N.S. Chruszczow walący butem na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ
Anatolij Burowcew
Słowniki mówią, że użyte w
tytule rosyjskie idiomatyczne wyrażenie, jak i jego rozwinięcie – pokazat’ kuzkinu mat’ – oznacza groźbę
(czasami ironicznie lub żartobliwie) pod czyimś adresem. Językoznawcy
przytaczają pięć wariantów tego wyrażenia. Jednakże my zamierzamy opowiedzieć nie
o wynikach filologów i lingwistów, ale o pewnym całkiem materialnym obiekcie,
szeroko znanym (w wąskich kręgach) pod nazwą Kuzkina mat’, przy czym pochodzenie takiej nazwy w danym wydarzeniu
rozumie się jednoznacznie.
Kuzkina mat'...
Dnia 12.X.1960 roku, przywódca
państwa radzieckiego Nikita
Siergiejewicz Chruszczow występujący na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ z
gniewną mową zagroził imperialistom, a w szczególności USA, pokazaniem kuzkinej mati. I pokazał.
Wprawdzie imperialistom przyszło czekać na to prawie dwa i pół roku. Kuzkina mat’ pokazała się światu jako
najstraszniejsza w historii Ludzkości bomba wodorowa (H) o mocy ponad 50 Mt
TNT. Teraz, po upływie ponad pół wieku, kiedy wreszcie zdjęto z niej woal
tajemnicy nad tymi dalekimi latami, można opowiedzieć o tym, co się wtedy
zdarzyło.
...i moment jej zrzutu na poligon Czornaja Guba...
Obiekt-700
Wiadomo, że na początku
atomowego wyścigu liderowały Stany Zjednoczone, a w roli doganiającego był
ZSRR. Jednakże już w połowie lat 50-tych ubiegłego wieku, rywale zbliżyli się i
walka o przewodnictwo toczyła się ze zmiennym szczęściem. Zimna Wojna nabrała
tempa. W tych latach Związek Radziecki w morderczym tempie zbudował tzw. Obiekt-700 – istniejący i działający do
dziś dnia Centralny Poligon Nuklearny. Rozmieszczono go w oddali od postronnych
oczu na wyspie Południowej archipelagu Nowa Ziemia, nieopodal Biełuszej Guby –
„stolicy” archipelagu (N 32°32’26,52” – E 052°19’05,89”). We wrześniu 1955 roku
tutaj właśnie – w Czornej Gubie (N 70°42’ – E 054°36’) przeprowadzono pierwszą
podwodną próbę jądrową. Stopniowo centrum jądrowych eksperymentów przenosiło
się z Kazachstanu na Północ. Jądrowe wybuchy przeniosły się z głębi na
powierzchnię Ziemi, a także nad jej powierzchnię – w atmosferę i pod wodę.
Wszystkiego przeprowadzono prawie 150 wybuchów jądrowych i termojądrowych
różnych rodzajów i mocy.
Nowa Ziemia...
...i jej poligony atomowe
Przyjmowane na uzbrojenie
ładunki posiadały rozmiary i kształty dostosowane do możliwości samolotów
bombowych: 2,5 Mt bomby H nie odróżniały się niczym od zwyczajnych półtonowych
bomb lotniczych i bez problemu mieściły się w komorach bombowych radzieckich
maszyn Tu-16. Samoloty tego typu z eskadry stacjonującej pod Połtawą
Samodzielnego Korpusu Lotnictwa Bombowego Dalekiego Zasięgu wykorzystywano
także do testów na Nowej Ziemi. Kiedy przyszło dokonać napowietrznego wybuchu o
mocy 2,5 Mt, samolot-nosiciel wystartował z bazy lotniczej w Olenia na
Półwyspie Kola.
Gigantyczny
grzyb
Dowódcy korpusu gen. W.W. Reszetnikowowi udało się dopiąć
tego, żeby przy próbach wektora tej broni uczestniczył cały pułk takich
bombowców. Uważał on bowiem, że bojowi lotnicy powinni w praktyce zobaczyć jak
wygląda wybuch jądrowy. I tak 27 samolotów, które wyleciały spod Nowgorodu,
potkało się w zadanym miejscu z samolotem-nosicielem bomby i towarzyszyły mu w
odpowiedniej odległości, na wysokościach od 9000 do 12.000 m. Maszyną
prowadzącą tej grupy dowodził sam gen. Reszetnikow. Później opowiadał on o
swych wrażeniach z tego lotu. Kiedy bomba wybuchła, to spod chmur wypełzła
ogromna biała kula, która ciągnęła za sobą biały słup. Grzyb poeksplozyjny
osiągnął wysokość 30.000 m! Samoloty asysty zatoczyły wokół niego krąg w
bezpiecznej odległości. Niektórzy co gorliwsi piloci chcieli podlizać się
generałowi chcieli przelecieć pod kapeluszem grzyba, ale im na to nie
pozwolono. Grzyb, wedle opowiadania generała, był nadzwyczaj piękny: był on
różowo-błękitny, pastelowy i przypominał ogromny mieczyk. Wszystko na niebie
świeciło i luminizowało. Ale lubować się tą feerią nie można było długo – do
samolotów dotarła fala uderzeniowa, która zaczęła nimi trząść we wszystkich
płaszczyznach. Na szczęście pilotom udało się opanować rozbrykane maszyny i
wszystkie samoloty – w tym nosiciel bomby – powróciły szczęśliwie do swych baz.
Samo0lot-nosiciel, który był z nich najbliżej epicentrum wybuchu nie odniósł
żadnych uszkodzeń mechanicznych, ale spłonęła cała farba na jego kadłubie. Na
wszelki wypadek spisaną go ze stanu pułku i przekazano do Muzeum Politechniki
Kijowskiej Sił Powietrznych ZSRR.
„Brzemienna
maszyna”
To, że to było 2,5 Mt, daleko
nie przekraczało możliwości Związku Radzieckiego, i tego nie ukrywano. Wręcz
odwrotnie, przeciek informacji na ten temat został zainscenizowany. W „New York
Times” jeszcze w dniu 8.X.1961 roku poinformował Amerykanów o czekającym ich
superwybuchu i podano nawet orientacyjne daty. Natomiast obywatele radzieccy
dowiedzieli się o tym post factum.
Eksperyment ten był niejako afiliowany do XXII Zjazdu KPZR. W swoim referacie
N.S. Chruszczow obruszył się na imperialistów i powiedział: Dzisiaj mamy
najsilniejszą w świecie, 100-megatonową bombę, ale jej nie detonujemy, bo w
Moskwie mogą wylecieć szyby. Jak na razie zdetonujemy 50-megatonową.
Sala zareagowała na to długimi burzliwymi
oklaskami. Kiedy przyszedł czas pokazania światu Kuzkinej mati (do swego historycznego doświadczenia to dziecię
akademika A.D. Sacharowa pozostawało
bezimiennym), do bazy lotniczej w Oleniu bombę dostarczono specjalnym
transportem kolejowym. Nie bacząc na to, że świat wiedział już o mającym
nastąpić wybuchu, transport odbywał się przy zachowaniu szczególnych środków
bezpieczeństwa. Z Arzamasu-16 wysłano w czterech kierunkach cztery identyczne
pociągi. Który z nich transportował bombę, to wiedział jedynie bardzo wąski
krąg wtajemniczonych.
Czornaja Guba - miejsce zrzutu i eksplozji Superbomby
Podnieść w niebo Kuzkiną mat’ Tu-16 nie był w stanie. Nieporęczna
bomba[1],
której długość wynosiła 8 m i była w stanie ledwie zmieścić się w luku bombowym
jedynie ciężkiego bombowca Tu-95B Miedwied’ – Bear
w kodzie NATO. Trzeba było przebudować mu kadłub, a i tak część bomby wystawała
poza niego. Lotnicy od razu ochrzcili ten samolot „brzemienną maszyną”. Kadłub
pomalowano na biało i dokładnie wypolerowano (trzeba było zmniejszyć działanie
błysku świetlnego eksplozji). I taki też wzbił się w powietrze w dniu 30.X.1961
roku, o godzinie 09:15 MSK.
Superwybuch
Samolot z załogą 9 ludzi był
dowodzony przez mjr pil. Durnowcewa.
O godzinie 11:30 po rozkodowaniu i zdjęciu zabezpieczeń (operacja wykonywana
przez załogę i naziemny punkt kontroli) bombę zrzucono z wysokości 4000 m, na
spadochronie, powierzchnia którego wynosiła 1 km²! W tej chwili pilot dał
maksymalne obroty wszystkich 4 silników i oddalał samolot od punktu zerowego
eksplozji. Kiedy do niej doszło, samolot był już oddalony o 100 km. Ale od fali
uderzeniowej takiej eksplozji nie uciekniesz. Po minucie ona uderzyła w
samolot. Pierwszym zobaczył ją (naprawdę zobaczył!) znajdujący się na ogonie
strzelec-radiooperator i zameldował dowódcy przez interkom: Nadchodzi fala.
Dowódca nie uwierzył od razu, no bo jak można zobaczyć falę uderzeniową w
powietrzu? Ale po chwili wszystkie wątpliwości się skończyły. Fala dogoniła
samolot i pochwyciła wielotonową maszynę jak pyłek i przeniosła ją na swym
grzbiecie potrząsnąwszy solidnie i poleciała do przodu. Na czole fali powietrze
było tak zgęszczone, że można je było widzieć. Fala uderzeniowa trzykrotnie
obleciała kulę ziemską[2]
zanim się uspokoiła. Grzyb atomowy wyrósł na wysokość 67 km, zaś błysk wybuchu
widziano w promieniu 800 km. Wszystkie parametry wybuchu były obserwowane,
analizowane i notowane przez naziemne służby poligonu. Obliczenia wykazały, że
moc eksplozji wynosiła 57 Mt – o wiele przekraczającą moc wszystkich wybuchów w
czasie II Wojny Światowej, w tym bomby A, które zniszczyły Hiroszimę i
Nagasaki.[3]
Silne
wrażenie
W tym ekstremalnym locie Miedwiedia,
w pewnym bezpiecznym oddaleniu znajdował się Tu-16, z którego prowadzono
filmowanie całego wydarzenia. Potem film pokazano Chruszczowowi i członkom
Biura Politycznego KC KPZR. Nikita Siergiejewicz zaprosił na pokaz
przebywającego w ZSRR szachinszacha Iranu i jego małżonkę. Film wywołał na
wszystkich silne wrażenie – nerwy szachinszachowej nie wytrzymały widowiska i
zakrywając twarz rękami wybiegła z Sali. Niemniejsze wrażenie wywołał ten film
w USA. Po bez mała dwóch latach negocjacji, w dniu 5.VIII.1963 roku, podpisano
porozumienie o zaniechaniu prób nuklearnych w trzech środowiskach. Rolę w tym
bardzo pożytecznym dla Ludzkości porozumieniu odegrała właśnie Kuzkina mat’.
Andriej D. Sacharow - twórca Car Bomby
Po podpisaniu układu na twórców
Car Bomby spadł grad odznaczeń, nagród i wszelkiego rodzaju premii. A.D.
Sacharow dostał swoją trzecią Gwiazdę Bohatera Pracy Socjalistycznej, ale z
biegiem czasu on diametralnie zmienił poglądy i odszedł od prac nad rozwojem
broni jądrowej stając się bojownikiem o jej zupełną likwidację.[4]
Źródło – „Archiw XX wieka” nr
3/2017, ss. 26-27
Przekład z rosyjskiego - ©R.K.F.
Leśniakiewicz
[1] Jej masa
wynosiła 27 ton. Nosiła ona oznaczenia AN-602 albo RDS-220 zwano ją popularnie
Car Bomba.
[2] Podobnie
jak po eksplozji Tunguskiego Ciała Kosmicznego w dniu 30.VI.1908 roku.
[3] Inne
szacunki mówią o 50 Mt i 68 Mt TNT.
[4] Za co
m.in. stał się laureatem Pokojowej Nagrody Nobla w 1975 roku.