Lokalizacja atolu Palmyra na mapie Pacyfiku
Brent Swancer
Istnieje wiele
miejsc na świecie, które są pełne zjawisk paranormalnych, w których przeklęte
lub dziwne rzeczy się dzieją. Domy, budynki a nawet drogi czy mosty są narażone
na działanie przekleństw czy paranormalnych sił, ale cała wyspa? Czy cała wyspa
może być przeklęta? Jedna z najbardziej idyllicznych wysp, wyspiarski raj
Północnego Pacyfiku znana ze swej piękności – ale jeszcze bardziej z tego, że
jest to miejsce przeklęte i nawiedzane przez Zło.
Chociaż mówi się
o niej wyspa, to w rzeczywistości jest to atol, czyli pierścień uformowany
przez koralowce rosnące wokół basenu czy kaldery po wulkanie. Atol Palmyra
znajduje się w strefie równikowej Północnego Pacyfiku, znajdującego się około
1000 mn/~1852 km na południe od Wysp Hawajskich i znajduje się w połowie drogi
pomiędzy Hawajami a Amerykańskim Samoa, na 05°53” N - 162°05’ W. Jest to
odległe miejsce, bez stałych mieszkańców, nietknięte przez cywilizację i
porośnięte bardzo gęstą roślinnością. Sam atol mierzy około półtorej szerokości
i półtorej mili długości. Ten niewielki w sumie atol ma wielką różnorodność
życia i jest domem dla wielu gatunków korali z systemu rafowego.
Jak długo Palmyra
może brzmieć jako idealny raj wyspiarski, gdzie można pojechać i przybyć z
każdego zakątka świata, jednakże mimo swego nieziemskiego piękna, to o Palmyrze
mówi się, że jest ona złym miejscem i idealnym miejscem dla nadnaturalnych
wydarzeń, dziwnych tajemnic i niewyjaśnionych incydentów.
Nawet odkrycie
tej wyspy jest otoczone aurą czegoś paranormalnego. Atol został odkryty w 1789
roku, przez amerykańskiego kapitana Edmonda
Fanninga, który właśnie był na trasie do Azji na pokładzie swego brygu Betsy.
Historia mówi, że Fanning obudził się kilka razy w ciągu nocy z wrażeniem, że
stanie się coś złego i nieuniknionego. Z narastającym niepokojem płynącym ze
swej psychiki wreszcie wyszedł na pokład i ujrzał niebezpieczną rafę przed
dziobem, co pozwoliło mu uniknąć katastrofy. Rafa ta znajdowała się po
północnej stronie atolu Palmyra. Fanning zapisał to odkrycie w dzienniku
pokładowym, ale z braku możliwości powiadomienia w odpowiednim czasie, inny
kapitan o nazwisku Swale został
uznany za jego odkrywcę, kiedy jego statek Palmyra wpakował się na rafy w 1802
roku. Od tej pory atol nosi nazwę statku Swale’a.
Krajobrazy Palmyry
Atol Palmyra
Po odkryciu
atolu, Palmyra szybko zyskała złą sławę jako miejsca dziwnego i groźnego.
Przechodzące statki meldowały o pokazywaniu się tajemniczych świateł-widm na
tej całkowicie niezamieszkałej wyspie, a o otaczającym go morzu mówiło się jako
o kolebce wyjątkowo żarłocznych i niebezpiecznych rekinów i tajemniczych
potworów morskich. Niebezpieczne rafy wokół Palmyry są notorycznym
wrakowiskiem. Ci, którzy uniknęli tragicznego losu mówili potem, że rafy
pokazywały się w miejscach, gdzie ich nigdy przedtem nie było. Mówiło się o
nich jak o jakiejś czującej, myślącej i złośliwej rzeczy.
Tajemniczych
opowieści o wrakach na atolu i śmierci na nim jest mnóstwo. Jeden z takich
wypadków miał miejsce w 1870 roku, kiedy amerykański statek Angel
rozbił się na jednej z raf Palmyry. Grupie ocalałych udało się
przedostać do atolu, ale nie zdołali przeżyć. Gdy inny statek pojawił się na
krótki postój, to znaleziono ciała załogi Angela porozrzucane na wyspie. Wszyscy
oni zostali brutalnie zabici, ale dokładne przyczyny i sprawcy tej zbrodni
pozostają nieznani.
Jednym, z
najsłynniejszych palmirskich wraków jest hiszpański statek piracki Esperanza,
który został zmiażdżony przez rafę tej wyspy, kiedy miał on w ładowniach duże
ilości złota i srebra zabranych z inkaskich kopalni w Peru. Rozbitkowie
usiłowali załadować część skarbu na tratwy i przetransportować na wyspę. Po
niemal rocznym pobycie na Palmyrze, bez żadnej pomocy, rozbitkowie zakopali ich
skarb i podjęli desperacka próbę ucieczki z wyspy na tratwach. O większości z
nich nie było żadnych wieści, tylko jeden jedyny rozbitek został uratowany
przez statek wielorybniczy, ale umarł na zapalenie płuc i nie powiedział, gdzie
dokładnie ukryto ten skarb. Te ukryte złoto i srebro dawnych Inków spoczywa
gdzieś na Palmyrze do dziś dnia.
Rozbitkowie,
którzy dopłynęli do brzegów Palmyry i mieszkali na niej dostatecznie długo
opowiadali historie o tym, że tamtejsze lasy są legowiskiem tajemniczych,
mrocznych bestii, które widzieli poprzez liście drzew, kiedy drzewa wydawały
się szeptać i trzeszczeć w niezwykły sposób. Morze wokół i laguna wyspy wcale
nie były bardziej przyjazne. Morskie stworzenia tam zamieszkujące były
najczęściej trujące, zaś wody były patrolowane przez wyjątkowo żarłoczne i
agresywne rekiny. Wielu z tych, którzy przeżyli katastrofę zostali zaatakowani
przez rekiny zanim udało się im dopłynąć do wyspy, a mówi się, że także
brodzenie w lagunie było niebezpiecznym.
Uczucie zagrożenia
Ci, którzy
dopłynęli do plaży mówili także o tym, że ogarniało ich nieprzezwyciężone
uczucie strachu i złe przeczucia przez cały czas. W powietrzu unosi się cały
czas jakieś przeczucie nieuniknionego losu, które narasta w miarę pobytu na
wyspie. To właśnie uczucie jest raportowane przez wszystkich, którzy tam
przeżyli, także w czasach współczesnych. Pewien jachtmen, który prowadził
badania geologiczne wyspy, miał to do powiedzenia na temat Palmyry:
Ta wyspa jest nadzwyczaj przerażającym miejscem. To jest wrogie
miejsce. Zapisałem w moim dzienniku: „Palmyra to świat znajdujący się poza
czasem, miejscem gdzie nawet gnije winyl. Nie widziałem nigdzie gnijącego
winylu gdziekolwiek indziej. Palmyra zawsze będzie samą dla siebie, nigdy dla
człowieka. To jest bardzo zapomniane miejsce.”
Zgodnie z innym
jachtsmenem – Richardem Taylorem – który spędził tam pewien czas w 1977 roku –
tak wyglądał tam pobyt:
Miałem złe przeczucie co do tej wyspy. To było więcej, niż fakt,
ze ta wyspa należy do wysp nawiedzonych. A nawet więcej. Wygląda na to, że to
jest najbardziej nieprzyjazne miejsce. Byłem na wielu atolach, ale Palmyra jest
inna. Nie mogę przysiąc, ale to nie była wyspa, która by mnie radowała. Sądzę,
że ludzie mieli tam trudności na tej wyspie.
I jeszcze jeden człowiek
morza, który spędził na Palmyrze kilka tygodni pisze tak:
Jest coś definitywnie złego na tamtym miejscu. Miałem cały czas
uczucie, że nie należę do tego świata, do tej wyspy. Miałem nieodparte
wrażenie, że ta wyspa mnie wprost nie chce – tak to odczuwałem. Czułem się
zagrożony przez cały czas, a w miarę upływu dni to uczucie narastało i zmuszało
mnie do opuszczenia wyspy, bowiem mogło mi się tam przydarzyć coś złego.
Znikły bez śladu
Na dodatek –
jakby tego było mało – w okolicy Palmyry zdarzały się notorycznie zaginięcia
statków bez wieści, i tam zdarzały się przykłady statków wchodzących na wody
atolu, o których już nigdy nie usłyszano. Inne statki, jak statki wielorybnicze
w 1855 roku wpadły na rafy otaczające atol, a późniejsze dochodzenie nie
ujawniło szczątków wraków i rozbitków, tak jakby wyspa je literalnie
pochłonęła.
W czasie II Wojny
Światowej, na Palmyrze znajdowała się amerykańska baza morska oraz jako
lotnisko dla samolotów bombardujących Japończyków. US Navy często uzywała wyspy
jako stacji paliw dla dalekich patroli lotniczych oraz tankowania okrętów
podwodnych. Także w czasie wojny, personel floty doświadczał działania
tajemniczych sił działających na atolu. Mówi się, że wielu żołnierzy
stacjonujących na wyspie łatwo ulegało niewytłumaczonemu i tajemniczemu,
zupełnie irracjonalnemu uczuciu strachu i zagrożenia. To ostre uczucie
niewytłumaczalnego strachu było tak przytłaczające, że personel domagał się
jego ewakuacji z tej wyspy. Jeszcze inni byli podatni na nagłe wybuchy agresji i
stwierdzono, że dochodziło tam do bójek czy nawet zabójstw. Jeszcze inni
żołnierze mieli napady paniki czy wręcz skłonności autodestrukcyjnych, bowiem
stwierdzono kilka samobójstw w tajemniczych okolicznościach.
Na dodatek do tej
fali strachu i agresji pomiędzy mężczyznami, którzy tam przebywali, miały tam
miejsce i inne dziwne wydarzenia. W jednym przypadku samolot patrolowy spadł na
wyspę ciągnąc za sobą smugę dymu. Drużyna ratowniczo-gaśnicza udała się na
miejsce, gdzie – jak uważano – spadł ten samolot, ale niczego nie znalazła.
Przeszukano cała wyspę, ale nie znaleziono ani samolotu, ani jego załogi –
nawet żadnego kawałka metalu czy śrubki! Jeden z dowodzących akcją oficerów
określił to tak: „jakby wypadli poza krawędź Ziemi”.
Inne incydenty
Innym razem
samolot wystartował i w tajemniczy sposób zmienił kierunek lotu na wysokości
kilkuset stóp poleciał na południe, zamiast lecieć na północ. Było to w czasie
pogodnego dnia, w pełnym słońcu, z doświadczona załogą, i nikt nie potrafił
zrozumieć, co właściwie się stało. Samolot leciał ignorując wszelkie sygnały z
wyspy i nikt go już później nie zobaczył. Zaś inna maszyna w czasie rutynowego
lądowania naraz bez żadnego powodu runęła do oceanu. Załogantów pożarły rekiny,
zanim zdołano ich uratować. Były oficer USN, który stacjonował na Palmyrze w
latach 1942-44 ma to do powiedzenia teraz:
To była cholernie pechowa wyspa. Chłopaki z Pacyfiku mówią o
przekleństwie Palmyry.
Po II Wojnie
Światowej Palmyra pozostała niezamieszkałą i dlatego nie ma żadnych relacji o
dziwnych zjawiskach tam występujących. Jednakże najbardziej niesławny incydent
zdarzył się w 1974 roku, kiedy popełniono tam podwójne morderstwo na
małżeństwie, które odwiedziło wyspę. Ta zbrodnia jest niezmiernie dziwna i
tajemnicza, i pozostaje nierozwiązaną zagadką do dziś dnia.
Ta historia
zaczęła się od małżeństwa 43-letniego Malcolma
„Mac” Grahama III i jego 43-letniej żony Eleanor LaVerne-Graham, którą mąż nazywał Muff. Oboje mieli
romantyczną naturę i wybrali się swoją łodzią SY Sea Wind dookoła świata.
Mac powiedział Muff, że zamierza zatrzymać się na wyspie zwanej Palmyra i
pomieszkać dwa lata, a potem kontynuować podróż. Zanim zbadaniem Palmyry, Muff
została ostrzeżona o ciemnej historii wyspy i oświadczyła Macowi, że nie chce
tam płynąć. Jednak Mac był uparty i dopiął swego – Muff zgodziła się tam jechać
na dwa lata. Oboje wypłynęli 24.VI.1974 roku z Hilo Radio Bay na Hawajach z
prowiantem na kilka lat. I nigdy nie wrócili.
Druga para
W międzyczasie,
inna para – Buck Walker i Stephanie Stears mieli swe własne plany
odnośnie wizyty na Palmyrze. Buck miał kłopoty z prawem od lat za handel
narkotykami. Zdecydował się on zabranie swej dziewczyny Stearns i uciec przed
prawem na bezludną wyspę Palmyrę, gdzie mogliby przeczekać parę lat i powrócić
potem do cywilizacji. Oni spędzali czas na naprawie starej łodzi i wypłynęli na
ocean 1.VI.1974 roku z Kauai, HI, wraz ze swymi trzema psami. Mieli kłopoty w
czasie podróży. Najpierw się zagubili na oceanie i mieli problem z brakiem
żywności. Wreszcie para dopłynęła do Palmyry niemal bez jedzenia, a ich psy
były zagłodzone. Dopłynąwszy na miejsce z niezadowoleniem stwierdzili, że wyspa
jest już zajęta przez wielu ludzi, którzy tak jak oni opuścili cywilizację.
Grahamowie także
mieli niejakie problemy na drodze do swego wymarzonego raju. Najpierw natrafili
na sztorm, który omal nie zatopił ich łodzi, ale dzięki znajomości żeglarstwa
Mac i jego żona dopłynęli do Palmyry w dniu 1.VII.1974 roku. Podobnie jak Buck
Walker – Mac Graham był rozczarowany i zdumiony tym, co zastał na wyspie –
wieloma ludźmi obozującymi na podobno „bezludnej wyspie”, próbując się zbliżyć
do nich. I właśnie wtedy spotkali oni Walkera i Stearns.
Powiedzieć, że
Mac i Buck nie zapałali do siebie sympatią jest nieporozumieniem. Ci dwaj
natychmiast się znienawidzili, a sytuacje pogarszały kłótnie o psy Bucka, które
były agresywne i stanowiły zagrożenie dla ludzi na wyspie. Poza tym dziwne
właściwości wyspy sprawiały, że każdy nienawidził każdego. Ludzie byli skłonni
do awantur pod byle pretekstem i spory mogły wybuchnąć w każdej chwili. Zła
atmosfera zawsze będąca w powietrzu wyspy nigdy nie znikała…
Ta nieprzerwana
agresja nie pomagała w sytuacji Bucka i Maca. W sierpniu 1974 roku, kipiąca w
nich nienawiść osiągnęła masę krytyczną. Muff obawiała się Walkera i błagała
Maca, by przerwał pobyt na wyspie, ale Mac uparł się by zostać. Mac wciąż
czekał aż się wszyscy wyniosą z wyspy tak że wkrótce pozostali na niej Mac z
Muff i Buck ze Stearns. I to stało się przyczyną śmiertelnego błędu.
W kilka miesięcy
później, przyjaciele Grahamów zaniepokoili się, kiedy kontakt radiowy z
małżeństwem się urwał i nie można z nimi się było do nich dowołać. Przyjaciel
rodziny poleciał nad wyspę, by zobaczyć co tam się stało. Pilot, meteorolog Martin Vitousek zrobił kilka nalotów
nad wyspę i zameldował, że jest ona całkowicie pusta i bezludna. Nie było tam
żadnego śladu człowieka i ani śladu po łodzi Grahamów – SY Sea Wind. Wyglądało na
to, jakby nigdy ich tam nie było. Władze zostały powiadomione o zaginionej
parze i w październiku 1974 roku Buck Walker i Stephanie Stearns zostali
aresztowani po zadokowaniu w Ala Wai Harbor, HI, w łodzi, która dokładnie
przypominała zaginioną łódź Grahamów. Kiedy udowodniono, że był to SY Sea
Wind, szemrana parka została oskarżona o kradzież łodzi. Jednakowoż
wciąż niczego nie było wiadomo o losach samych Grahamów. Była to tajemnica,
którą nikt nie był w stanie ugryźć po upływie 6 lat.
Pacyficzny raj na Palmyrze
Palmyra w czasie wojny
Tamtejsze rekiny należą do najagresywniejszych we Wszechoceanie!
Jakie złe siły działają w tym rajskim zakątku...?
Kolejna tajemnica
W 1981 roku,
kolejna para jachtsmenów z RPA – Sharon
i Robert Jordan zatrzymali się na Palmyrze na przedłużony pobyt. Po
przybyciu na Palmyrę, Jordanowie znaleźli starą chatę w dżungli, który okazał
się być miejscem dokonania mordu na Grahamach. Właśnie tam na stole leżał cały
plik wycinków z gazet, wszystkie poświęcone tajemniczemu zniknięciu Grahamów.
Nie było wiadomo, kto pozostawił te wycinki pośrodku dżungli na odległej
wyspie, co było oczywiście straszne. Sharon Jordan potem powiedziała, że od
chwili, w której znalazła te wycinki, miała wrażenie, że to właśnie ona
znajdzie tutaj te zagubione zwłoki. I to przeczucie się sprawdziło.
W kilka dni
później, Sharon szła wzdłuż plaży na odcinku Palmyry znanym jako Strawn Island,
kiedy szła przez winnicę znalazła metalowy kontener z czasów II Wojny
Światowej, który morze wyrzuciło na brzeg w czasie sztormu. Niemal tuż przy
nim, najwidoczniej jakby wypadły z niego, znajdowała się czaszka, kupka kości i
damski zegarek – który jak później ustalono – należał do Muff Graham.
Znalezisko to otaczała mgła tajemnicy, bowiem było to niezwykłym, że Sharon
właśnie tam szła, kiedy kontener podniósł się z dna, gdzie się znajdował przez
tyle lat i właśnie morze wyrzuciło go na plaże dokładnie w chwili, gdy ona tam
przechodziła. Dokładnie w tym samym czasie. To staje sie jeszcze bardziej
zdumiewające i straszne, kiedy – jak stwierdzili to eksperci – kości zostałyby
wypłukane z powrotem do morza w czasie przypływu, który miał nastąpić w czasie
następnych 20 minut.
[Oznacza to, że ktoś czy coś celowo wyrzuciło z
laguny ten pojemnik dokładnie wtedy, kiedy Sharon przechodziła obok plażą! –
uwaga tłum.]
Nadal zaginiony
Badanie
doczesnych szczątków wykazało, że Muff nie żyła od 7 lat i została zamordowana,
a jej ciało usunięto w dość makabryczny sposób. Najpierw została ona
zastrzelona lub pobita na śmierć, następnie jej ciało zostało sfragmentowane i
najprawdopodobniej przy pomocy palnika acetylenowego, a następnie zapakowane do
kontenera, który następnie wrzucono do laguny, gdzie spoczywał na jej dnie
przez tyle lat. Tajemnica staje się jeszcze głębszą, odkąd stało się niejasne dlaczego
ciężki, metalowy pojemnik wypłynął z dna laguny, na którym leżał przez 6 lat.
Na dodatek nie wiadomo jak to się stało, że drut, którym zabezpieczono kontener
przed otwarciem i normalnie byłby bardzo trudnym do zdjęcia, zszedł był sam z
siebie i został znaleziony obok kontenera zachowując dokładnie taki sam
kształt, jakby był owiniętym wokół zamknięcia.
[Innymi słowy mówiąc – ktoś czy coś zdjęło to
zabezpieczenie nie uszkadzając go! – uwaga tłum.]
Znalezienie ciała
Muff wystarczyło do aresztowania Stephanie Stearns i Bucka Walkera, i
oskarżenie ich o morderstwo. Walker, który odsiadywał karę za kradzież łodzi
został tym razem skazany na dożywocie. Stearns została uniewinniona z braku
dowodów wskazujących na jej bezpośredni udział w tym przestępstwie. Wywnioskowano,
że Grahamów zamordowano w ich łodzi, którą następnie skradziono. Nikogo więcej
nie skazano za to morderstwo. Ciała Maca Grahama nie odnaleziono i miejsce, w
którym się ono znajduje pozostaje tajemnicą do dziś dnia. Kiedy władze
poszukiwały zwłok Maca, Walker wydał zdumiewające, złowieszcze i szydercze
oświadczenie: A szukajcie sobie,
szukajcie. Nigdy go nie znajdziecie. Chociaż Mac Graham bez wątpienia nie
żyje, to nadal jest uznawany za zaginionego.
Tajemnica bez końca
Tajemnice
otaczające tą sprawę nie mają zakończenia. W czasie procesu, jednym ze świadków
był Tom Wolfe – jachtmen
przebywający na wyspie wraz z Walkerem, Stearns i Grahamami i mieszkający tam.
Wolfe oświadczył, że na miesiąc przed procesem spacerował sobie plażą nad
Pudget Sound, WA, niedaleko jego domu. Poprzedniego dnia był tam sztorm i morze
wyrzuciło mnóstwo rzeczy na brzeg. Tam właśnie pomiędzy wieloma bezużytecznymi
przedmiotami, Wolfe zauważył tekturową pocztową tubę. Zaciekawiony co ta tuba
robi na plaży, otworzył ją i w jej wnętrzu znalazł trzy kopie dokładnej mapy
Palmyry. Było to zdumiewające znalezisko, które zdaje się wykraczać poza zwykły
zbieg okoliczności i znajduje się w strefie nadprzyrodzonej synchroniczności.
Mówi Wolfe:
Znalezienie tej przeklętej mapy jest przerażające (i) choć nie
jestem typem bojaźliwego faceta, to muszę przyznać, że przeżyłem szok. To
wyglądało tak, jakby Palmyra dosięgła mnie i dotknęła swymi mackami z
odległości 3000 mil.
Straszna
historia, nieprawdaż? Być może straszniejsze są nawet historie sugerujące, że
Muff Graham miała pewnego rodzaju psychiczną wizję swego losu. Jedno z takich przeczuć miał także Wolfe,
kiedy wysyłał listy pożegnalne do rodziny i przyjaciół. W jednym ze swych
listów Muff stwierdziła, że Palmyra jest „zła”.
To wyszło na światło dzienne później, że Muff była odwiedzana przez
spirytystkę, która ja ostrzegała, że w czasie podróży stanie się im coś
strasznego. Na dodatek, ich przyjaciel powiedział później, że kiedyś Muff
rozpłakała się przed wyjazdem w ich podróż z Macem i wyraziła pewność, że z
niej już nie wróci. Przyjaciel ten wyjaśnił, że kiedy Muff żegnała się z nimi
przed podróżą na Palmyrę, to miała minę kogoś, kto mówi żegnajcie na zawsze…
Buck Walker
został zwolniony warunkowo w 2007 roku i
napisał coś w rodzaju dziwnego sprawozdania, w którym twierdził, że
zabił Maca w samoobronie. Walker twierdził, że miał romans z Muff, po którym
Mac wpadł we wściekłość, zabił swoją żonę a potem przyszedł do Bucka. Walker
twierdził, ze nie miał innego wyjścia jak zabić Maca, którego on opisał jako
bezwzględnego, szalonego mordercę. Buck Walker zmarł w 2010 roku, tak więc już
się nie dowiemy, jak prawdziwa jest jego wersja wydarzeń sprzed lat.
Prawdopodobne
podwójne morderstwo na Macu i Muff Graham i śmierć ich zabójcy wcale nie
zakończyło klątwy Palmyry. Od lat od czasu do czasu krążą słuchy o tajemniczych
wydarzeniach na atolu. W 1987 roku, statek rybacki zaalarmował Straż
Przybrzeżną, że zaobserwował dryfujący jacht nieopodal Palmyry. Rozpoznanie
lotnicze stwierdziło, że jacht jest opuszczony, zaś jego maszty i żagle są
połamane i podarte. Po wejściu na pokład, funkcjonariusze znaleźli resztki
szkieletu jachtmena pana Manninga
Edwarda. Nie określono przyczyny jego śmierci i to pozostaje nadal
tajemnicą…
W 1977 roku, inny
jacht przybył na wyspę na krótki pobyt jak się wydaje został opanowany przez
jakiś dziwnych ludzi wyznających jakiś dziwny kult, których opisano jako
„hippisów”. Hippisi zagrozili gościom użyciem przemocy, więc jacht szybko
odpłynął z wyspy. W czasie kolejnej wizycie na Palmyrze nie znaleziono żadnych
dowodów i śladów kultu hippisów, jak to opisano, i żadnych innych ludzi tego
pokroju.
[Autentyczni hippisi żyli i działali zgodnie z
hasłem Make Love Not War!, zatem
trudno przypuścić, by mogli się zachowywać agresywnie w stosunku do kogokolwiek
i atakować przybyszów. Zapewne byli to piraci lub szmuglerzy, a nie hippisi czy
dzieci kwiaty… – uwaga tłum.]
Zbieżność czy reguła?
Jego bohaterem
jest niejaki Graham Hughes i czworo
członków jego rodziny płynący na Hawaje z San Diego, CA, w 1989 roku na
pokładzie swego jachtu SY Sea Dreamer. W czasie rejsu jacht
został zepchnięty z kursu i wylądował na Palmyrze. Rodzina zatrzymała się tam
na krótko, zanim znów puściła się na ocean i następnie… znikła z powierzchni
Ziemi. intensywne poszukiwania rodziny na trasie z Palmyry na Hawaje nie
przyniosły nawet żadnego śladu wskazujących na to, jaki los ich spotkał. I tu
rzecz ciekawa: pierwsze imię tego człowieka brzmiało Graham, tak jak nazwisko
zamordowanego w 1974 roku Maca Grahama. Obaj pochodzili z San Diego. Nawet
nazwy ich jachtów były podobne: Sea Wind i Sea Dreamer. Przypadek to
czy złowroga synchronizacja?
Krąży wiele
teorii na temat tego, co się dzieje na atolu Palmyra. Niektórzy mówią, że jest
on nawiedzony przez dusze marynarzy z rozbitych statków na tamtejszych rafach
dawno temu. Inni sądzą, że jest to ląd, gdzie tylko jeden krok dzieli od
równoległego wymiaru, cieniutka membrana dzieląca nas od całkowicie nieznanej
rzeczywistości. Jeszcze inni twierdzą, że Palmyra jest czymś całkowicie różnym,
jakąś żywą istotą z własną ciemną wolą i mocą.
Aktualnie nie ma
żadnej ludności osiadłej na Palmyrze. Jedynymi znanymi stałymi mieszkańcami są
naukowcy od klimatu, którzy czasami stacjonują na atolu. W swej przeważającej
części, Palmyra przypomina spokojną, piękną, rajską wyspę schowaną przed resztą
świata. Jednakże ten wygląd jest zwodniczy. Znając paskudną historię wyspy
trudno jest oglądać jej pocztówkową urodę i czuć czające się na niej zło. Może
to i lepiej, że Palmyra pozostaje niezamieszkałą i ma złą sławę niebezpiecznego
miejsca, które leży gdzieś poza naszym zrozumieniem i być może nawet naszą
rzeczywistością. I być może miał rację ten żeglarz, który powiedział, że Palmyra zawsze należała do siebie, nigdy do
człowieka…
Moje 3 grosze
A jednak
wydaje mi się, że istnieje jakieś wyjaśnienie dla tych wszystkich fenomenów
Palmyry. Zacznę od tego, że podobne rzeczy obserwuje się na znanej z opowieści
o piratach i pirackich skarbach Isla del Coco/Cocos Island - Wyspie Kokosowej –
należącej do Kostaryki. Tam też ludzi – szczególnie w nocy – opanowuje często
nieuzasadniony strach. Także zwierzęta. Pisze o tym Aleksander Grobicki w książce
pt. „Skarby na dnie mórz”. Podobne fenomeny odnotowano na wyspach należących do
archipelagu Hebrydów i na Islandii. We wszystkich przypadkach odnotowano
obecność Innych – zwanych duchami, elfami, Ukrytymi Ludźmi, itd. Czy nie chodzi
tutaj o istoty żyjące w światach równoległych, albo po prostu we Wszechoceanie,
które nie życzą sobie ludzkiej obecności na swych terenach/akwenach?
Znany
już nam Albert Rosales sądzi, że być
może znajdują się tam siedliska Syren lub Wodnych Ludzi – i ja przychylam się
do tego stanowiska. Zwróćmy uwagę na to, że dowody w sprawie zabójstwa Grahamów
zawsze pochodziły z oceanu, jakby podrzucane przez kogoś, kto zamieszkuje w
jego wodach... A dlaczegóżby nie?
Źródło:
Mysterious Universe - http://mysteriousuniverse.org/2014/07/the-cursed-paradise-of-palmyra-atoll/
Przekład z j.
angielskiego – Robert K. Leśniakiewicz ©