Budynek Opactwa od strony Wisły
W dniu wczorajszym
skorzystaliśmy z pięknej pogody i przejechaliśmy się do Tyńca – w celu
zwiedzenia tamtejszego opactwa oo. Benedyktynów. Od dawna miałem zamiar tam się
przejechać, ale wciąż coś stawało na przeszkodzie. Tym razem wreszcie udało się
tam pojechać.
Najpierw obejrzeliśmy sobie
najbliższą okolicę opactwa. Powstało ono
w XI wieku i jest to pierwszy klasztor wzniesiony w ogóle na ziemiach
polskich. Wybudowano go w czasach, kiedy ziemie krakowskie należały do Księstwa
Wielkomorawskiego i znajdowały się pod okupacja czeską. Wikipedia ujmuje to
tak:
Przypuszczalnie organizm państwowy stworzony przez
Wiślan upadł pod naporem Państwa Wielkomorawskiego, a jego ziemie dostały się w
orbitę wpływów Wielkich Moraw. Nie da się na razie potwierdzić dalej idących
hipotez. Ogólnie rzecz biorąc nie ma wiarygodnych informacji na temat tego, co
działo się z Krakowem przez okres od 2 poł. IX wieku aż do połowy X w. Musiał
się jednak znaleźć w strefie wpływów czeskich. Na czasy panowania czeskiego
przypada prawdziwy rozkwit Krakowa. Okres ten da się już uchwycić w źródłach
pisanych. Po raz pierwszy dwukrotnie wspomina o Krakowie w swojej Relacji z około
966 roku Ibrahim ibn Jakub – żydowski kupiec z (arabskiej wówczas) Tortosy,
który opisuje Kraków jako ważny ośrodek handlowy i bogaty gród:
Królowie ich (tj.
Słowian) są w tej chwili czterej: król Bułgarów i Bojesław, król Fraga, Bojma i
Krako i Mśko, król północy i Nakon na krańcu Zachodu.
Miasto Praga jest
zbudowane z kamienia i wapna. Jest ono najzasobniejsze z krajów w towary.
Przybywają do niego z miasta Krako Rusowie i Słowianie z towarami. I przychodzą
do nich z krain Turków muzułmanie, Żydzi i Turcy również z towarami...”
Kolejnym ważnym źródłem jest zapis pod rokiem 999 w
Kronice Czechów Kosmasa z Pragi. Zdaje się on potwierdzać okupacyjny charakter
władzy czeskiej na tym terenie z garnizonem wojskowym w mieście:
Albowiem polski książę
Mieszko, nad którego nie było podstępniejszego człowieka, wnet zabrał podstępem
miasto Kraków, zabiwszy mieczem wszystkich Czechów, których tam znalazł.
Zapis ten budzi wątpliwości wśród historyków, jako
że w 999 roku Mieszko nie żył już od 7 lat. Przyjmuje się zatem, że chodzi o
Bolesława Chrobrego, lub też że jest to jeden z błędów Kosmasa w chronologii
tego okresu. Jakkolwiek było, po tym zdarzeniu nastąpiła stabilizacja władzy
politycznej w Krakowie, który przeszedł na długie lata pod panowanie polskie.
Za czasów panowania Bolesława Chrobrego powstało tu biskupstwo oraz rozpoczęła
się budowa Katedry Wawelskiej.
Opactwo, usytuowane na wapiennym wzgórzu nad Wisłą,
ufundował najprawdopodobniej Kazimierz I
Odnowiciel w 1044 r. Działo się to po kryzysie młodego państwa, wywołanym
pogańskim buntem i czeskim najazdem. Benedyktyni mieli wspierać odbudowę
państwa i Kościoła. Pierwszym opatem został Aaron. Część badaczy uważa
natomiast, iż opactwo tynieckie dla benedyktynów obecnych wcześniej w Krakowie
ufundował dopiero syn Kazimierza Odnowiciela, Bolesław II Szczodry.
Rzecz jest ciekawa, bo Opactwo zostało
wzniesione na ogromnej, wapiennej skale, która częściowo rozpękła w czasie
wielkiego trzęsienia ziemi w 1786 roku, a dwa ogromne skalne bałwany runęły do
Wisły tworząc malownicze uroczysko. Wzgórze wapienne, na którym stoi Opactwo
jest pocięte żlebami i rozpęknięciami skalnymi. Poza nimi znajduje się w nim
kilka dość głębokich dziur, które wyglądają jak mikrojaskinie…
Następnie – po obejściu Opactwa
dookoła – zwiedziliśmy kościół, który stanowił mieszaninę stylów wczesnego
romańskiego, gotyku i baroku, które wyznaczają jego wiek i kolejne przebudowy. Oglądaliśmy
fragmenty starego klasztoru, w tym fragmenty fresków, które jako żywo przypominały
te, które znaliśmy z templariuszowskich kościołów w Ludrovej i Martinčyku na
Słowacji. Tamte kościoły powstały w wiek później… - ale i tu i tam czuło się tą
samą manierę malarską, którą podziwiamy dzisiaj – w ponad 900 lat później.
Czy w Tyńcu byli Templariusze?
Nie, nie byli. Zostali oni sprowadzeni na Słowację i Morawy dopiero w XII
wieku. Zastanawiało mnie, dlaczego mieli oni bronić północnych granic Królestwa
Węgierskiego i Moraw. O ile obrona wschodnich granic przed Tatarami była czymś
oczywistym, to od północy w zasadzie nic im nie zagrażało. Otóż nic bardziej
mylnego – zagrażali im władcy Polski, która pod rządami Piastów powoli rosła w
siłę i mogła rościć (i rościła) pretensje do ziem leżących na południe od Tatr
i Beskidów. Kronika wydarzeń na południowych granicach Królestwa Polskiego nie
była wcale taka idylliczna, jak to sobie wyobrażamy:
v Najazdy
czeskie w latach 988-990,
v Wojny z
Cesarstwem i Czechami w latach 1002-1018,
v Przegrana
przez Polskę wojna polsko-niemiecka, w której Czesi stanęli po stronie
Cesarstwa w latach 1028-1031,
v Najazd Brzetysława I na Polskę w 1038/39 i
potem akcje odwetowe Kazimierza I w
latach 1042-1050,
v Wyprawa
polsko-niemiecka na Węgry w 1051 roku,
v Najazd Bolesława II na Czechy w 1060 roku,
v Walki o
tron węgierski w 1060 roku pomiędzy Belą
I a Andrzejem I,
v Najazd
Bolesława II na Czechy w 1072 roku,
v Najazd
Bolesława II na Czechy w 1076 roku,
v Wyprawa
węgierska na Kraków w 1077 roku,
v Druga
wyprawa węgierska na Kraków w 1086,
v Bitwa
nad Gopłem w 1096 roku, w której brali udział Czesi,
v Walki
wewnętrzne o supremację Bolesława III
Krzywoustego w których brali udział Czesi i Węgrzy w latach 1103-1108,
v Najazd
Morawian na Śląsk w 1108 roku,
v Wyprawa
Bolesława III na Czechy w 1108 roku,
v Trzy
wyprawy Bolesława III na Czechy w latach 1109-1114,
v Odwetowy
najazd Czechów na Śląsk w 1110 roku,
v ROK
1118 - POWSTANIE ZAKONU TEMPLARIUSZY
v Najazd
Węgrów na Polskę w 1126 roku i…
v …odwetowy
najazd Polaków na Węgry w 1127 roku,
v Sześć
najazdów Czechów na Śląsk w latach 1131-1134,
v Wyprawa
Bolesława III na Węgry w 1132 roku,
v Wojna
polsko-niemiecka w 1146 z udziałem Czechów po stronie niemieckiej,
v Wyprawa
Kazimierza II Sprawiedliwego na
Halicz i Węgry w 1189 roku,
v Wyprawa
Węgrów na Polskę w 1215 roku,
v Wojna
polsko-węgiersko-ruska w latach 1218-1221,
Teraz rozumiem, dlaczego królowie Węgier tak ochoczo przyjmowali Templariuszy w swej północnej prowincji! Po tej wojnie południowa
granica Polski się uspokaja, a ciężar konfliktów przenosi się na inne granice. Wygląda
na to, jakby na początku XIII wieku na południowych granicach państwa polskiego
pojawiło się coś, co skutecznie zatrzymywało zapędy polskich władców. Czy byli
to Templariusze stanowiący strefę buforową na Słowacji i Morawach? – tak jak
dzisiaj robią to wojska działające pod egidą ONZ? Czy nasi rycerze bili się z
nimi w czasie wypraw na Węgry i Czechy?
A co ma do tego tynieckie
opactwo? Oglądając dostępne miejsca mieliśmy okazję widzieć piękne freski
malowane w manierze w jakiej malowano freski w Ludrovej i Martinčyku. Czy była
to ta sama szkoła malarska? Być może tak, bo istnieje dość duże podobieństwo
pomiędzy nimi.
Zwiedzamy kościół – mieszanina stylów:
od strzelistego gotyku po rozbuchany barok. Najciekawszym obiektem jest tam
kazalnica – przypomina ona łódź, w zamyśle artysty łódź piotrową czyli nawę
Kościoła. Poza tym wszędzie złocenia i przede wszystkim atmosfera sacrum, którą wprowadzają gregoriańskie
śpiewy zakonników na nonę, wśród
których rozpoznaję słynnego o. Leona
Knabita…
I jeszcze słowo o otoczeniu. Nie
można było wybrać spokojniejszego i piękniejszego miejsca! Przełom Wisły,
rozległe widoki, starodrzew i zamieszkujący go ptaki. Nie ma lepszego miejsca
do kontemplacji, jak kontakt ze spokojem i dostojeństwem Natury – tego Bożego
Dzieła! Dzieła, do którego podchodzimy tak niefrasobliwie, bez uszanowania, na
jakie zasługuje! I gdyby nie brudna, brunatna Wisła i jeżdżące nad nią pojazdy,
to można by pomyśleć, że od tysiąca lat niewiele tu się zmieniło…