Czyżby
powrót do SDI/NMD?
Portal WP:
Przyznali
się! Świat narażony na śmiertelne niebezpieczeństwo
Jeśli ktoś do niedawna
jeszcze miał wątpliwości, czy naukowcy albo wojsko dysponują mechanizmami,
które pozwalają na zmienianie pogody, powinien się wyzbyć wszelkich złudzeń.
Ci, którzy odpowiedzialni są za powstawanie takich rozwiązań, sami odsłaniają przed
nami następne karty. Przysłuchując się kolejnym rewelacjom, jednego możemy być
pewni - manipulowanie pogodą staje się codziennością. Na nadchodzącej
konferencji naukowcy zaprezentują założenia dotyczące funkcjonowania
specjalnego lasera, który będzie służył np. do generowania opadów deszczu albo
frontów burzowych.
O tym, że istnieją
instrumenty, które pozwalają naukowcom wpływać na pogodę, wiadomo nie od dziś.
O stosowanie broni, za pomocą której można modyfikować sytuację
meteorologiczną, niejednokrotnie oskarżane było wojsko. Ale dziś kwestia
stosowania narzędzi do zasiewania chmur czy wywoływania burz przestała
pozostawać wyłącznie w sferze domysłów. Naukowcy sami przyznają, że na bieżąco
rozwijają technologię, która pozwala jeszcze wydajniej oddziaływać na sytuację
pogodową. W ten sposób kolejna wyśmiewana przez lata teoria spiskowa została
potwierdzona.
Już w przyszłym miesiącu w
Genewie odbędzie się konferencja naukowa, podczas której spotkają się eksperci
z różnych ośrodków badawczych. Jednym z głównym tematów, jaki poruszony
zostanie w czasie debaty Laser Pogoda i Klimat 2013 (LWC 2013), będzie
zastosowanie narzędzia w postaci lasera, który wysyłając krótkie impulsy w
kierunku atmosfery, pozwoli na zasiewanie chmur w dowolnym miejscu albo wywoływanie
burz.
Coraz bardziej udoskonalona
aparatura, o której tak chętnie opowiadają naukowcy, umożliwia indukowanie
formacji składających się z kryształków lodu oraz na kondensację wody, która
przekształca się w chmury. Wszystko odbywa się przy zastosowaniu intensywnych
impulsów świetlnych. Naukowcy przyznali, że przeprowadzone zostały już pierwsze
testy z użyciem tego typu urządzenia.
"Ultrakrótkie impulsy
laserowe skierowane do atmosfery stworzyły obiecującą perspektywę związaną z
narzędziem, które pozwoli na modulację pogody i badanie klimatu" -
przyznali cytowani przez dziennik "The Daily Telegraph" naukowcy z
Uniwersytetu Genewskiego.
Na razie badacze opowiadają
tylko o pozytywnych aspektach zastosowania rozwiązań w postaci nowoczesnych
laserów pogodowych. Eksperci nie mają wątpliwości, że dzięki takim urządzeniom
będzie można sprawić, że silne opady deszczu albo gwałtowna burza zostanie
wywołana, gdy chmura albo front atmosferyczny znajdować się będą z dala od
dużych siedlisk ludzkich albo miejsc, gdzie wielka woda mogłaby spowodować
znaczne straty materialne. Specjaliści wierzą, że w ten sposób będzie można
uniknąć np. powodzi. Laser ma też pozwolić na dokładniejsze śledzenie zmian
klimatu.
Przedstawiciele środowisk
naukowych, którzy nie mogą się nachwalić nowej metody, twierdzą, że już wkrótce
będzie można stosować mechanizm, który nie tylko będzie niezawodny, ale też
będzie mógł zmieniać pogodę na żądanie w dowolnej sytuacji - i to bez
zastosowania środków chemicznych.
W przeszłości próby sterowania
pogodą przeprowadzane były wielokrotnie. W latach 60. XX w. starania takie
realizowały Stany Zjednoczone, które próbowały "pobudzić" huragan
zanim ten uderzy w ląd. Odbywało się to przy użyciu jodku srebra. Podobne
działania stały się udziałem Związku Radzieckiego, który po katastrofie w
Czarnobylu starał się zasiać chmury nad Moskwą, by w ten sposób ochronić
mieszkańców stolicy przed radioaktywnym opadem. Ostatnie, przeprowadzone na
dużą skalę manewry, związane z próbą wpływania na pogodę, zrealizowały Chiny w
przededniu igrzysk olimpijskich w Pekinie.
Konferencja Laser Pogoda i
Klimat, która odbędzie się we wrześniu w Szwajcarii, będzie już drugim tego
typu sympozjum. Pierwsze odbyło się w 2011 r. Jej organizatorem będzie
działająca przy ONZ Światowa Organizacja Meteorologiczna.
(rc/ac/niewiarygodne.pl)
* * *
Efektownie to brzmi, ale czy jest
możliwe? Podgrzanie chmur burzowych laserem w celu wywołania opadów ma sens,
chociaż ciekawy jestem, jakie zjawisko fizykalne jest odpowiedzialne za ten efekt?
Chodzi chyba nie o podgrzanie chmury, ale o zjonizowanie cząsteczek powietrza i
wody w niej zawartej, co może spowodować opady.
Metoda zasiewania chmur przy pomocy jodku
srebra, metalicznego srebra albo argentoratu zdaje egzamin, ale jest kosztowna.
Faktycznie – po katastrofie w Czarnobylu Rosjanie i Czechosłowacy zmniejszali
zapylenie powietrza poprzez powodowanie deszczów tą metodą. Jeżeli idzie o
lasery, to słabym punktem jest ilość energii, która trzeba przeznaczyć na
spowodowanie jonizacji powietrza w chmurach… Być może taką „maszynką do pogody”
był niedawno zamknięty HAARP. Mikrofale przezeń emitowane jednak nie były
wstanie doprowadzić atmosfery do zrzucania z niej wody w postaci opadów, więc
zdecydowano sięgnąć po mocniejszy środek emitujący bardziej energetyczne
promieniowanie – laser. Ale to nie jest najmniejszym zmartwieniem. Zapoznajmy
się z podsumowaniem tego lata – jest ono bardzo ciekawe:
Klimatyczne
lato rozpoczęło się u nas chłodno i deszczowo. Ja przed tym chłodem uciekłem na
Hel, gdzie pracowałem w tamecznym Fokarium. Przez dwa tygodnie mieliśmy tam
cudowną, letnią, słoneczną pogodę z rześkimi nocami i cieplutkimi dniami.
Natomiast z przerażeniem wsłuchiwałem się w doniesienia z domu i z południa
kraju, gdzie pogoda wprost oszalała: powódź w Sudetach, powodzie w Niemczech,
Austrii i Czechach, podtopienia w Miechowie i pn. Małopolsce…
CZERWIEC -
wedle zapisków Pana Stanisława Bednarza, przez I połowę czerwca pogoda w naszym
regionie była koszmarna. Przez większość czasu było pochmurno i padał deszcz.
Nieco lepiej było w II połowie czerwca, kiedy lało nieco mniej. Temperatura
najwyższa +36,0°C została odnotowana w dniu 21.VI, zaś najniższa +6,0°C w dniu
2.VI. W dniu 10.VI uderzył w nasze miasto wiatr szkwałowy. Dnia 21.VI o
godzinie 17:25 w mieście rozległ się przeraźliwy huk jakby wybuchu, ale nikt
nie był w stanie stwierdzić, co było jego źródłem – czyżby jakiś meteor à la ten z Czelabińska??? Jedno jest
pewne – coś się działo wokół Ziemi w tym okresie, bowiem będąc na Helu
wieczorem 10.VI zaobserwowałem pojawienie się tzw. srebrzystych obłoków –
zawieszonych na wysokości 80 km nad ziemią drobnych cząstek żelaza z pyłu
pometeorytowego. A przecież w tym czasie zaledwie 5 rojów meteorytowych: omega-Skorpidy z częstotliwością 5
błysków/h; tau-Herkulidy – 2 b/h; Arietydy – 54 b/h; Sagittarydy – 5 b/h, theta-Opiuchidy
– 2 b/h. Czyżby miało to związek z wydarzeniami w Czelabińsku, nad Kubą i
Kalifornią na początku roku? Tymczasem dzięki obfitym deszczom rzęsiście
sypnęło grzybami! – tylko w dniu 17.VI Pan Bednarz znalazł 60 borowików, ja –
tylko 20… Sumarycznie w czerwcu spadło nam 133,77 l/m² wody w czasie 17
deszczowych dni i 10 burz.
LIPIEC –
ten miesiąc był już o wiele łaskawszy, jeżeli idzie o ilość opadów, która
wyniosła 61,06 l/m², które spadły w czasie 10 dni z deszczem i w czasie tylko 3
burz! Po 15.VII odnotowałem kolejny wysyp grzybów oraz pojawienie się
czerwonych jagód na jarzębinie… Co do temperatury, to najwyższa i rekordowa
zarazem miała miejsce w dniu 29.VII o godzinie 17:15 i wyniosła +38,3°C, co
pobiło rekord odnotowany w dniu 21.VII.2007 roku, kiedy to termometr pokazał 38
kresek powyżej zera. Najniższa temperatura +11,0°C pojawiła się w dniach 8 i
22.VII. Należy dodać, że w czasie dni z
temperaturą powyżej +25°C, a których odnotowałem 16, wilgotność powietrza
spadła do 20% - czyli mniejszej niż kartka papieru! Co jeszcze ciekawsze – nie odnotowano
drastycznych skoków ciśnienia, które trzymało się średniego poziomu 1013 hPa.
Według amerykańskiej agencji NOAA ten lipiec był 341. miesiącem z temperaturą
wyższą od średniej wieloletniej – co stanowi kolejny dowód na istnienie Efektu
Globalnego Ocieplenia. No i…
…SIERPIEŃ –
który rozpoczął się kontynuacją słonecznej i letniej pogody. Jeszcze w lipcu w
Internecie pojawiła się głupawka puszczona przez jakiegoś półmózgiego
panikarza, że jedna z rosyjskich bądź ukraińskich elektrowni jądrowych eksplodowała
i mamy powtórkę z Czarnobyla. W I dekadzie przeprowadzałem regularne pomiary
skażeń promienistych i nie stwierdziłem żadnych – wartości skażeń utrzymywały
się na poziomie 0,05 – 0,18 μSv/h czyli na poziomie radioaktywnego tła Ziemi w
naszym rejonie. W I dekadzie Pani Aura znowu zaszalała i w dzień mordowała nas
wysoką temperaturą w granicach +28…+37,9°C. W dniu 6.VIII na terytorium naszego
kraju ogłoszono – po raz pierwszy w historii – ALARM UPAŁOWY! – i skrócono
godziny pracy niektórych urzędów… Wściekłe upały uspokoiły się trochę w dniu
9.VIII, kiedy to przeszły dwie burze, które po dwóch kolejnych burzach 10.VIII
dały razem 18.72 mm deszczu. Potem temperatura znów poszybowała w górę, a
wilgotność powietrza spadła. Dnia 21.VII
NASA zaalarmowała media o gigantycznym wybuchu na Słońcu, z czego miała powstać
straszliwa burza magnetyczna, która z kolei miała spowodować koniec naszej
cywilizacji. Oczywiście świat nadal istnieje – wbrew nie-pobożnym życzeniom
dziennikarskich półmózgów – o czym jeszcze napiszę w innym miejscu. Za to można
było obserwować wspaniałe deszcze meteorów z rojów: Perseidów i Akwarydów –
czyli tzw. łez św. Wawrzyńca… Za to w III dekadzie miesiąca powiało jesienią –
temperatury nocne spadły poniżej +10°C, zaś dzienne nie przekraczają +20°C.
Chmury, mgły i wciąż wiejące wiatry z północy – północnego-wschodu. W dniu
25.VIII doniesiono mi o tym, że w lasach Przykca pomimo upiornej suszy pojawiły
się borowiki ceglastopore zwane pociecami i prawdziwki! – sprawdziłem na Ciosku
i Końskich Ugorach, i faktycznie – miał miejsce pojaw borowikowatych w naszych
lasach, niewielki ale zawsze to coś...
Ogółem
lato jak lato, bywało gorzej – że wspomnę lipcowe powodzie i mordercze susze.
Możemy się tylko cieszyć, że Natura oszczędziła nam tego, co było udziałem
reszty kraju: powodzi, podtopień, gradobić czy trąb powietrznych, co wydaje się
być zasługą Ojca Założyciela naszego miasta, który lokował Jordanów we wcale –
jak się okazuje – bezpiecznym miejscu. Miejmy nadzieję, że wskutek przesunięcia
pór roku nie dojdzie do opadów śniegu w środku jesieni, jak to ostatnio bywa i
że jesień będzie w miarę normalna: deszczowa i pochmurna, ale także ciepła –
czego sobie i Wam życzę.
No właśnie – dziwnym jest to
przesunięcie pór roku o jakieś 1-1,5 miesiąca, co szczególnie wyszło w tym
roku, kiedy to prawdziwa zima uderzyła w nas w marcu i I połowie kwietnia… To
zjawisko jest na razie niezrozumiałe i czy może być ono efektem manipulowania
pogodą…?
Zmartwieniem jest to, że – o ile
doniesienia „The Daily Telegraph” są prawdą – został poważnie obniżony próg
możliwości wpływania na pogodę przez człowieka, a co za tym idzie – w szerszym
zakresie sterowanie nią i możliwości szkodzenia innym ludziom poprzez
powodowanie katastrofalnych suszy, katakliktycznych powodzi, opadów śniegu czy
gradobić… Ale to jeszcze nie wszystko, bowiem nie potrafimy przewidzieć tzw.
długofalowych skutków tych ingerencji, które są całkowicie nieobliczalne. Efekt
globalnego ocieplenia - EGO doprowadził do rozchwiania się dynamiki atmosfery –
w niektórych regionach Ziemi pogoda stała się całkowicie nie do przewidzenia!
Kiedy do tego dojdzie nieodpowiedzialne gmeranie przy tym bardzo czułym
urządzeniu, jakim jest klimat Ziemi, to skutki mogą przewyższać to, co pokazują
hollywoodzcy twórcy filmów katastroficznych. Zatrzymanie się Golfstromu, nowa
Epoka Lodowa w Eurazji i Ameryce Północnej i jednocześnie potworne susze w
pasie równikowym… Życie organizmów wyższych na planecie będzie poważnie
zagrożone, a może nawet wymrzeć. Ziemia przeszła w swej historii przez podobne
kataklizmy, tym razem jednak spowodowane one będą rękami człowieka, a nie przez
siły Przyrody.
Wojna meteorologiczna jest czymś jeszcze gorszym
od wszystkich programów kosmicznych w rodzaju SDI i NMD, bowiem dotknie
wszystkich bez wyjątku mieszkańców Ziemi.