Sprawa „czarnej wody” w Zatoce Florydzkiej i Meksykańskiej ciągnie
się już od stycznia br. i jak dotąd nie widać jej końca. Niedawno porozumiałem
się z moimi korespondentami na Florydzie: panią red. Cathy Zollo z
Naples i Alem Rosalesem z Miami, którzy odpowiedzieli, że nic nie
wiadomo o dalszych losach sprawy „czarnego zakwitu” wód obu zatok.
Według tego, co napisali mi oboje - „czarne wody” powoli rozpraszają
się, zaś uczeni stanowi i rządowi badają to zjawisko. Rzecz w tym, że pomimo
intensywnych badań wody - żaden rezultat tych badań nie został opublikowany!
Wygląda zatem na to, że rząd nałożył knebel na wszelkie informacje na
ten temat. Tzn. wyjaśnienia są, ale żadne z nich nie jest adekwatne do istniejącego
stanu rzeczy.
Przede wszystkim usiłuje się za wszelką cenę ukryć fakt, że wybuchowy
rozwój czarnych alg został spowodowany przez zanieczyszczenia chemiczne, które
zostały spłukane z lądu amerykańskiego przez zimowe i wiosenne powodzie, które
rozmyły jakieś cywilne lub wojskowe - a nie jest wykluczone, że jedno i drugie
- „cmentarzysko” toksycznych odpadów chemicznych ze znanym efektem... Toksyny
czy jakieś inne nieprzydatne ludziom związki chemiczne podziałały na algi jak
biostymulator wzrostu i rozmnażania się z wiadomym efektem.
To oczywiście tylko hipoteza, którą wysnułem na podstawie posiadanych
danych. Z drugiej strony znając mechanizmy działania władzy i fakt, że na
wszelkie informacje na temat „czarnej wody” nałożona została czapa
tajemnicy państwowej - podobnie, jak u nas na rezultaty badań nad skutkami
katastrofy w Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej... Także i w przypadku skażenia
Zatoki Meksykańskiej działa mechanizm obronny elit politycznych, polegający na
wytoczeniu najcięższej broni przeciwko ekologom czy ufologom - jest to broń TOP
SECRET, która ma zamknąć usta tym, którzy ośmielają się mówić prawdę.
Ameryka w tym przypadku wielokrotnie zniżyła się poziomem do Związku Radzieckiego
z tamtejszą obsesją tajności - co przeraża tych, którzy widzą w niej ostoję
demokracji i wolności. Mam nadzieję, że jednak ktoś w USA odważy się powiedzieć
prawdę i ostrzec świat przed grożącym nam wszystkim niebezpieczeństwem, które
jest realne tak długo, jak długo nad „czarnymi wodami” będą stały znaki
zapytania.
Potem może być już za późno na cokolwiek...
*
A jednak finał jest, choć nie taki, jakiego się spodziewałem. Ale
o tym traktuje następny materiał…
CDN.