ISS na tle naszej planety (foto - NASA)
Początek wielkiej majówki 2012 roku charakteryzowała
doskonała pogoda, która sprzyjała m.in. obserwacjom astronomicznym. Przejrzysta
aeria, brak jakichkolwiek chmur powodowały, że ludzie chętnie zwracali swój
wzrok ku niebu…
W pierwszą sobotę wielkiej majówki, pewna mieszkanka
Jordanowa zaobserwowała spektakularny przelot Nieznanego Obiektu Latającego:
Rodzaj incydentu: NL
Miejsce:
Jordanów, 49°39’ N – 019°50’ E
Osielec – 49°41’ N – 019°46” E
Czas: 29.IV.2012 r.
Godzina: 21:20 CEST/19:20 GMT
Ilość obiektów: 1
Świadkowie: kilka osób
Z Jordanowa wyglądało to tak, jakby kula światła większa i
jaśniejsza od wszystkich gwiazd ukazała się nad Bystrzańskim Działem i lecąc na
wysokości ok. 40° poleciała w kierunku szczytów Luboni. To znaczy, że leciała
ona z południowego zachodu na wschód. Kolor światła przez nią emitowany –
pomarańczowy do pomarańczowo-czerwonego. Światło to zgasło powoli i stopniowo.
Nieco inaczej widziano to zjawisko w Osielcu. Tam obiekt
ten leciał także na wysokości 40-45°, a kolor światła, który emitował był
biały.
Wszyscy świadkowie są zgodni co do tego, że ów NOL
poruszał się prostoliniowo i nie zmieniał kierunku swego ruchu, a jego światło
też świeciło jednostajnie. Prędkość ruchu była mniej więcej taka, z jaką
poruszają się satelity.
ISS widziana z pokładu STS (foto - NASA)
Powyższe pozwala domniemywać, że świadkowie widzieli
przelot ISS – na co wskazuje opis ruchu obiektu. W tym dniu słońce
zaszło o godzinie 19:55 (dane dla Krakowa), a zatem ISS (i inne obiekty
orbitalne) powinny być widoczne mniej więcej do godziny 22:00. Także fakt, że
obiekt gasł powoli i miał barwę pomarańczowo-czerwoną wskazuje na to, że był to
obiekt orbitalny – w tym właśnie ISS, która jest bardzo jasnym
obiektem i może powodować różne niezwykłe zjawiska na naszym niebie.
Oczywiście rzecz jest bardzo możliwa, ale tego
wieczoru wiał wiatr od południa – miał miejsce bardzo duży "wlew" gorącego
powietrza znad Afryki – a zatem taki Montgolfier musiałby lecieć z południa na
północ, a nie z zachodu czy południowego –zachodu na wschód…
Ten materiał ukazał się w Internecie i wzbudził
zainteresowanie. Na szczęście znalazł się astronom-amator z – co najciekawsze –
Internetowego Klubu Miłośników Grzybów, który odpisał mi tak:
Ciekawe, co tam widziały te osoby, bo z opisu po części
mogłoby wynikać że faktycznie to była ISS (kierunek przelotu). Ale w dniu
29 kwietnia ISS nie była w ogóle widoczna z terenu Polski. Mogła być widoczna w
dniu 28 kwietnia, ale przelot nad polskim niebem był bardzo niski (tuż nad
horyzontem - około 10 stopni, przelot prawie dokładnie ze wschodu na południe,
środkowy moment przelotu był o godz. 20:27 CEST).
W dniu 28 kwietnia właśnie zakończył się okres
widoczności ISS z Polski, czyli ten niski przelot był ostatnim i stacji ISS nie
zobaczymy aż do 21 maja, gdy to rozpocznie się kolejny okres widoczności ISS z
naszego kraju.
Tak więc ja wykluczyłbym możliwość zaobserwowania ISS
zarówno w minioną sobotę jak i w niedzielę.
Swoją drogą, to ciekawe co te osoby mogły widzieć, bo nie
podważam że widziały coś co może podpadać pod określenie "NOL", ale z
autopsji wiem też, że czasem nasza ludzka wyobraźnia pcha nas w stronę
nieznanego i gdy np. widzimy zwyczajny "przyziemny" obiekt to wyobrażamy
sobie, że to - krótko mówiąc UFO. Taki przypadek miałem sam kilka lat temu, gdy
to pewnego pięknego wieczoru spacerując po podwórku nagle moją uwagę przykuły
poruszające się na tle rozgwieżdżonego nieba, wysoko, prawie nad moją głową
dziwne obiekty - ledwo widoczne plamki o zabarwieniu pomarańczowo-żółtawym i
poruszające się bardzo wolno, chwilami nawet jakby przystające w miejscu i
delikatnie zmieniające swój kierunek. Jestem raczej racjonalistą, a przy tym
znam dość dobrze niebo i jego obiekty, również te sztuczne czyli satelity, więc
pewne zjawiska nie robią na mnie wrażenia. Ale to co wtedy ujrzałem sprawiło,
że stałem jak wryty z zadartą głową i obserwowałem te dziwne światełka aż
powoli jedno po drugim zaczęły po prostu znikać...
Przez wiele dni zastanawiałem się co ja tak naprawdę
widziałem, ale strach było się z kimkolwiek podzielić tym co widziałem, żeby
mnie ktoś nie wziął za wariata, bo w głowie nieustannie cisnęła mi się
irracjonalna myśl, że widziałem NOL (czyli UFO). Starałem się też częściej
obserwować niebo z nadzieją, że znowu to "coś" zobaczę.
Sprawa wyjaśniła się niebawem zupełnie nieoczekiwanie i
to (na moje szczęście) bez potrzeby wyjawiania przeze mnie swojej
"tajemnicy". Otóż jakiś czas po mojej dziwnej obserwacji przeczytałem
w jednej z chełmskich cotygodniowych gazet historię o pewnym starszym panu,
który także zaobserwował podobne latające obiekty. Pewnego sobotniego wieczoru
przypadkiem przez okno swojego mieszkania zauważył dziwne i dziwnie poruszające
się światła na niebie. Te światła tak przykuły jego uwagę, że złapał aparat i
szybko wyszedł na balkon sfotografować owo zjawisko. Światła te widziała także
jego żona i oboje byli przeświadczeni, że nigdy czegoś takiego nie wiedzieli i
że po prostu widzą obiekty NOL. Swoją dziwną obserwacją chcieli podzielić się
ze światem i zgłosili to wydarzenie - chyba najpierw właśnie do redakcji
czasopisma. Po krótkim redakcyjnym dochodzeniu okazało się co widzieli ci
państwo, a po przeczytaniu tego artykułu także dla mnie było jasne co wcześniej
widziałem ja. Otóż te frapujące dziwne obiekty "NOL" to
rzeczywistości były weselne lampiony, puszczane z pobliskiego domu weselnego,
takie jak te (na końcu filmiku widać je jak wyglądają z daleka) http://www.youtube.com/watch?v=O2dKHfjLrR0
To wyjaśniło skąd mi się wzięły na niebie te niesamowite
światła. Wygląda na to, ze ja też się nieźle nabrałem na te "tajemnicze
światełka", ale wtedy jeszcze nie miałem pojęcia o istnieniu takich
lampionów, które u nas dopiero wchodziły "w modę" jako jedna z
weselnych atrakcji (szczerze mówiąc - już tak na marginesie - atrakcja dużo
fajniejsza od huczących fajerwerków). Te lampiony naprawdę z daleka są nie do
rozpoznania, a poruszają się w taki sposób, że widząc je można wyobrażać sobie
dosłownie wszystko co na niebie "niemożliwe"
Robert, nie chcę tu nic sugerować ale być może coś
podobnego widziały wspomniane przez Ciebie osoby - w końcu przecież takie
lampiony można używać nie tylko na weselach ale i na wszystkich nocnych
imprezach, a mogły być puszczane z miejsca oddalonego od miejsca obserwacji
(podobnie jak robi się z fajerwerkami po to, by widzowie mogli je dobrze
widzieć), a te lampiony potrafią naprawdę wysoko się wnieść zanim zgasną.
Okresy widoczności lub niewidoczności stacji ISS
nie wynikają z tego w którym rejonie Polski mieszkamy, a z tego jak stacja
porusza się wokół Ziemi. Jej orbita jest nachylona do ziemskiego równika pod
kątem niecałych 52 stopni i to dzięki temu zdarza się, że widujemy ją z Polski
(nasza szerokość geograficzna jest podobna), mało tego nawet dzięki takiemu
właśnie położeniu orbity możemy dość często obserwować stację - w okresach
widoczności praktycznie co wieczór lub co ranek i to codziennie, a nawet np. jednego
wieczoru możemy zobaczyć 2 przeloty nad naszymi głowami. A to już wynika z
tego, że stacja bardzo szybko okrąża Ziemię, bo w 1,5 godziny. Z tego też
właśnie wynikają okresy widoczności/niewidoczności - gdy nałożyć na siebie ten
półtoragodzinny ruch stacji i dobowy obrót Ziemi wyjdzie nam, że stacja przy
każdym okrążeniu przelatuje nad innym miejscem. I to właśnie dzięki temu możemy
ją widywać.
Pierwsze dni widoczności (czyli od 21 maja) to będą dni o
słabej widoczności, a co gorsza - będzie można zobaczyć ISS tylko o wczesnym
poranku, czyli... około godziny 2:00-3:30 rano. Ale o tym napiszę obszerniej w
innym temacie - mam czas do 21.V.
Piotr „Grzybozbieracz” z Chełma