oceanu Indyjskiego? A może było tak, jak stwierdził Albert Rosales, że samolot został porwany i poleciał nie na
południowy-zachód, ale na północny-zachód i bezpiecznie wylądował w którymś ze „stanów”…?
Ciekawe, że akurat TEJ możliwości nikt nie bierze pod uwagę. Dlaczego? Czy samolot
mógł niezauważony przez nikogo przelecieć nad terytorium kilku państw i lądować
np. w Pakistanie, Uzbekistanie czy Kazachstanie? Szczególnie podejrzany jest
Pakistan – to jest państwo mające pretensje do Indii, z bazami al-Kaidy na
swoim terytorium, no i należące do „klubu atomowego”. Gdyby tak do posiadanej
broni jądrowej dodać niewidzialne radarowo i optycznie samoloty, to…
Mam nadzieję, że
tak jednak się nie stało, choć głupotą byłoby nie wzięcie tego pod uwagę.
CDN.
CDN.