A teraz będzie o
największych zagadkach Księżyca. Te, o których pisałem teraz mają jakieś
wytłumaczenie, bez uciekania się do sci-fi,
UFO, Kosmitów, Pracywilizacji, etc. etc. Zacznę zatem od…
…Iglic Księżycowych
na Morzu Spokoju. Iglice te w
kształcie bardzo wydłużonych graniastosłupów zostały sfotografowane przez
kamery amerykańskiej stacji kosmicznej Lunar Orbiter-2, w dniu 21.XI.1966
r. Jest ich ogółem 8 – jedna duża i 7 mniejszych. Rozmieszczono je na
niewielkim obszarze o powierzchni 165 x 225 m, ale to jeszcze nie wszystko –
rozmieszczono je na planie staroegipskich piramid w Gizie, tyle ze odwróconym o
180°! Jeżeli właśnie tak jest, to w takim razie Kto zadał sobie trud, by
powtórzyć plan tych budowli na powierzchni naszego satelity? Pytanie na razie
bez odpowiedzi.
[Ciekawy jestem, czy ktoś próbował
ustalić, czy iglice te są rozmieszczone na terenie proporcjonalnie mniejszym w
stosunku do terenu zajmowanym przez piramidy w Gizie? Czy wymiary tego terenu
są proporcjami zgodne z rozmiarami Księżyca? Warto byłoby to sprawdzić – co
podaję pod rozwagę piramidologom.]
Kiedy Łuna-9
wylądowała na powierzchni Oceanu Burz,
to przekazała serię zdjęć przyległego do miejsca lądowania terenu. I nie byłoby
w tym niczego dziwnego – w końcu po to Łunę tam posłano – gdyby nie to, że
na tym dość monotonnym terenie znajdowały się osobliwe „kamienie” zwrócone
płaską stroną ku Słońcu. Ale to też pestka… Najciekawsze było to, że po lekkim
przesunięciu się Łuny-9 nieco pod skos w stosunku do linii księżycowego
horyzontu można było zrobić zdjęcia stereoskopowe. I wtedy uczonych delikatnie
mówiąc – zatkało. Zatkało ich zdumienie, bo ujrzeli naraz, że owe dziwne
„kamienie” są ułożone nie przypadkowo, zgodnie z rozkładem prawdopodobieństwa,
ale celowo – jakby wyznaczały dwie równoległe do siebie linie. Inna seria
kamieni wyznaczały dwie proste równoległe, które przecinały pod kątem 45° te
dwie pierwsze… Co to miało być? Podział gruntu? A może Łuna-9 osiadła tuż przy
skrzyżowaniu jakichś selenickich dróg…?
W czasie największego
boomu księżycowego w latach 60. i 70. XX wieku radzieckie i amerykańskie sondy
księżycowe wykonały setki tysięcy zdjęć Srebrnego Globu na potrzeby przyszłych
selenonautów i kolonizatorów – co potem zaprocentowało w czasie księżycowych
misji programu Apollo i bezzałogowych stacji Łuna i Łunochod.
Najciekawszymi
wszakże dla specjalistów z TMM – The Mars
Mission – kierowana przez Richarda
Hoaglanda okazały się zdjęcia wykonane nad Sinus Medii, gdzie odkryto obiekty, którym nadano nazwy The Shard – co przetłumaczyłem jako Iglica, choć oznacza tyle, co Skorupa w slangu archeologów – oraz The Tower czyli Wieża. Te dziwne „formacje geologiczne” (akurat!) wystają na
wysokość odpowiednio: 2,7 km i ok. 12 km nad poziom księżycowego gruntu. Obie
te „formacje” znajdują się w pobliżu krateru Ukert i zostały sfotografowane w 1967 roku przez Lunar
Orbiter-3. Zakładając, że są to budowle, to wzniesione na Ziemi w warunkach
6-krotnie wyższej grawitacji mierzyłyby odpowiednio 450 m i 2 km… Ten pierwszy
można jeszcze porównać do Empire State Buidling czy Sear’s Tower… - zaś ten
drugi nie ma już odpowiednika w naszym świecie.
Ekipa TMM dopatrzyła
się także całych miast ukrytych pod szczątkami maskujących je kopuł na
równinach księżycowych. Wyglądało na to, że kopuły te zostały zniszczone i
teraz tylko pod ich resztkami możemy znaleźć ruiny miast… - no właśnie – CZYICH MIAST???
W rejonie Zatoki
Środkowej znajduje się jeszcze kilka podobnych budowli, z których jedną nazwano
The Castle – Zamek, a która została
sfotografowana przez załogę Apollo-10 w rejonie kraterów Ukert, Treisneckerl i Manitius. Wieża obiektu The Castle także wystaje na wysokość co najmniej 2 km
nad poziom Sinus Medii.
Czy rząd USA był
zaniepokojony tymi tajemniczymi
obiektami na powierzchni Księżyca? Nie wiem. Wiem natomiast to, że po wyprawie Apollo-17
ludzie wycofali się z Księżyca co najmniej na 30 lat. Nie wysyłali tam nawet
automatycznych zwiadowców! Ani NASA, ani kosmonautyka radziecka nie wysłała tam
już żadnego próbnika od połowy lat 70., tak jakby skończył się ten księżycowy
boom… Czy powodem tego były zdjęcia uzyskane przez księżycowe próbniki z obu
tych krajów? Wydaje się, że rząd USA jednak był zaniepokojony tą sytuacją i to w najwyższym stopniu. Wyrazem
tego był start sondy Clementine, która wiosną 1994 roku
poleciała w stronę Księżyca. Sęk w tym, że misja ta była sygnowana nie przez
NASA, ale przez Pentagon! Czyżby Amerykanie uznali, że sytuacja dojrzała do
tego, by uruchomić nie NASA, ale US Air
Force Space Command? W tym kontekście nareszcie można zrozumieć maniakalne
dążenie prezydenta Ronalda Reagana
do stworzenia kosmicznej obrony nie tylko przed radzieckimi ICBM, ale przede
wszystkim statkami kosmicznymi Obcych! To o tym mówił w czasie swego interview dla naszej delegacji na II
Międzynarodową Konferencję Ufologiczną w Debreczynie, w dniu 16.IX.1996 roku,
były amerykański oficer sztabowy ppłk dr Coloman
S. von Keviczky (1909-1998)! Po prostu doradcy prezydenta Reagana
powiedzieli mu o dziwnych budowlach (czy chociażby „formacjach terenowych”) na
Księżycu, a resztę znamy. Według niego projekt SDI, całe te „wojny gwiezdne” to
nic innego, jak budowa systemu obronnego całego świata przed asteroidami i
Nieznanymi Obiektami Latającymi vel statkami kosmicznymi Obcych! Wydaje się, że
udało się rozwiązać jedną z zagadek politycznych tego świata!
[Wniosek skrajnie optymistyczny, bo
jak pokazała dalsza historia świata, USA i ZSRR po początkowym odprężeniu i
euforii związanej z zakończeniem Zimnej Wojny powróciły do zbrojeń kosmicznych
wymierzonych przeciwko sobie i reszcie świata. Tak więc opowieści ppłk von
Keviczky’ego – przy całym szacunku, jaki doń żywię – pozostają bajeczkami dla
naiwnych i zbiorem pobożnych życzeń, niestety. Druga rzecz jest taka, a
mianowicie – czy nasza broń jest w stanie w jakikolwiek sposób zaszkodzić Obcym
i Ich aparatom latającym? Obawiam się, że w ogóle nie i cała kampania wokół
tego anty-kosmicznego zastosowania SDI/NMD jest jedynie kolejną zasłoną dymną,
i program ten był i nadal jest wymierzony przeciwko ludziom.]
CDN.