Dimitrij Poliewcew
W sterylnych
pomieszczeniach NASA, wysterylizowanych chemikaliami i ultrafioletem, znaleziono
bakterie Tersicoccus phoenicis.
Tak więc jest możliwe, że bakterie te dostały się na Marsa w aparatach
kosmicznych…
Największą sensacją
kosmiczną tego lata stało się odkrycie niezwykłego artefaktu na planetoidzie (1)
Ceres. Kosmiczny aparat Dawn z odległości 4500 km
sfotografował niezwykłą piramidę na powierzchni tej karłowatej planety. Jej
wysokość sięga 5 km – to jest 35 razy większej niż Wielkiej Piramidzie w
Gizech, znanej także jako Piramida Cheopsa. Oczywiście zaraz pojawiła się
hipoteza: odkryto twór architektów z innej planety.
Niewielka bogini
W dniu 1.I.1801 roku
włoski astronom Giuseppe Piazzi
odkrył nowy obiekt kosmiczny pomiędzy orbitami Marsa a Jowisza. Największy w
Pasie Asteroidów, który jeszcze nie dorósł do rozmiarów pełnej planety – mierzy
wszystkiego 950 km średnicy. Tak też otrzymał imię nie od jakiejś wielkiej
bogini, chociaż ważnej. Cerera to druga córka Zeusa i Rei u starożytnych
Rzymian zawiadywała płodnością. Status planety karłowatej Ceres otrzymała w
2006 roku, bo do tego czasu była ona jedynie asteroidą. Jednocześnie wraz z
nią, do kategorii planet karłowatych zaszeregowano planetę Pluton, który teraz
nosi oznaczenie (134340) Pluton, którego przez całe 76 lat uważano za
„pełnoprawną” Dziewiątą Planetę Układu Słonecznego. .
Kosmici z wizytą u faraonów
Do lata 2015 roku,
nikt nie oczekiwał od Ceres jakichś niespodzianek. Kosmici, jeżeli już Oni są,
wybraliby do zamieszkania bardziej nadający się do tego obiekt, niż taka sobie
niewielka planetka, w 1/3 składająca się z lodu. Ale w 2007 roku, z przylądka
Canaveral została wystrzelona rakieta Delta-2, przy pomocy której do Pasa
Asteroid poleciała sonda Dawn. Na ten projekt NASA nie
pożałowała 1 mld US$. Po 4 latach sonda dotarła do asteroidy (4) Westa/Vesta i
przede wszystkim sfotografowała jej powierzchnię. Jednak jakoś obeszło się bez
sensacji – za to dla przyszłych turystów na Westę jest już dokładna mapa jej
powierzchni.
A oto pierwsze
zdjęcia Ceres z bliskiej odległości zademonstrowały NASA i reszcie świata
zadziwiającą piramidę. Niektórzy uczeni ostrożnie zakładają, że jest ona
sztucznego pochodzenia. Zaś najbardziej odważne umysły już prowadza porównania
pomiędzy zagadkowymi architektami z innych światów, a budowniczymi z antycznego
Egiptu. No bo dlaczegóż by to Kosmici nie mogli przebywać w gościnie u
faraonów?
Kroniki marsjańskie
Zagadkowa piramida
na Cererze – to ostatni (jak na razie), ale wcale nie pierwszy zagadkowy obiekt
kosmiczny, któremu przypisuje się sztuczne pochodzenie. Najwięcej „wykonanych
ręką ludzką” artefaktów znajduje się na Marsie. No waśnie – najsłynniejsza z
nich tzw. „Twarz Marsjanina” – zdumiała badaczy już 40 lat temu. Jasny odcień
(a dokładniej otaczającej go marsjańskiej gleby) pojawił się na zdjęciach
zrobionych w 1976 roku przez marsjański orbiter Viking. Przez swe
podobieństwo jest ona również nazywana „Marsjańskim Sfinksem”. Wokół tej twarzy
– oczywiście – znajdują się także piramidy… Niestety – zdjęcia wykonane przy
pomocy nowocześniejszej techniki w końcu XX wieku ukazują, że „Twarz
Marsjanina” jest tylko igraszką świateł i cieni, zaś piramidy okazały się być
zwyczajnymi skałami.
Złudzenie optyczne?
Za to znacznie
dłużej utrzymywała się legenda o marsjańskich kanałach. Jeszcze w 1877 roku
włoski astronom Giovanni Schiaparelli
ujrzał dziwne linie na Czerwonej Planecie. On pierwszy wprowadził termin
„kanały” i bardzo ostrożnie zaproponował ich sztuczne pochodzenie. Następnie
Amerykanin Percival Lowell,
obserwując Marsa ze specjalnego obserwatorium, naniósł na mapę ponad 600
„kanałów”. Na pytanie „czy jest życie na Marsie – Lowell odpowiadał
jednoznacznie: „jest”! I kanały rzekomo zostały zbudowane przez Marsjan, którzy
cierpieli od suchego klimatu, w celu zaopatrzenia w wodę z tających czap
polarnych. Po wydaniu jego książki pt. „Mars jako nośnik życia”, która ujrzała
świat w 1908 roku, wielu ludzi uwierzyło w istnienie Marsjan. Ale wszystko to
zepsuł sztuczny satelita Czerwonej Planety Mariner-9, który sfotografował
niemal całą powierzchnię Marsa. Okazało się, że pewna część kanałów to SA
naturalne szczegóły reliefu planety, a jeżeli idzie o pozostałe, to mamy do
czynienia z banalnym złudzeniem optycznym.
Choroba nie wymaga leczenia
Ta iluzja ma nawet
swoją nazwę. Psychiatrzy uważają, że można mu przyporządkować termin „pareidolia”
– kiedy to niewyraźne i niezrozumiałe obrazy bierze się za coś w
pełni zrozumiałe, doskonale znane obserwatorowi. Cienie wydaja się być kanałami, zaś górki i
dolinki układają się w kształt twarzy. Ale to wcale nie znaczy, że mamy do
czynienia z chorobą, wymagającą specjalnej terapii. Z całą pewnością każdemu w
życiu zdarzyło się coś takiego – ujrzał w sylwetce góry twarz czy postać
człowieka, poetę w obłoku, boga w niebiosach czy w kręgach na wodzie –
nieznanego zwierzaka…
Co widzieli kosmonauci?
Także wielokrotnie
odporni na psychiczne problemy zdobywcy kosmosu niekiedy przyznawali się do
tego, że widzieli w jego bezkresnej czerni coś niepojętego. Oczywiście te
spostrzeżenia i obserwacje kosmonautów (astronautów, tajkonautów) nie
przedstawiano szerokiej publiczności. I tak Neilowi Armstrongowi – pierwszemu
człowiekowi na Księżycu – przypisuje się takie zdanie:
- Tutaj Są obce
statki kosmiczne!
Zapis rozmów
astronautów z CAPCOM-em entuzjastom – niestety! – nie udostępnia się… W naszym
kraju wielu ludzi uważa, że nieznane statki kosmiczne Pozaziemian widział sam Jurij Gagarin – i dlatego jego życie
skończyło się w kwiecie wieku. ale jednakże pierwsi kosmonauci mówili o czymś
takim, to można to w pełni objaśnić poprzez paraidolię.
Napięcie nerwowe pierwszych zdobywców kosmosu w pełni objaśnia iluzje optyczne.
Kontakty z UFO
Nieco bardziej
złożoną jest sprawa z obywatelami różnych krajów, którzy regularnie obserwują
Nieznane Obiekty Latające – UFO – w życiu codziennym. I to bez oderwania się od
powierzchni Ziemi. obiekty te bywają różne. Ufolodzy wyróżniają sześć typów
kontaktów z nimi. Tak więc I, II i II Rodzaju – mówiąc prościej: zobaczył,
odczuł, pogadał z Nimi. Istnieje jeszcze kontakt IV Rodzaju – porwania, ale to
już wielka rzadkość. Czy obserwatorzy też mylą się w tych przypadkach? A jeżeli
tak, to dlaczego tak wiele razy? Dziesiątki tysięcy ludzi nie mogą się mylić,
tak więc?
Tej tematyce można
poświęcić cały numer naszego czasopisma i to nie jeden. A póki co, zauważmy, że
ilość form tych obiektów jest taka, ze widać wielość technicznych rozwiązań u
naszych Braci w Rozumie. Ale z tego wcale nie wynika wniosek, że to wszystko
tylko wydaje się być niezwykłym. A szczególnie dlatego, że niektórzy
obserwatorzy UFO w Wielkiej Brytanii widzieli UFO w kształcie piramidy…
I Wszystko widmowe…
A zatem czy
kiedykolwiek poznamy prawdę o piramidzie na Cererze? Wydaje się, że tak, przy
czym trzeba będzie poczekać całkiem niedługo. Już tej jesieni sonda Dawn
zbliży się do 1400 km od karłowatej planety. A zimą, blisko Nowego Roku aż do
300 km i nawet mniej. No i wtedy się dowiemy, czy mamy do czynienia z wytworem
Kosmitów czy z kolejną iluzją optyczną. A póki co można zastanowić się nad
jeszcze jedną zagadką. Inna sonda kosmiczna Rosetta wystrzelona przed
startem aparatu Dawn, odkryła na komecie 67/P Czuriumowa-Gierasimienki
pozaplanetarne mikroby. Żywe? Zobaczymy…
[Niestety, lądownik Philae, który usiadł na jądrze
komety przestał nadawać i milczał przez 211 dni, póki jądro nie obróciło się ku
Słońcu. Na razie czekamy na wyniki badań dokonanych przez ten lądownik – uwaga
tłum.]
Tekst – „Tajny XX
wieka”, nr 31/2016, ss. 4-5
Zdjęcia – Internet
Przekład z j.
rosyjskiego – Robert K. Leśniakiewicz ©