Zdemolowany budynek elektrowni jądrowej TEPCO Daiichi Fukushima 1 k./Okuma w prefekturze Fukushima (AFP)
W Polsce i innych krajach niewiele mówi
się o katastrofie w Fukushima i jej efektach. I co najciekawsze – nie podaje
się żadnych liczb, jakby zagrożenie było jedynie jakąś efemeryczną, wirtualną
ciekawostką, której nie warto poświęcić nawet paru minut. Ot, było – minęło i z
deszczem spłynęło – nomen-omen. Rosyjska telewizja RT przeprowadziła wywiad z
jedną ze specjalistek w zakresie badań atomowych, a oto ten materiał, który
udostępniono w dniu 17.VIII.2013 roku w Internecie:
Te
„przez lata łatane przewody” mogą spowodować „miliony zgonów”
- Nawet najmniejszy błąd w
czasie operacji wyciągania na zewnątrz 1300 prętów paliwowych z rozwalonej
elektrowni jądrowej w Fukushima, może spowodować serię kaskadowych awarii a
apokaliptycznymi następstwami – mówi Christina
Consolo, specjalistka w zakresie badań nad opadem radioaktywnym (fall-out) w wywiadzie dla RT.
Właściciel Daiichi Fukushima
1 EJ firma TEPCO[1]
chce wyjąć 400 ton prętów paliwowych znajdujących się w tymczasowym zbiorniku
paliwowym zniszczonego Reaktora nr 4. Usuwanie musiałoby być zrobione ręcznie z
dachu zniszczonego budynku w bardzo skażonym radioaktywnie środowisku.
W najgorszym przypadku
scenariusz, uszkodzone pręty mogą osiągnąć stan krytyczny, w rezultacie stopią
się powyżej powierzchni gruntu, wydzielając radioaktywny fall-out, który jest nie do powstrzymania – powiedziała Consolo,
która jest fundatorką i gościem „Nuked Radio”. – Jednakże pozostawienie spraw
swojemu losowi nie jest żadna opcją, ponieważ statystyczne ryzyko podobnie
złych następstw wzrasta z każdym dniem – mówi ona. A oto wywiad z nią przeprowadzony przez RT:
Zniszczenie Reaktora 3 w elektrowni atomowej Fukushima 1. Unosząca się para wodna jest silnie radioaktywna... (AFP)
PYTANIE:
Jak poważna jest sytuacja prętów paliwowych w porównaniu ze skażeniem wody o
którym wiemy?
ODPOWIEDŹ: Chociażby
usunięto wszystkie pręty paliwowe ze wszystkich istniejących ponad 430
reaktorów jądrowych na całym świecie, to jest to bardzo delikatna procedura
nawet w najlepszych warunkach. To, co powoduje, że w Fukushimie jest to tak
niebezpieczne, to to iż pręty te znajdują się w uszkodzonym pojemniku reaktora.
Jednakże trzeba spróbować, bowiem Reaktor 4 ma poważne problemy strukturalne i
ten zbiornik z prętami znajduje się na najwyższym piętrze budowli. A tutaj
wyliczę powody, dla których jest to tak niebezpieczne:
v Wieszaki
wewnątrz zbiornika z prętami paliwowymi zostały uszkodzone przez eksplozję w
pierwszym dniu katastrofy;
v Cyrkonowe
osłony prętów paliwowych spaliły się, kiedy padły na nie krople wody, ale nie
wiemy czy to spowodowało uszkodzenie prętów i nie będzie przeszkadzało w czasie
ich usuwania;
v Schładzanie
słoną wodą powoduje korozję ścian zbiornika a także najprawdopodobniej prętów
paliwowych i ich zawieszenia;
v Budynek
jest zatopiony;
v Urządzenia
dźwigowe, które normalnie wyjmowały pręty paliwowe zostały zniszczone;
v Komputerowo
sterowane usuwanie prętów nie będzie możliwe, wszystko musi być zrobione
ręcznie;
v TEPCO
nie jest w stanie wykonać tego procesu bez ludzi, którzy wykonując to zadanie
będą wystawieni na potężne promieniowanie w czasie wyjmowania i składowania
tych prętów;
v Proces
wyjmowania każdego pręta musi być powtórzony 1300 razy bez jakiegokolwiek
wypadku!
v Przemieszczanie
uszkodzonego paliwa nuklearnego nawet w bardzo rygorystycznych warunkach może
doprowadzić do stanu krytycznego, gdy pręty zbliża się zanadto do siebie, co może
doprowadzić do reakcji łańcuchowej, nad którą nie będzie można zapanować;
To, co może się
potencjalnie wydarzyć, to synergiczny efekt pożaru i/albo eksplozji oraz
dalszego zawalenia się całej konstrukcji. To z kolei będzie powodowało
samoczynne podtrzymywanie reakcji łańcuchowej przez długi czas. To jest ten
apokaliptyczny scenariusz. Ta nawodna budowla stanowi największy problem, bo i
nawet jeżeli woda zostanie odpompowana, to ona i tak zawsze znajdzie drogę do
fundamentów. Problem z wodą w Fukushimie, trywialny w warunkach normalnych, stanie
się zasadniczym w scenariuszu z reakcją łańcuchową.
W Fukushimie istnieje
problem z całą masą wód gruntowych płynących przez elektrownię i ten
niekończący się zalew wodą musi być trzymany pod kontrolą 24 godziny na dobę, 7
dni tygodnia i 365 dni w roku, by nie stał się jeszcze gorszym. Ostatnio
wygląda na to, że opada ilość wody pod elektrownią.
TEPCO zadecydowało
odpompowywanie wody z tych budynków. Jednakże odpompowywanie wody doprowadza do
zwiększenia się przepływu i stwarza coraz bardziej grząski grunt dookoła
reaktorów. Nienormalne przedsięwzięcie – ale może to utrzymywać te budynki w
całości – to skanalizowanie tej wody i odprowadzenie jej drenami położonymi w o
wokół elektrowni na ogromną skalę. Bez tego, gleby zostałyby wypłukane i
przemieszczone, co spowodowałyby zmiany konfiguracji budynków i konfiguracji
zbiorników z prętami paliwowymi także. Na dodatek wody znajdujące się w
budynkach są wysoko radioaktywne po zetknięciu się ze stopionym paliwem jądrowym.
Nie wiedząc niczego o
płynącej wodzie i lokalizacji jej źródeł oraz lokalizacji stopionego paliwa,
jak długo TEPCO wypompowuje wodę i gdzie uderzy następne trzęsienie ziemi –
niemożliwym jest przewidzenie jak wcześnie wydarzy się jakiś kolejny problem z
wodą. Jedno jest pewne – wypompowując wodę z budynków wzmaga się tylko jej
napływ i ten właśnie problem musi być załatwiony jak najszybciej jest to tylko możliwe.
PYTANIE:
Biorąc pod uwagę wszystkie komplikacje, które mogą pojawić się w czasie
wyciągania prętów paliwowych, które są według pani najpoważniejsze?
ODPOWIEDŹ:
Najpoważniejszą komplikacją, którą zawsze bierze się pod uwagę, jest wznowienie
reakcji łańcuchowej. I jak to podkreślałam powyżej, jest wiele rzeczy, które
się mogą wydarzyć. W przejściowym zbiorniku z paliwem jądrowym zawierającym
uszkodzone pręty i zawieszenia, może ona zacząć się w każdej chwili. TEPCO ma
nieprawdopodobne szczęście, że to się nie zdarzyło jak na razie.
„Musimy
odwalić najgorszą, ale i najważniejszą pracę jaką ktokolwiek wykonał”
Drugim największym
problemem jaki mam na uwadze, to fizyczne i mentalne przygotowanie ludzi,
którzy znajdą się szczególnie blisko promieniującego paliwa jądrowego w czasie
procesu jego wyciągania z reaktora. Oni będą tymi, od których zależy powodzenie
całej tej skrajnie niebezpiecznej operacji. Większość z ich zmysłów, a
szczególnie najważniejszy z nich – wzrok, będzie przyciągany przez aparaty,
które trzeba będzie nosić w czasie ich ekspozycji na promieniowanie, w celu
zapobieżenia ich natychmiastowej śmierci od podnoszonych promieniujących prętów
ze zbiornika i umieszczenia ich w pojemnikach albo w innym zbiorniku położonym
opodal. Myśląc na moment nad tym, co mogłoby się wydarzyć można stracić z oczu
pracujących robotników. Dodatkowo stoisz na budynku, który w każdej chwili może
runąć. Nawet jeżeli zapewnimy największe środki bezpieczeństwa robotnicy będą
szybko i często wymieniani.[2]
Bez tego szybko osiągnęliby oni limit napromieniowania zagrażający ich życiu.
Jeżeli okazywaliby oni fizyczne czy mentalne skutki napromieniowania, musieliby
być wymieniani jeszcze częściej. Musimy odwalić najgorszą robotę, jaką
kiedykolwiek ktokolwiek wykonał. I jeżeli nawet wszystko pójdzie dobrze, to
jest wciąż wiele rzeczy, które mogą pójść źle.
Zniszczone Reaktory nr 3 (po lewej) i 4 (po prawej). Z Reaktora nr 3 wydobywa się radioaktywny dym lub para (AFP)
PYTANIE:
Jakie są potencjalne konsekwencje fiaska bezpiecznego wyjęcia prętów paliwowych
w porównaniu z innymi tego rodzaju katastrofami, jak np. w Czarnobylu, czy
stopienie rdzenia reaktora w Fukushimie w 2011 roku?
ODPOWIEDŹ:
Nie ma takiego porównania. To będzie nieprawdopodobnie ryzykowna operacja z
ekspozycją na ogromną ilość radioaktywnych materiałów w największej bliskości.
I jak to widzieliśmy w przeszłości – tylko jedno uchybienie, jeden drobny
incydent na miejscu katastrofy przekłada się na kaskadową serię dalszych
awarii.
Teren katastrofy został
otoczony taśmami ostrzegawczymi i posterunkami na okres dwóch lat.
[…] Dla porównania: w
Czarnobylu był jeden reaktor na wiejskim obszarze, i miał wielkość ¼ tych,
które eksplodowały w Fukushima. Tam nie było „przejściowego zbiornika na
paliwo”, którym trzeba się martwić. Czarnobyl był zagrożeniem in situ – co oznacza, że wystarczyło
wszystko szczelnie zamurować i zostawić nie tylko nad, ale także pod
powierzchnią gruntu.
W Fukushima mamy 6
zbiorników ponad poziomem gruntu i wszystkie załadowane do pełna paliwem, które
mogłoby być usunięte, z czego najważniejszym jest Reaktor 4 oraz także Reaktor
3 – który też wygląda bardzo źle. Zbiorniki te nigdy nie były używane do
długotrwałego przechowywania paliwa nuklearnego, używano ich tylko do
krótkoterminowego składowania prętów. Używanie ich do długoterminowego składowania
paliwa jest poważnym błędem, który stał się „akceptowanym” i powtarza się przy
każdym reaktorze na całym świecie.
Mamy teraz trzy 100-tonowe
„krople” stopionej pulpy z paliwa jądrowego pod ziemią, ale gdzie się one
znajdują, tego nie wie nikt. Wszelkie bariery zrobione przez TEPCO zawiodły,
podobnie jak wszelkie próby dekontaminacji skażonej radioaktywnie wody. Roboty
padły. Kamery i mierniki temperatury padły… Dekontaminacja sąsiednich miasta
także padła.
Jeżeli
i kiedy skażenie warstw wodonośnych poprzez korium[3]
dojdzie do rejonu Tokio, to trzeba będzie poważnie zastanowić się nad tym,
gdzie ewakuować 40 mln ludzi.
Mamy nieskończony zbiornik
ścieków jakim jest Pacyfik, który będzie takim nie tylko dla nas i za naszego
życia, ale także za życia naszych potomków. Mamy 40.000.000 ludzi mieszkających
w rejonie Tokio. Kontynuujemy uwalnianie skażeń do wód podziemnych co powoduje
ogromny wzrost radiacji wód strumieni z nich wypływających. Po drugiej stronie
Pacyfiku przeprowadzono dwa badania nad zwiększeniem się śmiertelności w
Ameryce Północnej i problemów z tarczycą u dzieci w stanach na Zachodnim
Wybrzeżu wywołanych przez początkową ekspozycję na radioaktywny jod. [131I*]
Mamy wzrastającą
kontaminację łańcucha pokarmowego poprzez bioakumulację i biomagnifikację. A
najnowsze badania nad bliskością stopionego paliwa nuklearnego z warstwami
wodonośnymi z regionu Tokio, wskazują na to, że paliwo skaża radioaktywnie
grunt poniżej elektrowni. A kiedy korium
przeniknie całkiem do wód gruntowych Tokio i okolic, to trzeba będzie poważnie
myśleć o ewakuacji 40.000.000 Japończyków. Brzmi to nieprawdopodobnie, ale
ludzie rzecz jasna nie mogą zamieszkiwać obszaru, na którym nie będzie czystej
wody!
Operacja zabrania paliwa
ze zniszczonego zbiornika dotychczas nie była nigdy przeprowadzona. Pręty są
nieporęczne i ciężkie – jeden z nich waży około 2/3 tony. Ale da się to zrobić,
a jeżeli nie, to trzeba będzie zalać cały budynek betonem. Nie wiem, czy ktoś
rozważał taką możliwość, ale wydaje się to bardziej „bezpieczne” od tego, co
oni zamierzają z tym zrobić… - ale bez własnego wkładu ryzyka.
A ta cała demolacja będzie
trwała przez dekady, jak nie stulecia, nawet jeżeli rzeczy będą miały się tak,
jakimi one są teraz. Ale tak nie będzie, bowiem zdarzają się przecież naturalne
katastrofy takie jak deterioracje w czasie trzęsień ziemi, podmycia gruntu,
osuwanie się gruntu, korozja metali – że wymienię tylko te pierwsze lepsze.
Każdego dnia, który mija, statystyczne ryzyko wciąż wzrasta do tego
apokaliptycznego scenariusza. Nikt nie może powiedzieć czy wiedzieć, jak to się
rozegra, poza tym że miliony ludzi może umrzeć jeżeli pozostawimy rzecz swemu
losowi a miliardy mogą umrzeć, jeżeli rzeczy pójdą w jeszcze gorszą stronę.
CDN.