Europa sama sobie przygotowała
zagładę. Ten truizm jest tak oczywisty, że szkoda go przypominać. Zaślepienie i
sprzedajna głupota polityków UE doprowadza Europę do niebezpiecznej krawędzi
wojny hybrydowej – lub jak kto woli wojny z wrogiem wewnętrznym – starego i
zgnuśniałego, zanurzonego w dobrobycie i błogostanie chrześcijaństwa z młodym, prężnym i głodnym
podbojów islamem. Takie są podstawowe fakty. Nie ma się co czarować. UE – a w
szczególności Niemcy – popełniła karygodny błąd zapraszając tzw. „migrantów” na
swe terytorium.
Problem migrantów znany jest
od kilku lat. Tzw. „boat-people” przeprawiali się przez Morze Śródziemne na
Maltę, Lampedusę i Lesbos nie od wczoraj. Ale UE zdawała się nie dostrzegać
problemu – robiono wszystko, by go zmarginalizować! Ale w końcu masowa
imigracja zaczęła grozić gospodarkom Włoch, Malty i Grecji i podniósł się
rwetes. Problem dostrzeżono, ale reakcja była taka jak zwykle – czyli
półśrodkami…
Kanclerz Merkel wydawało się,
że migranci z Północnej Afryki i Bliskiego Wschodu, to są wschodni
Europejczycy, którzy będą cisi i pokornego serca pracować dla Niemiec i
powiększać niemiecki dochód narodowy. Tymczasem nic bardziej błędnego! Migranci
owszem, przybyli, ale… ale nie mają najmniejszego zamiaru pracować na chwałę
pani Merkel i Niemiec, a wręcz odwrotnie – ich interesuje przede wszystkim
socjal – najwyższy w Europie, mieszkania i … dolce far niente.
Prawica europejska oskarża o
ten stan rzeczy lewaków, którzy rzekomo ułatwili islamistom przedostanie się do
Europy i zagrożenie jej chrześcijańskim korzeniom. Nic bardziej błędnego! To
zasłona dymna zakrywająca grzechy europrawicy.
Jestem socjalistą i wiem, że
podstawowy aksjomat socjalizmu brzmi – KAŻDEMU WEDŁUG JEGO PRACY. A zatem jak
zapracujesz – to masz. Tak jak w kapitalizmie, tylko masz większe osłony
socjalne i inne przywileje z racji wykonywanej pracy. Natomiast w
kapitalistycznej UE migranci dostają zasiłki za frajer – tylko dlatego, że są
migrantami i im się należy. Nic im się nie należy, bo gdyby naprawdę zależało
im na swych krajach, to by walczyli w kraju, albo w najbliższej zagranicy. I to
jest właśnie to, czego zdają się lub nie chcą nie pojmować politycy UE.
Wysoki socjal dla migrantów
jest jeszcze reliktem z czasów Zimnej Wojny, kiedy to Zachód musiał pokazać
Wschodowi, że kapitalizm jest o wiele lepszy od socjalizmu i komunizmu.
Chodziło przede wszystkim o uciekinierów z Polski i innych krajów bloku
wschodniego. Problem polega jednak na tym, że Polacy i inne nacje brały się do
roboty i w mniejszym czy większym stopniu wpisywały się w tamte społeczeństwa. W
każdym razie nie szkodziły tamtym społeczeństwom. Więc brednie wypisywane przez
najrozmaitszych „prawomyślnych” specjalistów są warte funta kłaków i wina leży
po stronie Zachodu – a dokładniej liberalnej polityki migracyjnej, z której
skorzystała przede wszystkim ISIS.
No właśnie – ISIS i terroryzm.
Amerykanie rozbełtali bliskowschodnie, śmierdzące bagno, które teraz chcą
wykorzystać do własnych celów – a przede wszystkim do ekonomicznej wojny z
Europą. UE stanowi bowiem coraz silniejszą konkurencję gospodarczą dla USA,
które same pogrążone są w recesji – co widać choćby po zachowaniu
amerykańskiego społeczeństwa, w którym popularność zdobywają takie ciemne typy
jak chociażby Donald Trump – faszyzujacy milioner, ucieleśnienie wyobrażeń o
drapieżnych kapitalistach w początkowym okresie istnienia PRL.
A tak już nawiasem mówiąc, to
bardzo chciałbym wiedzieć, skąd ci „biedni” migranci mają tysiące dolarów na
opłacenie bandyckich opłat za przerzut do Europy? Przecież suma 2-3 tys. US$ od
łebka to suma niebagatelna! Kto finansuje te przejazdy wypasionym bysiorom,
którym nie chce się walczyć w swym kraju, ale mającym za to apetyty na
niemieckie euro? Skoro nie ich rodziny, to kto?
Odpowiedź jest prosta i
oczywista – kierownictwo ISIS. To oczywiste – kierownictwo ISIS finansuje
arabskim rodzinom wyjazd z Syrii czy innego kraju na Bliskim Wschodzie, ale –
rzecz jasna – nie za darmo! Warunkiem uzyskania tych pieniędzy jest podjęcie
przez nich działalności szpiegowskiej a potem dywersyjnej w UE. To taka
„uśpiona” agentura islamska w Europie. Potem na rozkaz z ISIS się obudzi i
zacznie się „gorąca” wojna z Europejczykami. Mówiąc krótko i bez ogródek –
muzułmański koń trojański już jest w Europie. Nie ma co robić sobie nadziei –
III Wojna Światowa już trwa. Nie jest to wojna w dotychczasowym tego słowa
znaczeniu. Najlepiej nazwano to po aneksji Krymu przez Rosjan – wojną
hybrydową. Prawdę powiedziawszy najlepszym terminem jest w tym przypadku wojna
pełzająca.
Sposób prowadzenia tej wojny
jest dwuetapowy: pierwszy etap to zalew konkretnego terytorium przez
wędrujących migrantów, którzy po osiedleniu się zaczną tworzyć społeczności
mogące wywierać wpływ na politykę wewnętrzną państwa.jak wirus pasożytujący na
komórkach organizmu, tak szybko namnażający się wschodni migranci – już
obywatele danego państwa – zaczną dyktować swoje warunki skorumpowanym
politykom i urzędnikom. A potem etap drugi – sięgnięcie po władzę w
demokratycznych wyborach i wprowadzenie własnych rządów w oparciu o
muzułmańskie, koraniczne prawo szariatu. I koniec komedii – będzie terror,
nietolerancja religijna, przymusowa konwersja. Opornych czeka poderżnięcie
gardła albo stryczek. Gdybyście mieli jakieś wątpliwości – to przypomnijcie
sobie, co się działo na Bliskim Wschodzie w czasie Krucjat… Tylko że wtedy były
jakieś równe szanse – teraz – dzięki sprzedajnym politykom z UE i posłusznym im
pożytecznym idiotom będziemy mieli to samo w skali całego kontynentu. Tylko że
sprzedajni politycy też szybko padną ofiarami islamskiego terroru i nikt się z
nimi patyczkować nie będzie. Giaur jest giaurem… Turecki serial „Wspaniałe
stulecie” – mam nadzieję – otworzył oczy wielu Polakom i pokazał oblicze
islamu, które nawet takie cukierkowe i ulizane nie jest dla normalnego
Europejczyka do przyjęcia.
Mylił się Igor Witkowski co do
tego, że islam użyje broni masowego rażenia. Nie, bo to byłoby bez sensu. Nie
skaża się ziemi, którą zamierza się opanować. Użycie BMR spowodowałoby skażenie
środowiska w stopniu niewyobrażalnym i co za tym idzie, terytoria nimi porażone
nie nadawałyby się do zasiedlenia. Owszem – grozi nam dywersja biologiczna czy
chemiczna, ale nie masowe użycie BMR. A przecież o zasiedlenie i opanowanie
terytoriów tutaj chodzi!
Kolejna sprawa – przepowiednie
naszych losów. Europa była ostrzegana od wielu stuleci przez wróżbitów,
jasnowidzów, astrologów i wizjonerów, w których to ostrzeżeniach mówiło się o
zalewie Europy przez Arabów. I wychodzi to właściwie w każdym aspekcie – już to
politycznym, już to ekonomicznym, a przede wszystkim religijnym. Przewidywał to
św. Malachiasz, Michel de Notre Dame vel
Nostradamus, młynarczyk z Apoig, rybak Johnsson, pani Dixon, i wielu innych. W
wizjach tych uporczywie przewija się motyw krwawego półksiężyca (symbol
islamu), który podbija Europę. I rzecz ciekawa – Polska z tych wszystkich
naturalnych kataklizmów, wojen, przewrotów i rewolt wychodzi w miarę obronną
ręką. To właśnie mówi nam przepowiednia o. Czesława Klimuszki, który widzi
Polskę bezpieczną do 2032 roku.
Ale czy mamy siedzieć z
założonymi rękoma i czekać na cud? Nie, cuda się nie zdarzają, jak się im nie
pomaga. Potrzeba nam mądrych i daleko widzących polityków, ludzi z wyobraźnią i
myślących o kraju, o Polsce i Polakach, a nie dewotów-idiotów nabijających
sobie kabzę na niewiedzy i nieszczęściu innych. Potrzeba mądrych przywódców
narodu, którzy są w stanie sprostać wyzwaniom czasów, w których przyszło nam
żyć i którzy poprowadziliby naród poprzez niebezpieczne drogi Współczesności, a
nie żerowali na nim mając go jednocześnie w głębokiej pogardzie, mamiąc ludzi
wspaniałymi wizjami i obietnicami i żadnej nie dotrzymując jak wszystkie
dotychczasowe rządy po 1989 roku. Potrzeba nam światłych ludzi nie bojących się
patrzeć w Przyszłość, a nie żyjących upiorami Przeszłości, którzy rozumieją
naszą Teraźniejszość.
Bo my Polacy cały czas żyjemy
Przeszłością nie rozumiejąc Teraźniejszości i bojąc się Przyszłości. To nas
zawsze gubiło i gubić będzie, póki nie zmienimy naszego nastawienia do świata,
który nas otacza.
A wracając do tytułowego
pytania, to zagłada Europy będzie na pewno – przynajmniej takiej, jaką znamy.
Jeżeli przegramy tę wojnę, to zamiast UE będzie KE - Kalifat Europejski, w
którym Niemcy, Francuzi i inni będą tylko niewolnikami i nikim innym. I to w
najlepszym wypadku! W czarnym scenariuszu mogą być janczarami, którzy
pomaszerują na Polskę i Rosję w celu zdobycia nowych ziem na chwałę islamu. Bo
Polska tradycyjnie katolicka będzie broniła wartości chrześcijańskich – i mam
nadzieję, że w tym wytrwa. A co do Rosji, to ta będzie broniła Matuszki Świętej Rusi i kto wie, czy
jeszcze raz nie będzie musiała wyzwalać Europy, tym razem spod islamskiego
jarzma. To wcale nie jest takie nieprawdopodobne, jak się to dzisiaj wydaje.
I na to też trzeba być
przygotowanym…