Mapka niemieckich baz lotniczych i morskich w radzieckiej Arktyce w czasie II Wojny Światowej
Michaił Kostin
Kierunek
murmański – jedyny odcinek frontu, gdzie niemieckie wojska zostały zatrzymane
bezpośrednio po przekroczeniu granicy ZSRR, a Niemcy nie mogli jej przejść
nawet w wydzielonych miejscach.
Rosyjska Północ
ukrywa wiele tajemnic. Od zakończenia II Wojny Światowej minęło 60 lat, i już
to w gazecie ruchu ufologicznego, już to w profesjonalnym magazynie ukazują się
informacje, na które większość czytelników nawet nie zwraca uwagi.
Dziwne znaleziska
I tak np. na
nizinie Obu w swoim czasie grupa funkcjonariuszy NKWD rozgromiła bandę pięciu
zbiegłych przestępców. Trzech z nich zastrzelono na miejscu, ale dwóch udało
się wziąć żywcem. W czasie śledztwa oni „całkowicie szczerze” przyznali się do
tego, że niemieckie karabiny i naboje do nich znaleźli na postoju w przysiółku,
którego mieszkańców wymordowali. Przybyła na miejsce grupa operacyjna wydobyła
z dna rzeczki ciała trojga koczowników i ich butor, czyli rzeczy, przy przeszukaniu których znaleziono morską
lornetę, rakietnicę i nóż niemieckiej produkcji z lat 1930-40, a także trzy
żołnierskie nieśmiertelniki.
Te i inne dziwne
znaleziska z Północy Rosji, w praktycznie niezamieszkałych miejscach, a także
niedawno ujawnione dokumenty na temat II Wojny Światowej pozwoliły historykom R. Bołdyrewowi, A. Morowliewowi i S. Kowaliewowi niezależnie od siebie
dojście do jednego i tego samego wniosku, a mianowicie – powodzenie niemieckich
okrętów podwodnych na wodach Północy było spowodowane istnieniem na terytorium
ZSRR kilku ultra-sekretnych baz U-bootwaffe der Krigsmarine.
Międzynarodowe ekspedycje
Duże
zainteresowanie Arktyką kierownictwo Krigsmarine zaczęło przejawiać na długo
przed rozpoczęciem II Wojny Światowej. W celu dokładnego zbadania tego ważnego
Teatru Działań Wojennych (TDW) Niemcy zorganizowali w latach 30. XX wieku kilka
radziecko-niemieckich ekspedycji „naukowych”. Pierwsza z nich była
międzynarodowa ekspedycja sterowcem LZ-127 Graf Zeppelin w 1931 roku nad
niezbadanymi regionami Arktyki.[1] Członkowie ekspedycji przez cały czas robili
fotodokumentację wybrzeży, dokonywali pomiarów anomalii geomagnetycznych i
obserwowali kierunki przemieszczania się lodów pływających. Na mapy nanoszono
zakryte przez lody ujścia zamarzniętych rzek i wcześniej nieznane wyspy.
Rezultatem stały się kilometry taśm fotograficznych i filmowych, które zostały
przekazane Abwehrze[2]
i Krigsmarine.
Później w celu
zbadania radzieckiej Dalekiej Północy znów zorganizowano kilka
niemiecko-radzieckich ekspedycji. Najbardziej znaną z nich, był rejs RV Murmaniec,
z którego niemieccy „polarnicy” wysiedli na wyspach Morza Karskiego w 1939
roku. Wiadomo do tego, że na statku „niemieccy badacze” porozumiewali się tylko
wyłącznie w języku niemieckim. Na Murmańcu zamontowano jeszcze mało
znany w ZSRR echolot[3], którego część indykacyjną
wprowadzono do „niemieckiego” sektora, do którego Rosjanie nie mieli żadnego
dostępu. Podobne niemieckie „grupy badawcze” pracowały na wyspach Biełyj i
Wilkickiego.
Wywiad w warunkach polarnych
Najcenniejsze
informacje dla późniejszej działalności niemieckich okrętów podwodnych dał w
1940 roku, sierpniowy rejs po Wielkiej Północnej Drodze Morskiej niemieckiego
statku SS Ems, który w tym czasie otrzymał nazwę Komet. Ten rejs był
przeprowadzony w warunkach całkowitej i najściślejszej tajności i zabezpieczony
był przez radzieckie lodołamacze SS Lenin, SS Stalin i SS Kaganowicz.
Co najciekawsze, że w celu zamaskowania tego statku, przy pomocy płacht z
płótna żaglowego i dykty Ems/Komet został upodobniony do
najnowszego ówczesnego radzieckiego lodołamacza SS Siemion Dieżniew,
przybycia którego do Archangielska oczekiwano w lecie 1940 roku.
Na pokładzie tego
krążownika[4] w czasie tego rejsu
znajdowali się doświadczeni oficerowie wywiadu Krigsmarine, którzy zebrali
najcenniejsze dane o nawigacji i innych danych o warunkach polarnej żeglugi.
Podczas rejsu niemieccy marynarze mogli nabrać doświadczenia w pływaniu na
arktycznych wodach i to nie tylko okrętów nawodnych.[5] Znany polarny nawigator
gen. Walentin Akkuratow, uczestnik
tej ekspedycji opowiadał potem:
…Konwój szedł bardzo wolno, często stawał pod różnymi
pretekstami. Jest bardzo możliwe, że za krążownikiem płynął jakiś okręt
podwodny.
Przed
rozpoczęciem II Wojny Światowej, niemiecki Sztab Generalny pilnie potrzebował
locji Północnego Oceanu Lodowego, a locje Wielkiej Północnej Drogi Morskiej
zawsze były objęte tajemnicą państwową. Chodziło o to, że po zajęciu przez Niemców
Murmańska mogli oni przerzucać swe okręty na wschód, co było bardzo ważne.
Chodziło o to, że pojawienie się niemieckich okrętów w odległości tysięcy
kilometrów od Europejskiego TDW mogło spowodować gigantyczne straty i odegrać
niezmiernie ważną rolę w wojnie na morzu. Jednocześnie w Krigsmarine
opracowywano jeszcze jeden, jeszcze bardziej tajny plan. Zebrane przez
niemieckich oficerów dane na temat lodowych warunków i nawigacji na północnych
wodach Azji, pozwoliły włączyć do Planu Ost
desant 20.000 żołnierzy w samym sercu zaplecza wojsk ZSRR – w… Nowosybirsku! Taka
akcja byłaby śmiertelnie niebezpieczna. Radziecka Północ właściwie nie miała
żadnej ochrony i nie było tam żadnych znaczących wojsk lądowych i morskich. Nie
było ich na drodze od ujścia Obu w górę rzeki do Nowosybirska i Barnaułu.
Tajne bazy hitlerowców
Zaczęła się Druga
Wojna Światowa, w czasie której w pierwszym jej etapie Hitler i Stalin
wystąpili w roli sojuszników. Szczególnie w 1939 roku, na Dalekiej Północy, na
Półwyspie Kolskim udostępniono niemieckiej flocie bazę morską. W niemieckich
dokumentach występuje ona jako Basis Nord. To właśnie tam przypływały
niemieckie okręty. Tak więc angielski wywiad i Royal Navy po prostu zostały
wyprowadzone w pole, przez niemiecki pasażerski liniowiec SS Bremen,
który po wyjściu z Nowego Jorku literalnie rozpłynął się w wodach Atlantyku. Ku
zdumieniu Anglików, którzy czatowali na statek u brzegów Niemiec, naraz pojawił
się on… w radzieckim porcie! Basis Nord pracowała do 1940 roku. Niemieckie raidery przyholowywały do bazy przejęte
przez siebie statki i stąd wychodziły na pirackie rajdy złowrogie U-booty. Potem
Krigsmarine wycofała się z bazy, ale – jak to się okazało po zakończeniu wojny
– wcale nie z Radzieckiej Arktyki.
Mniej więcej u
końca roku 1941 zostały zbudowane pasy startowe i radiostacja na wyspie
Mieżduszarskiej u wejścia do Biełoj Guby. Potem pojawiły się pasy startowe i
oczywiście punkty oporu na przylądkach Konstantina i Piniegina, skąd niemieckie
samoloty mogły kontrolować całe Morze Karskie.
Tajny punkt
obronny został zorganizowany także w delcie Leny. Tam znajdował się ogromny
zapas paliwa. Tą niemiecką instalację odkryto dopiero po 1985 roku! Wprawdzie
jeszcze w 1963 roku na brzeg zatoki Nieiełowa fale wyrzuciły beczkę oznaczoną
swastyką z olejem solarowym. Tego samego roku, w odległości 20 km od Tixi
(Tiksi) pośród kamieni na górskim zboczu odnaleziono zwłoki podoficera floty
podwodnej Krigsmarine. Wskazywały na to znaleziony przy zwłokach
„nieśmiertelnik” i sam grób. Istnienie
tutaj bazy niemieckich U-bootów potwierdzają
także dokumenty znalezione na pokładzie okrętu podwodnego U-534, zgodnie z którymi
przebywał on w delcie Leny wiosną 1945 roku.[6]
Dziennikarz Nikołaj Dombkowskij opowiedział o
lotniku, który musiał lądować awaryjnie w delcie Leny. Tam właśnie, pod jedną
ze skał odkrył on skład w którym znajdowały się 300-litrowe beczki z olejem
solarowym i naftą. Na nich był widoczny szwabachą zrobiony napis Krigsmarine, swastyka i rok – 1940. Od składu wiodły szyny do betonowego
pirsu
Poza bazami z
ujściach Obu i Leny oraz lotnisku Luftwaffe na Nowej Ziemi, na terytorium ZSRR istniało
jeszcze kilka innych baz i punktów oporu. Jedna z najtajniejszych była baza
znajdująca się niewielkiej zatoczce Nierpiczja na Kołymie. Obsługiwała ona
tankowce i trałowce. W Zapoliarie na
brzegach Pieczengi (płw. Kola) została odkryta fabryka i ogromny system
podziemnych korytarzy i szybów skierowanych w stronę Norwegii.
Dowództwo
niemieckiej marynarki postarało się także o remont swoich okrętów podwodnych. W
Zatoce Cambridge została zorganizowana baza remontowa U-bootwaffe operującej na
Morzu Karskim. Była ona ukryta w skałach u ujścia Obu. Z powietrza można było
zobaczyć kominy szybów wentylacyjnych, ale wpłynąć do groty można było tylko w
czasie przypływu. Zaś punkty nawigacyjne, w których U-booty czekały w zasadzce
na płynące konwoje znajdowały się mieliznach Obskoj Guby i Zatoki
Jenisiejskiej.
W swoim czasie
dyrektor Instytutu Historii Wojskowości – Dimitrij
Wołkogonow podkreślał, że - …na całym
świecie do dziś dnia znajdują się miliony ukrytych dokumentów z Trzeciej
Rzeszy. W nich może się znajdować
informacja na temat tzw. „flotylli-widma”, wilczego stada U-bootów Hitlera,
składającego się z najnowocześniejszych okrętów podwodnych III Rzeszy. Czym się
one zajmowały w czasach wojny, gdzie znikły po jej zakończeniu – nie wiadomo.
Ale nie można wykluczyć, że miały one za zadanie przeniknąć w górę syberyjskich
rzek…
Wielkie plany
Niemieckie bazy
morskie Krigsmarine utworzone na północnym wybrzeżu ZSRR miały odegrać ważną
strategiczną rolę. Przy ich pomocy naziści zamierzali zablokować trasę przewozu
z Dalekiego Wschodu i USA towarów, techniki i okrętów. Największe tego rodzaju
operacje otrzymały kryptonimy: Wunderland
– czyli tyle, co kraina cudów i Doppelschlag – czyli podwójne uderzenie. Na szczęście Niemcom
nie udało się je doprowadzić do pozytywnego dla nich zakończenia.
Pierwsza operacja
była naznaczona na lipiec 1942 roku. Przede wszystkim w celu wzmocnienia
przerzedzonej Floty Północnej odetaszowano i przerzucono po Wielkiej Północnej
Drodze Morskiej 50 jednostek z Floty Pacyficznej i flot sojuszniczych
eskortowanych przez radzieckie lodołamacze SS Anastas Mikojan i SS Admirał
Łazariew. W czasie niemieckiej operacji przeprowadzonej w celu
likwidacji tego zgrupowania okrętów wzięły udział ciężkie krążowniki[7] Admiral Speer, Lützow
i 5 U-bootów. Te 50 jednostek radzieckich i sojuszniczych uratowało tylko to,
że 24 września, przed wejściem do portu w Tixi wpadły one w silny, ośmiostopniowy
sztorm. Ich remonty trwały kilka tygodni. Ponadto coś nie wyszło niemieckiemu
wywiadowi i ich eskadra nie otrzymała na czas informacji o nieprzewidzianym
postoju radziecko-amerykańskiego zespołu. W rezultacie tego, okręty z Floty
Pacyfiku walcząc z mgłami i lodami dotarły do Nowej Ziemi. W odwecie Niemcy
ostrzelali port Dickson w Obskiej Gubie.
We wrześniu 1942
roku, niemieckie dowództwo planowało przeprowadzenie jeszcze jednej raiderskiej
operacji na Arktycznym TDW pod kryptonimem Podwójne
uderzenie na Morzu Karskim. Zamierzono topić wszystkie radzieckie jednostki
płynące ze wschodu, a także zająć wybrzeże Morza Karskiego, w tym szczególnie
ujście rzeki Ob. Ale z powodu niepowodzenia operacji Wunderland, tą nową akcję odwołano.
Moje 3 grosze
Z powyższym
tematem wiążą się co najmniej dwie tajemnice. Tajemnice związane z końcem
Drugiej Wojny Światowej w Europie i w tekście są wyróżnione wersalikami. O
pierwszą z nich otarłem się wraz z dr Milošem
Jesenským pisząc „Wunderland: Pozaziemskie technologie Trzeciej Rzeszy”
(Warszawa 2001), a rzecz dotyczy ucieczki niemieckich zbrodniarzy i ich łupów z
Europy do wielu krajów Ameryki Południowej, Azji i Afryki przed wymiarem
sprawiedliwości Aliantów, w ramach akcji ODESSA. Clou zagadnienia stanowi fakt,
że część z nich uciekła poprzez normalne granice wykorzystując dokumenty
wystawione im m.in. przez Watykan. To oczywiste. Jednakże druga część uciekła
na pokładach U-bootów. A teraz najważniejsze: wielu badaczy, historyków i
pisarzy zastanawia się, gdzie znikły zrabowane przez Niemców skarby kultury i
kosztowności zrabowane wielu nacjom w Europie, a których nigdy nie odnaleziono.
Otóż historia okrętu podwodnego U-534 odpowiada na to pytanie.
Skarby te mogą znajdować się nie tyle na Dolnym Śląsku, ale w Winetach (jak nazwał je znany radziecki
pisarz Leonid Płatow) położonych
wśród wysp i szkierów Północnego Oceanu Lodowatego i to nie tylko na rosyjskiej
Dalekiej Północy, a na amerykańskich, kanadyjskich czy skandynawskich wyspach i
archipelagach. To temu celowi miała służyć flotylla U-bootów, która rozpłynęła
się w nocy i mgle - wszak najciemniej jest pod latarnią. Tyle co do pierwszej tajemnicy.
Druga tajemnica
wiąże się z tajemniczymi podziemnymi budowlami wzniesionymi przez Niemców na
półwyspie Kola. Może to mieć związek z operacjami niemieckiego lotnictwa i
floty na tych wodach, a może mieć związek z niemieckimi pracami nad cudownymi
broniami? A może to tam miały być ukryte skarby zrabowane w Europie?... Tak czy
inaczej, przedstawiam to do przemyślenia Koleżankom i Kolegom penetrującym
podziemia Dolnego Śląska – może będzie to dla nich jakaś konkretna wskazówka?
Źródło – „Tajny
XX wieka” nr 34/2013, ss. 6-7
Przekład z j.
rosyjskiego – Robert K. Leśniakiewicz ©
[2] Abwehramt – niemiecki wywiad wojskowy
III Rzeszy.
[3]
Echosonda, hydrolokator pionowy.
[4]
HSK
Komet albo HK7, był krążownikiem pomocniczym – statkiem badawczym
wykonującym zadania na rzecz hitlerowskiej marynarki wojennej, a potem stał się
uzbrojonym raiderem, którego
zatopiono w dniu 14.X.1942 roku w Kanale La Manche, w okolicach przylądka La
Hague.
[5]
W pierwszy rejs bojowy Komet wypłynął z Gdyni 3 lipca 1940
i przeszedł w eskorcie trałowców M 17 i M 18 7 lipca do Bergen,
gdzie uzupełnił paliwo ze zbiornikowca Esso. Po ponad miesięcznym
oczekiwaniu na Morzu Barentsa, w drugiej połowie sierpnia Komet przeszedł drogą
północną na wschód, z pomocą radzieckich lodołamaczy Lenin, a następnie Stalin
i Łazar
Kaganowicz. Za przeprowadzenie okrętu Rosjanie zażądali zapłaty 950.000
marek (równowartość 130.000 dolarów). 5 września Komet przeszedł na
południe przez Cieśninę Beringa. Zamaskowany na radziecki statek Dieżniew,
Komet
podjął działania na trasie Jokohama-Vancouver, ale nie napotkał statków
alianckich. 2 października podczas startu uległ rozbiciu wodnosamolot okrętu.
14 października okręt spotkał się w atolu Lamotrek na Karolinach ze statkiem
zaopatrzeniowym Kulmerland. Został następnie ucharakteryzowany na japoński
statek Tokyo Maru (Kulmerland - na Manyo Maru). 18
października obie jednostki spotkały się z krążownikiem pomocniczym HSK
Orion i podjęły wspólne działania. (Wikipedia)
[6]
U-534
w 1944 i 1945 okręt odbył łącznie trzy patrole bojowe; nie zniszczono żadnej
jednostki przeciwnika. Został zatopiony 5 maja 1945 przez bomby głębinowe
zrzucone z brytyjskiego Liberatora na wodach cieśniny
Kattegat na północny zachód od Helsingør. W 1993 roku rozpoczęto operację
wydobycia okrętu, sponsorowaną przez duńskiego magnata prasowego Karstena Ree. Wrak zachował się w
niespodziewanie dobrym stanie; wbrew fantastycznym oczekiwaniom, nie odkryto
jednak przewożonego jakoby złota, znaleziono m.in. rzeczy osobiste załogi, 100
butelek po winie, karton prezerwatyw itd. W 1996 roku kadłub został
przetransportowany do Birkenhead w Anglii, gdzie ze względów technicznych i
ekonomicznych został pocięty na 4 części przed osiągnięciem ostatecznego
miejsca ekspozycji. Wystawa o nazwie "The U-Boat Story" została
ostatecznie otwarta 10 lutego 2009 roku.(Wikipedia) Dwa patrole bojowe miały
miejsce w 1944 roku, zaś trzeci w maju 1945 roku. Oficjalnie podaje się, że
okręt przepłynął w ciągu dwóch dni z Kielu do Kopenhagi, zaś po wyjściu na
czwarty patrol został zatopiony. (British Military Records – WWW.forces-war-records.co.uk/records) Niektóre źródła twierdzą, że
na pokładzie U-534 znajdowały sie najnowocześniejsze, jeszcze
eksperymentalne torpedy typu T11 naprowadzane na dźwięk - torpedy
akustyczne. (Brytyjska Wikipedia)
[7]
W rzeczywistości były to tzw. „pancerniki kieszonkowe” uzbrojone w działa: 6 x
280 mm, 8 x 150 mm i 8 wyrzutni torpedowych 533 mm.