Plakat z czasów Kryzysu Kubańskiego
Płk Paweł T. Korolow
Iwan Barykin
Przed wprowadzeniem
embargo na handel z Kubą, John F.
Kennedy poprosił swego sekretarza o to, by mu załatwił jak największą ilość
kubańskich cygar, które on lubił. Kiedy otrzymał 1200 cygar, prezydent podpisał
rozkaz.
O tej nadzwyczajnej
sytuacji, która miała miejsce pół wieku temu u brzegów Kuby w czasie Kryzysu
Karaibskiego, autorowi artykułu opowiedział płk rez. Paweł Tichonowicz Korolew, który niedawno ukończył 95 lat.
Wkurzeni Jankesi
We wrześniu 1961 roku
nasz statek MS Fizik Wawiłow z załadowanymi do dziobowej ładowni rakietami
znajdował się kilkanaście mil od Kuby na akwenie Trójkąta Bermudzkiego[1], kiedy
dogoniła nas eskadra trałowców US Navy. Nie był to pierwszy tego rodzaju wyczyn
Jankesów na neutralnych wodach. Ale poprzednio tak to wyglądało: nasz kapitan
nie odpowiadał na ich sygnały wywoławcze: kim jesteśmy, skąd i dokąd płyniemy i
z jakim ładunkiem. Na pokładzie naszego frachtowca były specjalnie
rozmieszczone maszyny rolnicze, które mogli widzieć amerykańscy piloci, którzy
latali nad nami na wysokości 100 m.
Ale tym razem, kiedy
zbliżaliśmy się do brzegów Kuby, Amerykanom coś odbiło – otoczyli nas ciasnym
kręgiem i kazali się nam zatrzymać. Nasz kapitan odpowiedział im przez radio: Wyszliśmy z Teodozji, wieziemy ładunek
handlowy, idziemy swoim kursem.
Jankesa ta odpowiedź
nie zadowoliła. Głupek oczywiście wiedział, że idziemy na Kubę i oczywiście nie
z traktorami. Dlatego też postanowili zatrzymać nad do rewizji. Co robić, jak
otoczyło nas 13 wojenniaków, a trefny towar na pokładzie i Kuba o rzut beretem?
Na wszelki wypadek przygotowaliśmy się do zbrojnego oporu. Każdy z moich stu
żołnierzy rozmieszczonych w ładowniach miał swoją broń, ale co mogliśmy zrobić
wobec ich dział, min, torped i samolotów, które latały nad nami?
Jednak kapitan Iwan Podszebjakin stojąc na mostku z
zimną krwią wydaje komendę: Nie
zatrzymujemy się! Być może Jankes się przestraszy staranowania? A jeżeli
nie? W części dziobowej rakiet znajduje się materiał wybuchowy, wylecimy w
powietrze wraz z Amerykanami. Naradzamy się: ja – czyli dowódca ekipy
transportowej, kapitan i starsi oficerowie. Podejmujemy niełatwą decyzję:
przejęcie statku, odkrycie tajemnicy tego
co wieziemy, niewola – to obciach dla radzieckich marynarzy i rakietowców.
Kapitan poleca sygnaliście przekazać: Nie
zejdziemy z kursu, nie zawracamy, idziemy na taran…
Moskwa potwierdziła
naszą decyzję, ale przy tym poleciała wykorzystać wszystkie możliwości, żeby
się to zakończyło pokojowo. Obserwujemy
was… - powiedzieli. Z kosmosu, czy jak? Całą parą, przeraziwszy się
staranowania, flagowy minowiec robi zwrot i zachodzi nas od rufy. Gra na
nerwach trwa. I naraz staje się coś niepojętego – Amerykanin zaprzestaje
pościgu i uprzejmie sygnalizuje: Szczęśliwego
rejsu. Bądźcie ostrożni. Macie peryskop na kursie. Patrzymy i prawda – spod
wody wynurza się peryskop! Oto czym nas obserwowała Moskwa! Dziękujemy za ostrzeżenie – odpowiedział
sygnalista naszego frachtowca, który dumnie wyszedł z okrążenia amerykańskiej
eskadry.
N. Chruszczow pokazuje szczątki U-2 zestrzelonego nad Kubą
Silnik turboodrzutowy J49 z samolotu U-2 zestrzelonego nad Kubą na ekspozycji w muzeum w Hawanie
Zestrzelony U-2
A jak rozgrywały się
wydarzenia na Kubie, kiedy ruszył zegar atomowej zagłady? Oto pamiętnikarski
zapis Pawła Tichonowicza, który przeżył najbardziej napięte dni Kryzysu
Karaibskiego, w których w każdej chwili mogła się zacząć III Wojna Światowa:
27 października, w sobotę, znajdowałem się na stanowisku dowodzenia
dywizji (SDD) w charakterze dyżurnego operacyjnego. W powietrzu „pływały cele”
– amerykańskie samoloty, ale nie mieliśmy rozkazu strzelania do nich.
O godzinie 05:45 otrzymaliśmy rozkaz: Doprowadzić wszystkie środki
OPLOT do gotowości bojowej nr 1.
O godzinie 06:22 napłynął nowy rozkaz: Cele likwidować na mocy
własnej decyzji.
O godzinie 06:56 w polu widzenia naszej stacji r/lok pojawił się
cel – amerykański samolot rozpoznawczy U-2.
Wysokość – 20-24 km. Na nasze ostrzeżenia pilot nie odpowiada. O wykryciu celu
zameldowano natychmiast na główne SD i dowódcy dywizji. Na GSD w tym czasie
znajdowali się zastępcy dowódcy GSWK – gen. S. I. Greczko i gen. Ł. S.
Garbuz. To oni podjęli decyzję o unieszkodliwieniu amerykańskiego
latającego szpiega, nie konsultując tego z Moskwą, bo nie było na to czasu.
Od dowódcy dywizji otrzymaliśmy rozkaz: Zniszczyć cel nr 33. Cel
został po raz pierwszy wykryty i prowadzony przez dywizjon Iwana Gierczenowa.
O godzinie 10:19 zameldował on: Cel zniszczony! Wysokość 21.000 m,
prędkość 300 m/s (1080 km/h).
Amerykański samolot zwiadowczy został zestrzelony pierwszą rakietą,
którą odpalił starszy liejtnant[2] A. A. Ranienko. U-2
znikł z amerykańskich radarów, i w celu jego odnalezienia Amerykanie wysłali w
powietrze kilka eskadr. Z GSD wpłynął kolejny rozkaz – Nie otwierać ognia do
celów.
Kryzys minął
Nikt z nas nie myślał wtedy o reperkusjach zestrzelenia tego U-2 – wszyscy znajdowaliśmy się w
stanie euforii – bezczelni Jankesi dostali po nosie! Co teraz oni
przedsięwezmą? Jak stało się wiadomym nieco później, USA zamierzały w dniach
27-29 października dokonać ataku na Kubę. Przed wysadzeniem desantu planowano
nalot dywanowy na wszystkie rejony dyslokacji wojsk kubańskich i radzieckich.
Ale do tego nie doszło. Nasi przywódcy i decydenci odwiedli od niej
Kennedy’ego i Pentagon. III Wojna Światowa się nie zaczęła. Zestrzelony U-2 spadł w odległości 12 km od
dywizjonu Gerczenowa. W czasie
oględzin wraku samolotu znaleziono taśmy filmowe i zapisy magnetofonowe rozmów
pilota z dowodzącym oraz także zwłoki 38-letniego majora USAF Andersona.
Kubańczycy opublikowali w gazecie „La Revolucion” następującą
notatkę:
«Amerykański samolot został wyposażony w 15 podczerwonych kamer
fotograficznych, z których każda była w stanie z wysokości 19-20 km
sfotografować samochód i jego tablice rejestracyjne, nie mówiąc już o
stanowisku ogniowym rakiet… 27 października ogniem rewolucyjnych sił zbrojnych
Kuby samolot U-2 został zestrzelony…»
Przemilczeliśmy to wtedy, niech będzie tak, jak chcą Kubańczycy.
Choć z drugiej strony, ten artykuł w gazecie rozwiązywał ręce Amerykanom.
Kennedy zwrócił się do narodu amerykańskiego z apelem o wykazanie
męstwa. W stanie Floryda, który od kubańskich brzegów dzieli kilkadziesiąt
kilometrów, zaczęła się panika. Ludzie wziąwszy tylko to, co najniezbędniejsze,
zaczęli masowo wyjeżdżać na północ – na Alaskę!
Nikita S. Chruszczow zadzwonił do Kennedy’ego i nie
uzgadniając tego z Castro, obiecał
wywieźć nasze rakiety z Kuby. Był to jedyny sposób zapobieżenia wojnie.
Amerykanie w zamian obiecali zabrać swe rakiety z Turcji i Włoch. Karaibski
Kryzys był zakończony. Pożegnaliśmy Kubę i naszych przyjaciół mając nadzieję,
że nigdy już stopa amerykańskiego żołnierza nie stanie na tej ziemi.
- A co byłoby, gdyby
jednak Amerykanie wdarli się na wasz statek idący z rakietami na Kubę? – zadaję
pytanie wprost nieco zmęczonemu Pawłowi Tichonowiczowi.
- No cóż, przyszłoby
chwycić za broń i walczyć do ostatka. Mieliśmy instrukcję: zatopić statek wraz
z ładunkiem i rakietami, i nie dopuścić by wpadły one w ręce Jankesom, a także
żadnych innych szczegółów naszej tajnej misji.
Radziecki frachtowiec z rakietami na pokładzie płynie na Kubę
Źródło – „Tajny XX
Wieka” nr 16/2012, ss.6-7
Przekład z j.
rosyjskiego –
Robert K.
Leśniakiewicz ©
[1]
Autor ma na myśli tzw. „meteorologiczny Trójkąt Bermudzki” lub Trójkąt
Bermudzki wytyczony przez Johna Spencera a także Johna Godwina – obejmujące
m.in. Kubę i morza ja otaczające. Klasyczny Trójkąt Bermudzki wytyczony przez
Vincenta Gaddisa leży daleko od wybrzeży Kuby.
[2] Starszy porucznik –
rosyjski stopień wojskowy pomiędzy porucznikiem a kapitanem, nie mający
odpowiednika w Wojsku Polskim.