Przeminęła wróżba Władcy
Świata z Agharty, przeszła przepowiednia losów Polski i Europy znana jako
„Wieszczba z Tęgoborzy”, przeszła nie spełniona wróżba Majów na koniec świata w
2012 roku, a ostatnio na Ziemię nie spadły kamloty z szczątków komety ISON, które
miały spaść w dniach 15 i 16 stycznia, jak wieszczył to jakiś mędrek podający
się za potomka samego Herschela! Ale przecież Polacy kochają takie brednie i
już pojawiła się kolejna, którą przytaczam poniżej:
Przepowiednia ojca Ludwika
Roccy z 1849 roku
Z dziewiętnastowiecznym
proroctwem franciszkanina o papieżu Polaku zapoznałem się kilka lat przed
radosnym dla nas konklawe w 1978 roku. Uznałem je wówczas za nieprawdopodobne!
Zmieniłem zdanie, gdy kardynał Karol Wojtyła zasiadł na Piotrowym tronie. w 1992
roku opublikowałem w "Polityce" (nr 11) artykuł o tej przepowiedni.
Teraz, gdy nikt już nie wątpi, że byliśmy świadkami wielkiego pontyfikatu Jana
Pawła II, postanowiłam przypomnieć proroctwo Ludovica Rocci.
Do tekstu proroctwa dotarłem
zbierając materiały do książki "Okupowanej Warszawy dzień powszedni"
(jej pierwsze wydanie ukazało się w 1973 roku). Dla oddania nastrojów tamtego
okresu postanowiłem wykorzystać także krążące wówczas wróżby, przepowiednie i
proroctwa. w tym celu - niezależnie od zapisów w dziennikach osobistych -
należało sięgnąć po druki konspiracyjne. Jednym z nich była wydana w 1942 roku
ośmiostronicowa broszurka "Mówią wieki. Zbiór niektórych przepowiedni
dotyczących obecnej wojny". Zawiera ona cztery proroctwa, o ostatnim z
nich podano następujące informacje: "W Nr 97ym I.K.C. z dn. 5 maja 1923
ogłoszona została przepowiednia brata Ludwika Rocca z zakonu Franciszkanów,
odpisana z książki wydanej przez Drukarnie Narodową Watykanu w 1853 roku. Brat
Ludwik Rocca po zwiedzeniu Betlejem, Ziemi Świętej i Grobu Chrystusa, jako
92-letni staruszek w 1849 roku popadł w stan odrętwienia, który trwał sześć
tygodni, po czym na tydzień przed śmiercią poprosił o dwóch braci zakonnych,
aby pozostawali przy nim dniem i nocą i zapisywali każde jego słowo, gdyż «Bóg
przez jego usta obwieszcza, co stanie się w przyszłości»".
Pamiętam moje narastające w
trakcie czytania tekstu tej przepowiedni zdziwienie, przekształcające się w
fascynację. Już pierwsze zdanie było intrygujące: "W 65 lat po mojej
śmierci (1914) rozpocznie się wielka wojna morderstwem na Bałkanach, gdzie
zamordowany zostanie panujący z rodu habsburskiego (...), skończy się ona po
czterech latach".
Dalej jest wzmianka o
Niemcach, którzy: "Na swych sztandarach nosić będą godło «Bóg z nami» i to
będzie bluźnierstwem" i rewolucji w Rosji: "Car zginie od swoich
poddanych".
A oto przepowiednia
dotycząca II wojny światowej: "W 90 lat po mojej śmierci (1939) wybuchnie
bratobójcza wojna, która ogarnie cały świat.[...] Najwięcej spustoszenia czynić
będą żelazne ptaki, które z warkotem skrzydeł pomagać będą walczącym, szerząc
spustoszenie, a żelazne smoki obrócą w perzynę pół Europy". Data, zważmy,
się zgadza, a mamy tu również przewidzianą zapowiedź pojawienia się samolotów i
czołgów. i kolejna zadziwiająca wiadomość - o Niemcach, "których do
ostatecznego upodlenia doprowadzi ich wódz, szaleniec, Żyd z pochodzenia,
sprzęgnięty z bratem antychrystą". Franciszkanin przepowiada jednak klęskę
państw Osi i przejście Sowietów do obozu aliantów: "Trzy potęgi, którym
się zdawało, że nikt im się nie sprzeciwi i nie oprze, złamane zostaną w kraju,
gdzie od lat zapomniano o Bogu, radości i śmiechu. Pięć milionów Żydów zostanie
wymordowanych".
Pragnę w tym miejscu
przypomnieć, że konspiracyjna broszurka ukazała się w 1942 roku. Potwierdzają
to listy, jakie otrzymałem po moim artykule od ludzi, którzy ją czytali podczas
okupacji. Zakładając przez chwilę, że mamy do czynienia z apokryfem, można
zrozumieć zgodność tekstu z wydarzeniami minionymi, ale o klęsce, jaką Hitler
poniesie w Rosji, ani o liczbie ofiar Holokaustu wówczas jeszcze przecież nie
wiedziano! Przyznaję, że gdy proroctwo franciszkanina czytałem po raz pierwszy,
największe wrażenie wywarło na mnie zdanie: "Nad krajem kwitnącej wiśni
chmura ogniem ziejąca obróci w gruzy południe i środek wyspy". Przecież to
wizja bomb atomowych, zrzuconych w sierpniu 1945 na Hiroszimę i Nagasaki...
Na tym trafność przepowiedni
bynajmniej się nie kończy. Dowiadujemy się oto, że "wiele klęsk spotka
Anglię i oderwą się od niej kraje zamorskie". Następne zdanie brzmi:
"Wielka Rosja rozpadnie się na małe państewka". Przyznaję, że właśnie
to zdanie, przeczytane przeze mnie 35 lat temu, spowodowało, że w trafność ową
po raz pierwszy zacząłem powątpiewać.
I tak oto dochodzimy do
ustępu poświęconego Polsce i mieszkańcom tej ziemi: "Wiele zdrajców
wygnanych zostanie z kraju polskiego, a potem zabierze się Polska do
oczyszczenia z Żydów. Najwyżej wyniesie Pan Bóg Polaków, gdyż dadzą światu
wielkiego Papieża. Pod hegemonią Polski połączą się Słowianie i utworzą
zachodnio-słowiańskie państwo-mocarstwo Europy, którego granicami będą: Odra,
Nissa, m(orze) Adriatyk, m(orze) Czarne, Dniepr, Dźwina i Bałtyk. Polska zawsze
zostanie. Wielki mąż Ameryki roztoczy nad nią przemożną opieką, pod którą w
wielkiej szczęśliwości królować będzie". Świetnie pamiętam moją reakcję,
gdy to przeczytałem około 1970 roku. Pomyślałem sobie, że owo zdanie o papieżu
Polaku zmniejsza wartość całego proroctwa! Pisząc artykuł w 1992 roku, nie
chciałem wspomnieć o wzmiance jednoznacznie kojarzącej się z haniebnym marcem
1968. Podkreślałem, co prawda, że w przepowiedni jest mowa o Odrze i Nysie,
natomiast pominąłem ustęp poświęcony prezydentowi Stanów Zjednoczonych,
trzymającemu nad Polską tarczę ochronną.
Autorzy konspiracyjnej
broszurki puszą: "Przepowiednie ojca Ludwika Rocca omawiane były w 1868
roku. Krytycy uznali je za stek bzdurstw, a czasopismo niemieckie «Freiheit» w
Gracu [w] 1869 r. drwiło z tych przepowiedni, w których katolicki mnich tylko
Polsce wielkość przepowiada. Książka ta dr. Johannsena znajduje się w
Bibliotece Narodowej w Wiedniu pod nr 427314".
Po wyborze papieża Polaka
postanowiłem przeczytać wspomniany w konspiracyjnej broszurze artykułu z
"Ilustrowanego Kuriera Codziennego". Nosi on tytuł: "Prorok z
Góry Synai. Przepowiedział w roku 1849 los dzisiejszej Europy. Polska stanie
się jednym z pierwszych mocarstw Europy". Gazeta powołuje się na wydaną w
Wiedniu książkę dr. Johannesa (nie Johannsena) i podaje taką samą jak w
broszurze sygnaturę.
W prasowej wersji
przepowiedni jest mowa o "bratobójczej wojnie", jaka wybuchnie
"w całej Europie" i o tym, że "Rosja będzie widownią wielkich
okrucieństw.(...) Rodzina cesarska, cala szlachta i część duchowieństwa będą
wymordowane", a "państwo rosyjskie rozpadnie się na różne państewka.
Polska jednak odzyska niepodległość i stanie się jednym z pierwszych wielkich
mocarstw Europy". Znajdziemy tu też dość zaskakującą informację, że
autorem przepowiedni "był Niemiec z pochodzenia". w artykule nie
podano imienia i nazwiska zakonnika, a jedynie jego inicjały "L.R.".
Dowiadujemy się za to, że proroctwo dokonało się w klasztorze na górze Synaj
oraz, że asystowali przy nim bracia Fascinietti i August. Najbardziej
zaskakujące jest jednak to, że brak tu nie tylko jakiejkolwiek wzmianki o
papieżu Polaku, ale także o wydarzeniach związanych z drugą wojną światową i
okresem po 1945 roku.
W tej sytuacji zrozumiałe
jest, że postanowiłem dotrzeć do przechowywanej w Wiedniu broszury
dr.Johannesa. Egzemplarz w tamtejszej Bibliotece Narodowej rzeczywiście nosi
znaną nam już sygnaturę i ogólnie można powiedzieć, że publikacja IKC stanowi
dość wierne tłumaczenie tych jej fragmentów, które dotyczą przepowiedni
"brata L.R." (i tu brak imienia i nazwiska). Okazuje się jednak, że w
broszurze podano inną i przy tym dokładną datę śmierci franciszkanina, 15
sierpnia 1840 roku. Oznacza to mniejszą precyzję przepowiedni w wersji z
broszury konspiracyjnej z 1942 roku, mówiących o momencie wybuchu obu wojen
światowych. Zważywszy, że wszędzie zostało zaznaczone, że mnich w chwili
śmierci miał lat 92 bez trudu można podać lata jego życia: 1748 - 1840.
Przyjmując, że rzeczywiście był to Ludovico Rocca i że istnieją spisy
franciszkańskich braci zakonnych, nie powinno być trudności z weryfikacją tych
danych.
Skoro w broszurze
wiedeńskiej nie ma ani słowa o papieżu Polaku, to należało szukać dalej w
Rzymie, pamiętając, że w naszym druku konspiracyjnym wspomina się o odpisaniu
przepowiedni "z książki wydanej przez Drukarnię Narodową Watykanu w 1853
roku". Nie bez trudności udało mi się uzyskać zgodę na zajrzenie do
katalogów Biblioteki Watykańskiej. Choć znalazłem tam aż kilku autorów o
nazwisku Rocca, a nawet bodajże trzech o imieniu Ludovico, ani jedna pozycja
nie była związana z przepowiednią i zbliżoną datą publikacji. Na tym moje
możliwości dalszego poszukiwania źródła informacji, podanego w podziemnej
broszurce z 1942 roku, wyczerpały się.
Nadmienić jednak pragnę, że
w wydanej w 1990 roku książce "Świat w oczach jasnowidzów" Stefan
Budzyński pisze: "W archiwum watykańskim znajduje się dokument, którego
autorem jest Ludwik Rocco, franciszkanin z góry Synaj. Dokument ten sporządzono
w 1849 roku, na krótko przed śmiercią jej autora". Dalej następuje
streszczenie tekstu z konspiracyjnej broszury, bez podania jej tytułu i daty
wydania. Jak dotąd nikomu nie udało się ustalić, skąd w okupowanej Polsce w
1942 roku zaczerpnięto wiadomość, że autor przepowiedni z połowy poprzedniego
stulecia nazywał się Ludovico Rocca i że w przepowiedni tej znalazło się
proroctwo o papieżu Polaku.
Po moim artykule w
"Polityce" otrzymałem sporo listów. Najważniejszy z nich przesłała
nauczycielka ze Skierniewic Maria Świercz, która przekazała mi w darze
kserokopię przechowywanej przez nią broszurki "Mówią wieki".
Krzysztof Kwaśniewski z Poznania pisał: "Pamiętam tę przepowiednię,
rozpowszechnianą w maszynopisie w Bochni około 1942 roku. Ufać muszę tylko
pamięci, bo tekstu rozpowszechnianego na zasadzie «podaj dalej» nie odpisałem.
z pewnością jednak pamiętam dosłowne sformułowanie: «Najwyżej wyniesie Pan Bóg
Polaków, gdyż dadzą światu wielkiego Papieża»". Pisze W. Kroszczyński z
Warszawy: "Przepowiednia, o której pisał Pan w «Polityce», wydaje mi się
najdziwniejszą sprawą, z jaką się spotkałem w życiu. Czytałem ją chyba w czasie
okupacji i zapamiętałem fragment o Japonii: «chmura ziejąca ogniem zniszczy
południe i środek wysp». (...) Przepowiednia (...) musiała zrobić silne
wrażenie na ojcu znanego mi chłopca, skoro zatelefonował do Wiednia, by
sprawdzić, że istotnie znajduje się tam przytoczony w tekście «odnośnik
literaturowy»". Jan Zamorski z Katowic przysłał mi odpis proroctwa
franciszkanina, z którym zapoznał się w Rzeszowie w 1943 roku.
W latach 1992-93 proroctwo
przytoczono w kilku książeczkach. Stephen Lassare (Odkryte sekrety przeszłości.
Proroctwa, przepowiednie, wizje jasnowidzów) powołuje się co prawda na IKC,
jednakże streszcza fragment konspiracyjnej broszury. z kolei Zbigniew Przybylak
(Dobre proroctwa i przepowiednie dla Polski), podając jako datę śmierci mnicha
rok 1840, bądź zapoznał się z broszurą dr. Johannesa, bądź zna mój artykuł,
choć go nie cytuje.
Tę samą datę znajdziemy w
książeczce "Przepowiednie a czasy obecne" salwatorianina ojca
Flawiana Niebiańskiego, wydanej w 1943 roku w Stanach Zjednoczonych. To, że
autor nie mógł znać wiedeńskiej broszury, jest niemal pewne. Tym, kto jako
pierwszy zapoznał Polaków z proroctwem Franciszkanina, ewidentnie na podstawie
lektury broszury dr. Johannesa, był Józef Chociszewski, autor wydanego w
Poznaniu w 1877 roku dzieła "Polska Sybilla, czyli zbiór objawień,
proroctw i przepowiedni, tyczących się mianowicie Kościoła katolickiego, Polski
i Słowiańszczyzny". Ze starych ksiąg, z różnych pism i z ust ludu zebrał i
spisał. Miało ono potem wznowienia.
Warto może przypomnieć, że z
1939 roku pochodzi wiersz Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego "Modlitwa za
pomyślny wybór papieża", z taką oto ostatnią zwrotką:
O to, Królowo, schodząc w
serca głębię,
błagam, słuchając, co mówi
Duch Boży:
nowe papiestwo jak dąb się
rozłoży
przy polskim dębie.
Przed kilku laty poprosiłem
prof. Jerzego Kłoczowskiego o przekazanie papieżowi Janowi Pawłowi II
informacji o proroctwie Ludovica Rocci. Otrzymałem zapewnienie, że to uczynił.
---------------------------
TOMASZ SZAROTA (ur. 1940) -
profesor w Instytucie Historii Polskiej Akademii Nauk w Warszawie, kierownik
Pracowni Dziejów Polski po roku 1945. Ostatnio opublikował U progu Zagłady.
Zajścia antyżydowskie i pogromy w okupowanej Europie. Przygotowuje książkę "Naloty
na Warszawę i Drezno - względy wojskowe czy zbrodnia wojenna?"
------------------------------
Szkoda komentować te
profetyczne wypociny, bo są one równie diabła warte, co wszystkie inne.
Stanowią one rzadkiej urody konglomerat pobożnych życzeń, polskiego chciejstwa
i sentymentów, tęsknoty za polską „świetlaną” przeszłością, którą leczono się w
czasach, kiedy teraźniejszość była okrutna i czarna.
Symptomatyczne jest to, że
ta wieszczba wypłynęła znów w czasach, kiedy mamy ponoć „wolną” i „demokratyczną”
Polskę i samych przyjaciół dookoła i mieszkamy na „zielonej wyspie” odnosząc
same sukcesy. Nic mnie tak nie bawi, jak wizja Polski „od morza do morza” –
czyli tęsknota za czasami Rzeczpospolitej Jagiellonów, kiedy to Polska była
lokalnym mocarstwem środkowoeuropejskim, a które to mocarstwo upadło przez
samowolę, głupotę, warcholstwo i sobiepaństwo rozbuchanej magnaterii i
szlachty. Złoty okres przeminął i skończył się definitywnie w 1772 roku, ale od
tego czasu jego mitologią karmią się różnego pokroju, maści i kalibru
„patrioci-idioci” i „nałogowcy-narodowcy”, którzy rozpowszechniają takie i inne
apokryficzne przepowiednie, przeredagowywane tak, by pasowały do chwili.
Pamiętam, bo podobne brednie kursowały we wczesnych latach 80., kiedy to
autorzy spod znaku „Solidarności” puszczali je w obieg . WSZYSCY TO CZYTALI, BO
CZAS BYŁ NIEPEWNY, A NIC TAK DOBRZE NIE ROBI TAKIM „PRZEPOWIEDNIOM”, JAK
WŁAŚNIE NIEPEWNOŚĆ EGZYSTENCJI. Ale tak było, jest i długo będzie na całym
świecie. Ludzie lubują się w tym, co tajemnicze i nieznane, dlatego też na
strachu, niepewności jutra, ludzkiej głupocie i pragnieniu nieznanego
najrozmaitsi szarlatani, hochsztaplerzy i oszuści będą zbijać ciężką kasę.
Szczególnie śmieszny jest
passus mówiący o „wielkim mężu Ameryki, który roztoczy nad Polską przemożną
opiekę, pod którą w wielkiej szczęśliwości królować będzie”. Już to widzę. USA,
które robią wszystko, by nie wpuszczać do siebie Polaków naraz zapałają do
Polski wielką miłością – bo pewnikiem Polska znów będzie potrzebna Amerykanom w
ich awanturach na Wschodzie i bezsensownych wojnach. To się akurat sprawdza co
do joty…