Neil Genzlinger
Jakbyśmy nie mieli mało istot, którymi
mielibyśmy sobie zaprzątać głowy. Na całym świecie ludzie rozglądają się za
Wielką Stopą (Bigfoot), uganiają się za duchami, rozglądają się za Kosmitami. A
teraz będziemy musieli do tego dopisać Syreny.
Wreszcie weźmiemy tą informację „Znaleziono
zwłoki Syreny” na serio. Nie powinniśmy tego
robić. Wyświetlony
w sobotni wieczór na kanale Animal Planet film jest częścią Tygodnia Potworów –
fikcyjną historią opartą na faktach i zrobionym na film dokumentalny. Jeżeli
Czytelnik zna te podstawowe zasady, to będzie to oglądał tak, jak ogląda się
horror „The Blair Witch Project”.
Film ten został zrobiony przez Charlie Foleya zaczyna się od realnego
faktu iż podejrzewa się okręty US Navy używających systemów sonarowych powodują
ucieczkę wielorybów na brzegi. Przy okazji odnotowano podwodne dźwięki znane
jako Bloop, które zapisano w Oceanie Spokojnym w 1997 roku.
Stąd też w filmie „Mermaids” pokazano dwóch
znanych uczonych, którzy chcą nam ukazać i opowiedzieć o tajnych rządowych
dochodzeniach, których celem jest udowodnienie kwestii istnienia Syren. Twierdzą
oni, że waleniowate nie są jedynymi istotami wyrzucającymi się na brzeg; dwóch
chłopców ze stanu Waszyngton sfilmowali coś jeszcze przy pomocy kamery w
telefonie komórkowym, zanim władze namierzyły ich i zmusiły do milczenia. Także
resztki znalezione we wnętrznościach rekina złapanego w Południowej Afryce były
zdecydowanie syrenokształtne.
Ekspert używający tych szczątków do
rekonstrukcji Syreny, która – niestety – nie jest tak piękna jak Ariel z filmu
Disneya i nie ma jej rozwianych, długich, rudych włosów. Ale publiczność nie
jest w stanie spotkać się z tym modelem, ponieważ jest on – jak zazwyczaj w
takich przypadkach - utajniony.
- Mam poczucie, jakbym był bohaterem z książek
Orwella – Paul, jeden z uczonych mówi z żalem – to był Wielki Brat, oni
dokładnie skopiowali tą historię. To stworzenie nie powinno istnieć.
Pan Foley znajduje sposób do przekazania nam
hipotezy w rodzaju tej o ekspansji wodnych małp, która zakłada, że ewolucja
człowieka rozdzieliła się na dwie fazy: jedna z nich pozostała na lądzie, druga
poszła szukać szczęścia we Wszechoceanie. I – oczywiście – hipoteza o realności
istnienia Syren ma swe poparcie w kulturowych odniesieniach przez stulecia.
- Greccy żeglarze opisywali je – mówi narrator
w filmie – podobnie jak Wikingowie, podobnie jak Chińczycy w czasie swych
długich okresów eksploracji Wszechoceanu. Zapisy o spotkaniach z nimi znajdują
się w średniowiecznych manuskryptach i nawet w XIX wieku
A zatem obserwujmy nasze plaże w czasie letnich
wakacji, i to mimo tego, ze ćwiczenia z sonarami wypłoszyły je stąd.
Źródło - http://tv.nytimes.com/2012/05/26/arts/television/mermaids-the-body-found-on-animal-planet.html
* * *
Istnienie we Wszechoceanie naszej planety
równoległej rozumnej rasy wcale by mnie nie zdziwiło. Wszak pokrywa on niemal ¾
powierzchni planety – a dokładniej to 361 mln km2, zaś jego objętość
wynosi 1,3 Em3, czyli 1,3 x 1018 m3 roztworu
wodnego różnych soli i innych związków chemicznych. Jest to największe środowisko
istot żywych na planecie, a zatem dlaczegóżby nie miał rozwinąć się w nim
Rozum?
Hipoteza dwóch równoległych gatunków (hipoteza
wodnej małpy) ma swój sens, ale czy było? - trudno powiedzieć. Na razie nie ma
dowodów ewolucyjnych na korzyść tej hipotezy. Dlatego uważam, że jest jeszcze jedna możliwość,
a mianowicie – Syreny zostały wyhodowane na drodze manipulacji genetycznych w
czasie panowania którejś z poprzednich cywilizacji (Atlantyda, Atlantyka),
które – uwaga! – pragnęły opanować Wszechocean. Nie bez kozery Platon pisał, że
Atlantyda była poświęcona bogowi mórz – Posejdonowi! Atlantydzi, jako
wyspiarze, siłą rzeczy byli zainteresowani podbojem Błękitnego Kontynentu i co
za tym idzie – wszelkimi środkami do tego celu prowadzącego… Oczywiście jest to
tylko hipoteza i nic więcej.
Ale przypomnij sobie Czytelniku mitologię grecką
czy w ogóle mitologię Egiptu, Asyrii, Babilonu, Chin, Indii, Japonii, czy obu Ameryk.
Występują w nich istoty stanowiące hybrydy ludzi i różnych zwierząt – co widać
szczególnie w Egipcie. Czyż nie były to istoty wyhodowanie sztucznie do
realizacji różnych celów swych twórców? Czy Atlantydzi postawili nie na rozwój
technologii jądrowych (bo energii geotermicznej mieli po dziurki w nosie), ale
na rozwój biotechnologii? Czemużby nie? Dlatego nie musieli niczego wydobywać i
dlatego nie ma po nich śladów działalności górniczej. Dopiero pod koniec
zaczęli rozglądać się za rudami uranu – stąd właśnie ślady wydobycia tychże rud
w Gabonie, w USA i w paru innych miejscach świata…
Myślę, że warto by się było zastanowić nad
takim ujęciem tajemnicy Atlantydy i jej mieszkańców.
Przekład z j. angielskiego –
Robert K. Leśniakiewicz ©