Lokalizacja trovantów na terenie Rumunii
Trovanty w muzeum w okręgu Valcea
Michaił Kuźmin
Nazwa kamienia ametyst pochodzi
z języka starogreckiego i oznacza tyle, co „trzeźwy”. Dawni Grecy sądzili, że
jak pije się alkohol z naczynia, które zrobiono z ametystu, to praktycznie nie
sposób się upić!
Panuje powszechne przekonanie,
że Rumunia to ojczyzna wampirów. Wszyscy bowiem wiedzą, że historia okrutnego
hrabiego Drakuli i jego
krwiożerczych kompanów to tylko legenda, którą wymyślono kiedyś tam i nie
mająca żadnego realnego odpowiednika. (Nieprawda, pierwowzorem Drakuli jest
książę Wład Tepes syn Włada Diabła [1431-1476], okrutny
książę Siedmiogrodu, hospodar wołoski, który wsławił się tym, że swych wrogów
pasjami uwielbiał nabijać na pal, stąd przydomek - Palownik – przyp. tłum.) Tym
niemniej w Rumunii jest wystarczająca ilość cudowności.
Kamienie
czy żywe istoty?
W centrum i na południu
Rumunii, z dala od miast, można napotkać na zadziwiające kamienie. Miejscowi
nadali im specjalną nazwę – trovanty.
W większości kamienie te mają
okrągłą lub owalną formę, bez ostrych kantów. Już na pierwszy rzut oka różnią
się od innych kamieni, których duża ilość znajduje się w tej okolicy. Ale po
deszczu z trovantami zaczyna dziać
się coś niewiarygodnego: one dosłownie tak jak te grzyby zaczynają rosnąć i powiększać
swe rozmiary!
Każdy trovant o wadze zaledwie kilku gramów może z czasem wyróść i
zaciążyć do masy nawet tony. Młode kamienie rosną szybciej, a z czasem wzrost trovantu się spowalnia.
Te rosnące kamienie składają
się w większości z piaskowca. Ich wewnętrzna budowa też jest niezwykła. Jeżeli
rozpiłuje się kamień na połowy, to na przekroju – podobnie jak na odziomku
drzewa – można zobaczyć kilka słojów (pierścieni wzrostowych) narosłych wokół
niewielkiego, twardego jądra.
Bez względu na ogromna unikalność
trovantów, geolodzy nie kwapią się z
ich zbadaniem i zaszeregowaniem do niewyjaśnionych fenomenów naukowych. Zgodnie
ze zdaniem uczonych, rosnące kamienie chociaż są niezwykłe, ale ich natura jest
wyjaśniona. Geolodzy twierdzą, że trovanty
są rezultatem długotrwałej cementacji piasku, która przebiegała miliony lat we
wnętrzu ziemi. Kamienie te zostały wyrzucone na powierzchnię ziemi wskutek
silnej aktywności sejsmicznej. (I faktycznie – Rumunia leży na obszarze
pensejsmicznym i sejsmicznym, związanym z basenem Morza Śródziemnego – uwaga
tłum.)
Nasi uczeni objaśniają także
przyczyny wzrostu kamieni: kamienie powiększają się dzięki dużej zawartości
różnych soli mineralnych znajdujących się pod ich powierzchnią. Kiedy ich
powierzchnia namaka, te związki chemiczne zaczynają pęcznieć i napierać na
piasek, z czego kamień „rośnie”…
Rozmnożenie
przez pączkowanie
Tym niemniej, trovanty mają jeszcze jedną osobliwość,
której geolodzy nie są w stanie wytłumaczyć. Te żywe kamienie nie dość, że
rosną, to są jeszcze w stanie się rozmnażać! Staje się to w ten sposób: po tym,
jak powierzchnia kamienia namoknie, na jej powierzchni pojawia się niewielka
wypukłość. Z czasem ona rozrasta się, i kiedy waga nowego kamienia staje się
dostatecznie duża, odłamuje się on od kamienia macierzystego…
Budowa nowych trovantów jest dokładnie taka sama, jak
u innych starszych kamieni. I w ich wnętrzu znajdują się jądra, co stanowi nie
lada zagadkę dla uczonych. I tak jeżeli wzrost kamieni jakoś tam się dało
wyjaśnić z naukowego punktu widzenia, to proces dzielenia się kamiennego jądra
nie poddaje się jakiejkolwiek logice. Cały proces rozmnażania trovantów przypomina pączkowanie, przez
co niektórzy specjaliści zastanawiają się nad kwestią, czy nie są one jakąś
nieorganiczna formą życia?
Miejscowi od stuleci wiedzą o
niezwykłych właściwościach trovantów,
ale nie poświęcają im jakiejś szczególnej uwagi. Wcześniej kamieni tych używało
się jako materiału budowlanego. Trovanty
można często spotkać na rumuńskich cmentarzach – duże kamienie stawiane są w
charakterze nagrobków ze względu na ich niezwykłe kształty.
Stwierdzono, że trovanty mają jeszcze jedną fantastyczną
właściwość, a mianowicie – podobnie jak słynne „wędrujące kamienie” z
kalifornijskiej Doliny Śmierci też przemieszczają się z miejsca na miejsce.
Muzeum
pod gołym niebem
Dzisiaj trovanty są jedną z chronionych osobliwości Przyrody w Środkowej
Rumunii, sensacja do której ściągają ludzie z całego świata. Rumuni wyrabiają z
trovantów pamiątki, które wywożone
potem do różnych krajów ponoć rosną i przemieszczają się po mieszkaniach, czym
przyciągają uwagę ich mieszkańców.
Największe skupisko tych
rosnących kamieni można spotkać w judecu
(okręgu) Vâlcea, na którego terytorium można znaleźć trovanty o różnych kształtach wielkościach i kolorach. W związku z
ogromnym zainteresowaniem turystów, w 2006 roku lokalne władze otworzyły we wsi
Costeşti jedyne w swoim rodzaju muzeum trovantów
pod gołym niebem. Jego powierzchnia wynosi 1,1 ha. Na terenie muzeum znajdują
się zebrane najciekawsze pod względem kształtów i kolorów rosnące kamienie z
całego okręgu. Turyści mogą za niewielka opłatą poznać się bliżej z ekspozycją
i zakupić niewielkie kamienie w charakterze pamiątek.
Rosyjskie
odpowiedniki
Kamienie, podobne do rumuńskich
trovantów spotyka się także w innych
krajach świata. Coś podobnego znajduje się także w Rosji. Oto już kilka lat na
terenie Kołpinjańskiego Rejonu Orłowskiej Obłasti, we wsi Andriejewka i w jej
okolicach, spod ziemi – dosłownie jak zaczarowane – pojawiają się okrągłe,
kamienne głazy. Można je zobaczyć dosłownie wszędzie – na polach, w ogrodach,
przy domach i na nieużytkach.
Orłowskie rosnące kamienie na
pierwszy rzut oka przypominają zlepiony piasek, ale to tylko pozór. W
rzeczywistości kamienie te są bardzo twarde i żeby odłupać od nich choć mały
kęsek trzeba się solidnie namęczyć.
Rozmiary tych kamieni są bardzo
zróżnicowane. W okolicach Andriejewki spotykało się je od małych kamyków do
potężnych głazów o średnicy do kilku metrów, które przypominają płyty budowlane.
Zrozumieć ten fenomen Przyrody
starali się i geolodzy i krajoznawcy. U miejscowych żyjące kamienie cieszą się
dużą popularnością. Oni przydają im jakieś mistyczne właściwości, uważając, że
głazy te wyrastają spod ziemi i są pełne życiodajnych sił Matki-Ziemi. Ktoś
kiedyś przepiłował kilka kamieni i upiększył nimi drogę do lokalnych miejsc
kultu.
Niezwykłość trovantów powoduje powstanie odważnych i
niezbyt prawdopodobnych na pierwszy rzut oka, hipotez – których prawidłowości
współczesna nauka jakoś nie spieszy się weryfikować. Część z badaczy twierdzi,
że są one przedstawicielami nieorganicznych form życia. Zasady ich istnienia i
budowa wewnętrzna nie ma niczego wspólnego ze znanymi już charakterystykami
przedstawicieli ziemskiej flory i fauny. Do tego te rosnące kamienie mogą się
okazać początkowymi formami życia na naszej planecie, przez tysiąclecia
współistniejące z ludźmi lub przedstawicielami pozaplanetarnego życia, które
spadły na Ziemię w/z meteorytami lub zawleczonymi przez Przybyszów z Kosmosu.
Wygląda na to, że ludzie
szukają obcych form życia nie tam, gdzie ich powinno się szukać, bo prawdziwi
Przybysze już od dawna są pośród nas, a my Ich po prostu nie zauważamy…
---oooOooo---
Tyle Michaił
Kuzmin, a co piszą o tym sami Rumuni? Oto przekład tekstu im poświęconego
ze strony internetowej Romania Travel:
Trovanty
znajdują się w Rumunii w dwóch miejscach w okręgu Vâlcea: pierwsza lokalizacja
to kamieniołom piaskowca przed wjazdem do wsi Coeşti, zaś druga lokalizacja –
która jest bardziej spektakularna – znajduje się wzdłuż potoku Gresarea który wpływa do rzeki w
okolicach Oteşani.
Na
południe od Środkowej Rumunii te formacje kamienne z dziwnymi reliefami leżą
bezczynnie, póki nie popada na nie deszcz. A kiedy spadnie na nie ostatnia
kropla deszczu, zaczyna się proces rozmnażania. Na powierzchni głazów pojawiają
się małe owalne lub kuliste formy na ich wierzchołkach. Ludzie ze zdumieniem i
zgrozą obserwowali zawsze to widowisko, jak po gęstym deszczu te skalne
formacje „rozrastają się”.
Termin
„trovant” jest specyficzny w rumuńskiej literaturze geologicznej i został po
raz pierwszy wprowadzony przez naturalistę G. M. Murgoci’ego w jego pracy pt.
„Trzeciorzęd w Oltenii”. Trovanty są znane jako „rosnące kamienie”, i są
geologiczną formacją znajdywana w akumulacjach piaszczystych i depozytach
piaskowców cementowych przez wody bogate w węglan wapnia – CaCO3.
One ukazują się jako mineralne jednostki, kuliste, guzkowate lub cylindryczne z
masywną koncentryczną lub warstwową budową o wielkości od kilku milimetrów do
kilku metrów. Trovanty mają bardzo twarde kamienne jądro, ale one same są
zbudowane z piasku. Po każdym dużym deszczu są one w stanie mnożyć się i
wzrastać za każdym razem o kilka milimetrów i dorastać do wielkości 6-8 metrów.
Badania
trovantów wykazały, że mogą się formować tylko w wielkich depozytach bardzo
porowatego piaskowca, z jednoczesnym występowaniem w nich minerałów
węglanowych. Wzrost kamieni następuje, kiedy dochodzi do reakcji chemicznych pomiędzy
warstwami piasku a minerałami węglanowymi w obecności wody deszczowej. W
procesie tej reakcji tworzone są warstwy wokół twardego, kamiennego jądra. Prędkość
narastania kolejnych warstw wokół jądra krystalizacji wynosi ok. 4-5 cm/1200
lat. Małe owalne lub kuliste formy piaskowo-węglanowego materiału ukazują się
na powierzchni dużych kamieni po każdym gęstym deszczu, dając wrażenie wzrostu
kamieni. Egzemplarze trovantów są trzymane na wystawie w Muzeum Trovantów w
Costeşti, w okręgu Vâlcea w Rumunii.
To,
co wydawało się być cudem Natury miejscowym Rumunom, jest spektakularnym
zjawiskiem geologicznym wymagającym dokładnych studiów.
I jeszcze jeden tekst na ten
temat:
„Trovanty”
to kamienie czy konkrecje piaskowcowe, które są scementowane i wyglądają, jakby
rosły i się rozmnażały. Zawierają one kamienne jądro z zewnętrzna skorupą z
piasku, która jest rezultatem cementacji sprzed milionów lat.
Po
silnym deszczu na powierzchni dużych głazów pokazują się małe formy, dzięki
którym miejscowi nazywają je „rosnącymi kamieniami”. Egzemplarze trovantów
można zobaczyć w Muzeum Trovantów – Muzeul Trovantilor w Costeşti.
Muzeum
to jest położone 8 km od Horezu, w wiosce Costeşti i jest ono pomnikiem natury
UNESCO. Głazy te są rozrzucone po całej dolinie i ich średnica wynosi od kilku
milimetrów do 6-8 metrów. Można tam dojechać drogą krajową nr 67. Jego
powierzchnia wynosi 11.000 m2 i jest to rezerwat geologiczny. Te
kamienie powstały 6 mln lat temu w basenie wodnym zawierającym węglan wapnia, w
którym piaski uległy naturalnej cementacji. (Travel Romania)
* *
*
No i po całej tajemnicy.
Okazało się, że to tylko naturalny proces geologiczny z chemią w tle. Nie ma
żadnego życia pozaziemskiego, nie ma Kosmitów, duch nie spadł z nieba, słowem –
martwy proces, martwej, ślepej materii. Trochę szkoda, bo było już tak pięknie!
A jednak… Zastanówmy się, od
czego zaczęło się życie na Ziemi 3 mld lat temu. Zaczęło się właśnie od takich
najprostszych reakcji chemicznych. Powstanie takich kul możemy uznać za
pierwociny nieorganicznego życia na naszej planecie. To taka próba ewolucji
stworzenia życia z tlenków krzemu, wody i węglanów metali. Nie wyszło? No to
równolegle spróbowała z życiem opartym na krzemie w wysokich temperaturach. Zaś
nie wyszło, bo Ziemia stygła, więc ewolucja postawiła na powstałe w wodzie
aminokwasy, które w międzyczasie zsyntetyzowały się w chłodniejącym
Wszechoceanie. Te zaczęły reagować ze sobą i wiązać w coraz dłuższe cząsteczki,
które z biegiem czasu – a ewolucja miała go pod dostatkiem i do bólu – nabrały
zdolności do replikacji. I zaczęło się życie organiczne. Jego matką była
materia i energia Ziemi, ojcem był Czas.
Życie MUSIAŁO się narodzić. To
nie jest jakiś truizm czy sofizmat. Tak po prostu jest i życie w Kosmosie
tworzy się wszędzie tam, gdzie tylko pojawiają się warunki to umożliwiające.
Inną sprawą jest to, czy z życia jest w stanie wykluć się Rozum. Natura bowiem
zastawiła na Rozum kilka wrednych pułapek i wcale nie jest powiedziane, czy Homo sapiens sapiens ich uniknie… - ale
to już jest inna ballada.
Opinia
geologa
Zwróciłem się via email do znajomego geologa Pana Stanisława Bednarza, który na moje
zapytanie nadesłał mi taką oto odpowiedź:
W
polskiej literaturze są zdawkowe wzmianki o tym, w literaturze niemieckiej i angielskiej,
a zwłaszcza rumuńskiej mnóstwo, ale nie mamy do tego dostępu.
Miejsce
- południe gminy Otoseni przy drodze krajowej łączącej Valcea z Targu Jiu –
vide mapka.
Powierzchnia
1,1 ha, wiek formacji najwyższy miocen (6,5 mln lat). Nazwa trovant wprowadzona w 1907 roku
Gheorghe Myroci w pracy o niezrozumiałym rumuńskim
tytule... Proces rośnięcia jest rezultatem cementacji czyli tzw. diagenezy
sypkich lub średniozagęszczonych osadów piaszczystych w zwięzłą skałę w dziwnie
przyspieszonym tempie w stosunku do innych formacji, gdzie trwa nawet 1 mln
lat. Jest to wynikiem wypełniania przez spoiwo węglanowe pustych przestrzeni.
Woda przyspiesza ten proces. W porze suchej częściowo zdiagenezowane kamienie
wyglądają zwyczajnie po deszczu
puchną... Mniejsze elementy zrostu piasków
przyklejają sie do większych, węglan wapnia pochodzi z sąsiadujących
formacji. Powstają one na piaszczystym wzgórzu skąd spadają w dolinę. Wielkość
zróżnicowana od kilku cm do 5 m. Używane są do ozdabiania ogródków i grobowców.
Występują też w Felcau koło Cluj. Na razie tyle.
I aż tyle, bo czytając
odpowiedź mgr Bednarza przypomniały mi się tajemnicze kule znajdowane na
Słowacji na Kysucach, które badaliśmy wraz z Bronisławem Rzepeckim, Marianem Książkiem, Krzysztofem Piechotą oraz
dr Milošem Jesenským, który „nagrał”
nam tą sprawę. Badania te zostały opisane przez dr Jesenský’ego w „Czasie UFO”
i w „Nieznanym Świecie” w 1998 roku. Kysuckie kule mają średnice od 20 do 305
cm i są one z bardzo twardego, brązowego piaskowca magurskiego. Ich pochodzenie
jest zupełnie nieznane i jak dotąd nikt nie podał zadowalającego wyjaśnienia
tego fenomenu. Być może rozwiązanie tej zagadki znajduje się właśnie w Rumunii!
Różnicą jest to, że w przypadku kysuckim poza węglanem wapnia – CaCO3
był tam także węglan żelaza – FeCO3, który nadał piaskowcom brązową
czasem niemal czarną barwę. Znowu sprawa dla geologa…
Ze swej strony poszukiwałem
kamiennych kul w Beskidzie Małym, gdzie znajdują się grube ławice piaskowców
magurskich, ale nie udało mi się niczego znaleźć, natomiast jeden kulisty
negatyw został znaleziony w Węgierskiej Górce k./Żywca, gdzie znajduje się
polskie przedłużenie formacji piaskowcowych Słowackich Jaworników. Jeżeli jest
tak, jak przypuszczam powyżej, to rzecz powinna być jeszcze raz zbadana w celu
potwierdzenia lub zanegowania mojej hipotezy, że kysuckie kule mają takie samo
geologiczne pochodzenie ale inne środowisko chemiczne, w których powstały. A to
rozwiązałoby aż dwie „pozaziemskie” zagadki!
Źródła:
„Tajny XX wieka” nr 16/2012, ss.
28-29
Travel in Romania - http://travel-in-romania.com/blog/?p=132
Trovants – The Groving Stones of Romania - http://mayaanjali.hubpages.com/hub/Trovants-the-growing-stones-of-Romania
Przekład z j. rosyjskiego i
angielskiego oraz komentarz –
Robert
K. Leśniakiewicz ©