Ta ciekawa sprawa zaczęła się dla mnie w lipcu 2001 roku. Oglądałem
właśnie program „7 dni świat”, w którym przyciągnęła moją uwagę migawka filmowa
z Rosji. Najpierw pokazano całkowicie wynurzony rosyjski okręt podwodny -
podobny do nieszczęsnego K-141 Kursk,
a potem start z jego pokładu (a raczej wnętrza) rakiety, która wzniosła się ku
górze i znikła w dali. Następne ujęcie pokazywało jakąś kartę papieru czy
kartonu, na której wołami wydrukowane stało jak byk po angielsku: Experiment
Volna.[1]
Głos lektora uprzejmie wyjaśnił, że oglądaliśmy właśnie nowy, rosyjski
eksperyment ze statkiem kosmicznym, którego napędem był tzw. „żagiel
słoneczny”, i że rakieta wyniosła małego satelitę na orbitę, gdzie miał on
rozwinąć ten żagiel i następnie opaść na Kamczatkę.
Zaintrygowany chwyciłem za telefon i poprosiłem Marcina
Mioduszewskiego z Krakowa, o poszukanie bliższych danych na temat tego Eksperymentu
Fala w Internecie. Marcin oddzwonił po trzech czy czterech godzinach z
nosem na kwintę - w Sieci nie było nic na ten temat, co mnie nie dziwiło -
Rosjanie jeszcze uważają nas za potencjalne zagrożenie dla Matuszki Rossiji, więc raczej nie można się było niczego innego po
nich spodziewać...
W kilka dni później poprosiłem o to samo Tomasza Niesporka z
szopienickiego Zarządu Trzynastego - wynik jego poszukiwań był identyczny -
zero informacji na temat Fali... A przecież ponoć była na ten temat
konferencja prasowa! Czyli sprawie albo ukręcono łeb, w co nie wierzyłem, albo
nie potrafiliśmy zadać Sieci właściwego pytania na ten temat. Internet ma to do
siebie, że jest oceanem informacji, ale żeby otrzymać te, które chcemy
otrzymać, musimy stawiać właściwe pytania, a tych widocznie nie postawiliśmy!
Nie dałem za wygraną i w czasie wrześniowego spotkania roboczego w
Trstenie zacząłem suszyć o to głowę dr Milošowi Jesenský’emu. Wyłożyłem
mu problem. Niestety, on także nic nie wiedział na ten temat, ale obiecał, że
może się dowie. Nie dowiedział się wprawdzie, bo słowackie media na ten temat
nie napisały ani słowa, ale w kwietniu 2002 roku, na kolejnym spotkaniu wyłożył
mi swoją hipotezę na ten temat.
- Słyszałeś coś o HAARP-ie?[2]
- zapytał.
- Oczywiście, było na ten temat w „Nieznanym Świecie”, no i ukazała się
książka „HAARP - broń ostateczna” Jerry’ego E. Smitha - odpowiedziałem.
- No widzisz. A teraz pomyśl: jak można zrobić to ustrojstwo bardziej
efektywnym? Nie wiesz? - no to ja ci powiem. Otóż można wziąć atmosferę z dwóch
stron: od dołu poprzez system anten HAARP na Alasce i od góry - poprzez jednego
lub kilka sztucznych satelitów Ziemi, które przekazując mikrofale z Ziemi mogą
skierować je w każdy, dowolny punkt jej górnych warstw atmosfery. A zatem ilość
promieniowania mikrofalowego skierowanego nad potencjalnie wrogi kraj możesz
spokojnie pomnożyć przez dwa, albo nawet przez trzy... Rozumiesz? A teraz
pomyśl, co się stanie, kiedy w grę wchodzą dwa takie systemy?...
Zrobiło mi się nieswojo, bo przypomniała mi się rozmowa z Tomaszem
Niesporkiem, który zasugerował coś podobnego i to właśnie w odniesieniu do
wojny w Afganistanie...
- Spójrz - powiada - w całej Europie anomalia pogodowe, na Bliskim
Wschodzie mrozy, Jerozolima pod śniegiem, w Afryce susze, w Indiach powodzie,
pogoda jednym słowem oszalała, a nad Afganistanem lazurowe niebo i amerykańskie
bombowce. Nie dziwi cię to?
Faktycznie dziwiło, a jużci! Bo to było co najmniej dziwne. Jakby
Amerykanie wymodlili sobie u świętego Piotra wyjątek spod ogólnej reguły. Inna
rzecz, że nie ucierpiał na tym obłąkany mułła Omar, czy chory z
paranoicznej nienawiści do Zachodu super-terrorysta XXI wieku Usama
ben-Laden i inni przywódcy al-Quaedy, a tylko i tak już biedni Afgańczycy,
których nędzne lepianki rozwalały najnowocześniejsze amerykańskie bomby z
laserowym naprowadzaniem na cel i wszelkimi innymi elektronicznymi
„bajerami”... Taka wojna przypominała mi dokładnie polowanie na muchy z
siekierą, zamiast packi: straszliwe ciosy idą w ściany, meble czy szyby
okienne, a mucha zaciera łapki i chichocze złośliwie widząc efekty takiego
„polowania”, czyli dokładnie tak, jak robili to afgańscy Talibowie... No, ale
czy sztabowców i planistów z Pentagonu stać byłoby na takie porównanie i
odrobinę wyobraźni?
Miloš Jesenský założył od razu, że doszło do cichego porozumienia Stanów
Zjednoczonych z Federacją Rosyjską i uruchomienia wielkiego kotła pogodowego w
postaci amerykańskiego systemu HAARP i rosyjskiego systemu SURA vel ELIPTON[3],
które to synergiczne i skoordynowane działania spowodowały anomalie pogodowe na
obszarach Eurazji i częściowo Afryki. Kto wie, czy być może zmiana rytmu
zjawisk El Niño i La Niña na Pacyfiku nie została spowodowana właśnie poprzez
„podgrzewanie” jego wód emitorami mikrofalowymi? Dlaczego nie? Najlepsze efekty
można by uzyskać właśnie zaprzęgając do tej roboty geostacjonarne satelity. W
USA i byłym ZSRR pracowało się nad takimi broniami już od początku lat 80.
ubiegłego wieku, kiedy to wyścig zbrojeń został już jawnie i bez ogródek
przerzucony z Ziemi w Kosmos! Czysta paranoja, ale zapewne ktoś zrobił na tym
wielki szmal, a już na pewno filmowcy z Hollywood, bo wojny kosmiczne zawsze
były wdzięcznym tematem dla filmu.
Sprawa przycichła aż do kanikuły 2002 roku. Gdzieś tak w środku lipca
nieoceniony w takich przypadkach Łukasz Świercz z Krakowa
przesłał mi pakiet informacji, z których wyłonił się następujący obraz tego wydarzenia.
W dniu 12 lipca 2002 roku, o godzinie 00:58.31 MSK[4]
z płynącego po Morzu Barentsa okrętu podwodnego K-135 Riazań wystrzelono rakietę balistyczną typu Wołna
z satelitą IRDT-2[5]
o masie tylko 146 kg - był to lądownik Demonstrator-2 - którego
głównym zadaniem miałoby być odzyskiwanie sztucznych satelitów Ziemi oraz
służenie jako kosmiczny tender ratowniczy dla załogi ISS, gdyby ta
znalazła się w opałach. Urok tego urządzenia polega na tym, że ma ono masę
tylko około 150 kg, a zatem może to wynieść na orbitę każda przystosowana do
tego rakieta balistyczna! Może on siadać na każdej planecie dzięki
nadmuchiwanym ekranom ablacyjnym, zaś prędkość lądowania wynosi tylko 15 m/s!!!
Specjaliści z NASA orzekli, że jest to niezwykłe osiągnięcie kosmonautyki rosyjskiej.
No cóż - wydaje się, że inżynierom z RAK[6]
udało się jako pierwszym wyprodukować pojazd typu SSTO[7]
- marzenie inżynierów z NASA, ESA i NASDA[8]!
Przy okazji dowiedzieliśmy się, że próby z Demonstratorem-1
miały miejsce: pierwsza w dniu 8 lutego 2000 roku - częściowo udana, bo
lądownik poleciał w Kosmos, ale były kłopoty z jego znalezieniem, i druga - w
dniu 20 lipca 2002 roku - całkowicie nieudana. Kto wie, czy szczątki Demonstratora
nie latały także nad Polską powodując falę doniesień o obserwacjach typu NOO w
końcu lipca i w sierpniu 2001 roku?...
Ale czy to jest prawda, cała prawda i tylko prawda o tym eksperymencie?
Założę się, że nie. Sama nazwa tego pojazdu Demonstrator daje do
myślenia. Co ma on zademonstrować? Powrót Rosji w wielkim stylu w Kosmos po
utracie Mira? A może coś nowego, nieznanego i groźnego dla
potencjalnych wrogów Matuszki Rossiji? Wszak w 2000 roku do arsenału WNP wszedł
pułk (10 jednostek), a teraz zapewne już dywizja (40-50 jednostek)
najnowocześniejszych pocisków ICBM typu Topol M na mobilnych
wyrzutniach. To właśnie w lecie 2000 roku rosyjska flota zaczęła swój wielki come
back na wody Wszechoceanu, który zakończył się tragedią Kurska.
I to właśnie w 2000 roku zaczął się Eksperyment Fala. Czy to przypadek?
Nie, nie ma takich przypadków. Podejrzewam, że Demonstrator miał
zademonstrować coś więcej, niż tylko obecność WNP w Kosmosie. To miała być i
jest niesamowita broń wymierzona w amerykańskie i NATO-wskie satelity wczesnego
ostrzegania, które przy pomocy Demonstratora będzie można po
prostu... zdjąć z orbity, nie niszcząc ich! W tym kontekście nazwa tego pojazdu
jest najzupełniej uzasadniona!
Jeżeli prawdą jest postawiona w tytule hipoteza, że pojazdy te służą do
aktywowania mikrofalami górnych warstw atmosfery, to możemy być pewni, że grozi
nam powiększenie się dziur ozonowych i powstanie nowych - i to niekoniecznie
nad oboma Biegunami! A wtedy na powierzchnię naszej planety runie
promieniowanie UVB i UVC, które jest w stanie wygubić każde życie. Byłby to
koniec pewnego typu życia na Ziemi, jak po impakcie asteroidu Chicxulub, co
miało miejsce 65 mln lat temu. Bo dinozaury wykończyło promieniowanie UVC, a
nie zima poimpaktowa, jak to sugerują uczeni! Impakt przeżyły te stworzenia,
które mogły schować się pod ziemię czy prowadziły nocny tryb życia, względnie
zamieszkiwały głębiny Wszechoceanu, gdzie nie dobiegało do nich zabójcze
promieniowanie, a zatem żyjące w strefie eufotyczej: abysalnej i hadalnej. Gruba
warstwa wody z solami mineralnymi zapobiegła ich masowemu napromieniowaniu.
Duże dinozaury wodne zamieszkiwały strefę fotyczną i litoralną Wszechoceanu i
to je zgubiło. Mogły przeżyć to tylko te zwierzęta, które mogły oddychać
powietrzem rozpuszczonym w wodzie, jak np. ryby. Inne musiały podpływać pod
lustro wody by zaczerpnąć oddechu lub na fitoplanktonowy żer i tam dostawały
dawkę śmiertelnego promieniowania z wiadomym efektem. To wyjaśnia całkowicie i
bez reszty tajemnicę ich zagłady - po prostu wymarły na np. złośliwe nowotwory
skóry!
Wracając do dnia dzisiejszego. Na orbicie wokółziemskiej latają różne
satelity, ale 75% z nich, to satelity wojskowe lub cywilne z przeznaczeniem
wojskowym. Szczególnie niebezpiecznymi są satelity szpiegowskie systemów
jak Echelon czy DSP.
Jaka szkoda, że odwieczne marzenie Ludzkości o oderwaniu się od naszej planety
sprostytuowano do roli narzędzia do walki o władzę, wpływy i dominację! Smutna
to prawda.
Z ostatniej chwili:
SpaceX dokonał historycznego
lądowania rakiety
Po raz pierwszy w
historii SpaceX posadził rakietę na barce. Falcon 9 dostarczał zaopatrzenie na Międzynarodową
Stację Kosmiczną (ISS). Lądowanie miało miejsce na Oceanie Atlantyckim
w piątek po południu. Gratulacje firmie złożył sam prezydent Barack Obama.
Rakieta Falcon
9 z kapsułą Dragon dostarczyła zaopatrzenie dla astronautów na ISS,
zawierające ponad trzy tony sprzętu. Posłuży on m.in. do prowadzenia badań
naukowych. Gdy Dragon odłączył się od rakiety, ta miała wrócić na Ziemię i
wylądować na oceanie - przy użyciu specjalnych kontrolerów. SpaceX dokonywał
takich prób wielokrotnie w przeszłości. Tym razem prywatna firma odniosła
sukces.
Lądowanie rakiet
na morzu to przyszłość w eksploracji kosmosu przez człowieka, bowiem w razie
awarii nie naraża życia i zdrowia ludzi. SpaceX dopracowuje powroty rakiet na
Ziemię, ponieważ ich ponowne użycie do przyszłych startów, oszczędzają czas i
pieniądze firmy. Według planów szefa SpaceX Elona Muska, za kilka lat proces stanie się w pełni wydajny, a
starty będą się odbywały raz na kilka tygodni. - Osiągniemy sukces, gdy stanie
się to nudne - żartował Musk.
Gratulacje SpaceX
popłynęły od samego prezydenta Baracka Obamy. "To przez takich innowatorów
jak wy i NASA Ameryka jest liderem w przestrzeni kosmicznej" - napisał na
Twitterze.
Dragon ma za sobą
dziesięć lotów zaopatrzeniowych. Wczorajsza misja SpaceX CRS-8 jest pierwszą od
czerwca 2015 roku, kiedy to statek wybuchnął kilka minut po starcie. (kg,
Onet.pl)
*
O Demonstratorze
na razie cicho-sza! - więc sądzę, że nadal się nad nim pracuje i będzie on
używany w celach wojskowych. W Europie znów śmierdzi prochem, więc będzie cicho
dalej, jak nad innymi wynalazkami tego rodzaju.
Natomiast
interesuje mnie innego rodzaju zagadnienie. Czy tak to naprawdę z dinozaurami
było – tego nie wiem. Ale jednego jestem pewien, a mianowicie tego, że
promieniowanie UV mogło je wybić. Nie tyle efekty spadku asteroidy Chicxulub i
mniejszych meteoroidów jej towarzyszących, a właśnie spowodowana przez nie
dziura ozonowa, a co tłumaczyłoby wybicie dinozaurów na obszarze całej Ziemi. W
przypadku samego tylko ostrzału meteorytowego, pewna część dinozaurów by się
uratowała: w Australii i Antarktydzie oraz na południowych krańcach Afryki i
Ameryki Pd. - a jednak wyginęły i tam…
NB, nie
zapominajmy, że coś podobnego przecież miało miejsce u końca Ordowiku – jakieś
438 MA temu, kiedy to życie na Ziemi odniosło pierwszą wielką stratę
spowodowaną uderzeniem strumienia (dżetu) promieniowania gamma wyemitowanego
przez eksplodującą gwiazdę Super- czy nawet Hipernową. Było to pierwsze Wielkie
Wymieranie spowodowane przez promieniowanie jonizujące. Pod koniec Kredy
zdarzyło się drugie…
Tak
więc chciałbym zaznajomić Czytelnika z innym materiałem dotyczącym największego
drapieżnika lądowego wszech czasów - Tyranosaurusa
rex’a i jego świata sprzed 64.8 MA i przyczynami jego wygaśnięcia…
[1] Volna - właśc. волна
- fala.
[2] HAARP
= High-frequency Active Auroral Research Program - program aktywnego badania
zórz polarnych przy pomocy fal radiowych o wysokiej częstotliwości.
[3]
ELEPTON lub ELIPTON, to hipotetyczna broń oddziałująca na środowisko, wyprodukowana
w byłym ZSRR. Inaczej widzi ten problem Tomasz Niesporek, który twierdzi, że
ELIPTON, to broń wzorowana na hitlerowskim Schallkanone
- broni wykorzystującej działanie zogniskowanych i skolimowanych fal
dźwiękowych, których energia byłaby czynnikiem rażenia siły żywej
nieprzyjaciela. Broń ta ponoć została wykorzystana przez armię serbską
przeciwko wojskom NATO w Kosowie, w 1999 roku.
[4] 11 lipca 2002 roku,
godzina 21:58.31 GMT.
[5] IRDT = Inflatable Re-entry
& Descent Technology - technologia “nadmuchiwany lądownik”.
[6] RAK = Russkaja Agientia
Kosmonawtiki - Rosyjska Agencja Kosmonautyki.
[7] SSTO = Single Stage To
Orbit - lot z jednym stopniem na orbitę.
[8] Od 2003 roku JAXA –
Japońska Agencja Kosmiczna.