Marcin Kołodziej
"Księżyc to jedyna
rzecz, która przyprawia mnie o ból głowy" - przyznał swego czasu Isaac
Newton. Zdaje się, że szukamy tajemnic, sami nie wiedząc, gdzie. Tymczasem, u
boku, że tak można rzec, jest jedna wielka tajemnica, która nie tylko Newtonowi
nastręczała kłopotów, ale i wielu uczonych, a także badaczy zastanawia się nad
istnieniem Księżyca. Bo już sam fakt jego obecności jest jedną wielką zagadką.
1) Pochodzenie Księżyca
Co do pochodzenia tej gigantycznej bryły o średnicy
3475 kilometrów powstało wiele teorii. Dwie najpopularniejsze głoszą, że:
a) w przypadku pierwszej, Księżyc i Ziemia
stanowiły jedno ciało niebieskie, a nasz naturalny satelita oderwał się od
Ziemi (pierwotnie znajdował się w miejscu, w którym obecnie znajduje się Ocean
Spokojny) we wczesnym okresie formowania planet. Teoria ta ostatecznie padła
podczas misji badawczych, które dostarczyły próbki gruntu na Ziemię. Okazało
się, że uważane za najmłodsze wiekowo próbki z Księżyca są nawet o 2 miliardy lat
starsze niż najstarsze skały na Ziemi;
b) druga teoria głosi, że Księżyc i Ziemia
wyewoluowały do podwójnego układu planetarnego z tego samego pyłu kosmicznego.
To pierwszy wariant teorii, która ma jednak swój słaby punkt: różnica wieku
skał na Ziemi i Srebrnym Globie. Druga wersja zakłada, że Księżyc został
przechwycony przez grawitację Ziemi. Jednak i ta teoria ma słaby punkt. Jest
sprzeczna z prawami fizyki. Wiadomo bowiem, że zjawisko przechwycenia przez
grawitację planet wykorzystywane jest przez agencje kosmiczne, by "jak z
procy wystrzelić" satelity, nadając im większe prędkości. Zatem Księżyc,
dostając się w pole przechwycenia Ziemi, musiał nabrać prędkości, co
poskutkowało do powstania wydłużonej orbity eliptycznej. Jednak prowadzone przez
długie lata obserwacje pokazują coś zupełnie innego: obecna orbita Srebrnego
Globu pokazuje, że Księżyc musiał wyhamować, czemu jednak nie odpowiada żadne
znane zjawisko. Z braku zadowalających wyjaśnień należy zatem założyć, że
Księżyc znalazł się na orbicie w wyniku inteligentnego działania.
2) Księżyc anomalny
a) pierwsze wyprawy.
Wraz z rozwojem programów kosmicznych Księżyc
zaczął stopniowo odsłaniać swoje (nie wszystkie) tajemnice. Przodujący w
początkowej fazie "wyścigu do gwiazd" Rosjanie w 1959 roku rozpoczęli
program próbników "Łuna". Zadania swoje wykonywały próbniki Łuna 1,
2, 3. I tu rzecz ciekawa: Łuna 3 w trakcie swojej misji przesłała zdjęcia
niewidocznej strony Księżyca i po tym sukcesie, Związek Radziecki ni z gruchy
ni pietruchy na cztery lata zaniechał program badawczy Księżyca, a zdjęcia
przesłane przez trzecią Łunę utajnił. Próbujący nadgonić Rosjan Amerykanie
rozpoczęli własny program badania naszego "naturalnego" satelity
wysłania sond Ranger. Swoje misje sondy Ranger 3 - 5 kończyły porażkami. W 1962
roku ZSRR ponowił badanie Księżyca. Jednak pech nie opuszczał i Rosjan: ich
próbniki Łuna 5 - 8 nie wypełniły swoich misji. Dopiero 2 lata później,
dziewiąta Łuna miękko osiadła na powierzchni Srebrnego Globu;
b) anomalie grawitacyjne. Podczas pierwszych lotów
sond, a także wypraw Apollo dochodziło na orbicie Księżyca do nagłego opadania
i nagłych przyśpieszeń podczas przelatywania nad pewnymi określonymi miejscami
na jego powierzchni, np. nad księżycowym morzem. Są to ciemne błyszczące obszary,
które występują tylko po stronie zwróconej ku Ziemi. Mogłoby to wskazywać na
występowanie tam zagęszczonych mas (tzw. maskonów). Póki co, nie ma jednak
żadnej teorii wyjaśniającej powstawanie tego typu skoncentrowanych mas. Inną
anomalią grawitacyjną wiąże się historia radzieckiego próbnika Łuna 7. Anomalie
doprowadziły do przedwczesnego odpalenia silników hamujących. Przy założeniu,
które przyjęli Rosjanie, że Księżyc jest jednolitą bryłą, silniki powinny
odpalić w odpowiednim momencie. Wiele jednak wskazuje, że Srebrny Glob nie jest
jednolitą bryłą, o czym przekonuje uczony z NASA, dr G. Mcdonald. Zgodnie z
tym, co napisał na łamach pisma „Astronautics” z 1982 roku, Księżyc zachowuje
się tak, jakby faktycznie był pusty w środku;
c) dziwne obserwacje dokonywane przez członków
załóg statków kosmicznych.
- członek wyprawy Faith 7 (Merkury 9), Gordon
Cooper zapewnił, że widział UFO. Ten sam obiekt widziało śledzących lot ponad
200 pracowników ośrodka śledzenia lotu w Muchea koło Perth w Australii;
- tenże Cooper ponadto doniósł o tym, że usłyszał
radiową transmisję w obcym języku;
- już w 1956 roku uniwersytet w Ohio i inne
placówki zaangażowane w badanie Księżyca donosiły, że ze Srebrnego Globu
dochodzą dziwne, jakby zakodowane rozmowy radiowe;
- dwa lata później brytyjscy, rosyjscy i
amerykańscy uczeni donieśli o zaobserwowaniu obiekty lecącego w kierunku
Srebrnego Globu z prędkością 40 000 km/h i emitującego sygnały radiowe,
których nikt nie zdołał zinterpretować;
- członkowie załogi Apollo 17 widzieli na
powierzchni Księżyca, niedaleko regionu Mare Orientalis, dziwne zjawiska, które
my moglibyśmy określić, jako UFO. W pewnym momencie, w trakcie tajemniczej
rozmowy, z modułu lądownika wyszedł rozkaz, aby przejść na KILO KILO
(zabezpieczony kanał łączności), co wskazywałoby, że astronauci rzeczywiście
widzieli tam coś niezwykłego. Jednak, wcale nie musiałoby być to UFO. Treść
dalszych rozmów wskazuje na odnalezienie struktur o archeologicznym charakterze
(m.in. bloki w Buster, biegnące w tym samym kierunku czy ściany, raczej
sztucznego pochodzenia). Coś musi być na rzeczy, skoro opłacone i przygotowane
misje Apollo 18 i 19, nie doszły do skutku. Oficjalnie z powodu cieć
budżetowych, nieoficjalnie zaś mogło chodzić o to, że NASA nie chciała narazić
się komuś, kto na Srebrnym Globie pojawił się wcześniej niż ludzkość…
d) Lunar Transient Phenomena. Anomalie księżycowe
były znane, od kiedy ludzkość, bogatsza o coraz to lepsze instrumenty naukowe,
umożliwiające wnikliwsze obserwacje, skierowała teleskopy w kierunku Srebrnego
Globu. Jednym z bardziej osobliwych elementów są raz to widoczne, raz
zanikające, raz w ogóle niewidoczne i znowu widzialne elementy powierzchni
Księżyca, którego typowym przykładem jest krater Linna, po raz pierwszy
zaobserwowany w 1843 roku przez niemieckiego astronoma Johanna Schroetera.
Ocenia się, że krater Linna ma 10 km średnicy i głęboki jest na 370 metrów.
Znany ze swej skrupulatności Schroeter, który także sporządzał mapy Księżyca,
ze zdumieniem spostrzegł pewnego dnia, że krater ten zanikł niemal całkowicie Tajemnica krateru Linna to nie jedyna zagadka
związana z Lunar Transient Phenomena, bowiem:
- wielu astronomów zaobserwowało w regionie krateru
Platon niezidentyfikowane światła, które pojawiały się i znikały;
- inną tajemnicę stanowią niewytłumaczalne zmiany
barwy powierzchni Księżyca, a także na przemian pojawiające się i znikające
ciemne plamy;
- od 1953 roku astronomowie zaczęli donosić
(pierwszym był H. P. Wilkins) o szybko wzrastającej liczbie dziwnych „kopuł”.
Liczba ich osiągnęła 200.
e) Symetryczne struktury, czerepy i kratery na
Księżycu. W Zatoce Środkowej zlokalizowany został tzw. czerep. Na wykonanym
przez sondę Lunar Orbiter zdjęciu widać, że czerep rzuca cień. Wysoki na 2,4 km
twór zdaje się być sztucznego pochodzenia. Stoi pomimo faktu, że wedle obecnego
stanu wiedzy, Księżyc od miliardów lat bombardowany jest przez roje meteorytów.
Tymczasem obiekt ten stoi, zachowując swoją formę, o regularnej, jakby
skręconej lub spiralnej geometrii;
- płytkie i podwójne kratery. Płytkie kratery
zaprzeczają przyjętym założeniom, gdyż im większy meteoryt uderzający w
powierzchnię, tym głębsza powinna być wyrwa. Tymczasem, kratery o średnicy 80,
a nawet 160 km osiągają głębokość zaledwie 3,5 km, choć ostrożne szacunki
wskazują, że głębokość ta powinna być 4 – 5 razy większa. Największy krater,
Gagarin, przy średnicy 300 km, osiąga głębokość zaledwie 6,4 km. Inny krater, o
średnicy 238 km, głęboki jest na 4,8 km. Zaskakuje w tym przypadku fakt, że dno
krateru jest wypukłe, a nie wklęsłe. Ta płycizna kraterów skłoniła wielu
uczonych do wysunięcia przypuszczenia, że pod cienką warstwą powierzchniową
Księżyca jest coś bardzo twardego i wytrzymałego, uniemożliwiającego powstanie
głębokich kraterów;
- podwójne kratery natomiast położone są bardzo
blisko siebie, mają tę samą wielkość i zorientowane są w tym samym kierunku.
Meteorowe bombardowanie przez wiele miliardów lat mogłoby wyjaśnić ich fenomen,
ale tych jest tam zbyt wiele. Założyć więc można, że obecność tego typu
struktur sugeruje raczej na inteligentne, zamierzone działanie, nie zaś na
efekt przypadkowych kosmicznych bombardowań;
f) „odgłos jak dzwonu”. Podczas wyprawy Apollo, po
powrocie dwóch kosmonautów w module lądownika i przejściu ich na pokład modułu
dowodzenia ostatni człon rakiety nośnej został odłączony od statku kosmicznego
i celowo skierowany w powierzchnię Księżyca. Uprzednio zainstalowana specjalna
aparatura na powierzchni miała zarejestrować fale sejsmiczne, które potem drogą
radiową przesłałaby na Ziemię. Wyniki wprawiły uczonych z NASA w zdumienie:
sztucznie wytworzone trzęsienie Księżyca trwało 55 minut. Zarejestrowane fale
najpierw były słabe, potem nasiliły się do wartości szczytowej i przez długi
czas utrzymywały się. Eksperyment powtórzono podczas misji Apollo 13 i 14. W
obydwu przypadkach wytworzone fale sejsmiczne utrzymywały się przez około 3
godziny i 20 minut i osiągnęły głębokość 35 – 40 km. Prędkość fal sejsmicznych,
jak ujawnił Werner von Braun, rosła stopniowo do głębokości 24 km pod
powierzchnią, a potem nagle wzrastała. Taki przebieg możliwy jest tylko wtedy,
gdy fala natrafia nagle na materiał o znacznie większej gęstości. Na głębokości
64 km pod powierzchnią fale osiągnęły prędkość ok. 10 km na sekundę. Zewnętrzne warstwy mórz księżycowych
składają się z różnych metali, także rzadkich jak itr, molibden, żelazo, tytan,
beryl. Mimo to, prędkość fal dźwiękowych w takich materiałach zawsze wynosi 10
km na sekundę. Wskazywałoby to na istnienie pod powierzchnią grubej warstwy
będącej stopem tych rzadkich metali. I wyjaśniałoby także, dlaczego Księżyc
dzwonił jak dzwon;
- anomalne cechy próbek przywiezionych przez
radzieckie próbniki i amerykańskie wyprawy Apollo. Sprowadzone przez Apollo 16
na Ziemię próbki zawierają zardzewiałe (utlenione) żelazo – reakcja utleniania
zachodzić może tylko w obecności wolnego tlenu i wodoru;
- w próbkach przywiezionych przez radzieckie
próbniki wykryto żelazo, które nie rdzewieje. Uzyskanie takiego efektu wymaga
zastosowania jakiego procesu technologicznego;
- wyprawy Apollo 12 i Apollo 14 przywiozły próbki
skał i gruntu zawierające ślady uranu 236 i neptun 237, czyli izotopów nigdy
nie występujących w stanie naturalnym w przyrodzie.
g) dziwne zdarzenia podczas misji Apollo 12 i
Apollo 13, a także inne osobliwości księżycowe. Listopadem, 1969 roku, minutę
po starcie, gdy rakieta Apollo 12 znajdowała się 2,4 km nad powierzchnią Ziemi,
uderzył w nią piorun. Pochodzenie pioruna jest niejasne, gdyż w dniu startu,
najbliższe chmury burzowe znajdowały się według danych pogodowych 32 km od miejsca
startu. W trakcie lotu na Księżyc obserwatoria w różnych częściach świata
zarejestrowały migające światła przed i za statkiem kosmicznym. Na drugi dzień
astronauci przekazali do centrali na Ziemi, że zauważyli boogeys, co w slangu
kosmonautów oznacza UFO. Wedle nieoficjalnych informacji, statek Apollo 13
wiózł na Księżyc tajny ładunek – pocisk nuklearny, który miał zostać
zdetonowany w celu określenia jego podpowierzchniowej struktury. W NASA
panowała opinia, że to UFO celowo spowodowało niewytłumaczalną eksplozję w
zbiorniku tlenu w module serwisowym, by uniemożliwić przeprowadzenie misji.
Podsumowanie
Zdaje się, że niejasne pochodzenie Księżyca, jego
anomalne właściwości grawitacyjne, występowanie dziwnych tworów, co do
pochodzenia których nie ma jednoznacznej pewności, dziwnych zjawisk
obserwowanych od setek lat zachodzących na jego powierzchni, a także tajemnicze
zdarzenia towarzyszące misjom kosmicznym zdają się wskazywać na to, że:
- Księżyc faktycznie może być gigantycznym statkiem
kosmicznym, umieszczonym miliardy lat temu przez cywilizację o wiele bardziej
rozwiniętą niż nasza obecna, ziemska;
- ktoś lub coś próbuje nie dopuścić do dalszych
eksploracji Księżyca.
Dopiero od kilku lat ponownie mówi się o ponownym
badaniu Księżyca. Cóż (albo któż?) więc powstrzymywało przez ponad trzy dekady
naukowców przed dalszym odkrywaniem tajemnic naszego „naturalnego” satelity?
Korzystałem z książki Josepha P. Farrella: Wojna
nuklearna sprzed 5 tysięcy lat. Wydawnictwo Amber.
* * *
Ze swej strony polecam pracę dr Miloša Jesenský’ego „Bogowie
atomowych wojen”, którą wkrótce udostępnię Czytelnikom na blogu „Xięgi niewydane”,
w której jest także mowa o Księżycu i jego anomaliach.