Mała Epoka Lodowa
Wiktor Gorbaczew
W dniu 28.III.1848 roku
wodospad Niagara z powodu zatorów lodowych na całej rzece zamarł na 30 godzin z
minutami, zaś dnia 18.II.1979 roku na Saharze spadł śnieg, który sparaliżował w
Algierze cały transport.
Jeżeli gdzieś lokalnie
temperatura spadnie o kilka stopni, to nikt na to nie zwróci uwagi. Ale kiedy w
XVII wieku stało się nieco chłodniej na całej Ziemi, życie się tak zmieniło, że
nie dało się tego nie zauważyć. Otaczający nas świat się przeobraził, a ludzie
już nie byli ci sami.
Nieskończona
zima
Wszyscy musieli cieplej się
ubierać. W ciepłej Europie Zachodniej pojawiły się futra i damska moda zimowa.
Księżniczka Christina von Pfaltz aby
nie zmarznąć wyszła na świat w małej sobolowej pelerynce. Pelerynkę tą potem
nazwano palatynem. Tam, gdzie wystąpiły mrozy, bawiono się śnieżkami, lepiono
bałwany, a na rzekach jeżdżono na sankach. Król Francji – Ludwik XIV – lubiący wielkie bale i przyjęcia, wyjeżdżał całym swym
dworem na zimowe przejażdżki.
Lata z ulewnymi deszczami stały
się krótsze i zimniejsze. Zdarzały się nawet „lata bez lata”, kiedy to
przepadały wszystkie zbiory. Pewnego razu Francja przez 3 lata obywała się bez
wina. Ono okazało się być całkiem gorzkim, by można by je było pić, a to
dlatego że winogrona dojrzewały miesiąc później.
Zima z mrozem i opadami śniegu
wydawała się być dla Europejczyków bez końca. Potomkowie Wikingów porzucili
„zielony kraj” – Grenlandię – gdzie przywiódł ich na kilka wieków jarl Eryk Rudy. Zimne wiatry i lodowce zamroziły
i zatarły dawna nazwę i cudowny rejon pokryty bujną zielenią na
południowym-zachodzie tej wyspy.
Zamarzła Tamiza i Dunaj.
Zamiecie i zawieje śnieżne paraliżowały życie w Wiedniu, Berlinie, Londynie,
Paryżu… Znana epistolografka markiza de
Sévigné pisała do swej córki na
Lazurowym Wybrzeżu , że w Paryżu:
…jest przeraźliwie zimno.
Cały czas palimy [w piecach i kominkach]. Słońce stało się zupełnie inne, a
pory roku się przeplotły.
Ale i z południa ciepły,
starorzymski klimat też odchodził. We włoskiej Padwie napadało śniegu
„niesłychanie głęboko”. Ariatyk zamarzał u brzegów. Bosfor pokrył się lodem, a
ludzie chodzili do Europy z Azji i z powrotem na piechotę. Na Półwyspie
Arabskim, do Mekki w 1630 roku, deszcze dosłownie częściowo rozmyły muzułmańską
świątynię Kaaba.
Król
i astronom
To stuletnie ochłodzenie miało
swe ziemskie i kosmiczne przyczyny. W XVII wieku zmniejszyła się aktywność
Słońca. Ziemia zaczęła otrzymywać od niego o wiele mniej ciepła. Jak na ironię,
w tym właśnie okresie we Francji na tronie siedział „król-słońce” – Ludwik XIV.
Nie bacząc na kosmiczny przydomek, jego bardziej interesowały ziemskie sprawy.
Tak jak jego poddani, musiał on ubierać się cieplej.
Zaś w tym samym wieku
kosmicznymi sprawami zajmował się włoski astronom, fizyk i filozof Galileo Galilei zwany Galileuszem. W 1609 roku on jako
pierwszy skierował w niebo teleskop i odkrył plamy na Słońcu. On, a potem inni
astronomowie zaobserwowali, że stopniowo plam tych było coraz mniej. Jak to
ustanowili uczeni z późniejszej epoki, znikanie plam słonecznych oznacza, że
aktywność słoneczna się zmniejsza i emituje ono znacznie mniej energii. Od 1645
do 1715 roku ich niemal nie było i zaobserwowano tylko 50 plam! Na Ziemi to
zjawisko miało wpływ na półkuli północnej.
Do ziemskich przyczyn
globalnego ochłodzenia (EGZ) należy zaliczyć aktywność wulkaniczną. Wiek
rozpoczął się od najpotężniejszego w historii Ameryki Łacińskiej wybuchu
wulkanu Huaynaputina w Peru w 1600 roku. Istnieje domniemanie, że wpływ jego
erupcji był odczuwalny nawet w Rosji. To właśnie tam w następnym roku miało
miejsce nieprzerwane, 10-dniowe opady deszczu, który wykończył większość
zasiewów. Pod koniec lata uderzył silny mróz, który zniszczył i tak już nieduży
plon. Zaczął się głód.
W połowie wieku, w czasie 6 lat
do szło do potężnych erupcji 12 wulkanów z Pacyficznego Pierścienia Ognia. W
latach 70. XVII wieku Europie swą moc pokazała Etna na Sycylii i Hekla na
Islandii. Wystrzelone w atmosferę, roznoszone prądami atmosferycznymi chmury
pylistej tefry na lata zablokowały Ziemi słoneczne promienie. One także nie
pozwoliły planecie się ogrzać.
[Nie było to pierwsze z ochłodzeń naszej planety,
Wikipedia podaje: Ochłodzenie w latach 535–536 – jedno z najbardziej dotkliwych
zakłóceń klimatu na północnej półkuli ziemskiego globu w ciągu ostatnich dwóch
tysięcy lat. Jakkolwiek dokładna przyczyna tej klimatycznej aberracji nie jest
znana, to przypuszcza się (m.in. na podstawie badań), że było ono skutkiem zimy
wulkanicznej podobnie jak tzw. „rok bez lata” w 1816, który był skutkiem
wyrzucenia w kwietniu poprzedniego roku w wysokie warstwy atmosfery znacznej
ilości popiołów i gazów wulkanicznych przez wulkan Tambora. Kronikarz
bizantyjski Prokopiusz z Cezarei w swoich zapiskach z wojny z Wandalami
zanotował, że blask Słońca w roku 535 był bardzo słaby, jak podczas zaćmienia,
i że była to bardzo zła przepowiednia. Gaelickie kroniki irlandzkie z wczesnego
średniowiecza zarejestrowały „brak chleba w roku 535”, a nawet „brak chleba od
535 do 539”. W Chinach zanotowano opady śniegu w sierpniu i opóźnione zbiory,
„gęste suche mgły” w Europie, na Bliskim Wschodzie i w Chinach, suszę w Peru,
która dotknęła kulturę Mochica. W artykule w „Nature” w roku 1984 R. B.
Stothers przedstawił przypuszczenie, że ochłodzenie z 535–536 było skutkiem
wybuchu wulkanu Tavurvur, znajdującego się niegdyś nieopodal dzisiejszego
miasta Rabaul (Nowa Brytania Wschodnia, Papua-Nowa Gwinea). Z kolei Ken Wohletz
z Los Alamos National Laboratory wysunął podejrzenie – w swojej pracy pt. „Czy
wieki ciemne były skutkiem zmian klimatycznych w VI stuleciu wywołanych przez
wulkan?” – że przyczyną tego wydarzenia był inny wulkan, Krakatau (ten sam,
którego katastrofalny wybuch kilkanaście stuleci później – w 1883 – również
spowodował globalne zjawiska atmosferyczne), którego erupcję, mającą miejsce w
połowie I tysiąclecia naszej ery zapisaną w kronikach jawajskich datowano do
tej pory na rok 416 według kalendarza europejskiego – uwaga tłum.]
W Europie zrobiło się jeszcze
zimniej dlatego, że spowolnił się Golfstrom. Ten prąc oceaniczny przynosi z
Ameryki do Europy ciepłe wody i podwyższa temperaturę o 8-10°C we Francji,
Wielkiej Brytanii, Niemczech, nieco mniej w Skandynawii, a nawet Morze Barentsa
także się ogrzewa i nie zamarza całkowicie. Nagrzane przez ten prąd morski
powietrze wiatry zachodnie roznoszą po całej Europie. W tej ogromnej –
szerokiej na 110-120 km oceanicznej „rzece” jest 20 razy więcej wody, niż we
wszystkich kontynentalnych rzekach świata. Poza tym jest ona stosunkowo szybka
– prędkość przemieszczania się wody wynosi 2 m/s (7,2 km/h czyli ~3,89 kts –
przyp. tłum.) i jeżeli Golfstrom ociepla się, to wtedy zwalnia. Europa to
poczuje od razu, jak w XVII wieku.
[Zob. Daniel
Laskowski – „Słońce w głębinach” - http://xxx-przygoda.bloog.pl/id,354117646,title,Wysoka-Polnoc-SLONCE-W-GLEBINACH-1,index.html i dalsze -
opowiadanie sci-fi, w którym autor
opisał możliwe konsekwencje zatrzymania się Golfstromu – uwaga tłum.]
Wtedy to właśnie lód pokrywał
wybrzeża Anglii, Francji, Danii, Belgii, Holandii, i to bardzo przeszkadzało w
żegludze tym nadmorskim krajom. W Północnych Niemczech i Szkocji zabrakło
winogron do produkcji wina.
Stulecie
katastrof
W XVII wieku EGZ dał się,
odczuć wszędzie i na wszystkim, a szczególnie na rolnictwie, które odgrywało
najważniejszą rolę w życiu ludzi. zmniejszały się pola uprawne i urodzajność. Głód
i wysoka śmiertelność dotknęły wszystkie narody. Zachowały się notatki
francuskiego królewskiego sędziego o tym, że 2/3 mieszkańców wsi wokół Paryża
zmarło z głodu i chorób. Przeorysza klasztoru Port-Royal-des-Champs (teraz) w
Paryżu Angelica Arnaud sądziła, że
to spustoszenie może być znakiem końca świata. Angielski poeta John Milton pisał, że w jego kraju
zapanował świat, w którym rządzi śmierć.
W krajach Europy miały miejsce
głodowe bunty i zamieszki. Potrząsnęły one Francją w połowie wieku.
[Opisał to m.in. Aleksander Dumas w „Wicehrabia de Bragelonne” a pokazał Randal Wallace w filmie „Człowiek w
żelaznej masce” (1998), gdzie w jednej ze scen d’Artagnan brawurowo uspokaja zbuntowanych, głodnych mieszkańców
Paryża chcących wejść do Luwru – uwaga tłum.]
W tym czasie w Anglii przez 3
lata – od 1647 do 1649 roku – miało miejsce 14 powstań. Tam pogoda niszczyła
zbiory przez 5 lat pod rząd! Na terytoriach dzisiejszej Szwajcarii i Niemiec
przez 100 lat doszło do 25 wielkich powstań i wojen chłopskich.
W odległych od Europy, ale
także głodujących Chinach, w których mieszkała ¼ populacji Ziemi, powstały
miliony ludzi. Nie wytrzymując trudnych społeczno-klimatycznych i wojennych
warunków padło Imperium Ming. Jeden
z cesarzy nowej dynastii Czin
przyznał, że zaludnienie zmniejszyło się o ponad połowę. Jemu pokazano, że w
zdecydowanej większości ludzie kończyli swe życie samobójstwem…
Tymczasem w Europie na krawędzi
zguby znalazło się największe w tej części świata państwo tych czasów –
Rzeczpospolita Obojga Narodów (Korony Polskiej i Wielkiego Księstwa
Litewskiego). Wstrząsy przeżywały Rosja i Turcja.
[W Polsce trwały tymczasem wojny na Ukrainie
(powstanie Chmielnickiego), wojny polsko-szwedzkie (w tym tzw. Potop) i polsko
- rosyjskie, a także polsko – tureckie opisane przez Henryka Sienkiewicza i sfilmowane przez Jerzego Kawalerowicza – które przyczyniły się do powolnego upadku
potężnej onegdaj Rzeczpospolitej Szlacheckiej i w następnym wieku do rozbiorów,
po których Polska już się nie podźwignęła do dawnej chwały i wielkości
lokalnego mocarstwa w Europie… – uwaga tłum.]
Zimny i głodny wiek przyniósł
wojny międzynarodowe i domowe. W ciągu tych 100 lat tylko 3 (trzy!!!) lata były
pokojowe. Wojen nie było wiele, ale one – jeżeli nie liczyć Wojny Stuletniej
(1337-1437) trwały długo. Wojna Trzydziestoletnia (1618-1648) ogarnęła
większość krajów w Europie. Dwie najdłuższe wojny Ludwika XIV trwały 9 i 13
lat. Zwyciężyć mu było trudno także i dlatego, że średni wzrost jego żołnierzy
– potomków kilku głodowych pokoleń – wynosił nieco powyżej 1,5 metra!
Te długie wojny historycy
objaśniają głównie tym, że w trudnych warunkach ekonomicznych obu wojującym
stronom było trudno zebrać siły do odniesienia zwycięstwa. Na dodatek miliony
osłabionych z głodu ludzi umierało wskutek epidemii dżumy, ospy czarnej,
cholery i tyfusu. W niektórych krajach ginęło nawet ponad 50% populacji a
straty wynosiły nawet do 75%. Według tej mrocznej statystyki, ten globalny
stuletni kryzys doprowadził do śmierci 1/3 część populacji planety.
Prognoza pogody na XXI wiek
W XXI wieku, w odróżnieniu od
XVII wieku, oczekujemy na globalne ocieplenie. Eksperci od zmian klimatycznych
prognozują wzrost temperatury o 1-3°C w połowie stulecia i nawet 2-5°C pod
koniec ostatniego dziesięciolecia. Ale podwyższenie temperatury nie oznacza, że
nie tak, jak w XVII wieku, będzie mniej ekstremalnych zjawisk pogodowych.
Stosunkowo niedawno, bo w
latach 1997 i 2002 w Europie Środkowej miały miejsce powodzie nazwane ze
względu na swe rozmiary „powodziami tysiąclecia”. One przyniosły straty w
wysokości szacowanej na 40 mld US$. W 2003 roku odnotowano dwutygodniowe
anomalne upały w Europie Zachodniej , których nie wytrzymało 70.000 ludzi.
Najbardziej niszczycielski w
historii USA huragan Katrina w 2005
roku przyniósł straty w wysokości 80 mld US$ i śmierć 2000 ludzi.
Ale to było tylko jedno
nieszczęście w jednym kraju. W tym samym roku samych tylko huraganów, tornad,
trzęsień ziemi, powodzi, niebezpiecznych dla ludzi skoków temperatury i innych
większych czy mniejszych katastrof elementarnych było ponad 500. Ich ilość bez
przerwy wzrasta. W 2013 roku wydarzyło się 880 wielkich katastrof naturalnych.
Wszystkie one są rezultatami efektu globalnego ocieplenia - EGO.
Działalność człowieka nie może
ich wykluczyć z życia naszej planety. Edukacja i przygotowanie populacji do
ekstremalnych sytuacji, system wczesnego ostrzegania przed zagrożeniem, szybka
i efektywna nadzwyczajna pomoc – to wszystko może tylko zmniejszyć ich
następstwa. Jednakże przepowiadanie erupcji wulkanów (a szczególnie
superwulkanów – przyp. tłum.), zmian prędkości i kierunków prądów oceanicznych
jest (jak na razie) powyżej naszych sił a i plamy na Słońcu możemy sobie tylko
obserwować.
Zmiany klimatyczne na Ziemi
mają miejsce bez udziału człowieka. Teraz Ziemia się nagrzewa. Rok ubiegły
(2014 – przyp. tłum.) okazał się najgorętszym od 1880 roku, kiedy zaczęto
globalne obserwacje pogody.
Tekst i ilustracje – „Tajny XX
wieka” nr 34/2015, ss. 18-19
Przekład z j. rosyjskiego -
©Robert K. Leśniakiewicz