Powered By Blogger

piątek, 3 maja 2013

SKARB Z OAK ISLAND: CZY W OGÓLE ISTNIAŁ? (1)




Mało które słowo tak elektryzuje wyobraźnię człowieka jak słowo „skarb”. Ma ono magiczną moc…
Milan Varoš – „Ukryte skarby”


Istotnie. Milan Varoš się nie mylił – słowo „skarb” ma tę magiczną, niesamowitą moc. Jako chłopak przeczytałem wszystkie dostępne w latach 60. i 70. książki na temat ukrytych skarbów, które były dostępne na naszym rynku księgarskim, i tak w roku 1976 przeczytałem po raz pierwszy o skarbie Wyspy Dębów (Oak Island) na akwenie Mahone Bay w Kanadzie – na 44°31’ N – 064°17’57” W, w książce Aleksandra Grobickiego pt. „Skarby na dnie mórz”, wydanie I – niestety w wydaniu II rozdział o Wyspie Dębów został przez autora usunięty, a szkoda, bowiem napisano go profesjonalnie i drobiazgowo ujęto w nim wszystkie znane aspekty tej tajemnicy.

A rzecz jest faktycznie tajemnicza! Mimo trwającego od z górą wieku szturmu na tajemnicę skarbu z Oak Island do dziś dnia nie wydobyto literalnie NICZEGO poza dwoma czy trzema ogniwkami złotego łańcuszka i strzępu pergaminu z literami WI czy VI… Nie wydobyto żadnego artefaktu! – jeżeli nie liczyć tajemniczej płytki kamiennej z wyrytymi na niej znakami stanowiącymi zaszyfrowany napis w języku angielskim, który wyglądał następująco:


▽✡△↙  ::  :[%  △☐%
.:[[.:%X  Θ%+X☐☉  .ø:+ø.::


- a który po rozszyfrowaniu brzmiał następująco:


CZTERDZIEŚCI STÓP PONIŻEJ POGRZEBANO
DWA MILIONY FUNTÓW


Dwa miliony funtów, to suma nie do pogardzenia, aliści wszyscy, którzy przeczytali nowelkę Edgara Allana Poë pt. „Złoty żuk” wiedzą, że jakiś nieznany żartowniś po prostu „zerżnął” z tej noweli pomysł zaszyfrowania wiadomości na kamiennej plakiecie, być może jedynie w celu uzyskania dodatkowych funduszów na poszukiwanie skarbu. Tego się już nie da dociec, ale istnieje podobieństwo pomiędzy szyfrem z plakiety, a szyfrem z opowiadania Poëgo. NB, plakieta ta zaginęła w niejasnych okolicznościach, co jest przesłanka na korzyść hipotezy fałszerstwa. A oto kryptogram kapitana Williama Kidda z noweli „Złoty żuk”:


53‡‡+305))6x;4826)4.4.);806x
;48+8II60))85;1(;:8+83(88)5x+
;46(;88x96x?;8)x(;485);5x+2:x
(4956x2(5x-4)8+1I8;40692-5);)
6+8)4‡‡;I(9;48081;8:81;48+85;
4)485+528806x81(9;48;(88;4(?34
;48)4;161;:188;?;



Kryptogram ów po odszyfrowaniu brzmiał następująco:

A good glass in the Bishop’s Hostel in the Devil’s seat 41 degrees and 13 minutes NE and by N – main branch 7th limb east side – shoot from the left eye of the deatch’s head – and bee line from the through the shot 15 ft cut.


Podobieństwo jak widać istnieje, a zasada zaszyfrowania obu kryptogramów jest identyczna – za litery podstawiono odpowiednie znaki. Identyczna też jest zasada łamania tego szyfru – robi się to poprzez badanie częstotliwości występowania poszczególnych liter w języku angielskim, w którym napisano oba kryptogramy. NB, podobny szyfr przedstawił w swym znakomitym opowiadaniu „Tańczące sylwetki” ojciec nowoczesnej powieści kryminalnej sir Arthur Conan Doyle, gdzie poszczególne litery zastąpiono sylwetkami tańczących postaci.

Podobnie postąpił inny znakomity autor powieści sensacyjnych Maurice Leblanc, twórca postaci gentlemana-włamywacza Arséne’a Lupina, który w jednym ze swych opowiadań zamieścił odmianę tego rodzaju szyfru:


2.  1.1.  .2..2.1 - .1  ..1…2  .2.  .2.4  .2.4.32..2. -
.45.  .2.  .4..  .5  ..2.4..2  -  13.53..2  ..25.2


Co się wykłada po odszyfrowaniu:


En aval d’Etretat – La chambre des Demosielles – Sous le Fort du Fréfossé – Aiguille Creuse


- którego kluczem są spółgłoski - tu oznaczone kropkami i samogłoski, które oznaczono cyframi: A = 1, E = 2, I = 3, O = 4 i U = 5. Szyfr ten można stosować jedynie w językach romańskich: francuskim, hiszpańskim, włoskim, rumuńskim i łacinie, bowiem wyrazy w tych językach są bogate w samogłoski, w przeciwieństwie do języków germańskich, słowiańskich i ugrofińskich, w których występuje bogactwo spółgłosek i ich połączeń w dyftongi i tryftongi.


Wróćmy na Wyspę Dębów. Poszukiwania skarbu datują się już od 1795 roku. Problem jego wydobycia polega zaś na tym, że skrytkę wybudował jakiś genialny inżynier, który potrafił przewidzieć wszelkie możliwe posunięcia tych, którzy go będą poszukiwali. I to mu się udało w stu procentach – skarb do dziś dnia leży na głębokości ok. 60 m pod ziemią.


Co tam takiego ukryto, co wymagałoby aż tak perfidnych zabezpieczeń zmuszających nas, ludzi XX i XXI wieku do wysunięcia jak najbardziej niedorzecznych przypuszczeń o klątwie rzuconej na skarb i na tych, co go będą poszukiwali? Od razu odrzuciłem hipotezę o piratach. Oczywiście wśród nich byli ludzie wykształceni, jak np. Kidd czy Lafitte, którzy ukrywali swe skarby na wybrzeżach Ameryk – sam William Kidd jest posądzany o ukrycie 11 skarbów na wybrzeżach USA – ale żadna z tych skrytek nie była tak wyrafinowana, jak ta z Oak Island! Jednakże Wikipedia twierdzi, że: 

Woda skutecznie broni dostępu do skarbu po dziś dzień. Nie pomaga technika komputerowa ani najnowszej generacji maszyny górnicze. Badania przy pomocy podwodnych sond z kamerami wniosły niewiele nowego. Istnieje wiele teorii na temat tego, co zostało ukryte w tajemniczej studni - od skarbu Templariuszy, poprzez piratów, hiszpańskich żeglarzy, angielskie wojska kolonialne po przegranej wojnie o niepodległość Stanów Zjednoczonych, a nawet po sekrety Kosmitów. Najdziwaczniejszą jest teoria zakładająca, że zrobił to angielski filozof Franciszek Bacon by ukryć dokumenty dowodzące, że to on był autorem dzieł Williama Szekspira.
Naukowcy poproszeni o wydanie opinii rozprawili się najpierw z legendą o rzekomych kanałach skonstruowanych przez budowniczych studni celem zalewania jej przez morze. Ich zdaniem skały, na których leży całe wschodnie wybrzeże Nowej Szkocji, są wyjątkowo porowate, pełne podwodnych jaskiń i kanałów. Zalewanie jest więc całkowicie naturalne i miałoby miejsce nawet wtedy, gdyby postawić zaporę w samym ujściu zatoki Mahone.
Jednocześnie jednak potwierdziło się dziwne doniesienie o włóknie kokosowym znalezionym na kilku poziomach szybu. Otóż dokładne badania wykazały, że na jednej z plaż wyspy znajdują się pod piaskiem całe pokłady tego włókna. Jego pochodzenie jest niewiadome i może być zarówno naturalne (niesione prądem morskim orzechy kokosowe z dalekich Karaibów) jak i antropogeniczne (w pobliżu wyspy rozbił sie statek z ładunkiem kopry).
Entuzjaści są przekonani o prawdziwości relacji i o tym, że ktoś ukrył skarb na Wyspie Dębów, przy czym swe przekonanie opierają głównie na XIX-wiecznych, w większości nie potwierdzonych opowieściach. Sceptycy odrzucają prawdziwość całej historii argumentując, że do dzisiaj nic nie znaleziono, a legend o ukrytych skarbach jest wiele. Racjonaliści sądzą, że - jeśli pierwsza relacja jest prawdziwa - to talia okrętowa mogła służyć zarówno do opuszczenia skarbu w głąb studni, jak i do jego wydobycia, czyli, że skarb - nawet jeśli był - dawno został z wyspy zabrany. Zainteresowani sprawą naukowcy uważają, że cała sprawa jest mistyfikacją dokonaną dla zdobycia pieniędzy ze sprzedaży licencji na dokonywanie poszukiwań. (Wikipedia)


Nie zgadzam się z wikipedystami. Nie mogli tego zrobić Francuzi czy Brytyjczycy, bo jak nas pouczają dzieje wojen na kontynencie amerykańskim, szybkość ich działań nie pozwalała na tak wyrafinowane ukrywanie i maskowanie skarbów, natomiast ten nieznany Ktoś miał czas – bardzo dużo czasu! Pomyślmy na chwilę: ten nieznany Ktoś  wydrążył szyb o głębokości co najmniej 48 m, wykopał i zakopał na różnych poziomach co najmniej 12 kanałów zalewowych o długościach od 100 do 150 m, a które same w sobie są majstersztykiem: wyłożono je dopasowanymi do siebie kamieniami przykrytymi matami kokosowymi, a następnie zbudowano dla nich sztuczne plaże po to, by do tych kanałów mogła wpływać woda morska, która po odkorkowaniu głównego szybu zalewała wszystko do poziomu wód oceanu! (odpada zatem bajeczka o statku z koprą, bo w opisywanym przypadku rafia zalegałaby tylko na jednym poziomie, a nie na dwunastu różnych poziomach!) Ta skrytka jest wprost genialna! – i jak dotąd nikomu nie udało się usunąć wody z Money Pit – czyli szybu na Oak Island!


Nie sądzę, by w Money Pit ukryto rękopisy sztuk sir Francisa Bacona, któremu przypisuje się autorstwo dramatów Szekspira. Trudno posądzić Werulamczyka o to, by skonstruował i samodzielnie wykonał tak przemyślną skrytkę. Czyżby aż tak bał się opinii swojego środowiska? Bał się, i ukrył swe prace w tak przemyślnie-wyrafinowany sposób, zamiast je po prostu spalić? Jeśli tak, to po co dawałby wskazówkę w szekspirowskiej „Burzy”:


Władałem sztuką, lecz dziś się wyrzekam
Owej surowej magii, gdy ją wywołam –
Co właśnie czynię – muzykę niebiańską
Aby jej zwiewnym czarem na jej zmysły
Wpłynąć, jak zechcę – wtedy złamię laskę
I w trzewiach ziemi zagrzebię, a księgę
Zatopię w morzu, głębiej niż potrafi
Sięgnąć najdłuższa sonda.

W. Szekspir – „Burza”, akt V, scena 1.


Akcja „Burzy” idealnie pasuje do wyspy – z tym, że nie do Oak Island, ale do Bermudów. Ciekawy jestem, o jakiej sztuce mówi Bacon/Szekspir w „Burzy” – oczywiście o sztuce czarnoksięskiej – po niemiecku der schwarze Kunst – czarna sztuka, ale… No właśnie, obaj byli podejrzewani i przynależność do tajnych stowarzyszeń w rodzaju Szkoły Nocy sir Waltera Raleigha albo którejś z lóż masońskich czy ansamblei różokrzyżowskich… A ci panowie mieli to do siebie, że zajmowali się wiedzą dawną i tajemną – pochodzącą być może, czego nie można wykluczyć, jeszcze z poprzednich cywilizacji… Ten nieznany Ktoś chciał wyraźnie, by nikt niewtajemniczony nie był w stanie dobrać się do skarbu, i ta właśnie myśl przyświecała mu, kiedy ten skarb ukrywał. Inaczej ta cała masa zabezpieczeń byłaby bez sensu. Komu na tym tak bardzo zależało, by nie mógł tego wydobyć? W historia znana jest jedna organizacja, która potrafiłaby ukryć taki skarb w tak perfidnie przemyślany sposób i potrafiłaby go podjąć bez problemów, bo dysponowała ona stosowną wiedzą. To byli Templariusze…

CDN.