Samolot-pocisk trafia w Południową Wieżę
Domki
z kart
W pierwsze dni przedstawiciel
biura projektującego wieże WTC – inż. Frank
de Martini – oświadczył, że wieże WTC nie mogły zostać zrujnowane przez
zderzenie samolotem: te drapacze chmur budowano z ogromnym zapasem
bezpieczeństwa. Komisja rządowa twierdziła, że impakt stał się pierwszym
impulsem do rujnacji – resztę załatwił szalejący pożar. Ale stal zaczyna się
topić przy temperaturze >1500°C. Nafta
lotnicza płonie wydzielając o wiele niższą temperaturę. Wychodzi na to,
że w Nowym Jorku zbudowano jakieś domki z kart – w rezultacie pożaru wewnętrzny
szkielet nośny budowli osłabł i 110 pięter zleciało jedno na drugie.
Ale pożar szalał tylko na
trafionych piętrach i rozprzestrzeniał się powyżej nich. Naoczni świadkowie zauważyli, że języki
płomieni były jaskrawoczerwone i że walił czarny dym – a to wskazuje na palenie
się materiałów palnych przy deficycie tlenu. Wszyscy, którzy zdołali uciec twierdzą, że na 74. piętrze pracowały
elektryczne urządzenia, wentylatory, windy, a pożar w rażonej strefie był słabym.
Ponadto zrujnowanie każdej z
ponad czterystumetrowych wież nie trwało dłużej niż 10 sekund. One złożyły się
do środka, jak w przypadku wybuchu kierunkowego. Zauważmy przy tym, że z
wysokości 400 m każdy przedmiot spadający swobodnie potrzebuje na to 10 sekund.
Pożar, fragmentacja i rujnacja wież WTC
Tylko
biznes?
Zrozumiałe jest to, że
zrujnowanie trzech z siedmiu budynków kompleksu WTC z prędkością swobodnego
spadania zrodziło masę teorii spiskowych. Mówiło się o tym, że amerykańskie
służby specjalne otrzymały ostrzeżenia o szykującym się akcie terroru – z
Niemiec, Rosji, Izraela a nawet z Pakistanu!
Izraelczycy
na ten przykład uprzedzili przedstawicieli swoich firm i biur rozmieszczonych w
wieżach. Ta właśnie informacja przedostała się do prasy. Ale
wersja, wedle której pracownicy CIA po prostu trwali bezczynnie, mało kogo
usatysfakcjonowała. Tak właśnie narodziła się teoria o kontrolowanym,
kompleksowym wyburzeniu budynków WTC.
Pod koniec lat 90., kompleks
ten stał się zbytecznym i na kilka miesięcy przed zamachem zmienili się jego właściciele.
Była to firma związana w ex-prezydentem George
Bushem Sn. i współpracowała ona z CIA.
Zmodernizowano tedy konstrukcje
nośne obu wież i ich ochronę przeciwogniową. Nowa
ognioodporna warstwa zawierała termit, co w przypadku pożaru powodowało stopienie
konstrukcji nośnych. Wielu pracowników biur WTC słyszało jakieś dziwne
szumy i stuki na piętrach technicznych.
[Termit jest to mieszanina
glinu (Al) i tlenku żelaza (Fe2O3 i Fe3O4),
która spala się wydzielając ogromną ilość ciepła. Temperatura reakcji sięga
nawet +3000°C, co tłumaczy osłabienie nośnej struktury stalowej budynków WTC –
uwaga tłum.]
W czasie pożaru ludzie słyszeli
jakieś wybuchy, które miały miejsce w wieżach. Wybuchy te odpowiadały dynamice
rozpadania się budynków. Obraz katastrofy przede wszystkim przypomina
kontrolowane wyburzenie, kiedy to
ukierunkowanymi wybuchami „dobija się” osłabioną konstrukcję nośną budynku i
konstrukcja składa się do wewnątrz.
A co,
jeżeli te tajemnicze stuki na technicznych piętrach były odgłosami zakładanych
ładunków wybuchowych? A po uderzeniach samolotów i powstałego pożaru,
uruchomiono tylko mechanizm detonacyjny.
Ponadto w budynkach WTC
znajdowało się wiele kosztowności – zarówno w pieniądzach jak i w szlachetnych
kruszcach. Wszystkie one „wyparowały” w tajemniczy sposób. Właściciel kompleksu
i właściciele przepadłych aktywów otrzymali odszkodowania, zaś rząd USA
pretekst do wtargnięcia do Afganistanu.
Próba
przewrotu
Będący w rezerwie wojskowi
odnotowali dziwne rzeczy w resortach siłowych w dniu 11 września. Zamach był
przeprowadzony jako atak z powietrza, ale
alarm podniesiono taki, jak w przypadku odparcia jakiejś wrogiej operacji
desantowej. Busha Jn. przez pół dnia wożono od jednej bazy wojskowej do
drugiej, przedłużano postoje prezydenckiego samolotu ze względu na
niebezpieczeństwo ataku naziemnymi środkami PLOT. Było to co najmniej dziwne i
dziwne były środki bezpieczeństwa.
Sam Bush oświadczył, że
dowiedział się o ataku na Południową Wieżę, kiedy widział zapis ze staranowania
Północnej. Jednakże taki zapis oficjalnie
nie istnieje. Czy oznacza to, że służby specjalne filmowały cały
przebieg wydarzeń od samego początku??? – i mogły one pokazać ten „horrorek”
prezydentowi, żeby zabrać go z miejsca pobytu (w tym czasie był on na Florydzie
– przyp. tłum.) I nie wiedzieć czemu, Air Force One leci na małej
wysokości od bazy do bazy, zaś w tym czasie Bush przemieszcza się w opancerzonym
samochodzie, obawiając się ognia snajperów. I w rezultacie czego nie znajduje
się on w jednym ze sztabów antykryzysowych, ale w bazie Offute, skąd prowadzi
się koordynację nuklearnych sił strategicznych USA.
Cała ta dziwna sytuacja i
nienormalne środki ostrożności wskazywałyby na to, że zamachy 11 września nie obeszły się bez uczestnictwa amerykańskich
służb specjalnych i wojskowych. Tenże Thierry Meissan twierdzi, że miała
miejsce próba dokonania przewrotu i wyeliminowania Busha Jn., który zamierzał ciąć
wydatki na armię. I oczywiście jest czymś logicznym, że taka próba się nie
powiodła – w USA jest sporo siłowych struktur i dogadać się wszystkim ze sobą
jest niemożliwe. Wygląda na to, że jedni
chcieli pozbyć się Busha młodszego, a zaś inni go ratowali, a ofiarami
tej politycznej awantury – jak zwykle – stali się zwykli, niewinni ludzie.
Moje
3 grosze
Wszystko to brzmi
nierealnie, ale kiedy bliżej przyjrzymy się faktom, to już to takie nierealne
nie jest. Faktycznie – istnieje wiele znaków zapytania i wydaje się, że ten
francuski dziennikarz ma sporo racji. Dlatego wcale się nie dziwię czytając
takie informacje, jak te zawarte w materiale Pana Marcina Szerenosa - http://wszechocean.blogspot.com/2014/01/co-sie-dzieje-w-usa.html -
a w którym opisuje się niektóre dziwne działania organizacji FEMA. Być może
FEMA stanowi coś w rodzaju gwardii prezydenckiej, która ma za zadanie bronić go
w przypadku jakiegoś rozgałęzionego spisku czy puczu wojskowego? Wydaje się, że
teorie spiskowe zaczynają się realizować na zasadzie samospełnienia, tak jak
stało się w przypadku ataku na Nowy Jork w dniu 11 września 2001 roku…
Źródło – „Tajny XX wieka” nr
36/2013, ss. 20-21
Przekład z j. rosyjskiego –
Robert K. Leśniakiewicz ©