Stanisław Bednarz
74 lata temu, 20 lutego 1943 roku wydarzyła się w
Meksyku niesłychana gratka dla
wulkanologów. Na oczach ludzi zaczął wyrastać wulkan. Na polu kukurydzy rolnika Dioniso Pulido pojawiła się niewielka
szczelina. Według jego opowieści miejscowi wieśniacy próbowali początkowo
zasypać szczelinę kamieniami i ziemią, ale uciekli, gdy ze szczeliny zaczął się
wydobywać materiał wulkaniczny.
Otwarcie się szczeliny
zapowiadały już wcześniej tajemnicze grzmoty, które słyszeli mieszkańcy wsi
Paricutin na kilka tygodni przed pojawieniem się szczeliny.
W ciągu pierwszego dnia
aktywności powstał stożek o wysokości 50 m, a w ciągu tygodnia jego wysokość
powiększyła się do 100 metrów. W marcu wulkan jeszcze bardziej się uaktywnił,
wyrzucając w powietrze słupy popiołów wulkanicznych, które opadały na pobliskie
wioski Paricutin i San Juan Parangaricutiro.
12 lipca rozpoczęły się wylewy
lawy, której potoki zaczęły się zbliżać do wioski, którą wkrótce ewakuowano.
W sierpniu mieszkańcy San Juan
opuścili miasto zasypane przez popioły i lawę, obecnie o dawnym istnieniu
miejscowości świadczy jedynie wieża kościoła, wystająca ponad poziom lawy.
Podczas pierwszego, najbardziej
intensywnego roku działalności, kiedy wulkan wyrzucał głównie materiał
piroklastyczny, powstał stożek o wysokości 336 metrów. Wulkan był aktywny przez
kolejne osiem lat, ale okres ten charakteryzował się głównie spokojnymi
wylewami lawy. Jego aktywność stopniowo malała, poza jedynie ostatnimi
sześcioma miesiącami przed ustaniem aktywności, kiedy pojawiły się bardziej
gwałtowne erupcje. Ostatecznie jego aktywność ustała w 1952 roku, osiągając
wówczas wysokość względna 424 metrów
ponad początkowy poziom pola kukurydzy, z którego się narodził. Ze względu na
fakt że wspomniane pole kukurydzy położone było na wysokim płaskowyżu wysokość bezwzględna wulkanu wynosi około
2800 m n.p.m. Dało naukowcom możliwość przyjrzenia się z bliska narodzinom
wulkanu. Do tej pory sadzono ze formowanie się stożka jest zjawiskiem
długotrwałym…