RMS Titanic - pływający pałac, który poszedł na dno z niejasnych przyczyn (WP.pl)
Oleg Gorosow
Milioner Alfred Vanderbilt powinien być jednym z
pasażerów Titanica, no ale on jakichś powodów zrezygnował z podróży. W
1915 roku znalazł się on na pokładzie liniowca RMS Lusitania, który zatonął
po storpedowaniu go przez Niemców…
14 kwietnia br.
upłynęła 100. rocznica katastrofy znanego oceanicznego liniowca RMS Titanic,
w czasie której zginęło ponad 1500 osób. W czasie minionego stulecia ukazało
się mnóstwo hipotez co do przyczyn tego zdumiewającego zdarzenia: od
oczywistych aż do najbardziej niewiarygodnych. Zamierzam przypomnieć
Czytelnikowi najbardziej znane z nich, a zatem:
Hipoteza nr 1 – Księżyc winowajcą!
Jak wiadomo, Titanic
zatonął dlatego, że wpadł na górę lodową. Ale do dziś dnia pozostaje
niejasne, dlaczego na trasie statku znalazło się to skupienie pływającego lodu.
Odpowiedź na to pytanie postarali się znaleźć uczeni sejsmolodzy z Teksaskiego
Uniwersytetu. Według nich, przyczyna tragedii stał się Księżyc, który 4
stycznia 1912 roku zbliżył się do Ziemi na niewiarygodnie małą odległość.
Podobne zbliżenia zdarzają się raz na 1400 lat. W rezultacie tego miały miejsce
bardzo wysokie przypływy i prądy, które zmieniają kurs gór lodowych
przemieszczających się u brzegów Kanady, i tak w dniu 14 kwietnia mogły one
znaleźć się na kursie liniowca.
Hipoteza nr 2 – W pogoni za Błękitną Wstęgą Atlantyku
Pierwsza hipoteza
nie wyklucza wcale drugiej możliwości zagłady tego statku. Kapitan Titanica
– Edward John Smith wiedział o tym
że z przodu ma lody, wszak niejeden raz go ostrzegano o tym niebezpieczeństwie
z innych statków, ale on tak czy inaczej kursu nie zmienił. Dlaczego? Jest
całkiem możliwe, że chciał zdobyć Błękitną Wstęgę Atlantyku już w pierwszym
rejsie – była to nagroda najbardziej prestiżowa jaka mógł uzyskać za najszybsze
pokonanie drogi przez Atlantyk.
Statki klasy RMS Olympic,
jednym z których był także Titanic były własnością kompanii
White Star Line, której konkurentami były statki kompanii Cunard Line.
Liniowiec tej ostatniej – RMS Mauretania od 1907 roku utrzymywał
rekord prędkości na trasie pomiędzy Europą a Ameryką Północną. Rozwijał on
średnią prędkość 26 kts/48,1 km/h, Titanic około 25 kts/46,3 km/h. Tak więc
kapitan E. J. Smith miał pewną szansę wydarcia Mauretanii Błękitnej
Wstęgi Atlantyku. I być może właśnie dlatego nie bacząc na niebezpieczeństwo
poszedł on na takie ryzyko.
Hipoteza nr 3 – Obserwatorzy nie dostrzegli
Ale nawet nie
biorąc pod uwagę powyższego, Titanic mógłby uniknąć zderzenia,
gdyby obserwatorzy na bocianim gnieździe w porę dostrzegli górę lodową leżącą
na ich kursie. A zaobserwować jej po prostu nie mogli, bowiem nie mieli
lornetek. Tak wyszło, że przed samym rejsem, kierownictwo White Star Line
zdecydowało się na zmianę starszego oficera (Chief Officer), na miejsce którego
wszedł Henry Wilde, który miał
doświadczenie w nawigowaniu ogromnymi liniowcami. Ale przekazujący obowiązki
starszy oficer David Blair zapomniał
oddać Wilde’owi klucze od sejfu, w którym trzymano lornetki. (W innej wersji
Legendy Titanica lornetek dla obserwatorów z bocianiego gniazda i oka w
ogóle nie było na pokładzie i kapitan Smith zdecydował zakupić kilka w Nowym
Jorku – uwaga tłum.) Tak zatem obserwatorzy mogli liczyć tylko na swoje oczy…
Hipoteza nr 4 – „Czarna” góra lodowa
Zasadniczo przyczyną
katastrofy mogła być taka góra lodowa, której nie można by było wypatrzyć nawet
przez najsilniejszą lornetę. Jak wiadomo, lód jest biały i doskonale widoczny
na duże odległości. Jednakże ta góra lodowa mogła być tzw. „czarną” górą lodową
– przewróconą, dzięki czemu na powierzchni widoczna była jej ciemna, podwodna
część. Noc była bezksiężycowa, co jeszcze bardziej zmniejszało widoczność i
pogoda była bezwietrzna, tak więc marynarze nie mogli zaobserwować fal
rozbijających się o górę lodową, które widać byłoby z większej odległości
umożliwiającej wykonanie manewru unikowego, czy zatrzymania statku.
RMS Titanic w całej swej krasie - kadr z filmu "Titanic" Jamesa Camerona (1999)
Hipoteza nr 5 – „W lewo” znaczy „w prawo”
I tak czy owak,
kiedy obserwator na bocianim gnieździe marynarz Frederick Fleet zauważył w odległości 450 m górę lodową, Titanic
miał jeszcze szansę uniknięcia zderzenia. (Górę lodową dostrzeżono z bocianiego gniazda Titanica
z odległości ok. 400 m., zaś droga hamowania statku wynosiła 777 m, co
zmierzono w czasie prób morskich – tych szans raczej nie było... – uwaga tłum.) Fleet od razu zameldował o niebezpieczeństwie na mostek.
Rozległa się komenda – „Ster PRAWO na burtę!”, ale statek skręcił w przeciwną –
LEWĄ stronę (i w rezultacie czego uderzył w lodową ostrogę PRAWĄ burtą – uwaga
tłum.). Rozległo się uderzenie i odgłos rozrywanego poszycia. Jak wspominał
potem II oficer Charles Lightoller,
sternik obrócił kołem nie w tym kierunku, w którym powinien. Rzecz w tym, że
komenda „prawo na burtę” w rzeczywistości oznacza zwrot statku w lewo: statek
obraca się prawą burtą do przodu, a dziób idzie w lewo. Najwidoczniej
spanikowany sternik zinterpretował komendę dosłownie…
Hipoteza nr 6 – Błąd konstruktora
Statystycznie
rzecz ujmując, przez 20 lat do katastrofy Titanica zderzenia z górami lodowymi
zdarzały się nieraz, ale na dno poszedł tylko jeden statek, a i w tym jednym
przypadku obeszło się bez ofiar. Dlaczego więc Titanic, który był
reklamowany jako niezatapialny nie przeżył podobnej kolizji? Możliwym jest, że
pełną winę ponosi za to jego konstruktor. W 1994 roku podniesiono z dna oceanu
fragment poszycia statku i poddano go analizie laboratoryjnej. Okazało się, ze
do budowy statku użyto stali z dużą domieszką fosforu, dzięki czemu stawała się
ona bardzo krucha w niskich temperaturach. Gdyby kadłub wykonano ze stali o
wysokiej jakości, on by się wygiął przy uderzeniu o lód, ale nie puścił. A
zatem uszkodzenie okazałoby się minimalnym.
Hipoteza nr 7 – Zatonął inny statek
A może Titanica
celowo wyprawiono na spotkanie z górą lodową? Okazuje się, że jest i taka
hipoteza! Rzecz w tym, że 20 września 1911 roku, RMS Olympic zderzył się z
krążownikiem USS Hawke (wg innych źródeł [Wikipedia] był to HMS Hawke
– przyp. tłum.) Znajdująca się w tym momencie w finansowych tarapatach kompania
White Star Line postanowiła poprawić swe położenie za pomocą ubezpieczenia. Ale
liniowiec w tym zderzeniu nie odniósł szwanku i odszkodowania nie wypłacono. A
zatem kompania zdecydowała się na oszustwo: załatany naprędce Olympic
został przemianowany na Titanica i vice-versa i jako Titanic popłynął w strefę pól
lodowych, żeby tam uzyskać takie uszkodzenia, za które towarzystwa asekuracyjne
wypłaciłyby godziwe odszkodowania. Oczywistym jest, że kierownictwo White Star
Line nie wzięło pod uwagę tego, że lodowa góra spuści Titanica na dno…
Hipoteza nr 8 – Pożar na pokładzie
Niejednokrotnie
ukazywała się wersja, że góra lodowa nie była przyczyną zatonięcia tego
transatlantyku. I tak np. brytyjski badacz Ray
Boston, który bada katastrofy od 20 lat doszedł do wniosku, że prawdziwą
przyczyną zatonięcia statku był pożar. Na 12 dni przed katastrofą w jego
bunkrze węglowym (skład węgla na statku stanowiący zapas paliwa do kotłów –
przyp. tłum.) doszło do samozapłonu węgla. Pożaru tego w pełni nie udało się
ugasić. Ale kierownictwo White Star Line nie chciało przerywać przynoszącego
znaczny zysk dziewiczego rejsu, mając nadzieję na to, że pożar ugasi się sam z
powodu braku tlenu. W przeciwnym przypadku trzeba by było rozładować bunkry
węglowe w Nowym Jorku i ugasić węgiel przy pomocy straży pożarnej. Poza tym
istniało niebezpieczeństwo, że statek eksploduje na środku oceanu.
Być może właśnie
z tego powodu jeszcze na początku podróży, kiedy Titanic zrobił przystanek
w irlandzkim porcie Queenstown, ze statku zdezerterował członek załogi niejaki John Coffie - palacz. O możliwości
eksplozji na pokładzie statku wiedział także i właściciel White Star Line John P. Morgan, który znajdował się na
liście pasażerów, ale na 24 godziny przed wyjściem z portu zrezygnował on z
podróży tłumacząc się złym samopoczuciem. To wyjaśniałoby dlaczego kapitan
Smith starał się jak najszybciej dopłynąć do Nowego Jorku, ignorując
doniesienia o górach lodowych. Według poglądów Raya Bostona, Titanic
rozpadł się na dwie części akurat w tym miejscu, gdzie miał miejsce pożar – to
właśnie tam doszło do eksplozji kotła. A zderzenie z górą lodową tylko było
przypadkowym incydentem.
Hipoteza nr 9 – Niemiecka torpeda
Wielu ocalałych z
katastrofy pasażerów Titanica twierdziło, że po uderzeniu
Titanica
w górę lodową usłyszało wybuch. Dało to asumpt przypuszczeniom, że nie była to
eksplozja kotła, ale że w statek trafiła niemiecka torpeda! Do rozpoczęcia I Wojny
Światowej zostały niecałe dwa lata. W tym czasie, dowódca niemieckiej floty
wojennej adm. Alfred von Tirpitz
ostro rozbudowywał flotę, kładąc szczególny nacisk na budowę okrętów podwodnych
kalkulując, że to właśnie one będą głównym orężem w walce przeciwko Imperium
Brytyjskiemu. A zatem Titanic mógł się stać tarczą dla
niemieckiego okrętu podwodnego. Po pierwsze dlatego, że na tym liniowcu von Tirpitz
mógł wypróbować sprawność swoich okrętów, a po drugie – torpedując Titanica
zdefiniował ostatecznie swego potencjalnego wroga. W czasie wojny Brytyjczycy
wszystkie statki pasażerskie przekształcili w transportowce wojenne czy statki
szpitalne. I tak np. wspomniana tutaj Mauretania została wykorzystana w charakterze
transportowca wojennego.
Hipoteza nr 10 – Klątwa faraona
No i jeszcze
jedna, niestety, zupełnie nieracjonalna wersja katastrofy: Titanica zatopiła egipska
mumia! W latach 80. XIX wieku, w czasach wykopalisk w okolicach Kairu została
znaleziona mumia kapłanki Amen-Otu żyjącej
w czasach panowania faraona Amenhotepa
IV Echnatona. Do roku 1912 była ona wystawiona w British Museum, ale kupił
ja jakiś amerykański kolekcjoner. Bezcenny artefakt nie przewożono w ładowni,
ale umieszczono wprost na mostku kapitańskim. Opowiadano, że nad głową mumii
znajdowała się statuetka boga Ozyrysa z napisem: Powstań z prochu i zniszcz każdego, kto stanie na twej drodze. Być może
to starożytne proroctwo napytało Titanicowi biedy?...
Źródło – „Tajny
XX wieka” nr 15/2012, ss.22-23
Przekład z j.
rosyjskiego –
Robert K. Leśniakiewicz
©