Wiktor
Bumagin
W
ubiegłym roku Rosja zadziwiła świat dzięki swej nieoczekiwanej dla opinii
publicznej wizycie przyjaźni grupy okrętów z flagowym krążownikiem Piotr
Wielki w Wenezueli. Jeszcze w czasach radzieckich tego rodzaju okręty
jak Piotr
Wielki Amerykanie nazwali „pożeraczami lotniskowców”[1]
– i wcale nie bezpodstawnie! Wszak ich bronią uderzeniową są przeciwokrętowe
systemy pocisków rakietowych klasy woda-woda
systemu Granit, które są w stanie razić nawodne cele na odległość do 600 km (324 mile morskie).
Historia systemu Granit
Każda
5-tonowa rakieta Granit niesie w swej głowicy 750 kg ładunek materiału
wybuchowego albo głowicę nuklearną. Do tego ma ona systemy dezorientujące oraz
możliwość manewrowania przy prędkości lotu wynoszącej 1,6 Ma (ok. 0,53 km/s).
Takiej broni nie posiada żadna inna flota na świecie. No, ale ani te okręty ani
ich uzbrojenie nie pojawiły się znikąd.
Eksperymenty
z rakietami przeciwokrętowymi stanowiącym broń dla floty zaczęły się w ZSRR
jeszcze w połowie lat 50. ubiegłego stulecia, kiedy to do takiego celu przeznaczono
lotniczy pocisk rakietowy Kometa.
Swym zewnętrznym wyglądem przypominała ona myśliwiec MiG-15. W celu
rozmieszczenia ich na pokładzie okrętów zbudowano specjalne składane konsole
skrzydeł i stateczników pionowych. Pocisk otrzymał oznaczenie S-2
i nadano mu proporcjonalne do wielkości okrętów rozmiary, jego długość wynosiła
8,8 m ,
szerokość ze złożonymi skrzydłami – 1,93 m , zaś z rozłożonymi – 4,7, wysokość – 2,4 m . Dzięki temu promień
rażenia tymi pociskami był dość duży i wynosił 120 km (ok. 65 mil ). Główny konstruktor
tego pocisku W. Aszik zamierzał
uzbroić w nie zbudowane wcześniej artyleryjskie krążowniki typu Czapajew
i Swierdłow.
Jednakże nie przedłużono eksperymentów w tym kierunku. Natomiast w roku 1959 rakieta S-2
została przyjęta do przeciwokrętowego systemu obrony nabrzeżnej Sopka.
Potem
pracami nad rozwojem skrzydlatych pocisków rakietowych klasy woda-woda zajął się znany konstruktor
rakiet W. N. Czełomiej. Pod jego
kierownictwem, opracowano system rakietowych pocisków klasy głębina wodna-woda P-6 dla okrętów
podwodnych Projektu 651 i 675M typu Krasnoarmiejec
oraz P-35
dla jednostek, jak to się wtedy mówiło – z odrzutowym uzbrojeniem. Nad tymi
pociskami pracowano równolegle i dlatego ich parametry techniczno-taktyczne
były podobne. Przeznaczone one były do walki z pojedynczymi i grupowymi celami
morskimi na odległości do 350
km (P-6) i 250 km (P35) mając przy tym możliwość wyboru głównego celu z grupy okrętów
nieprzyjaciela. (!!!) Były one zainstalowane także na obiektach brzegowych
i mogły być uzbrojone w głowice jądrowe. Oba te pociski miały prędkość
wynoszącą 1,3 Ma (0,43 km/s). Naprowadzane
były na cel w początkowej i środkowej fazie trajektorii za pomocą zdalnego
sterowania, a w końcowej fazie lotu przez system samonaprowadzający.
Inne projekty
Projekty
przezbrojenia w te pociski rakietowe krążowników konwencjonalnych zostały
odrzucone. W dniu 23 lutego 1960 roku, w leningradzkiej stoczni im. A. A. Żdanowa, znanej jako Stocznia
Północna położono stępkę pod budowę głównego okrętu Projektu 58 – Groznyj. Budowano go początkowo jako
minowca z uzbrojeniem rakietowym, ale kiedy w 1963 roku wszedł on w skład Floty
Północnej, to zaliczono go już w poczet krążowników rakietowych. Decyzje o
podwyższeniu rangi okrętu podjęto po strzelaninach rakietowych przeprowadzonych
w lipcu 1962 roku, na których był także gensek KC KPZR Nikita S. Chruszczow. Uzbrojenie i parametry taktyczno – techniczne
były jednak tak złożone, że miały one sens jedynie od okrętów klasy krążownika
w górę.
Pełna
wyporność Groznego wynosiła 5.400 ton, długość – 142,7 m , szerokość 16 m , zanurzenia – 5,1 m , zaś turbinowy napęd
okrętu o mocy 90.000 KM
pozwalała okrętowi na osiągnięcie maksymalnej prędkości rzędu 34,5 kts (ok. 64 km/h ). Na pokładzie tego
okrętu po raz pierwszy rozmieszczono kompleks skrzydlatych rakiet i zenitalnych
pocisków rakietowych (pionowego startu). Śmiercionośne P-35 znajdowały się w
dwóch czterokomorowych wyrzutniach pokładowych typu SM-70. Osiem zapasowych P-35
rozmieszczono w czterech parkach amunicyjnych w nadbudówkach. Uzbrojenie
uzupełniał kompleks pocisków rakietowych pionowego startu Wołna, których jednostka
ognia wynosiła 16 sztuk; dwa stanowiska ogniowe działek 76 mm oraz dwie trzyrurowe
wyrzutnie torpedowe 533 mm
i dwa 12-lufowe miotacze bomb głębinowych.
Początkowo
planowano zwodowanie 10 takich jednostek, ale za Groznym pojawiły się
tylko Admirał Fokin, Admirał Gołowko i Wariag.
W okresie 1967 – 1969 zbudowano i zwodowano także cztery okręty z Projektu 1134: Admirał Zozulja, Władywostok,
Wiceadmirał
Drozd i Sewastopol. Sklasyfikowano je jako krążowniki rakietowe – czyli
duże okręty – ale w tym przypadku ich „granica kalibrów” wynosiła tylko cztery
rakiety P-35 w dwóch podwójnych wyrzutniach.
Krążowniki rakietowe z
napędem nuklearnym
W
latach 60. uczeni radzieccy wykonali kilkanaście kompleksowych prac
badawczo-rozwojowych: Perspiektiwa, Woschod, Rasswiet i Okiean, które
pozwoliły na dogranie wszystkich elementów morskiego uzbrojenia rakietowego.
Ich wyniki dały możność zaprojektowania nowej generacji krążowników rakietowych.
W rezultacie, w 1973 roku, w leningradzkim Bałtyckim Zakładzie położono stępkę
pod ciężki krążownik rakietowy z napędem atomowym Kirow o długości 251 m i wyporze 28.000 ton,
który 30 grudnia 1980 roku wszedł w skład floty ZSRR.
Jego
podstawowym uzbrojeniem był zestaw 20 pocisków rakietowych klasy woda-woda Granit odpalanych z
podpokładowych ukośnych wyrzutni, 96 rakiet pionowego startu z dużym promieniem
rażenia typu S-300F
z kompleksu Fort-M znajdujących się w 12 ośmiokomorowych wyrzutniach.
Uzupełniają je dwie podwójne wyrzutnie rakiet bliższego zasięgu Osa.
Do walki z okrętami podwodnymi „Kirow” ma wyrzutnię pocisków rakietowych ZOP
klasy woda-głębina wodna typu Raztrub
i dwa pięciorurowe aparaty torpedowe kalibru 533 mm , odrzutowe miotacze
bomb głębinowych i trzy helikoptery Ka-27 w podpokładowym hangarze. Poza
tym ta pływająca twierdza ma swoją artylerię lufową: dwa szybkostrzelne działa AK-100
o kalibrze 100 mm w wieżach i 86
automatycznych działek plot. AK-630 o kalibrze 30 mm , przeznaczonych także
do strzelania do nadlatujących pocisków przeciwokrętowych nieprzyjaciela.
Prędkość marszowa krążownika wynosi 30 kts (ok. 55,6 km/h ), załoga składa
się z 610 ludzi, w tym 82 oficerów.
Krążowniki rakietowe nowej
generacji
Następnym
z tej serii stał się w 1984 roku krążownik Frunze, a w roku 1988 dołączył do
nich Kalinin.
Budowany pod nazwą Jurij Andropow okręt powinien był opuścić stocznię w 1992 roku,
ale wskutek załamania się systemu radzieckiego komunizmu, pierestrojki i reform dopiero w 1998 roku został on zwodowany jako Piotr
Wielki.
W
roku 1992 jego sisterships zostały
przemianowane: Kirow na Admirał Uszakow, Frunze
na Admirał
Łazariew, a Kalinin na Admirał Nachimow. Poza tym każdy
nowy okręt wnosił kolejne poprawki w swej konstrukcji i uzbrojeniu, i tak na Admirale
Łazariewie ex Frunze zainstalowano 128 rakiet pionowego startu typu Kindżał
o zasięgu 12 km .
Na Admirale
Nachimowie ex Kalininie uzbrojenie uzupełniono o 6
rakietowo-artyleryjskich zestawów Kortik do walki na krótkim
dystansie. Zaś na Piotrze Wielkim zamiast dwóch wież dział AK-100 postawiono jedną
dwulufową wieżę z działami typu AK-130 o kalibrze 130 mm .
Jednocześnie
w latach 80. została wybudowana seria trzech nowoczesnych krążowników
rakietowych z Projektu 1164 typu Sława
wyposażonych w 16 pocisków klasy woda-woda
Bazalt
w pokładowych podwójnych wyrzutniach rakietowych rozmieszczonych po dwóch
stronach kadłuba. Ten kompleks jest w stanie trafić w jednostki nieprzyjaciela
znajdujące się w odległości 500
km (ok. 270
mil ) od okrętu. Same okręty mają skromną wyporność –
„tylko” 12.500 ton i długość 186
m . ale jakby na to nie patrzyć, siedem nowoczesnych
krążowników rakietowych pozwoli jeszcze przez długi czas Rosji być jedną z
morskich potęg tego świata.
Rakiety i Incydent Gdyński
Po
opublikowaniu mojego artykułu na temat Incydentu Gdynia’59 pewien Czytelnik nie
przebierając w słowach zmieszał mnie z błotem, smołą i pierzem za to, że
śmiałem zasugerować, iż w roku 1959 było możliwe zestrzelenie lub strącenie z
orbity satelity amerykańskiego przez radziecki pocisk rakietowy. Ów czytelnik
argumentował to m.in. tym, że „nawet dzisiaj rzecz taka jest trudna do
przeprowadzenia”. Owszem – ale nie wziął pod uwagę jednego, że co innego jest
zestrzelić pocisk rakietowy lecący po krzywej balistycznej i w atmosferze, a co
innego jest strącić satelitę lecącego po stałej orbicie wokółziemskiej w
przestrzeni kosmicznej. To są dwie różne sprawy!
Do
zestrzelenia satelity potrzebne są poza rakietą także systemy naprowadzania na
cel – a te jak widać z artykułu, a co
wyróżniłem wytłuszczoną czcionką – już wtedy nie dość że istniały, to
jeszcze wykorzystywano je w pociskach rakietowych P-6 i P-35!
A zatem hipoteza głosząca, że za Incydentem Gdynia’59 stoją nie Obcy czy Ufici,
ale po prostu amerykańskie i radzieckie próby rakietowe, pierwociny Wojen
Gwiezdnych, uzyskała kolejne potwierdzenie. Nie umniejsza to bynajmniej wagi
tego Incydentu, ale zmienia jego kwalifikację – z ufologicznej mrzonki i
narosłej wokół niej legendy na konkretny „twardy” fakt historyczny.[2]
I jeszcze jedno - w związku z kryzysem w Syrii powróciło pytanie o sens i celowość budowy i eksploatacji krążowników rakietowych. Artykuł ten jest także próbą przybliżenia Czytelnikowi tego tematu. Prawdę powiedziawszy - nie życzyłbym sobie (i nikt zdrowy na umyśle), by temat ten był przerobiony w praktyce na morskim teatrze wojny na Morzu Śródziemnym...
Źródło:
„Kalejdoskop NLO” nr 16/2009, s. 8
Przekład
z j. rosyjskiego –
Robert
K. Leśniakiewicz ©
[1]
Natomiast radzieckie okręty podwodne SSN (torpedowe) i SSGN (wyposażone w
manewrujące pociski rakietowe) doczekały się miana „zabójców
lotniskowców”.