Co świadczy za tym,
że Księżyc mógł być wielkim statkiem kosmicznym? Przede wszystkim jego
niezwykła sejsmika. Uderzona przez meteoryt czy wypalone człony rakiet Apolla
bryła księżycowa drgała jak pudło rezonansowe instrumentu muzycznego. Czyli
wygląda na to, że jest ona pusta w środku? Oczywiście nie znajduje się tam
próżnia kosmiczna, a raczej wysoka próżnia o gęstości materii rzędu 10-13
– 10-14 tego, co mamy na Ziemi, ale mogą się tam znajdować gazy
szlachetne: argon – Ar, krypton – Kr, ksenon – Xe, radon – Rn oraz ciężkie gazy
takie jak dwutlenek węgla czy tlenki siarki. Wyglądałoby na to, że Księżyc jest
wydrążona w środku skorupą. Świadczyłyby o tym: mała masa Księżyca – zaledwie
7,32 x 1019 ton czyli 0,01226 masy Ziemi, stosunkowo duży promień
wynoszący 1736,67 km czyli aż 0,27227 promienia Ziemi, czyli nieco więcej
od ¼.
[Jeżeli idzie o Księżyc i jego
wnętrze, to jest jeszcze jedna możliwość, a mianowicie taka, że wnętrze
Srebrnego Globu może być autentycznym „wodnym światem”, a dowodem na to mogą
być obszary takie, jak formacja Reiner
Gamma – 7°30’ N - 059°W. Formacja ta jest bardzo jasna ze względu na to, że
pokrywa ją szron parujący za dnia. Podobne formacje znajdują się na Mare Igenii i Mare Marginis, co sugerowałoby, że we wnętrzu Księżyca znajdują się
duże ilości wody, która szczelinami przesącza się na powierzchnię. Reiner Gamma cechuje lokalne pole
magnetyczne, którego natura jest nieznana. Przypuszcza się, że ta i inne tego
rodzaju formacje powstały wskutek impaktów komet, ale na razie hipoteza ta jest
niepotwierdzona. Hipotezę „wodnego świata Księżyca” opisał Daniel Laskowski w swym opowiadaniu sci-fi pt. „W kryształowej dżungli Księżyca” - http://hyboriana-air.blogspot.com/2012/03/11-w-krysztaowej-dzungli-ksiezyca-1.html i dalsze. Woda mogłaby
występować tam także pod warstwą regolitu księżycowego, a przesłanką może być fakt,
że przewodnictwo termiczne skał skorupy księżycowej jest ok. 1000 razy mniejsze
niż skał na Ziemi!]
Jest jeszcze inny
aspekt sprawy mający ścisły związek z lunarnymi cudami, a mianowicie – chodzi o
niezwykłe kratery.
Kratery księżycowe
mają ogromne rozmiary – od kilku kilometrów do kilkuset, i tak np. Clavius mierzy 233 km średnicy, Struve – 280 km, Schickard – 216 km, Gagarin
– 344 km – ale ich głębokość wcale nie idzie w parze ze średnicą! Przeciętnie
wynosi ona 2-3 km, zaś maksymalnie wynoszą: w kraterze Clavius – 5,5 km, w Gagarinie
– 7,5 km, a przecież powinno być co najmniej dwa razy tyle! Wniosek z tego
wypływa taki, że Srebrny Glob składa się z co najmniej dwóch warstw: lekkiej
skorupy w która wbijały się mniejsze meteoroidy i z potężnego, grubego
pancerza, o który roztrzaskiwały się większe pociski kosmicznej artylerii.
Niekiedy spodnie poszycie puszczało i płyty pancerne wyginały się tworząc na
jego powierzchni formacje w rodzaju Prostej
Ściany czy Prostego Grzbietu, Szczeliny Hyginusa czy Doliny Alpejskiej. Niekiedy co bardziej
szybkie meteoroidy przebijały pancerz i skutki impaktów doprowadziły do wycieku
gazów znajdujących się pod tym pancerzem – czyli to, co dzisiejsi uczeni biorą
za wulkanizm księżycowy. To samo dotyczy ciepłych plan, utożsamianych z
niektórymi kraterami. Po prostu Księżyc rozgrzewa się silniej tam za dnia i w
nocy wolniej oddaje ciepło. Na potwierdzenie lub zanegowanie tych hipotez trzeba
będzie poczekać do czasów, jak ludzie znów staną na Księżycu.
I jeszcze à propos Protodogonów czy jak Ich tam
nazwiemy – po przybyciu w pobliże Ziemi i „zakotwiczeniu” Luny/Księżyca na
wariackiej orbicie wokółziemskiej rozpoczęli Oni etap kolonizacji Ziemi i
innych planet Układu Słonecznego. Ich ślady widzimy na Marsie, być może na
Wenus (w co jednak wątpię, o czym poniżej) oraz na księżycach gazowych
olbrzymów. I wszystko szło dobrze, ale gdzieś 15.000 – 20.000 lat temu doszło
pomiędzy nimi do okrutnego konfliktu. O co Im poszło – możemy tylko zgadywać.
Może o prawo do osiedlania się, może o podział surowców i innych dóbr – możemy
tylko przypuszczać. Co się wtedy działo? Odsyłam Czytelnika do starożytnych
eposów i mitologii – bo tam znajdują się odpowiedzi na pytania dotyczące
historii (a właściwie prehistorii) gatunku Homo
sapiens sapiens. My jesteśmy tylko ich skundlonymi, dalekimi potomkami.
Straszliwy konflikt, o którym pisał Aleksander
Mora w opracowaniu „Atomowe wojny bogów” i już tutaj wspomniany dr Miloš Jesenský w pracy „Bogowie
atomowych wojen” cofnął tą wspaniałą cywilizację do epoki kamienia jeszcze
nierozłupanego i w pamięci naszych praszczurów pozostały jeno mętne, niejasne
obrazy i wspomnienia o kwitnącej ongi cywilizacji kosmicznej w dosłownym tego
słowa znaczeniu. Pozostały po niej tylko ruiny na Ziemi, Księżycu i Marsie.
Wenus w wyniku działań wojennych została zamieniona w piekło efektu globalnego ocieplenia i nie
będzie się nadawała do życia, póki się nie schłodzi jej atmosfery. Mars kiedyś miał wodę, a więc i życie.
Wskutek wojny zatrzymał się ruch jego kontynentów, utworzyły się gigantyczne
stratowulkany na Tharsis Planitia i Elysium Planitia, które podgrzały
atmosferę planety poprzez wzbogacenie ją w dwutlenek węgla i inne gazy cieplarniane,
z czego CO2 stanowi obecnie aż 98% atmosfery tej planety. Woda
wyparowała i została usunięta z atmosfery Marsa. Mars został wymrożony po
uprzednim wyżarzeniu i wszelkie życie pozostało jedynie w formie utajonej,
przetrwalnikowej – czego dowodzą szczątki organiczne z meteorytów ALH-84001 i
meteorytów z grupy SNC.
[Prace Mory i Jesenský’ego
udostępniłem w Internecie na stronach http://hyboriana.blogspot.com/2012/07/bogowie-atomowych-wojen-1.html i następnych. Co do
Marsa, to okazało się, że znajduje się tam woda w postaci lodu pod wierzchnią
warstwą pyłu, co potwierdza jedynie najgorszy scenariusz klimatycznej
katastrofy, która dotknęła Czerwoną Planetę…]
A Księżyc? Księżyc
pozostał suchą, martwą, bezpowietrzną pustynią, nie nadającą się do życia… -
ale czy jest tak na pewno?
Nie, nie jest.
Wszystkie wyprawy Apollo i radzieckich pojazdów bezzałogowych były śledzone przez kosmiczne UFO –
czyli UOSO – Unknown Outer Space Objects.
Oznaczałoby to, że Księżyc nie jest taką „ziemią niczyją” jakbyśmy sobie tego
życzyli. Być może pozostały po kosmicznym konflikcie rozumne automaty, które
ewoluowały i obecnie ich rozwój, ich stopień zaawansowania predestynuje je do
nadania Im miana istot rozumnych. Martwych, mechanicznych, ale rozumnych. Byłby
to idealny model cywilizacji humanoidalnej o wyższym od naszego stopniu
rozwoju. Coś, co przewidział Stanisław
Lem w swych powieściach i opowiadaniach!
Być może część
uczestników konfliktu sprzed 20.000 lat uciekła z kosmicznych pól bitewnych i
teraz wróciła zwabiona niepokojącymi trendami rozwoju naszej cywilizacji: użycie broni jądrowej i termojądrowej, rozbicie
świata na rywalizujące gospodarczo i militarnie obozy, rujnacja środowiska
naturalnego planety, wyprowadzenia zbrojeń w Kosmos, itd. itp. – wszystko to
spowodowało, że Oni znowu zainteresowali się bardziej Ziemią i jej kosmicznym
pobliżem. No, ale to jest temat z innej ballady…
[Istnieje jeszcze jedna możliwość,
którą nazwałbym hipotezą o rekolonizacji Ziemi. Otóż zakładam, że jedna z
poprzednich cywilizacji – nazwijmy ją cywilizacją Atlantyki – wysłała wyprawy
kolonizacyjne do układów planetarnych najbliższych gwiazd: Tolimaka, Gwiazdy
Barnarda, WISE J104915.57-531906, Wolf 359, Lalande 21185, Syriusza, Luyten
726-8, Ross 154, Ross 248, Epsilon Eridiani, Lacaille 9352, Ross 128 – że
wymienię tylko te znajdujące się w odległości do 11 ly i po wielu latach jedna
z tych kolonii postanowiła powrócić na Ziemię. Być może wskutek
niesprzyjających warunków na tamtej planecie. Powróciła już po upadku
cywilizacji Atlantyki i za czasów panowania Imperium Atlantydy. To mogło
właśnie doprowadzić do bratobójczego konfliktu, którego ślady znajdujemy we
wszystkich mitologiach i religiach świata. No i teraz wiadomo, dlaczego
koloniści mogli się krzyżować z ludźmi – przecież to byli także ludzie!
Hipoteza ta wyjaśnia wiele dziwnych zagadnień związanych z historią człowieka w
ogóle i dowody na jej prawdziwość lub nieprawdziwość, znajdują się w granicach
naszych możliwości.]
Uważam, że to, co
właśnie napisałem stanowi preludium do szukania odpowiedzi na wszystkie trzy
pytania postawione na początku tego referatu. Właściwe odpowiedzi znajdziemy na
pewno po dokładnym przebadaniu księżycowej powierzchni i ewentualnych podziemi
(jaskiń, rozpadlin i szczelin) których jest tam niemało. Przed nami czas
najważniejszych odkryć, które być może będą miały decydujący wpływ na dalszy
rozwój cywilizacji i wytyczą one dalsze drogi rozwoju Ludzkości. Pozwól
Czytelniku, że zakończę mój referat znanym z moich poprzednich wystąpień
sloganem:
Kosmos woła – Kosmos
czeka!
* * *
Skrócony tekst tego referatu opublikowało czeskie czasopismo „Fantastická
Fakta” nr 7/1998. W Polsce nie został on nigdy opublikowany – był zbyt
fantastyczny nawet dla ufologów. Odpowiedzi trzeba szukać, choćby to nie wiem jak bardzo bolało naszą miłość własną. Czy
starczy nam odwagi, by spojrzeć na naszą historię z nieco innej perspektywy i
dalej, niż poza czubek naszego nosa?