Artiem
Płatonow
Dwie trzecie powierzchni
naszej planety pokryte są wodą. Bez względu na to, że wody na ciele niebieskim,
nie wiedzieć czemu nazwanym Ziemią, mamy wiele i jest ona pod ręką, to tym
niemniej stanowi ona dla nas agresywne, nieznane i niebezpieczne środowisko –
niemal tak samo jak Kosmos. Dlatego artykuł ten, opublikowany na łamach „NLO”
nr 25(613)/2009, jest tak właśnie interesujący, bowiem traktuje on o pewnym
nieoczekiwanym aspekcie tego faktu.
Kiedy tylko człowiek
wyszedł ze swej kolebki Matki Ziemi, to zorientował się że jest mu źle żyć
samemu we Wszechświecie. Dziwne powietrzne i kosmiczne fenomeny znane jako UFO,
które obserwował on od samego początku swego czasu, zrodziły teorię o istnieniu
życia pozaziemskiego. Zaczęliśmy zatem poszukiwać naszych Rozumnych Braci nie
na naszej planecie, ale w dalekim Kosmosie, a także w równoległych światach
zapominając o tym, że obok nas, dosłownie o krok być może znajduje się
cywilizacja, która nie tylko nas dogoniła w swoim rozwoju, ale i przegoniła.
Tylko ta hipoteza objaśnia bez reszty wszelkie tajemnicze „kręgi” i „młyńce”
kręcące się pod wodą, a także zaobserwowane fakty poruszania się w morskiej
toni jakichś nieznanych nam aparatów pływających – USO.
Ludzie-ryby w historii
Aleksander Siergiejewicz Puszkin (1799-1837), kiedy wydawał
swoją znaną „Bajkę o carze Sałtanie” nawet nie podejrzewał, jak bardzo zbliżył
się do rzeczywistości. O istotach-amfibiach pokrytych łuską i obdarzonych
rozumem mówią legendy wszystkich dawnych cywilizacji, że wspomnę choćby o
naszych Rusałkach. A oto, co pisze o nich słynny babiloński kronikarz, kapłan i
mag Berossos (III w. p.n.e.): „Całe
jego ciało (rozumnej morskiej istoty imieniem Oannes [Oannesz]) było podobne do ciała ryby. Pod rybią głową
znajdowała się druga – ludzka, a niżej nogi, jak u człowieka. Kiedy słońce
zaszło, istota ta także odchodziła w morze, jakby zamierzała nocować w
głębinach, jakby był płazem. W dzień Oannes rozmawiał z ludźmi. On dał im
podstawy wszelkich sztuk i nauk. Nauczył ich czytania i pisania.”
Na starych babilońskich i
asyryjskich reliefach, które ocalały do dnia dzisiejszego, możemy podziwiać
rodaków Oannesa, którzy są ludźmi-rybami. Zgodnie z legendami sumeryjskimi,
istoty te nauczyły ludzi budownictwa, rolnictwa, nauk i przede wszystkim
astronomii…
Na terytorium współczesnej
Boliwii znajdują się ruiny dawnego miasta Tiahuanaco. W tych ruinach, poza
innymi osobliwościami, znaleziono wyciosaną z czerwonego piaskowca figurę o
wysokości 1,8 metra. Wyobraża ona humanoidalną istotę – człowieka z wielkimi,
rybimi oczami i wargami. W prawej ręce trzyma ona nóż z falistym ostrzem, zaś w
lewej ręce książkę. Od pasa w dół figura pokryta jest ornamentem w kształcie
rybich łusek. Aby to podkreślić jeszcze bardziej, rzeźbiarz nadał łuskom wygląd
stylizowanych rybich łebków.
Jeszcze jeden kamienny
idol, wyciosany z szarego kamienia, także przedstawia człowieka-rybę: poniżej
pasa jego „odzież” także jest pokryta rybią łuską. W rękach także trzyma dwa
dziwne przedmioty – w lewej coś na kształt książki, z której wysuwa się jakaś
rozdwojona rękojeść, w prawej – jakiś cylindryczny przedmiot zwężający się
pośrodku. Wygląda na to, że rzeźbiarze przedstawiają dwie istoty: Choolla
(Chulla) i Umantua, którzy zgodnie z podaniami, zamieszkiwali pobliskie jezioro
[Titicaca lub Popo] i nauczali miejscowych Indian uprawy ziemi oraz czytania i
pisania.
Na zakończenie chciałoby
się powiedzieć, że najdawniejsze teksty opowiadają o istnieniu potężnego narodu
Danawów, których populacja wynosi trzy miliardy istot.
A co mówi nauka?
No, a jak te hipotetyczne
podwodne istoty były wstanie zaadaptować się do oddychania rozpuszczonym w
wodzie powietrzem? To dla nich nie był problem- wszak wiadomo, że w składzie
chemicznym wody znajduje się 89% tlenu, a w atmosferze tylko 21%. Tak więc
oddychać w wodzie można, jak i samą wodą, by wydobyć z niej tlen niezbędny do
pracy naszych płuc. Możliwy jest też sposób kombinowany – jak u morskich węży
na ten przykład.
Przejrzyjmy najciekawsze i
najważniejsze odkrycia na tym polu. W roku 1976, amerykańska kompania Aquatic
Corporation odkupiła od amerykańskich biochemików prawa do prac nad
„biochemicznymi skrzelami”, które pozwalają na wydobywanie z morskiej wody
tlenu w niej zawartego. Według ich obliczeń, takie „skrzela” o długości 3 m i
szerokości 1 m powinny zabezpieczyć tlen do oddychania dla 150 ludzi!
Druga amerykańska korporacja
General Electric jeszcze wcześniej, bo w latach 60. opatentowała oryginalny
sposób przebywania w toni wodnej, który opracował Walter Rabb, który wymyślił
przeźroczystą folię pozwalająca na wydzielania z wody rozpuszczonego w niej
powietrza. Dzięki ten niezwykłej folii można by zbudować podwodne, autonomiczne
pomieszczenia, w których panowałaby normalna atmosfera bogata w tlen.
- No dobrze – powie uważny
Czytelnik – tutaj jest mowa o urządzeniach, które umożliwiają oddychanie
powietrzem bądź tlenem pod wodą, podobnie jak w przypadku akwalungu. A czy
można stać się klasycznym Ichtianderem?[1] Okazuje się, że można!
W XX wieku uczeni radzieccy
przeprowadzali eksperymenty w dziedzinie oddychania tlenem rozpuszczonym w
wodzie, bezpośrednio oddychając wodą wzbogacona w tlen! Okazało się w ich
trakcie, że nie tylko zwierzęta, ale także i ludzie nie odczuwają żadnego
dyskomfortu dzięki zmianie reżimu oddychania. Amerykańscy uczeni z Centrum
Medycyny w Duke University przeprowadzili także taki eksperyment i dowiedli, że
człowiek może oddychać specjalnie przygotowanym roztworem wody obydwoma
płucami, a nie jednym, jak to było w próbach radzieckich uczonych.
Jeżeli wierzyć statystyce,
to większość ludzi tonie nie dlatego, że ich płuca wypełniają się wodą, ale dlatego,
że działa reakcja obronna organizmu. Wystarczy, że kropla wody wpadnie do
klatki wakuoli płuc, a mechanizm obronny doprowadza do zaciśnięcia krtani w
celu nie wpuszczenia do nich wody. Tak więc, by człowiek mógł oddychać wodą,
należy obejść to zabezpieczenie.
I co ciekawe, to
zabezpieczenie odznacza się jedną właściwością – nie mają jego noworodki [co
jest oczywistym, bowiem przebywają zanurzone w wodach płodowych i mechanizm ten
nie ma sensu w tym środowisku]. Ponadto stwierdzono, że typowo „ziemne”
stworzenia wychowywane razem z „ziemnowodnymi” jak np. kocięta i króliczęta
hodowane z nutriami oraz kurczęta hodowane razem z kaczętami, pływały w wodzie
nie gorzej od swych przybranych rodziców, nawet jak już dorosły. Czy
oznaczałoby to, że człowiek jest bardziej wodnym stworzeniem, niż się to nam
wydaje?
Prawda, sprawa swobodnego
przebywania pod wodą bez specjalnych przyrządów ma jednak swe rafy – problemy
wynikające z konieczności wydalania z organizmu dwutlenku węgla. Tak jak
gęstość wody przewyższa gęstość powietrza 36 razy, to do oddychania wodą należy
użyć 60 razy większej siły, niż do oddychania powietrzem. Pierwsi zrozumieli to
uczeni z uniwersytetu w Leyden, którzy zanurzyli myszy laboratoryjne w akwarium
wypełnionym specjalnym roztworem wodnym, wzbogaconym w tlen. Myszy po chwili
panicznego strachu uspokoiły się i przez całe doby oddychały wodą pociesznie
próbując chodzić po dnie akwarium, jak to robiły na lądzie. Ale po upływie
pewnego czasu ich siły się wyczerpały (bowiem pobór energii na oddychanie był
znacznie większy, niż zazwyczaj) i gryzonie jeden po drugim umarły wskutek
zatrucia dwutlenkiem węgla.
I jeszcze jeden problem –
temperatura wody. Ona nie zawsze bywa komfortową dla człowieka. Ciepło właściwe
wody powoduje szybkie wychłodzenie całego organizmu i wyrównanie temperatur
jego i otaczającej go wody. Ale jak się wyjaśniło, człowiek może zaadaptować
się i do tego. I tak w środku lat 30. XX wieku pewien bezdomny Francuz imieniem
Francis przeżył na dnie rzeki Sekwany koło Paryża kilka miesięcy. Oddychał on
przez rurkę, której wylot utrzymywał się nad powierzchnią wody przy pomocy
spławika. Francis wynurzał się na powierzchnię wody raz na dobę, by złapać
pływającego po wodzie ptaka, którego następnie zjadał na surowo. Zginął on wskutek
nieszczęśliwego wypadku, a nie wskutek przechłodzenia organizmu.
No i do czasu, kiedy na
badania hydrosfery Ziemi będzie wydawało się mniej pieniędzy, niż na badania
kosmiczne, zagadka hipotetycznej podwodnej cywilizacji pozostanie nadal
zagadką…
Przekład z j. rosyjskiego –
Robert K. Leśniakiewicz ©