Z ciekawszych
wydarzeń odnotowałem w mym kapowniku ufologa pojawienie się
fantastycznych zórz polarnych na północnym nieboskłonie Kanady, Alaski, Syberii
i Skandynawii, w nocy 7/8 i 8/9 listopada 2001 roku.
Wieczorem, 30
października około godziny 21:00 CET, mieszkańcy Jordanowa Iza i
Paweł K. zaobserwowali widowiskowy przelot meteorytu nad miastem. Kierunek
jego lotu wskazywał, że mógł to być meteoryt z potoku Południowych Piscidów,
Północnych lub Południowych Taurydów, Nocnych Andromedydów, Orionidów
czy Pegazydów, które promieniowały w tym czasie.
W Finlandii zaobserwowano dodatkowo wspaniały
fenomen - Księżyc w pełni wpisał się w ogromny krzyż - co w Średniowieczu było
bez ochyby zapowiedzią Gniewu Bożego z wiadomymi konsekwencjami, co mnie nie
dziwi, bowiem w dniu 11 września 2001 roku świat cofnął się do Średniowiecza
właśnie, gdy grupa fanatyków arabskich (czy na pewno???) dokonała aktu terroru
w Nowym Jorku i Waszyngtonie, a w odwecie amerykańskie bomby poleciały na
Afganistan. Zastanawiam się, czy to, co nastąpiło w nocy 17/18 listopada 2001
roku w Jordanowie miało związek z tą wojną?
A to było tak:
Późnym wieczorem 17
listopada, około godziny 23:00 CET, dwie panie: Kazimiera J. i Anna
L. przez około kwadrans obserwowały przez okno bardzo jasną „gwiazdę”,
która mrugała aperiodycznie wisząc nad w elewacji H = 30o
południowo-wschodnim horyzontem na azymucie AZ = 140o. „Gwiazda” ta
potem znikła równie szybko, jak się pojawiła.
W parę godzin
później, już w dniu 18 listopada, o godzinie 00:55, inny mieszkaniec Jordanowa
- pan Adam L. zauważył przez okno swej łazienki jakieś dziwne światła na
niebie. Zaintrygowany wyjrzał przez nie i ku swemu niebotycznemu zdumieniu
ujrzał na nieboskłonie pięć świateł lecących w regularnej formacji
przypominającej literę W lub M: dwa światła na północy i trzy na południu. W
przeciwieństwie do poprzedniej obserwacji, światła te były duże - ich średnica
kątowa wynosiła tyle, ile średnica Księżyca w pełni. Przypominały świecące
białym światłem z różowymi przebłyskami krążki leżące na płask, które poruszały
się powoli lecąc ze wschodu na zachód - ku Babiej Górze. Nie zaobserwowano
żadnych efektów dźwiękowych czy elektromagnetycznych. Obiekty nie oddziaływały
też na zwierzęta - psy i koty. Cała iluminacja trwała jakieś pół minuty.
Świadek powiadomił mnie o tym wydarzeniu następnego dnia.
Tegoż 18 listopada,
tym razem już o godzinie 06:53 CET rano, miałem okazję zaobserwować kolejny
fenomen tej nocy - tym razem było to jaskrawo świecące punktowe światło, które
poruszało się z dość dużą prędkością po nieboskłonie z AZ = 300o na
AZ = 120o. jasność obiektu była duża - co najmniej -2m,00
- która stopniowo słabła w miarę zbliżania się obiektu do horyzontu. Całość
obserwacji trwała około 30-40 sekund.
W niedzielę
zredagowałem email z informacją o zaobserwowanych w Jordanowie Nocnych
Światłach i rozesłałem go do ludzi terenowych agend Centrum oraz naszych
współpracowników na Górnym Śląsku. W poniedziałek otrzymałem od razu dwa
e-maile: pierwszy od Stanisława Sawkiewicza z Bytomia, który zasugerował mi, że
najprawdopodobniej widziałem przelot ISS, zaś drugi był od Marcina
Mioduszewskiego, który poinformował mnie i pozostałych członków Centrum, że
otrzymał informację od Tadeusza Filara o obserwacji jakiegoś dziwnego
obiektu w kształcie zielono świecącej racy z czerwonym środkiem w okolicach
Przemyśla. Potem podobny obiekt, tylko że mniejszy, pojawił się ponownie.
Zabrałem się za
analizę pierwszej obserwacji i udało mi się ustalić, że obie kobiety mogły
widzieć zwyczajne gwiazdy: Syriusza (α CMa) - który w opisanym momencie znajdował
się na AZ = 136o i H = 10o, zaś jego jasność wynosiła -1m,47
lub Rigela (β Ori) - który znajdował się na AZ = 155o i H = 26o,
a jego jasność wynosiła +0m,1. W opisywanym wypadku Syriusz był
jeszcze niewidoczny, bowiem przesłaniały go zabudowania gospodarskie, zaś Rigel
znajdował się niemal 15o bardziej na zachód od zaobserwowanego
obiektu... A zatem klasyczne Nocne Światło?
Trzecia obserwacja
też mogłaby pasować do przelotu ISS, ale z tego, co przesłał mi
Staszek Sawkiewicz wynikało, że nie jest ona tak bardzo jasna, jak był
obserwowany przeze mnie obiekt. A może było tak, jak w przypadku nieboszczyka -
a raczej bardziej adekwatnym byłoby tutaj słowo „ziemowszczyka” - Mira,
którego niejednokrotnie eskortowały po orbicie niezwykłe NOO?... W tym przypadku
mogło być podobnie - najpierw leciał NOO a za nim ISS.
Także obserwację
Tadeusza Filara można uznać za wyjaśnioną, bowiem tej nocy i następnej,
zaobserwowano deszcz meteorytów należących do potoku meteorytowego Leonidów.
Niezorientowanym wyjaśniam, że jest to rój meteorytów, który promieniuje z
konstelacji Lwa, z miejsca o współrzędnych niebieskich RA = 10h09m,18
i DEC = +22o12’. Okres ich aktywności przypada na 14-20 listopada,
zaś szczyt aktywności radiantu wypada właśnie 17 listopada. Kulminacja radiantu
przypada na godzinę 06:30 GMT czyli 07:30 CET. Intensywność opadu wynosi
zazwyczaj 14.000 N/h[1],
w tym roku w Japonii odnotowano 20.000 N/h! Nawroty maksimum aktywności roju
przypadają co 33,3 roku. Ostatnie takie maksimum wypadło w listopadzie 1999
roku. NASA odwołała loty wahadłowców, i wszyscy obawiali się, że meteory mogą
uszkodzić satelity telekomunikacyjne. Na szczęście do tego nie doszło, co nie
znaczy, że rzecz jest niemożliwa... ISS Alfa była także
wystawiona na kosmiczny ostrzał resztkami komety oznaczonej jako 1866 I Tempel-Tuttle, które stanowią potok Leonidów.
Pociski te poruszają się z ogromną prędkością geocentryczną Vg = 72 km/s! To
najszybsze meteory w Układzie Słonecznym! Dlatego ich wlot w ziemską atmosferę
i rozpad w niej jest tak spektakularny! W poniedziałek zadzwoniłem do red.
Andrzeja Zalewskiego z Eko Radia, który poinformował mnie o wspaniałym
deszczu meteorytów zaobserwowanym nad Pacyfikiem. Od razu jednak doszliśmy do
wniosku, że to zjawisko może spowodować silne opady atmosferyczne deszczu i
śniegu - bowiem taki deszcz materii kosmicznej spowoduje znaczny wzrost ilości
jąder kondensacji pary wodnej w atmosferze i co za tym idzie intensyfikację
opadów, co się sprawdziło w stu procentach...
Także w Polsce
zjawisko to było śledzone przez naukowców i astronomów amatorów z AGH, którzy
odnotowali aktywność roju rzędu 60 N/h, w dniu 28 listopada nad ranem. Niektóre
z nich były nawet jaśniejsze od Księżyca w pełni! Niestety, ten opad meteorytów
w ogóle nie tłumaczy tego, co widział Adam L. w nocy 18 listopada, bo według
jego relacji nie były to żadne gwiazdy spadające, tylko wolno lecące, świecące
spokojnym światłem krążki z różowymi „błyskami” na obrzeżach. To jest zupełnie
odmienne od flar, rac i fajerwerków, które widziano w Australii, Japonii i w
Polsce nad ranem... Jedynym wytłumaczeniem jest to, że były to jakieś
supertajne pojazdy latające Amerykanów, Rosjan czy Chińczyków, albo klasyczne
pozaziemskie UFO Obcych! Trzeciej możliwości nie ma.
20 listopada napłynął
do mnie email od pewnego mieszkańca Warszawy, w którym donosił on o niezwykłej
obserwacji poczynionej wieczorem, dnia 14 listopada 2001 roku, w godzinach
17:30 - 18:00 CET w okolicach podwarszawskiego Tarchomina przez dwoje świadków.
Był on pewnym potwierdzeniem tego, co Kazimiera J. i Anna L. widziały w
Jordanowie 17 listopada wieczorem. W tym przypadku świadkowie na początku
zauważyli oni jedno czerwone pulsujące światło, które zaczęło zmieniać kolory:
z czerwonego na niebieski, potem z niebieskiego na zielony, a potem znów na
czerwony... Następnie światło zaczęło latać zygzakiem tak, jakby czegoś szukało
po ziemi, od czasu do czasu zmieniając pułap lotu. Zdumiewało ich to, że
jakiemuś samolotowi czy helikopterowi zezwolono latać nad Warszawą po nocy, ale
te zmiany kolorów przekonały ich, że nie mają do czynienia z samolotem czy
helikopterem... Ale to nic, w porównaniu z tym, co nastąpiło później!
Naraz, na niebie
pojawiła się jasna „gwiazda” i ni stąd ni zowąd też zaczęła „mrugać” kolorami!
Ten NL stał jednak w miejscu i nie poruszał się. Po jakiejś minucie zaczął też
poruszać się zygzakowatym kursem. Po chwili poniżej niego zaczęła się poruszać
i „mrugać” kolorami następna „gwiazda”. Trzy obiekty latały „mrugając” jakby
szukały czegoś nad określoną dzielnicą miasta. Znajdowały się one na AZ =
120-135o i H = 20-25o. Oddalały się powoli zygzakując i
po pewnym czasie znikły za drzewami. Zszokowani świadkowie nie mieli pojęcia,
co to właściwie było.
Ja też - ale raczej
jestem absolutnie pewny, że to były klasyczne UFO z rodzaju Nocne Światła. Coś
podobnego zaobserwowano również w Jordanowie trzy dni później! Czy były to
meteoryty - na pewno nie. Nie ma takich meteorytów, które lecąc zygzakiem
mrugają kolorowo i na dodatek mogą przez kwadrans pozostawać w zwisie, jak
helikopter.
Ciekawe,
bo najwięcej obserwacji NOL-i zdarza się właśnie w czasie deszczów meteorytów,
że wspomnę tylko wydarzenie z 6 maja 2000 roku, kiedy to zaobserwowano przelot
jasnego bolidu - nazwanego potem Meteorytem Beskidy - i przy okazji Obiektu
Dziennego nad Polską, który zaobserwowano w pasie województw południowych - od
dolnośląskiego po małopolskie. W tym czasie nasza planeta była bombardowana
meteorytami z rojów: μ-Virginidów, α-Skorpidów, α-Bootydów, φ-Bootydów i
η-Akwarydów - a zatem ostrzał ten był na pewno równie gęsty, jak ten z
listopada 2001 roku...
W dniu 24 listopada
odbyłem w Kral’ovanach spotkanie robocze ze znanym słowackim ufologiem dr
Milošem Jesenským. Rozmawiając na temat obserwacji UFO w Polsce w nocy
17/18 listopada, dowiedziałem się, że na Słowacji także odnotowano tamtej nocy
dziwne wydarzenia. Otóż do dr Jesenský’ego zgłosił się pewien człowiek
twierdząc, że widział on dwa NOL-e, które latały nad miasteczkiem Krasno nad
Kysucou. Jeden z nich wkrótce znikł, zaś drugi wylądował na szczycie jednego z
tamtejszych wzgórz. Przypadek ten jest w trakcie rejestracji i musimy poczekać
na koniec dochodzenia.
I na koniec jeszcze
jeden kwiatek. 22 listopada otrzymałem kolejnego emaila od mieszkańca Warszawy, w którym
PAP podaje - cytując japońską agencję Kyodo - że nierozpoznany obiekt
przypominający rakietę spadł w wody Morza Południowochińskiego. Wedle Kyodo,
japońskie MON otrzymało informację od armii amerykańskiej, że być może był to
pocisk rakietowy wystrzelony przez Koreę Południową. Cytowany przez Kyodo
anonimowy przedstawiciel MON powiedział, że „obiekt nie był niebezpieczny”.
Tymczasem rzecznik prasowy MON nie potwierdził tej informacji. Czy był to
południowokoreański czy amerykański MRBM? A może północnokoreański ICBM typu Taepo
Dong 5? Na mój gust, informacja ta może dotyczyć nie pocisku
rakietowego, ale po prostu kolejnego pocisku kosmicznego z roju Leonidów...
Ale to jeszcze nie
koniec atrakcji, bo na początku grudnia w mieście Mouscron (Belgia), kilkoro
tamtejszych mieszkańców zaobserwowało przelot NOL-i w kształcie świetlistych
trójkątów. Tameczna publiczna TV w kanale RTBF podała następujące relacje
świadków:
Po raz pierwszy zdarzyło się to 6 grudnia między godziną
23:20 a 23:45, w chwili, gdy wprowadzałem samochód do garażu. Wieczorem zwykle
patrzę w niebo i tego dnia zauważyłem coś niezwykłego: dwa świetliste trójkąty.
Wokół tego, który znajdował się bardziej na zachodzie, przemieszczał się żółty
cylinder - oświadczył
reporterom RTBF emerytowany policjant, a zatem człowiek, którego trudno
posądzić o fantazjowanie. W kilka dni później pewna kobieta zaobserwowała
przedziwne zjawisko niebieskie:
Widziałam cylinder, który przemieszczał się na zachód w stronę Francji. Cylinder świecił się
żółto-pomarańczowym światłem. Kiedy się zbliżył, w miejscu, w którym było
zupełnie ciemno, nagle rozświetlił się trójkąt.
Zjawiskiem zainteresowało się belgijskie
Towarzystwo Badań Zjawisk Kosmicznych, które prowadzi dochodzenie w tej
sprawie. Od siebie dodam, że ta organizacja w tym zakresie ściśle współpracuje
z belgijskim wywiadem wojskowym i służbami specjalnymi NATO... W opisywanym
czasie trwał „kosmiczny ostrzał” Ziemi przez meteory i meteoryty z sześciu
radiantów: Monocerotydów, τ-Hydraidów, χ-Orionidów Północnych, χ-Orionidów
Południowych, Geminidów i Arietydów. Czyżby Ufici chronili się przed nim w
ziemskiej atmosferze? Taka możliwość też jest dopuszczalna, a co za tym idzie
podważa to tezę niezniszczalności NOL-i!...
Wszystkie
zaobserwowane przez nas fakty wskazują na to, że UFO w jakiś sposób związane są
z kamieniami z nieba i im towarzyszą, albo - czego też nie da się wykluczyć, a
wyznają ten pogląd niektórzy astronomowie - jak np. Roman Rzepka - iż
istnieją meteory, których właściwości odbiegają dalece od właściwości znanych
nam drobnych ciał niebieskich, czego dobrymi przykładami mogą być Meteoryt
Tunguski czy Meteoryt Jerzmanowicki.
Ostatni przypadek
obserwacji NOL-i miał miejsce na Podkarpaciu w dniu 25 grudnia 2001 roku o
godzinie 16:18 GMT, w okolicach Ropczyc, gdzie 2 świadków, zaobserwowało
przelot nad miastem dwóch jasnych kul, koloru jasno-pomarańczowego. Całość
obserwacji trwała około 2 sekund. Na pewno nie były to samoloty czy
helikoptery, a zatem albo rakiety, albo... UFO. Przypadek w trakcie
rozpracowywania.
[…].
...UOO nad Bawarią i inne fenomeny
Kwiecień 2002 roku
był niezwykle interesujący nie tylko ze względu na wydarzenia polityczne w
kraju i za granicą, ale także ze względu na obserwacje osobliwych zjawisk na
terenie Jordanowszczyzny.
Zacznę od tego, że w
dniach pomiędzy 1 a 10 kwietnia chciałem wreszcie „zapolować” na kometę
oznaczona jako C/2002C1(Ikeya-Zhang), która w opisywanym czasie miała
przemieszczać się w gwiazdozbiorze Andromedy, nieopodal Wielkiej Galaktyki
M-31. Niestety - kometa słabo świeciła nad zachodnim horyzontem i nie można jej
było dostrzec. Chcąc nie chcąc musiałem zadowolić się zdjęciem, które dostałem
z NASA poprzez Internet...
Wypatrywanie komety
Ikeya-Zhang dało mi możność zaobserwowania Nieznanego Obiektu Orbitalnego,
który w dniu 4 kwietnia przeciął nasz nieboskłon w locie z zachodu na wschód, o
godzinie 20:03. Być może miał on związek z tajemniczymi obiektami kosmicznymi
zaobserwowanymi przez naszych japońskich kolegów z Kagoszimy, Tokio i Tenri, a
o których mówiło się, że są supertajnymi szpiegowskimi satelitami należącymi do
amerykańskiego systemu Echelon.
Ów tajemniczy obiekt
mógł mieć również związek z zaobserwowanymi w Bawarii deszczami meteorów,
których pojawienie się mogło spowodować zjawisko tzw. srebrzystych obłoków,
które w dniu 4 kwietnia były widoczne szczególnie wyraziście nad zachodnim
horyzontem. Notabene, zjawisko to jest obserwowane zazwyczaj tylko w lipcu i
sierpniu i tylko na półkuli północnej. Tym razem obserwowano je aż trzy
miesiące wcześniej! Nawiasem mówiąc, jordanowskie małżeństwo pp. Anna i Adam
J. bawiąc w okolicach Stuttgartu miało okazję widzieć wspaniałe widowisko
deszczu spadających gwiazd na tamtejszym niebie.
9 kwietnia
postanowiłem po raz wtóry zobaczyć kometę, ale nie było mi to dane. Kometa
świeciła bardzo słabo, a przy okazji przekonałem się, jak bardzo mamy
zanieczyszczoną światłem atmosferę w okolicach Jordanowa. Na zdjęciach widoczna
jest jasna plama, to łuna świateł miejskich Myślenic (35 km) i Krakowa (62 km)
odbitych od ławicy chmur wiszącej na średniej wysokości. Tego samego wieczoru
zadzwoniło do mnie kilka osób z powiadomieniem, że widzą bardzo jasny punkt
świetlny wiszący nad zachodnim horyzontem. Faktycznie - zjawisko wyglądało niezwykle
efektownie, ale rychło przekonałem się, że to nie UFO, ale planeta Wenus, którą
właśnie mijał młodziutki Księżyc...
A co z pogodą? Czego
możemy się spodziewać w maju? Jak twierdzi red. Andrzej Zalewski, maj i
czerwiec mają być gorące, wręcz upalne - tzn. z temperaturami powyżej +30oC
- i niemal bezdeszczowe. Strażacy niech się mają na baczności! Za to lipiec
słotny i chłodny - z możliwością powtórki z Wielkiej Wody, co poddaję pod
rozwagę władzom regionalnym i samorządowym. Sierpień ma znów być suchy i
słoneczny. No cóż - pożyjemy, zobaczymy. W sierpniu spodziewamy się obserwacji
deszczów meteorytowych - tzw. „łez św. Wawrzyńca” i kilku efektownych przejść
Księżyca koło jasnych planet, co z pewnością znów zaowocuje meldunkami o
obserwacjach UFO nad naszym regionem... Należy zatem zwrócić uwagę na wszelkie
meldunki o obserwacjach UFO nad Małopolską i Podkarpaciem, czy nie pokrywają
się one ze zjawiskami czysto astronomicznymi.
Prozaiczne wyjaśnienie?
Wygląda na to, że
jednak jest pewne wyjaśnienie niektórych obserwacji UOO. Być może znaczna część
z nich, to amerykańskie satelity systemów Echelon i Deep
Space Platform, które przede wszystkim służą za spysaty. Poza
tym istnieje kilka - mówi się ostatnio o czterech satelitach, które są
doświadczalnymi obiektami testującymi tajemnicze urządzenia antygrawitacyjne.
Poza tym są jeszcze amerykańskie i rosyjskie próby coraz to nowocześniejszych
systemów antyrakietowych NMD. Wydaje się, że za tym wszystkim stoją USA, Rosja
i... Chiny, które w maju 2002 roku oficjalnie ogłosiły start swego programu
księżycowego!
---oooOooo---
Te słowa napisałem pod koniec 2002 roku. I
w dalszym ciągu – jak widać – w atmosferze naszej planety pojawiają się dziwne,
Nieznane Obiekty Latające. Trudno powiedzieć, by były to obiekty powstałe
wskutek aktywności słonecznej. Są one zbyt „masywne” jak na coś, co jest
zgęstkiem „zimnej” plazmy – jak postuluje to Krzysztof Piechota, czy czegoś w tym rodzaju – jak twierdzą
Rosjanie – a właśnie pasują one do maszyn latających w kształcie trójkąta,
które obserwowano w latach 90. XX wieku nad Europą Zachodnią i USA. Wtedy
trwały wojny na Bałkanach – dzisiaj zaognia się sytuacja za naszą wschodnią
granicą… I prawdę powiedziawszy wolałbym mieć tam kilka dobrze uzbrojonych i
wyposażonych dywizji zmechanizowanych i pancernych zamiast nieudolnych i oszołomiastych
polskich polityków.
Chciałbym jeszcze dodać kilka szczegółów do
obserwacji tego NOL-a nad Toruniem, która miała miejsce w wieczorem, dnia
7.I.2014 roku. Moi Koledzy z IRG Toruń dodali do tej info zawartej na stronie http://wszechocean.blogspot.com/2014/01/nocne-swiata-nad-toruniem.html
następującą informację:
A tu relacja świadka zza Wisły, relacja z dnia 17.I.2014
roku:
Pisze Sylwia P.:
Byłam na ul Armii Ludowej
szłam w kierunku Andersa (w stronę jednostki wojskowej)minęłam stary
stadion elany na podgórzu a to coś leciało przynajmniej mi się tak wydaje niżej
niż samolot z lewą na prawą o kierunek
się nie pytaj ja mogę pokazać a nie napisać
rozmawiając przez telefon w emocjach opisywałam sytuację i zostałam
wyśmiana że przylecieli po mnie i mnie porwą
konwersacja zmieniła się w żart i
wtedy powiedziałam "utrzymuj ze mną kontakt Ty będziesz ostatnia ,która
mnie słyszy".
Z tego co rozumiem tor lotu był ten sam z
południowego-wschodu ku północno-zachodniemu ."...szybko to nie leciało
ale zrobiło dziwny kąt, samolot leci prosto, a to poleciało prawie w bok i
widziałam jedno okrągłe światło, najpierw leciało normalnie po tym zwrocie
zniknęło dość szybko ponieważ jak się zaczęłam śmiać że mnie porwą spojrzałam i
już tego nie było…
A zatem nadal coś się dzieje w polskiej
przestrzeni powietrznej i to coś niezwykłego. Ciekawy jestem, czy inni ludzie
też widzieli takie dziwne zjawiska w styczniu tego roku?