Bohaterem wydarzenia jest Pan Andrzej L. (lat 61) – mieszkaniec Płocka. Wydarzenie to miało
miejsce w czasie wakacji 1966 lub 1967 roku. Pisze on:
Dokładnej daty
wydarzenia nie pamiętam. Miałem wtedy 15 lub 16 lat i byłem uczniem Technikum Mechanicznego,
interesowałem się elektroniką i naprawiałem lub poprawiałem wszystko, co mi
wpadło w rękę, ulubione przedmioty to fizyka i chemia.
Rano, pomiędzy
godziną 09:00 a 11:00 przed garażem posesji kolegi, posesja jest położona na
południowym krańcu miasta, naprawiałem motocykl WFM mojego kolegi. W pewnej
chwili zauważyłem ponad lasem oddalonym o około 1000 m kulę o średnicy ok. 6-7
m. Początkowo była ona koloru pomarańczowego, który stopniowo rozjaśniał się. W
pierwszej chwili, gdy to zauważyłem, to pomyślałem, że widzę słońce, ale coś
nie pasowało, bo za nisko i mniejsze. Powiedziałem do kolegi: „zobacz słońce, a
tu co?”
W miarę jak
zaczęliśmy obserwację obiekt początkowo dziwnymi ruchami jakby pływał szukając
czegoś nad lasem zaczął unosić się i jednocześnie zbliżać w naszym kierunku
zmieniając barwę na srebrzystą, nie błyszczącą. Miał on kształt kuli i
zatrzymał się w odległości ok. 200 m na wysokości około 300 m. Obiekt sprawiał
wrażenie masywnej, metalowej, matowej kuli. Nie zauważyłem okien. Wisiał w
miejscu, a ja z kolegą przyglądaliśmy mu się. Z wrażenia zapomnieliśmy, że
kolega miał aparat fotograficzny. Obiekt stał w miejscu, a my obserwowaliśmy go
dosyć długo. Po jakimś czasie kula zaczęła nabierać wysokości i przemieszczać
się w kierunku północno-wschodnim, dokładnie nad ulicę na której mieszkałem. Przed
13:00 musiałem być na obiedzie […] Nie przypominam sobie, czy rozmawialiśmy z
kolegą o tym, co widzieliśmy. Poszedłem w kierunku domu i odlotu kuli […] na
ulicy wielu ludzi stało i patrzyło w górę. W tym czasie kula była wysoko i
miała rozmiary piłki futbolowej, stała w miejscu jakby czekając na coś, co
miało nastąpić – i to coś nastąpiło.
W pewnej chwili z
kierunku północnego-wschodu przyleciała do niej druga kula. Chwile posiwiały w
miejscu i z dużą szybkością – o wiele szybciej niż widywane wcześniej
odrzutowce – obie kule równolegle odleciały w kierunku zachodnim. Obserwację na
ulicy prowadziło co najmniej 10 osób, z których jedna miała lornetkę.
Zjawisko to
obserwowałem po raz pierwszy w życiu i nigdy wcześniej nie interesowałem się tym
tematem. Drugiego lub najpóźniej trzeciego dnia po tym wydarzeniu przeczytałem
w „Gazecie Pomorskiej” o obserwacjach tego typu obiektów nad Polską. Życie moje
przeszło do codzienności – nie drążyłem tego tematu jednoczenie ciągle
pamiętając o tym wydarzeniu i tak do października 1981 roku, kiedy w czasie
powrotu do domu w nocy silnik mojej Syrenki zgasł, zgasły światła i wraz z żoną
i dziećmi straciliśmy kilka godzin z pamięci.
Pozdrawiam – Andrzej
L.
* * *
I do tego listu załączono rysunek – szkic sytuacyjny tej
obserwacji.
Relacja jest interesująca o tyle, że mówi o – moim zdaniem
– najbardziej tajemniczym rodzaju UFO – BOL – kulach świetlnych. Niestety, z
powodu upływu czasu będzie to tylko kolejna pozycja w statystyce… - ale, jak
mówią, lepiej późno niż wcale.