Powered By Blogger

poniedziałek, 21 maja 2012

Przeprowadzka misia Yogi?

 Gorące punkty pióropuszy magmowych
Yellowstone N.P. - większość obszaru zajmuje ukryty pod ziemią superwulkan... (BBC)




Kilka polskich kolorowych magazynów [=> np. „Forum” z 10 stycznia 2005 roku, „Metro” z 11 marca 2005 br., „Gwiazdy mówią” z dnia 21 kwietnia br.], podniosło ostatnio alarm w związku z doniesieniami z Azji Południowo-Wschodniej, gdzie potężne trzęsienia ziemi i powstałe w ich wyniku tsunami zabiły bez mała 300 tys. osób i spowodowały straszliwe zniszczenia. Polska na razie wykpiła się tylko lekkimi trzęsieniami ziemi na Warmii, Mazurach i Pomorzu Gdańskim oraz na Podhalu... Uczeni ostrzegają o kolejnym potencjalnym kataklizmie, który nie grozi nam z kosmosu, ale spod ziemi. Jest nią – według wyżej wymienionych pism...



...superwulkan Yellowstone



Jako dziecko lubiłem oglądać kreskówki z dziwnym psem Huckelburrym, kotem Jinxem i jego myszkami Pixie i Dixie no i oczywiście z mieszkańcami Yellowstone National Park (WY) – misiami Yogi i Booboo oraz ich strażnikiem Smithem. Wygląda zatem na to, że misie wraz ze strażnikiem będą musiały zmienić swe miejsce zamieszkania...



Stan Wyoming i część Idaho zagrożone są wybuchem olbrzymiego wulkanu, który może powstać wskutek przebicia się na powierzchnię Ziemi pęcherza magmy o średnicy 60 km, a który aktualnie znajduje się na głębokości 6 km pod ziemią. Zdaniem dr Billa McGuire’a z University College w Londynie, wulkan ten byłby w stanie wyemitować do atmosfery 1.000 km³ magmy w postaci materiałów piroklastycznych na wysokość nawet 50 km! Skutki ekologiczne takiej erupcji byłyby wręcz niewyobrażalne i można by je porównać tylko do skutków wojny nuklearnej czy spadku planetoidy Chicxulub, który to impakt zabił dinozaury 64,8 MA temu.



Poraża liczba 1.000 km³ - to jest ogromna ilość. To jest sześcian o długości krawędzi równej 10 km – tj. 10 km długości, 10 km szerokości i 10 km wysokości – już w stratosferze!... Wyżej, niż Mt. Everest! Dla porównania:

wybuch wulkanu Tambora (1815) wyrzucił w atmosferę 80 - 160 km³ (szacunki są rozbieżne)  popiołów wulkanicznych,

v    Mt. Mazama (4.600 p.n.e.) – 42 km³;

v    Krakatau (1883) – 18 km³;

v    Mt. Katmai (1912) – 12 km³;

v    Wezuwiusz (79 p.n.e.) – 3 km³.

v    Wybuchy Mt. St. Helens (1900 p.n.e.) dały 4 km³, w roku 1500  – 1 km³ i w 1980 roku – też 1 km³.

(=> Wiktor Niedzicki – „Tajemnice Ziemi”, Warszawa 1985)



Jest się czego bać. Jakie mogą być efekty ekologiczne takiego wybuchu – a właściwie to mega-wybuchu? Przede wszystkim zmiana stałej słonecznej i co za tym idzie – ochłodzenie klimatu – czyli zima poerupcyjna, podobna do zimy poimpaktowej czy zimy po wojnie nuklearnej. Ale czy w ogóle do niej dojdzie? Czy dojdzie do erupcji superwulkanu Yellowstone?



Pióropusze i plamy gorąca



Możliwość tego rodzaju erupcji zawdzięczamy istnieniu tzw. pióropuszy magmy w płaszczu Ziemi i istniejącymi nad nimi tzw. plamom gorąca. Pióropusze magmy są transporterami ciepła z wnętrza Ziemi do jej powierzchni. Ruch materii powoduje także generowanie i przesuwanie się płyt oceanicznych względem siebie (spreading)  i powstawanie różnych konfiguracji mas kontynentalnych względem siebie, a co za tym idzie – całą maszynę klimatyczną na planecie. Poza tym dzięki temu ruchowi, we Wszechoceanie nie ma osadów starszych, niż 140-160 MA (Środkowa Jura) czy maksymalnie 190 MA (Dolna Jura [Lias]), bowiem wszystkie starsze osady zostały wchłonięte (subdukowane) pod płyty kontynentalne i właśnie ulegają przetopieniu w wewnętrznych warstwach płaszcza Ziemi. Materia, którą teraz wyrzucają wulkany, pochodzi z przetopionych osadów triasowych i paleozoicznych... Szkoda, bo zniszczone zostały w ten sposób najstarsze karty zapisu kopalnego życia na naszej planecie.



Obecnie znamy kilkanaście takich pióropuszy i plam gorąca – vide mapka (=> Steven M. Stanley – „Historia Ziemi”, Warszawa 2002). Większość z nich występuje na krawędziach płyt oceanicznych i jest odpowiedzialna za istnienie całych łańcuchów górskich na dnie Wszechoceanu. Kilka z nich występuje pod płytami oceanicznymi, a jedna jedyna – pod kontynentalną i jest to plama gorąca pod Yellowstone National Park... Wprawdzie plamy gorąca znajdują się pod Islandią, wyspą Hawai czy Afarem, ale lądy te de facto są jedynie wyniesionymi nad poziom wody obszarami dna oceanicznego, i gdyby pióropusze magmy naraz znikły, lądy te z powrotem pogrążyłyby się w wodnych toniach. Tak być mogło 12.000 lat temu z Atlantydą czy Mu albo Lanką... To właśnie w tym fakcie, że plama ta leży pod płytą kontynentalną uczeni dopatrują się największego zagrożenia dla naszej egzystencji.



Jak wykazują to zdjęcia satelitarne, Yellowstone NP znajduje się na miejscu ogromnej kaldery wulkanicznej o rozmiarach 80 x 50 km, która powstała wskutek erupcji mających miejsce 650.000, 1,3 MA i 2 MA lat temu, co oznacza, że wybucha on co 600-700 tys. lat. Uczeni twierdzą, że w każdej chwili grozi nam potężna erupcja wulkaniczna, w czasie której materiały piroklastyczne zostaną wystrzelone do atmosfery na wysokość 50 km; z wulkanu wyleje się kilka tysięcy kilometrów sześciennych lawy, a pyły spowodują obniżenie średniej temperatury na całej Ziemi – a przynajmniej na jej północnej hemisferze. Erupcja ta może zdarzyć się jeszcze za naszego życia!



Zagadkowe bazalty



Wszystko to brzmi nader alarmistycznie i groźnie, a dotychczasowy meteorytowy, kometarny i asteroidalny Armageddon został zastąpiony nowym zagrożeniem. Jednakże nie sądzę, by mogło być aż tak źle, jak się zakłada. Owszem – wybuch tego superwulkanu Yellowstone jest możliwy, ale jego przebieg wcale nie musi być gwałtowny. Gdyby trzy znane nam wybuchy były tak gwałtowne – jak się zakłada, to po prostu nie istnielibyśmy jako gatunek, podobnie jak wiele innych zwierząt. Być może te wybuchy mają związek z Epokami Lodowymi i brakiem ludzi w Ameryce przed 10.000 lat, ale...



Zlodowacenia w Europie i Ameryce zaczęły się 1,7 MA temu (I glacjał Brügen/Donau), potem 1 MA temu (II glacjał Menap-Eburon/Günz), 500.000 lat temu (III glacjał Elster/Mindel), 200.000 lat temu (IV glacjał Sal/Ris) i ostatni najmłodszy – 70.000 lat temu (V glacjał Vislan/Würm), który skończył się 10-12 tys. lat temu. Jak widać – nie pasuje to do hipotezy wulkanicznej...



Czas tych glacjałów jest mierzony w tysiącleciach, więc zimy poerupcyjnej nie było. A zatem erupcja superwulkanu Yellowstone musiała mieć spokojny charakter, w innym przypadku pozostałyby ślady w zapisie kopalnym na całym świecie, a przynajmniej na północnej hemisferze. I rzeczywiście – ślady takie istnieją – są to trapy wulkaniczne (ogromne pola lawowe) Columbia-Snake Plateau powstałe na terenach dzisiejszych stanów Oregon, Idaho, Montana i Wyoming na przełomie Paleogenu i Neogenu – czyli 1,8 – 2 MA temu. O ile jednak bazalty Snake River można uznać za ślad przejścia kontynentu amerykańskiego nad plamą gorąca Yellowstone (plama gorąca przesuwa się ruchem odwrotnym w stosunku do ruchu kontynentu, a zatem z kierunku SW-W na NE-E z prędkością ok. 2 cm rocznie), to bazalty Columbii River mogą mieć, ale wcale nie muszą mieć z nią związek i ich pochodzenie może być inne – np. mogły powstać wskutek impaktu asteroidy na antypodach, jak to miało miejsce w przypadku trapów Dekanu, które powstały wskutek impaktu asteroidy Chicxulub...



Bazalty Columbia River powstały wskutek silnych wylewów lawy poprzez szczeliny w warstwach nadkładu już 16-13 MA temu. Grubość potoków lawowych sięga tam 30-150 m, zaś miąższość skał wulkanicznych sięga miejscami 5 km! Uczeni wiążą to z przejściem plamy gorąca Yellowstone na południe od tego regionu, ale pytanie pozostaje: co spowodowało powstanie tej sieci spękań? Być może to był właśnie impakt asteroidy na południową część Oceanu Indyjskiego... A zatem nic nie wskazuje na to, że wybuch superwulkanu teraz będzie miał jakiś gwałtowny przebieg.



A w Polsce?



W Polsce też istniały superwulkany, oczywiście w dawnych epokach geologicznych. Wiktor Niedzicki wymienia kilka lokalizacji struktur powulkanicznych w naszym kraju. Pierwszą z nich jest góra Wżar k./Czorsztyna. Tamtejszy wulkan był aktywny 30-40 MA temu. Jeszcze dzisiaj możemy podziwiać skały wylewne w tamtejszych kamieniołomach oraz na Zamku Czorsztynskim, gdzie pokłady kredy z zachowanymi w nich muszlami zwierząt morskich sąsiadują z czerwonymi i czarnymi skałami ogniowymi.



Drugim miejsce, gdzie wulkany pozostawiły ślad swej aktywności jest południowy region Jury Krakowsko-Wieluńskiej, położony na zachód od Krakowa. Chodzi o Tenczyn i Alwernię, gdzie wydobywa się dzisiaj tufy i melafiry.



Trzecie miejsce, to Mikołajowice k./Legnicy na Dolnym Śląsku, gdzie występuje się bazalt w kształcie sześciokątnych słupów. Wiktor Niedzicki tłumaczy to powolnym zastyganiem jeziora płynnej lawy bazaltowej, co pozwoliło na niemalże idealną krystalizację bazaltu. Podobne pokłady bazaltu znajdują się w Strzegomiu k./Lubania Śląskiego. Te wulkany zostały zniszczone przez erozję – są bowiem bardzo stare i ich wiek sięga Ery Paleozoicznej.



Podobnie stare wulkany znajdowały się pomiędzy Krakowem a Katowicami. Około 280-240 MA temu w dzisiejszej Miękini k./Krzeszowic powstała olbrzymia kaldera. Była ona efektem potężnego wybuchu wulkanicznego, który wyrzucił ogromne ilości lawy i materiałów piroklastycznych. Jej średnica wynosiła 20 km, ale dzisiaj pozostały po niej jedynie pokłady porfiru i pokrywy lawowe o grubości 20 m! Podziwiać je można jadąc z Krzeszowic do Paryża i Nowej Góry. Tam był naprawdę superwulkan!



Drugim super-kraterem jest formacja o średnicy 25 km, która znajduje się pomiędzy miejscowościami Jaworem, Bolkowem a Złotoryją. Nie jest ona jednak pochodzenia wulkanicznego, a kosmicznego i stanowi astroblem wybity uderzeniem jakiegoś dużego meteoroidu czy może nawet komety około 200 MA temu... Tak czy owak, impakt ten był kataklizmem wcale nie mniejszym od wybuchu wulkanu!



Najlepiej zachowanymi stożkami wulkanicznymi w Polsce są Góry Wałbrzyskie – pomiędzy Wałbrzychem a Mieroszowem, następnie Góra św. Anny na Opolszczyźnie i góra Ostrzyca k./Lwówka Śląskiego oraz sopki z okolic Niemodlina.



Ze strony tych wulkanów nie grozi nam żadne niebezpieczeństwo, więc możemy spać spokojnie. A misie Yogi & Booboo? No cóż, wygląda na to, że będą musiały spakować swe walizki i udać się do Meksyku albo Kanady, bo w Yellowstone może być dla nich nieco za gorąco...



Jordanów, dn. 2005-04-24



* * *



Jak na razie to nie grozi nam supererupcja Yellowstone. Natomiast grozi nam supererupcja innego groźnego superwulkanu – a jest nim niedawno odkryty superwulkan Pozzuoli we Włoszech. Ten superwulkan czai się pod Golfo di Pozzuoli – Zatoką Pozzuoli i Campi di Flegrei – Polami Flegrejskimi. Pisałem już o tym na tym blogu. Ostatnie trzęsienia ziemi w północnych Włoszech – region Bolonii, gdzie siła wstrząsu sięgnęła 6,5°R – mogą stanowić sygnały ostrzegawcze jakiejś przemiany mającej miejsce pod Półwyspem Apenińskim.



Jak twierdzą wulkanolodzy – supererupcja superwulkanu Pozzuoli mogłaby obrócić w perzynę cały nasz kontynent – dość wspomnieć, że po supererupcji superwulkanu Toba grubość warstwy tefry sięgnęła 200 m w najbliższym sąsiedztwie wulkanu, a w odległych o kilka tysięcy kilometrów Indiach opad popiołu wulkanicznego osiągnął grubość kilku metrów… To samo czeka także i nas. Opad toksycznego popiołu wulkanicznego zlikwiduje wszelkie życia w promieniu kilku tysięcy kilometrów od superwulkanu. Popiół wulkaniczny jest żyzny, to prawda, ale dopiero po jego odgazowaniu i zdekontamitowaniu, a to trochę trwa…