Powered By Blogger

piątek, 11 września 2015

Hitlerowskie UFO... (7)



7.     Wydarzenie w Reno


Ten incydent miał miejsce w Reno, w stanie Newada, w czasie zjazdu ufologów w lipcu 1966 roku, który obradował w Centennial Coliseum.

Ten Amalgamated Flying Saucer Clubs of America kongres zebrał przodujących ufologów Ameryki. Byli tam m. in. Wayne Aho, Orfeo Angelucci, dr Dan Fry, Carl Andersson, George van Tassel, Gabriel Green i ja – dr Frank E. Stranges.

W czasie tego zjazdu spotkałem się osobiście z hitlerowskim latającym dyskiem.


7.1.              Moje osobiste CE-3


W czwartkowy poranek, dnia 7 lipca, obudził mnie telefon w pokoju hotelowym. Anonimowy głos poprosił mnie o spotkanie z nim jeszcze przed obradami kongresu w Centennial Coliseum.

Kiedy się z nim spotkałem, rozmówca zapewnił mnie, że śledzi pilnie moją pracę od wielu lat i jest z niej zadowolony. Poprosił mnie, bym nie patrzył na niego w czasie naszej rozmowy.

Jego pierwsze pytanie brzmiało: Co pan wie na temat „niemieckich dysków”? Odpowiedziałem mu, że to co wiem wyczytałem z gazet i czasopism. Mój rozmówca poprosił mnie o streszczenie tego, co napisałem o katastrofie latającego spodka na wyspie Helgoland w mojej książce pt. „Saucerama”.[1]

Wydawało mi się, że jest zadowolony z tego, co ode mnie usłyszał na ten temat. Naraz, bez ostrzeżenia powiedział: Czy pan wie, że niemiecki latający spodek będzie widziany w odległości ¼ mili od wieży kontrolnej portu lotniczego w Reno? – i dodał – on tu bywa widoczny od czasu do czasu.
(Gabriel Green i kilku świadków faktycznie obserwowali NOL-a nad miastem tego ranka.)

Rozmówca zapewnił mnie, że „niemiecki talerz” wylądował opodal lotniska tego ranka, poczym odwrócił się i odszedł.

Następnego poranka wziąłem taksówkę i wraz z przyjacielem udałem się do portu lotniczego w Reno. Zwolniliśmy taryfę opodal płyty lotniska. Brnąc powoli pylistą drożyną zbliżyliśmy się do lotniska. Ku naszemu zdumieniu stał tam… latający talerz na trzech krótkich nóżkach!

Zbliżyliśmy się do pojazdu. Jego średnica wynosiła jakieś 16,3 m. NOL miał wielki pierścień zewnętrzny i drabinkę, która sięgała otwartych drzwi.

W otworze stał mężczyzna z blizną na policzku i ciężkimi, czarnymi brwiami. Nastąpiła krótka wymiana zdań pomiędzy moim towarzyszem a pilotem pojazdu, po niemiecku. Niemiec usiłował nam wręczyć kilka dolarów i prosił o kupno czegoś do jedzenia. Mówił wciąż po niemiecku, ja zaś odniosłem wrażenie, że jest bardzo zdesperowany i kiedy mówił to rozglądał się wokół siebie jak jastrząb. Nagle wskoczył do pojazdu i zatrzasnął drzwi włazu. Usłyszeliśmy dziwny głos, jaki wydaje z siebie pospiesznie uruchamiana hydraulika. Mój towarzysz naraz odwrócił się. Poszedłem w jego ślady i zobaczyliśmy samochód policyjny szybko jadący w kierunku miejsca lądowania NOL-a.

Tymczasem latający talerz zajęczał jak sprężarki silnika turboodrzutowego, zewnętrzny pierścień zawirował i wyrzucił na nas kurz, kamyki i kępki trawy. NOL szybko wystartował i poczuliśmy silna wibrację. Szybko przeleciał on nad wieżą kontrolną i nabierając prędkości znikł nam z oczu.

Staliśmy tak, póty wóz policyjny nie zrównał się z nami, a potem powróciliśmy do hotelu, by przebrać się w czyste ciuchy.

Takie spotkania – CE3 – miały miejsce niemal we wszystkich częściach świata i uczestniczyli w nich odpowiedzialni i znani wszystkim ze swej trzeźwości świadkowie.

W czasie mojej wizyty w Republice Federalnej Niemiec nie czułem zdziwienia, kiedy spotkałem gentlemana, który opowiedział mi o identycznym spotkaniu, takim jak w Reno.

Poza tym, Niemcy z RFN oświadczyli mi, że rządy krajów latynoamerykańskich niejednokrotnie były nagabywane  o podpisanie trwałych kontraktów na produkcje tych pojazdów.

Godnym odnotowania jest stwierdzenie owego gentlemana, że pojazdy takie nie mogą być używane na wojnie jako broń. Wcześniej sugerował on, że firma Aerospace Industry w ciągu tej dekady popadła w kryzys, którego powodem mogły być właśnie „niemieckie talerze”…

Jak już tu napisałem, poważne i szanowane źródła podają, że liczba obserwowanych NOL-i gwałtownie wzrosła w niektórych regionach Ameryki Południowej. Naoczni świadkowie widzieli hitlerowskie swastyki namalowane na burtach tych NOL-i!


---oooOooo---

CDN.




[1] Ta ufokatastrofa została finalnie wyjaśniona przez norweskiego ufologa J. O. Braenne z Drammen jeszcze w latach 90. Według Braennego był to humbug i kaczka dziennikarska i nic ponadto. Legenda o UFO na Helgolandzie występuje w kontekście „katastrofy szpicbergeńskiej”, która także była „ufomatactwem”. Pewne jest to, że obie te „katastrofy” mogły służyć celom polityczno-wojskowym i zostały w jakiś sposób "rozegrane" przez służby specjalne.