Przyblizona lokalizacja poligonu Sary-Szagan (rys. R. Leśniakiewicz)
W strefie testów rakietowych
Przygotowanie do odpału przeciwpocisku rakietowego w październiku 2007 roku
Takie pomniki trafiają sie w jednostkach wojskowych w rejonie przyległym do jeziora Bałchasz...
Pojazd transportowy 5T92 ze startowym kontenerem antyrakiety
Aleksander
Kursakow
W styczniu 2012 roku, chiński rybak z prowincji Shangdong
złapał w sieci czterometrowej długości przedmiot, który okazał się być częścią
międzykontynentalnej rakiety balistycznej. Podobne rakiety wystrzeliwane są z
chińskich SSBN.
1 marca 1982 roku, na Nowosybirskim Państwowym
Uniwersytecie technicznym wręczano dyplomy i odczytywano przydziały dla
poszczególnych absolwentów. Połowa chłopaków z naszego fakultetu poszła
pracować do nowosybirskich fabryk, a reszta poszła do Armii radzieckiej. Nowe
życie przerażało i fascynowało jednocześnie. Mnie trafiło się miejsce w
Prioziersku w Dżezkazgańskiej Obłasti.
Miasto nad
Bałchaszem
Droga od Nowosybirska daleka. Za oknami pociągu lasy
zmieniły się w step. Im bliżej Bałchaszu, tym było bardziej pustynnie wokół. I
wreszcie zapomniana przez Boga i ludzi stacja Sary-Szagan. Autobusy z czerwoną
gwiazdką.[1]
Przy wyjeździe kontrola dokumentów. To miejsce nazywało się jeszcze 10.
Państwowym Poligonem Naukowo-Doświadczalnym, albo po prostu – poligonem
Sary-Szagan. Jego ogromny teren rozciągał się na 600 km na zachód od jeziora
Bałchasz.
W Wydziale Kadr dostałem skierowanie do Etylenu. Miejscowi
mi wyjaśnili – to jest 35. Strefa.[2]
Prawdę powiedziawszy było mi wsio rawno
– etylen czy metylen… Poznałem także miasto Prioziersk. Miasto przekroczyło
moje oczekiwania: wielka ilość drzew, idealnie czyste ulice, szerokie place,
hotel Rossija, dalej dziewięciopiętrowy biurowiec i Bałchasz po horyzont, a
powyżej dokładna kopia wieży TV Ostankino, pomnik poległych lotników. Czuło się
powagę tego miasta.
35. Strefa
Poniedziałek, godzina 06:30 rano. Podjeżdżają autobusy i
zabierają oficerów do Strefy 35. Jedziemy betonową drogą prostą jak strzelił.
Na przestrzeni 100 km dwie zawrotki i trzy punkty kontroli dokumentów. Wypalona
słońcem pustynia i białe plamy salarów. Gdzie nie rzucisz okiem - równina z kępami trawek i jaskrawe słońce.
Pokazują się jakieś obskurne domki i maszty przekaźników. To jest Strefa 35.
Przyjechaliśmy.
Pierwsze wrażenie – powiem wprost – było nieprzyjemne.
Wystarczyło pomyśleć, że tutaj przyjdzie człowiekowi żyć, to na duszy robiło
się nieciekawie…
W sztabie dostałem przydział do 7. Oddziału. Zataszczyłem
rzeczy do hotelu, zapoznałem się z kolegami, dostałem umundurowanie i zaczęła
się służba. W oddziale służyło 5 oficerów, 60 żołnierzy i 30 specjalistów.
Głównym zadaniem było: przeprowadzać prace specjalne przy startach rakiet na
odcinkach doświadczalnych. Moja funkcja: starszy operator – dowódca startu. To oznaczało,
że byłem odpowiedzialny za całość procedur związanych ze startem.
Wszyscy oficerowie z Strefy 35 to rakietowcy. W ciągu
miesiąca można było nabrać tutaj takiego doświadczenia, jak w zwykłych wojskach
w ciągu 20 lat. Do tego oni tam pracowali nie używając sprawdzonych technik, a
na nowych – często eksperymentalnych i nie wypróbowanych. A poza tym życie –
brak tlenu w pustynnym powietrzu, kłopoty z wodą, którą się dowoziło 100 km,
skorpiony i węże na podłodze domku. Do dalszych stref ludzi wozili
helikopterami.
Próby rakietowe
Od tego czasu upłynęło ponad 20 lat. Nie ma państwa, nie
ma armii, w której służyłem. Publikacja tego artykułu nie zdradza żadnych
tajemnic wojskowych.
Etylen, Strefa 35, JW 03145, 44. Centrum Badawcze 10.
Państwowego Poligonu Naukowo-Doświadczalnego – to były nazwy jednego i tego
samego miejsca. W Strefie testowano nowe kompleksy rakiet pionowego startu
obrony przeciwbalistycznej - OPB. Starty rakiet następowały jedne po drugich.
Startowały one ze stanowisk położonych o kilka kilometrów od Stref w których
pracowali ludzie. Z ziemi w niebo wstawał ogromny słup ognia o wysokości
kilometra, ale dalszy lot rakiety był widoczny tylko dzięki smudze
kondensacyjnej.
Strzelano w zaprogramowany punkt przestrzeni antyrakietami
przeznaczonymi do niszczenia: celów nisko lecących, celów na dużej wysokości,
rakiet manewrujących i celów grupowych. Doświadczenia autonomiczne,
kompleksowe, interdyscyplinarne i państwowe. Obloty samolotów i innych statków
powietrznych. W procesie doświadczeń wykazywano niedoróbki. Przedstawiciele
fabryk i instytutów naukowych korygowali je i znów puszczali…
System A-135 Amur
Głównym kompleksem w nasze Strefie był system OPB A-135
Amur. A tak dokładniej, to w 35. Strefie rozmieszczone były silosy
antyrakietowe przeciwpocisków bliższego przechwycenia poligonowego wariantu
kompleksu. W innych Strefach znajdowały się inne antyrakietowe systemy
przechwytujące, stacje r/lok śledzenia i naprowadzania, środki zabezpieczenia i
kierowania. Wszystkie te elementy działały jako jedna całość. System A-135
Amur przeznaczony był do zwalczania nieprzyjacielskich ICBM oraz
satelitów lecących na LEO. Poligonowy system potrzebny był do badań i kontroli
działania całego systemu w warunkach bojowych.
Trochę inaczej ujmuje to internetowa Wikipedia:
System
antybalistyczny A-135 rozmieszczony
wokół Moskwy radziecki system antybalistyczny wyposażony w pociski
antybalistyczne z głowicami jądrowymi, przeznaczony do zwalczania
międzykontynentalnych pocisków balistycznych ICBM
Historia systemu
zaczyna się w 1968 roku, gdy wiadomo było, że w wyniku testów i prób systemu A-35 nie będzie on w pełni spełniał
założeń. Wypracowano koncepcję systemu przeciwrakietowego nowej generacji o
większych możliwościach. W 1970 roku zespół głównego konstruktora A.G. Basistowa opracował wstępny
projekt systemu obrony Moskwy w ramach pracy naukowo-badawczej Fon-1. A 10
czerwca 1971 roku projekt otrzymał oficjalną nazwę A-135 i roboczą „Amur”.
System początkowo miał się składać z następujących elementów:
·
Punkt dowódczo-obliczeniowy
·
cztery węzły radiotechniczne ze
zmodernizowanymi stacjami Dunaj-3M i
Dunaj-3U
·
zmodernizowane z jednokanałowych
na wielokanałowe stacje radiolokacyjne z systemu A-35M do kierowania do kierowania zwalczaniem celów w strefie bliższej
·
kompleksy ogniowe bliższego
przechwytywania S-225
·
stacja radiolokacyjna Don-N do kierowania zwalczaniem celów w
strefie dalszej kompleksami Amur
·
kompleksy ogniowe Amur do zwalczania celów w strefie
dalszej rozmieszczone w odległości 300 i 600 km od centrum Moskwy
Wyznaczone zostały
instytuty i biura konstruktorskie do opracowania poszczególnych elementów
kompleksu. Zmodernizowanie systemu A-35
powierzono zespołowi G.W. Kisunke. Kompleks bliskiego zasięgu S-225 projektował zespół B.W. Bunkina.
Zespół kierowany przez A.Ł Mincowa opracowywał stacje Don-N. OKB Gruszina opracowywał przeciwrakiety dalszego zasięgu
Amur. W między czasie trwały między USA i ZSRR pertraktacje ograniczające
wyścig zbrojeń, w wyniku, których podpisano między innymi układ ABM o ograniczeniu
systemów obrony przed strategicznymi rakietami balistycznymi. Zawierał on
ograniczenie do istnienia systemu na obszarze o promieniu 100 km i do 100
jednogłowicowych pocisków przychwytujących i tyleż wyrzutni.
Wobec tych ostrych
kryteriów należało wprowadzić korekty do programu projektowania i budowy
systemu. Przede wszystkim zmieniono rozmieszczenie kompleksów ogniowych
dalekiego zasięgu Amur i włączyć je do strefy rozmieszczenia bliskiego zasięgu.
Ostatecznie zakończono opracowanie projektu A-135 z uwzględnieniem modernizacji kompleksu Amur i stacji Don-N do
standardu Don-2N. W tym czasie, w
lipcu 1974 roku podpisano z Stanami Zjednoczonymi końcowy protokół ABM, który
przesądzał o przyznaniu każdej stronie po jednym systemie przeciwrakietowym.
Wobec tego wniesiono kolejne poprawki i prace ostatecznie zakończono w 1975
roku. Ostatecznie poprawiony projekt zatwierdzono i w tej wersji składał się z
tylko z jednej stacji Don-2N, czterech stanowisk startowych przeciwrakiet PRS-1 rozmieszczonych w promieniu 18-20
km od centrum Moskwy. Czterech stanowisk startowych przeciwrakiet A-925 w rejonach systemu A-35M.
Dwóch systemów
radiolokacyjnych z stacjami Dunaj-3.
Przebudowę zestawów stacji kanału celu RKC-35
do nowych wymogów i jednocześnie zrezygnowano z stacji RKI-35, a jej zadanie powierzono wielofunkcyjnej stacji Don-2N. Równocześnie włączono wszystkie
stacje radiolokacyjnych wczesnego wykrywania na peryferiach kraju. Jeszcze w
1974 roku podjęto decyzje do budowie eksperymentalnego systemu Amur-P na poligonie Bałchasz (na
zachodzie znany, jako Szaryszagan). Wstępne decyzje o rozpoczęciu realizacji
budowy systemu przeciwrakietowego A-135
zapadły w już w 1975 r. Jeszcze podczas prób i testów doświadczalnej wersji
systemu, podjęto budowę odpowiedniej infrastruktury dla poszczególnych
obiektów. Do 1985 roku ukończono najważniejsze prace na obiektach punktu
dowódczo obliczeniowego, stanowisk startowych przeciwrakiet i ukończono próby
państwowe tych elementów. Zakończono także montaż i wyposażanie oraz dostrajanie
aparatury stacji radiolokacyjnej Don-2N,
natomiast ciągłą prace w ramach dyżurów stacja podjęła pod koniec lat 80.
Dopiero 4 grudnia 1989 roku podpisano protokół o zakończeniu prób państwowych
systemu i rekomendacji do przyjęcia systemu do uzbrojenia, co nastąpiło za rok,
w grudniu 1990. Od kilku lat system jest modernizowany, stopniowo udoskonalając
wszystkie elementy. Obecnie cały system A-135
Amur jest głównym elementem 9 Dywizji Obrony Przeciwrakietowej w 3
Samodzielnej Armii Obrony Rakietowo-Kosmicznej Federacji Rosyjskiej. W skład
systemu wchodzi:
·
Punkt dowódczo-obliczeniowy 5K80 w miejscowości Sofrino
·
Wielofunkcyjna stacja
radiolokacyjna DON-2NM w Sofrino
·
Dwa węzły radiotechniczne, każdy z
dwiema stacjami wczesnego wykrywania Dunaj-3U
i Dunaj-3M w rejonie miast Czechow i
Kubinka
·
Stanowiska startowe przeciw rakiet
dalszego zasięgu A-925 w
miejscowościach Zagorsk i Naro-Fomińsk (po 18 wyrzutni), a bliższego zasięgu PRS-1 w miejscowościach Wnukowo,
Sofrino, Korolew, Lytkarino i Schodna (łącznie 64 wyrzutnie).
Pociski A-925 inaczej oznaczony 51T6 ma w kodzie NATO kod ABM-4 GORGON,a pocisk PRS-1 53T6 znany jest jako ABM-3 GAZELLE. Stacja Don-2N w kodzie NATO nosi oznaczenie PILL BOX[3]
Kiedy przygotowywano start antyrakiety, żołnierzy zganiano
do koszar na parter i zabraniano im stania przy oknach, zaś przyzwyczajeni już
do wszystkiego oficerowie wychodzili z koszar i obserwowali start. Trzeba
powiedzieć, że widowiskowe te starty wcale nie były. Po prostu dlatego, że
rakieta wyskakiwała z swego silosu jak pocisk. W czasie 3 sekund nabierała
prędkości 5 km/s. Rakieta po starcie była widoczna tylko na kilka mgnień oka, a
potem ona znikała w niebie. W czasie nocnych prób, w Strefie położonej 3 km od
punktu startu robiło się jasno jak w dzień. Jeżeli idzie o mnie, to też
zabezpieczałem takie odpały rakiet. Przygotowanie jednego z nich – to był
miesiąc pracy. Na początku przyjeżdżaliśmy i wyjmowaliśmy z silosu
transportowo-startowy kontener. Nasz transportowy MAZ-543 Uragan podjeżdżał
do silosu, podnosił się na wspornikach hydraulicznych do czasu oderwania się
wszystkich kół od ziemi i podnosiła się prowadnica. Wyciągano z silosu kontener,
a potem transporter odjeżdżał.
A potem zaczynały się prace remontowo-modernizacyjne. Do
silosu opuszczano drabiny i szalowania, i tutaj właśnie wchodzili specjaliści.
Trzeba było obejrzeć spalone odrzutem okablowanie, czujniki i w ogóle
elektronikę. Te prace trwały 1,5 – 2 tygodnie. Potem wyciągano wszystko na
zewnątrz i przywożono EWM – elektroniczną makietę rakiety bez głowicy bojowej i
paliwa z utleniaczem. Zamiast nich było bezpieczne oprzyrządowanie
elektroniczne. EWM była ładowana na transporter i przewożona na stanowisko, a
potem ustawiana w silosie. Na tym fantomie przez kilka dni testowano
funkcjonowanie aparatury pokładowej i urządzeń startowych. Potem EWM wyjmowano
z silosu i ładowano na transporter. Po tym wszystkim następowało odpalenie
kolejnej bojowej rakiety.
Prace specjalnego
znaczenia
Jesienią i zimą 1983/84 strzelaliśmy w każdy miesiąc.
Także z poligonu w Kapustin Jarze i z okrętów podwodnych na Północnym Oceanie
Lodowatym odpalano ICBM, a my zestrzeliwaliśmy lecące na nas z ogromna
prędkością i na ogromnych wysokościach głowice bojowe. Była to trudna,
odpowiedzialna i niebezpieczna robota. Start za startem. Większość nocy
spędzałem na stanowisku startowym, koło ryczących silników boosterów, na
wietrze i mrozie.
Widziałem zdjęcia ówczesnych startów antyrakiet w Strefie
35: codzienna praca, oficerskie nominacje, tłum generałów i deszcz orderów po
udanym starcie. U nas wszystko robiło się nocami i nie było żadnych nagród. I
do dziś dnia stoi mi przed oczami: zimowy nocny step, kłujący mroźny wiatr,
podniesione na hydraulicznych podnośnikach cielsko transportera rakiet,
celująca w niebo antyrakieta zawisła nad gardzielą silosu. Z dwóch stron plac
przed silosem był oświetlony reflektorami KRAZ-ów. Wszystkie maszyny wyły na
mrozie. W świetle reflektorów kłębił się dym. Dziesiątki ludzi pracowało, a
rakieta płynnie wchodziła do silosu.
Prace specjalne toczyły się zgodnie ze specjalnym
grafikiem. Na każdą dobę dyżurny operacyjny wydawał czasowy grafik – wedle
którego nie wolno było robić cokolwiek, póki nad nami przelatywał
nieprzyjacielski satelita szpiegowski. W dzień cała technika była przenoszona
do hangarów, a silos przykrywano siatkami maskującymi. W nocy wystarczyło
wyłączyć światła i całą elektronikę. Kiedyś byłem oddelegowany do 6. Strefy –
najbliższej nam, gdzie stały przeciwrakiety dalszego przechwytywania systemu A-135.
i widziałem tam pomnik – na postumencie stała jakaś nieznana mi rakieta na
stanowisku startowym, a na skromnej tablicy widniały słowa:
TUTAJ NA TYM MIEJSCU
PO RAZ PIERWSZY W
ŚWIECIE,
4 MARCA 1961 ROKU
MIAŁO MIEJSCE
PRZECHWYCENIE
I ZNISZCZENIE
RAKIETY BALISTYCZNEJ
Pomyślałem – toż to jeszcze przed lotem Gagarina! Jakże często obchodzimy z
wielką pompą byle co, a o prawdziwych osiągnięciach, którymi się można
pochwalić ludzie nic nie wiedzą…!
Zamiast epilogu
System strategicznej obrony przeciwrakietowej A-135
Amur z powodzeniem przeszedł wszystkie testy i został skierowany do OPB
Moskwy. Ten system nawet teraz – jest jedynym na świecie bojowym kompleksem
OPB, który spełnia wszystkie hollywoodzkie fantastyczne rojenia.
35. Strefa cały czas służyła Ojczyźnie przez dziesiątki
lat w przybałchaszskiej pustyni. To
właśnie tam działy się rzeczy, które pozwalały i nadal pozwalają Rosji być
supermocarstwem. Aktualnie w czasie 1-2 lat ze Strefy 35 następuje odpalenie
antyrakiety w celu sprawdzenia gotowości systemu i całego kompleksu OPB. I
każdy taki start to belka w oko naszym zaoceanicznym „przyjaciołom”.
Miałem okazję musnąć wzrokiem tylko te wielkie rzeczy.
Kłonie głowę przed weteranami Poligonu. Życzę wszystkim żołnierzom, oficerom,
pracownikom cywilnym Strefy 35 ze wszystkich tych lat życzę zdrowia i
wszystkiego najlepszego!
Strefa 35 i
Incydent Gdyński
Tyle Aleksandr
Kursakow – naoczny świadek i uczestnik Zimnej Wojny, który podobnie jak ja
(i wielu innych) - nie wierzy w jej
zakończenie. Ale nie o tym rzecz.
Autor podaje frapującą informację o tym, że już
4.III.1961 roku Rosjanom udało się trafić antyrakietą w ICBM lecący w
atmosferze i zniszczyć go. Ale, jak podejrzewam, to nie oni wpadli na pomysł
użycia antyrakiet do obrony przeciwbalistycznej. Pierwszymi najprawdopodobniej
byli Niemcy, którzy swe rakiety plot. testowali na poligonie w Rąbce k./Łeby w
czasie II Wojny Światowej. Niemcy myśleli bowiem perspektywicznie – mając
pociski odrzutowe V-1 i pociski rakietowe V-2 – przed tymi ostatnimi Alianci
nie mieli żadnej ochrony! – zaczęli kombinować nad nią, czego rezultatem były
pociski Rheintochter i Rheinbote. Idea była prosta – wrogi
pocisk w rodzaju V-2 można było zestrzelić pociskiem rakietowym poruszającym się
w trzech wariantach:
v na czołowe zderzenie;
v po prostej wyprzedzenia, i…
v …po krzywej pościgu.
Wszystkie warunki spełniały pociski Rheinbote. Rosjanie mieli
je, wraz z średnim i niższym personelem technicznym, który zgarnęli w czasie
wyzwalania Pomorza, a zatem nie musieli robić wstępnych studiów i założeń. Już
je mieli przed sobą. A to pozwoliło im osiągnąć powodzenie w wyścigu z
Amerykanami.
Sprawa druga – mając taką odskocznię mogli zacząć próby z
bronią OPB i ASAT już w latach 50. Ich rezultatem mógł być Incydent Gdyński
1959, kiedy to do basenu nr 4 wpadł jakiś NOL. W pracy „UFO i Kosmos” oraz „UFO
i Czas” przedstawiłem hipotezę, że nie było to żadne pozaziemskie UFO, a
amerykański satelita Zeta SCORE, który strącono z orbity.
Oczywiście hipoteza ta została natychmiast zaatakowana
przez najrozmaitszych besserwisserów, którzy twierdzili, że Rosjanie nie
dysponowali taką techniką pod koniec lat 50., która by im umożliwiła
zestrzelenie satelity czy trafienie w ICBM lecący w atmosferze. No cóż – sądzę,
że ten pomnik (o ile istnieje) stanowi kolejny argument za poprawnością tej
hipotezy.
Sary-Szagan kryje jeszcze niejedną tajemnicę. W Strefie
35 pracowano nad przeciwpociskami rakietowymi pionowego startu z silosu. W
Strefie 7 pracowano nad przeciwpociskami dalekiego zasięgu startującymi też z
silosów. A gdzie przeciwpociski bazowania naziemnego, lotniczego czy na- i
podwodnego? W którejś ze Stref pracowano – czego jestem pewien – także nad
przeciwpociskami ASAT – czyli klasy ziemia/powietrze/woda/głębina wodna –
przestrzeń kosmiczna.
A Amerykanie? Oczywiście też nad tym pracowali i pracują,
bo traktaty i umowy międzynarodowe, to dla nich pic na wodę – jak wykazały to
układy z Polską w sprawie wojny w Iraku i Afganistanie.
No i to byłoby na razie na tyle w tym interesującym
temacie.
Źródło – „Tajny XX wieka” nr 8/2012, ss. 16-17
Przekład z j. rosyjskiego –
Robert K. Leśniakiewicz ©
Zdjęcia - "Tajny XX wieka".