Aleksander Tarasow
Cygarokształtne obiekty
latające – CNOL/CUFO – pojawiają się w atmosferze dosyć rzadko – 14% z całości
obserwacji UFO wszystkich kształtów. Ich długość może sięgać nawet dwóch
kilometrów, rozwijają one prędkość nawet 10.000 km/h i czasami wypuszczają
sondy.
Uczeni spierają się o
pochodzenie Patomskiego Krateru, przytaczając w dyskusjach dwa modele:
wulkaniczny i astronomiczny. Ale być może szukają nie tam, gdzie trzeba i nie
tego, co trzeba? Całkowicie dziwną jest forma tego krateru, a to dlatego, że
pod nim, coś się znajduje!
Patomskij Krater i jego parametry
Od
tego się zaczęło
Zaczęło się w 2005 roku, z
inicjatywy gazety „Komsomolskaja Prawda” przy pomocy Pierwszego Kanału
Rosyjskiej TV i Syberyjskiego Oddziału RAN zaczął się drugi etap badań
zagadkowego Patomskiego Krateru na północy Irkuckiej Obłasti – na 59°17’04,16”
N - 116°35’22,34’ E, a który został odkryty jeszcze w 1949 roku. (Zob. - http://wszechocean.blogspot.com/2012/02/patomski-fenomen-1.html i
dalsze - przyp. tłum.) Początki badań miały miejsce w 1963 roku i zrobiła je
kompleksowa ekspedycja uczonych z Tomska i Nowokuzniecka. W próbkach gruntu,
które zostały pobrane wokół krateru stwierdzono anomalną ilość magnezu (Mg).
Czym to można było objaśnić?
Być może, przyczyną tego były
srebrzyste kawałki silnie namagnesowanego stopu, całkowicie przypominające
sztucznie otrzymane stopy także znalezione w tych próbkach. A co z tego, jeżeli
są to odłamki z poszycia latającego talerza zrobionej ze stopu na bazie
magnezu? Wiadomo, że podobne spławy są niezwykle rzadkie.
Podstawowe
hipotezy
Istnieją dwie podstawowe
hipotezy: wulkaniczna i meteorytowa. Pierwsza wulkaniczna wskazuje na jego
kształt, bardzo podobny do stożka wulkanicznego ze stromymi stokami ze ściętym
wierzchołkiem i wgłębieniem na nim. Ale na dnie krateru znajduje się okrągła
górka. Nie znaleziono nawet śladu wulkanicznej lawy i popiołu, tefry. Hipoteza
numer dwa: krater jest kolistą strukturę, której poszczególne strefy powstały w
różnym czasie, w czasie wyrzutu energii z wnętrza ziemi. Istnieją tedy dwa wały
– wcześniejszy i późniejszy, potem kolisty rów i górka centralna.
Hipoteza meteorytowa
wykorzystuje rezultaty dendrochronologicznej analizy, badań geofizycznych i
eksperymentalnego modelowania. Wedle kształtów i rozmiarów Patomskij Krater nie
przypomina księżycowych kraterów uderzeniowych. Te mają szerokie, płaskie dna i
niewysokie wały, a ziemskie astroblemy są wielkie i mają od setek metrów do
setek kilometrów średnicy.
Analiza dendrochronologiczna
przeprowadzona przez dr n. biologicznych W.
Woronina, kierującego laboratorium Syberyjskiego Instytutu Fizjologii i
Biochemii Roślin SO RAN, daje podstawę do przypuszczeń, że przyczyna powstania
tego krateru mógł być spadek jakiegoś sztucznego obiektu. Pnie drzew rosnących
na miejscu impaktu były złamane i ich systemy korzeniowe też były uszkodzone.
Przekroje ich pni wskazywały na to, że krater ten powstał ponad 250 lat temu.
Analiza chemiczna słoi drewna jednego z drzew pokazał, że od 1842 roku
dwukrotnie zwiększyła się w nich ilość radioaktywnych pierwiastków. A po 40
latach poziom promieniowania spadł. Woronin pisze tak:
- Przy podwyższeniu się
temperatury ziemi, korzenie mogły wychwycić więcej radioaktywnych pierwiastków.
W roku 1842 coś podgrzało glebę i rośliny wychwyciły więcej radioaktywnych
pierwiastków. Potem podziemny piec ostygł i wieczna marzłoć znów ochładzała
korzenie. Ale czym był ten „podziemny piec”?
Magnetometria pozwoliła
profesorowi Irkuckiej Politechniki – A.
Dimitriewowi powiedzieć, że:
- Pod kraterem coś się
znajduje. Coś z anomalnie dużą ilością żelaza i innych ferromagnetyków. To coś
znajduje się na głębokości 100-150 m i bardzo mocno zmienia pole magnetyczne.
Mamy do czynienia z dziwnym meteorytem, który nie wybuchł w momencie impaktu i
jak świder wszedł głęboko w ziemię.
A oto kierownik grupy
geologicznej jednej z ekspedycji „Komsomołki” prof. W. Antipin jest przekonany, że pod ziemią zaszło nie jedno, ale
trzy dziwne wydarzenia: wybuchy, albo coś podobnego – w efekcie czego na
powierzchnię zostały wyrzucone trzykrotnie ziemia i skały, które ułożyły się na
kształt krateru. Znaczna część uczonych z ekspedycji skłania się ku temu, że
może to być jakiś bardzo nietypowy ze względu na budowę i skład chemiczny
meteoryt.
Dr n.
geologiczno-mineralogicznych A. Pospiejew, kierownik ZAO Irkuckije
Eliektrorazwiedocznoje Priedpriatie na podstawie badań właściwości
elektrofizycznych twierdzi, że:
- Pod kraterem ujawniono
trójwymiarowy obiekt, który jest dobrym przewodnikiem prądu elektrycznego.
Kształtem przypomina elipsoidę czy walec, którego wierzch znajduje się na
głębokości 100 m i sięga do głębokości 600-700 m. Obiekt ten składa się z
metalu i słonej wody, która wypełnia przestrzeń pod kraterem.
Bardzo ciekawym okazał się
wynik eksperymentu, który został przeprowadzony przez specjalistów Instytutu
Problemów mechaniki RAN. Dr n. fizyczno-matematycznych kierujący Laboratorium
Dynamiki Falowej IPM – I. Simonow
twierdzi, że:
- Nastąpiło tam uderzenie
jakiegoś gęstego ciała o kształcie cylindra, wskutek czego na powierzchnię
zostało wyrzucona duża ilość skał i gleby. Długość cylindra wynosi 6-16 m
szerokość ok. 3 m. Eksplozji nie było, o czym świadczy kształt krateru. Kawałki
podłoża zostały wyrwane z wnętrza ziemi.
Czym one zostały wydarte?
Jeszcze
jedna hipoteza
Pozaplanetarny obiekt o
dziwnych tutaj wymienionych powyżej parametrach wdarł się z ogromną prędkością
i wbił z Ziemię około 250 lat temu. Na podobieństwo pocisku wbił się on w
ziemię na głębokość 600-700 m i wyrzucił grunt tworząc krater. A zatem w latach
1841-42 obiekt wydzielił wiele ciepła, co doprowadziło do podgrzania i
przegrzania ziemi nad nim, co zmieniło grubość i skład rocznych przyrostów
drewna. W rezultacie czego obiekt podniósł się w górę w swoim kanale do
głębokości 100-150 m. To przebiegło dwuetapowo, co spowodowało powstanie
wewnętrznego rowu i górki centralnej. Powstała w ten sposób próżnia wypełniona
została zasolonymi wodami gruntowymi, co wykryli specjaliści od elektrycznego
zwiadu.
I tak pozaplanetarny obiekt o
twardości i rozmiarach ogromnego pocisku (o kalibrze 3000 mm) przebił górną
część skorupy ziemskiej, wybiera się na powierzchnię ziemi, do której mu nie
została zbyt dużo! A co się stanie, jak on się wydostanie?
Orzeł
na jakuckim niebie
Dlaczego Jakuci nazywają Krater
Patomskij „gniazdem ognistego orła”? Być może ich przodkowie w XVIII wieku
(chyba XIX wieku – przyp. tłum.) byli świadkami upadku NOL-a i do nazwania go
użyli nazwy największego ptaka, jakiego znali, i żeby było jasne – leciało coś
bardzo dużego. A ognisty dlatego, że UFO płonęło albo się świeciło. A miejsce
na ziemi, na które upadł nazwano gniazdem orła ze względu na podobieństwo
kształtów.
A dawni Sumerowie na ten przykład,
nazywali orłami latające aparaty bogów…
Marsjańska
kolonizacja Ziemi 65.000 temu
Metafizyk i ezoteryk Drunvalo Melchizedek w książce
„Pradawna tajemnica Kwiatu Życia” pisze, że Marsjanie kolonizowali Ziemię w
czasie wczesnej Atlantydy. Wedle jego poglądów, około miliona lat temu na
Marsie istniało życie. Potem jego mieszkańcy przyłączyli się do „powstania
Lucyfera” ale przegrali, a Czerwona Planeta została zniszczona. Ale Marsjanie
zdążyli jeszcze wybudować kompleks piramid, przy pomocy którego przenieśli się
na Ziemię i zamieszkali na Atlantydzie, około 65.000 lat temu. Oni próbowali
zdobyć Atlantydę, ale bez rezultatu. No i na długi czas się uspokoili.
Potem, jakieś 13-16 tys. lat
temu marsjańscy emigranci zbudowali kilka urządzeń, przy pomocy których chcieli
panować na naszej planecie. Ale ten eksperyment się nie udał i doprowadził w
końcu do zniszczenia Atlantydy.
„Wojna
światów” – ostrzeżenie dla Ludzkości?
Ze wszystkich wizji
pisarzy-fantastów o możliwości kolonizacji Ziemi przez Pozaziemian najbardziej
znaną jest powieść „Wojna światów” Herberta
G. Wellsa. Według jego wizji, marsjańscy zdobywcy przynieśli na Ziemię
płody ich nauki i techniki – a więc maszyny bojowe na trzech nogach, termiczne
i świetlne lasery, samoloty, gazowe BŚT… Co to takiego: fantazja czy wizja
ukryta w genach człowieczych?
Jeżeli pamiętacie wydarzenia
opisane w książce Wellsa zaczynające się od spadku na Ziemię marsjańskiego
cylindra. Ludzie marzą o nawiązaniu kontaktu z Marsjanami, ale oni maja inne
plany: „Zawojowanie nowego świata, bliżej Słońca – oto jedyny ratunek przed
nadchodzącą nieuniknioną zagładą”.
A oto jak Wells opisuje takiego
„gościa”:
Zobaczył
on gigantyczny krater wybity przez ciało, które tam upadło… Widoczna nad ziemią
część miała wygląd ogromnego cylindra… Cylinder był dziwnie gładki z odkręcającym
się dnem. Przede wszystkim był on podobnym do rdzawego zbiornika na gaz, pogrążonego
w ziemi… żółtawo-biały metal… niezwykły odcień…
Międzyplanetarny statek-pocisk
i sposób jego przybycia na Ziemię przypomina o tym, co wiadomo o Patomskim
Kraterze. Zbieżność szczegółów powieści z faktami z naszych dni – czy to
przypadkowa fantazja Wellsa czy też wspomnienie dawnych faktów, a może
przeczucie, wizja przyszłości? Przypominam, że powieść ukazała się w 11 lat po
Katastrofie Tunguskiej…
CNOL/CUFO nieraz były opisywane, fotografowane i rysowane przez naocznych świadków
Kto
ostrzeliwuje Ziemię?
Skąd przyleciał ten
cylinder-pocisk? Czy można w tym kontekście rozpatrywać sprawę mieszkańców
Marsa? No bo jeżeli ten pocisk nie był z Czerwonej Planety, to skąd?
Być może z Księżyca? Internetowa
publikacja W. Piatibrata przekładu
książki J. Leonarda pt. „Na naszym Księżycu
jest jeszcze ktoś” pozwala założyć, że znajduje się tam jakaś cywilizacja, albo
baza cywilizacji z innej planety czy nawet kilku planet, które to wykorzystują
Księżyc do obserwacji Ziemi i Ziemian.
To są wszystko domysły i
domniemania, a zagadkowe cygaro znajduje się pod Patomskim Kraterem i czeka na
swój czas…
Moje
3 grosze
Być może autor powyższego ma rację i
faktycznie pod Patomskim Kraterem znajduje się pocisk od jakiejś marsjańskiej czy
księżycowej cywilizacji. Osobiście jednak obstawiam nie tyle na meteoryt, ile
na jakąś pozostałość po cywilizacji Atlantydy czy Atlantyki, która spadła z orbity
wokółziemskiej czy nawet może okołosłonecznej i wbiła się w wieczną marzłoć Syberii.
Tym niemniej nie możemy wykluczyć braku
cywilizacji na Marsie. Wszak ostatnie badania wskazują na to, że była tam i
jest jeszcze woda i że była tam gęsta atmosfera, która – być może rozproszyła
się w przestrzeni kosmicznej wskutek synergicznego działania efektu
cieplarnianego i niskiej grawitacji (1/3 ziemskiej) – co przyspieszyło proces
nieodwracalnego rozrzedzania atmosfery tej planety i wzbogacania jej w
dwutlenek węgla, azot i argon. Być może przyczynił się do tego wybujały
wulkanizm marsjański, po którym zostały potężne formacje wulkaniczne na Tharsis
Planitia – gigantyczny wulkan tarczowy Olympus Mons/Nix Olympica i trzy
mniejsze: Arsia, Ascraeus i Pavonis Montes oraz Elysium Mons na Elysium
Planitia.
Kto wie, czy podobny proces, również w
planetarnej skali nie wystąpiła na Wenus, która znajduje się bliżej Słońca i
była bardziej podatna na EGO niż Ziemia czy Mars. Tam również znajdują się
potężne formacje wulkaniczne, które wzbogaciły atmosferę tej planety w
dwutlenek węgla do tego stopnia, że ani temperatura wynosząca tam +460°C ani
silniejszy niż w przypadku Ziemi i Marsa wiatr słoneczny, nie jest w stanie jej
rozproszyć, jak w przypadku Marsa. Poza tym grawitacja – 0,9 ziemskiej – utrzymuje
atmosferę przy powierzchni planety.
Osobiście uważam, że Fenomen Patomski
powinien być zbadany dlatego, że może on pomóc w rozwiązaniu wciąż
nierozwiązanej tajemnicy Tunguskiego Ciała Kosmicznego i kto wie, czy nie jest
to obiekt dokładnie z tej samej parafii… Ale na to trzeba pójść w tajgę i
przeprowadzić dokładne i systematyczne badania, bo a nuż odkryjemy tam jak nie
ślad Obcego Rozumu, to jakieś urządzenie z poprzedniej cywilizacji ziemskiej?
I jeszcze jedna dygresja. 61.000 lat
temu do podziemi Agharty zeszli ludzie, którzy ją zasiedlili. 70.000 lat temu
doszło do supererupcji superwulkanu Toba, po której omal nie doszło do zagłady
rodzaju ludzkiego. I wreszcie 65.000 lat temu ponoć doszło do przylotu Marsjan
na Ziemię i próby kolonizacji. Pytanie: czy te fakty wiążą się ze sobą? Jeżeli
tak, to w jaki sposób? I jakie pozostały ślady tych wydarzeń? Częściowe ślady
znajdują się w starożytnej literaturze religijnej, ale problem polega na tym,
że można je różnie interpretować. I dobrze by było, gdyby wypowiedzieli się o
tym znawcy starożytnych tekstów, które wciąż jeszcze – jak mniemam – kryją niejedną
tajemnicę.
Tekst
i ilustracje – „Tajny XX wieka” nr 46/2013, ss. 18-19
Przekład z j. rosyjskiego – Robert K. Leśniakiewicz ©