Niemiecki pancernik Tirpitz w fiordzie Kaa
Początek
tych wydarzeń datuje się już od pamiętnej Operation
Source przeprowadzonej w dniach 20-22.IX.1943 roku, a konkretnie od ataku
brytyjskich miniaturowych okrętów podwodnych na niemiecki pancernik Tirpitz,
kryjący się przed okrętami Home Fleet i samolotami RAF w fiordzie Alta i Kå
(Kaa) koło miejscowości i portu Alta.
Mapa Kaafjord z zaznaczonymi miejscami kotwicowisk trzech hitlerowskich raiderów: Tirpitz, Scharnhorst i Lutzow
W
czasie ataku midgetów, Niemcy
zlokalizowali i ostrzelali z działek plot. jakiś obiekt, który wzięli wtedy za
brytyjski okręt HMS X-5. Po wojnie Norwedzy z Brytyjczykami usiłowali go podnieść z
głębi fiordu Kaa, ale na wskazanym miejscu nie znaleziono żadnego wraku! Sprawa
jest otwarta do dziś dnia – zainteresowanych odsyłam do Muzeum Tirpitza w Alta.
Pisałem już o tym załamach „Nieznanego Świata” i nie będą do tego wracał.
Niemiecki raider w fiordzie Kaa
[Poza nim w Alta znajdowały się
pancernik Scharnhorst i pancernik kieszonkowy Lützow, który bazował w
fiordzie Lang. W roku 2004 – jak podaje Wikipedia – na tym miejscu po ponownym
przeszukaniu znaleziono części identyczne z używanymi w okrętach podwodnych
typu X,
w niedużej odległości od miejsca ataku na niemiecki pancernik. Chociaż nie ma
jak dotąd pozytywnej identyfikacji, to uważa się je za szczątki HMS X-5.
W czerwcu 2011 roku szczątki te zostały wysadzone w powietrze przez nurków z
Norweskiej Marynarki Wojennej.]
Misja
USS Iowa
i USS Ticonderoga jawi się zatem w zupełnie innym, nowym świetle.
Pojawienie się USS Iowa było jedynie lepem na muchy, mającym ściągnąć uwagę
wywiadu i zwiadu wojsk Układu Warszawskiego na te okręty, a jednocześnie
odciągnąć ich uwagę od działalności mniejszych jednostek, bo wszyscy
interesowali się amerykańskim superpancernikiem i zupełnie nie obchodził ich
jakiś tam krążownik rakietowy, nawet przeciwlotniczy…. USS Iowa można było zwiedzić
w miejscach jego postoju. A tymczasem właśnie ten krążownik prowadził właściwą
misję rozpoznawczą przestrzeni powietrznej Skandynawii – krajów należących do
NATO i Szwecji. Dałbym wiele za możliwość obejrzenia rejestratów pracy
potężnych stacji radiolokacyjnych Ticonderogi w czasie tych jesiennych
dni 1985 roku nad Skandynawią…!
Przecież
nie było żadnego racjonalnego powodu, by Amerykanie musieli robić demonstrację
siły na północy Europy, ergo powód musiał być inny – a znajdował się on na
granicy szwedzko-norweskiej w Hessdalen i w wodach spokojnych fiordów Norwegii
i szkierach Danii i Szwecji.
[W czerwcu 1993 roku południowy
Bałtyk odwiedziły dwa okręty amerykańskie: krążownik przeciwlotniczy USS San
Jacinto (NB, brat-bliźniak USS Ticonderoga i wsławionego
zestrzeleniem irackiego Boeinga 747 Jumbo Jeta w Zatoce
Perskiej USS Vincennes) oraz patrolowiec amerykańskiej Straży Przybrzeżnej
USCGC Gallatin. Obydwa okręty mogą ze sobą współpracować w ramach
systemu AEGIS i LAMPS. Traf (czy tylko???) chciał, że na jakiś czas przed
wizytą obu tych okrętów w Zatoce Gdańskiej i przy granicy wód terytorialnych Polski
z Rosją doszło do kilku incydentów pomiędzy kutrami rybackimi a… jakimiś
niezidentyfikowanymi okrętami podwodnymi. Podejrzewano Rosjan, że były to ich
jednostki z bazy Floty Bałtyckiej w Królewcu, ale rzecz nie została
stuprocentowo potwierdzona. Czyżby misja USS San Jacinto i USCGC Gallatin
była czymś więcej, niż tylko kurtuazyjną wizytą w sojuszniczych portach?
A tak jeszcze wracając do misji USS Iowa,
to czy nie wydaje się dziwne to, że w 2012 roku nakręcono dość kiepski film sci-fi pt. „Amerykańskie okręty wojenne”
(reż. Thunder Levin), na którym
załoga tego okrętu walczy z nomen-omen… okrętami podwodnymi Obcych? Ciekawy
jestem, skąd scenarzysta i reżyser tego filmu wziął nań pomysł? Może właśnie z
dzienników okrętowych USS Iowa…?]
To
wszystko przypomina mi jeszcze jeden incydent z października 1985 roku, kiedy
to szwedzki okręt rozpoznania radioelektronicznego HMS Orion został staranowany
przez radziecka kanonierkę na międzynarodowych wodach Bałtyku, na wysokości
północnego cypla Gotlandii. Załogę Oriona zwabiły na ten akwen
wychwycone przez jego ultraczułe anteny (a są one w stanie wyłapać najsłabszy
nawet sygnał radiowy z odległości 2500 km dzięki aparaturze pracującej w
ciekłym helu – sic!) tajemnicze sygnały radiowe nadawane przez nowy typ
radzieckiego okrętu podwodnego…
FRA, do
którego należy HMS Orion już raz coś takiego przerobiła w sierpniu 1946 roku,
kiedy to odbiorniki radiowe na Gotlandii wychwyciły dziwne sygnały radiowe
towarzyszące Loto „rakiet-widm”. FRA wysłała wtedy samolot z radiopelengatorem,
by ustalić miejsce emisji tajemniczych radiosygnałów. Znajdowało się ono w
rejonie wyspy Uznam/Usedom i poligonu HRVA Peenemünde, w Radzieckiej Zonie
Okupacyjnej Niemiec. Drugie źródło tajemniczych emisji radiowych znajdowało się
w okolicy Stolpmünde – dzisiaj Ustka – na Pomorzu. Ostatecznie radzieckie
myśliwce przepędziły Szwedów.
[Niestety – wyniki rozpoznania
poczynionego przez Szwedów, Brytyjczyków i Amerykanów spoczywają do dziś dnia w
pancernych sejfach służb specjalnych tych krajów. Na długi czas, jak znam
zasady działania tych służb. Szwedzi nie ujawnili do dziś dnia tego sekretu,
mimo tego, że SÄPO dwa lata temu odtajniła wszystkie posiadane materiały na
temat UFO, co opublikował Clas Svahn
na łamach kwartalnika „UFO-Aktuellt”.]
CDN.
Ilustracje - Internet