Marcin
Kołodziej
Jak
co roku, a szczególnie pod jego koniec, wzbiera we mnie ochota na swego rodzaju refleksje. Ponieważ nikogo nie
obchodzą wynurzenia szaraczka, postanowiłem skorzystać życzliwości Pana Roberta
i podzielić się tym, co mam do powiedzenia.
Na
początku stycznia 2018 roku minie 3 lata, kiedy założyłem konto na Facebooku.
Nie ukrywam – długo mocowałem się z tą decyzją, ale chęć odświeżenia starych
znajomości zwyciężyła. Odkryłem ponadto, że na FB można należeć do różnych grup
tematycznych, a nawet zakładać swoje własne. Jako że jestem człowiekiem o
poglądach centro lewicowych i antyklerykalnych, zapisałem się do kilku grup o
takowym profilu „ideologicznym”. Jako „rdzenny” mieszkaniec Podkarpacia, który
wiele czytał i wiele słyszał o ukraińskich bydlakach, którzy w bestialski
sposób mordowali Polaków, zapisałem się i do grup o tematyce ukraińskiego
faszyzmu. I tak dalej i tak dalej.
Mija
prawie 3 lata i najprawdopodobniej zlikwiduję konto. Czemu? Pomijam fakt, że
ugadać się z dawnymi koleżankami i kolegami na piwo czy zwykłe spotkanie jest
większą niemożliwością aniżeli podniesienie tonowego głazu przez zwykłego
człowieka. Nie dziwota w sumie – mamy swoje lata, swoje życia, priorytety,
niektórym doszły obowiązki rodzinne… Normalka, proza życia. Tym, co mnie zdecydowanie
odpycha od FB, to nie tylko bezczelna „nachalność” samego portalu. O czym
mówię? W mojej poczcie mailowej jest zakładka „społecznościowe”. Wystarczą dwa
dni nieobecności na FB, aby ten zasypał „niepokornego” wiadomościami typu: Masz
tyle i tyle nowych powiadomień, spójrz, ile cię ominęło… Cóż za idealna
manipulacja nastawiona tylko na zbieranie informacji o Tobie. Pan Robert
słusznie to zauważył i przestrzegł, bym zlikwidował to ustrojstwo. Bo to jedna
wielka wywiadownia. Wiadomo, kogo. Co zaś tyczy się samych członków grup… i tu
przechodzę do sedna sprawy.
Mógłbym
skwitować krótko: oj, durny narodzie, krótka pamięć, rozumek malutki…
Grupy
tematyczne w założeniach i nazwie oparte na antyklerykalizmie stały się trybunami,
na których wielbi się PO, a w Tusku wszyscy upatrują mesjasza, który przegoni
całe to pisowskie ustrojstwo. Cóż za idiotyzm i totalne odmóżdżeni! Zupełnie,
jakby Tusk był śmiałym antyklerykałem, choć wszyscy wiedzą, że jego platforma
są nijacy i dla pozostania przy żłobie podłożą się każdemu. Klerowi zwłaszcza.
Grupy
tematyczne w założeniach i nazwie oparte na piętnowaniu ukraińskiego
nacjonalizmu stały się trybunami, gdzie wielbi się i chwali bydlaków, zwanych
eufemistycznie „wyklętymi”. Pomijając chwalebną osobę Rotmistrza Pileckiego,
który to moim zdaniem jest źródłem cnót i heroizmu, cały ten chłam z bandytą
Łupaszką na czele nie zasługuje na nic innego, niż na potępienie. Tymczasem prawica wynosi ich na piedestały
jako gloria exemplum walczących z komunistami. W porządku. Tylko, czemu prawica
obecna na grupach przeciwko ukraińskiemu nacjonalizmowi nie wie, albo nie chce
wiedzieć, że taka zbrodnicza formacja jak WiN (Wolność i Niezawisłość) jawnie
kolaborowała z OUN/UPA i wspólnie przypuściły atak na placówkę służb
bezpieczeństwa w Hrubieszowie? Niewygodna prawda? Zapewne, bo gdy tylko to
wspomniałem, wyzywano mnie od lewaków, Żydów itd. Ot, ukropy mają swoich
wyklętych z kurwą Banderą i bydlakiem
Szuchewyczem na czele, my mamy swoich wyklętych z Łupaszką i całym tym
wyklętym, ułomnym chłamem.
Przy
okazji Ukrainy chciałbym dorzucić kilka zdań. Chyba tylko idiota, ignorant nie
znający historii albo najzwyklejsza podła zdradziecka szuja na usługach,
wiadomo kogo, kosztem pamięci bestialsko pomordowanych Kresowiaków oraz embarga
na polskie produkty, wprowadzone nie tylko przez Rosję, ale i Ukrainę (o
ukraińskich sankcjach ani słowa w mediach głównego ścieku), a przez to i strat,
bezkrytycznie wspiera obecną, nielegalną, trzeba dodać, banderowską juntę. I
jeno głową kręcę, gdy słyszę, że Ukraina broni Europy przed Rosją. O święta
naiwności! Kto czytał o powstaniu Chmielnickiego i jak się ono zakończyło, ten
nigdy by nie uwierzył temu fałszywemu narodowi, przed którym i mój dziadek,
Piłsudczyk służący w Tarnopolu, przestrzegał. A kto nie wie, spieszę z
wyjaśnieniem: otóż Chmielnicki oddał Ukrainę pod protektorat Rosji, skutkiem
czego wciąż gorzejące powstanie kozackie przerodziło się bezpośrednio w krwawą
wojnę polsko – rosyjską. Do czego zmierzam? Ano do tego, że gdyby Rosja
faktycznie ruszyła na Polskę (w sumie nie wiem, po co, embargiem skutecznie i
boleśnie kopie naszych przetwórców i rolników), wiem, że Ukraińcy w pierwszym
szeregu ruszyliby na Polskę. Mimo miliardów, które wyżebrali, mimo miliardów,
które dajemy, mimo studiowania za frajer i mimo otwarcia rynku pracy (a przez
to zahamowania płac i problemów w pracy, bo przecież gros z nich ani słowa po
polsku nie potrafi powiedzieć). Dziwna to, przy okazji, wojna w Donbasie, skoro
wciąż Kijów i Moskwa prowadzą wymianę handlową.
Jest ich (Ukraińców) obecnie w naszym kraju
około 2 milionów. Wystarczająca liczba do tego, by wznieść powstanie. Tym
bardziej, że przez naszą granicę szmugluje się broń. O działku przeciwlotniczym
było nawet w telewizji. A ilu z „uchodźców” (dobre sobie, uchodźcy z Ukrainy.
Zachodniej Ukrainy, gdzie nie ma wojny, a kwitnie banderyzm), spaliło żywcem w
maju 2014 roku w Odessie kilkudziesięciu Rosjan? Ilu z nich studiuje dzięki
Karcie Polaka?! Nic to, przecież,
zdaniem żyrandolowego Komorowskiego, „Wołyń był dawno temu”. Tak? Idąc tym
tokiem myślenia prezydenta – kluchy, Katyń był jeszcze wcześniej i pomimo tego, że
Rosjanie przeprosili, że obraz Wajdy jest emitowany w rosyjskiej telewizji
państwowej, to wciąż machamy szabelką przed niedźwiedziem, który jak się wścieknie
i trzaśnie łapą, to… wolę nie dokończyć. Ze słowa Ukropów za to nie padło ani
razu słowo „przepraszam”. Może tak w końcu zrehabilitować akcję „Wisła”?...
Akcję, która wbrew opinii banderofilów pokroju szefa Związku Ukraińców w Polsce
Tymy NIE BYŁA ludobójstwem. A jeśli, jak chce tego Tyma i kolejny apologeta
banderyzmu, kanalia nazwiskiem, Wiatrowycz, szefujący ichniemu IPNowi, akcja
Wisła była ludobójstwem, to ja pójdę dalej i rzeź wołyńską nazwę ukraińskim
skurwysyństwem. Bo trudno nazwać walką wyzwoleńczą nabijanie na pal dzieci,
gwałty, rozpiłowywanie ciężarnych kobiet, wszywanie im do brzucha żywego kota i
masakrowanie płodów. Zwykłe, ukraińskie skurwysyństwo, wcale im obce, o czym
donoszą chociażby Amnesty International. Nic, Donbasu bronią uzbrojeni ludzie,
więc banderowcy dostają łomot i aby dać upust swej wściekłości, rezają cywili. Typowe dla tej nacji.
Na
obecnej polityce jeno tracimy. Mimo to pisdzielcy górują w sondażach. Czemu?
Ano dlatego, że lud dostał swoje 500+. Nie obchodzi ludu to, że pisdzielcy
zadłużają kraj, izolują go i niszczą fundamenty praworządności. W tym momencie
wrócę kilkanaście linijek wyżej i dodam, że gdy wytykałem błędy platformersów,
które przyczyniły się do objęcia władzy przez pis, jestem z kolei wyzywany od… pisiorów!
Cóż za zidiocenie! A może po prostu efekty rządów po pisu? W sumie po i pis
(wszystko celowo piszę z małej litery) to po prostu jedno i to samo gówno.
Szambo, ściek, syf, zbieranina postsolidaruchowego ścierwa, które robi dobrze
panom w Tel Avivie, Waszyngtonie i Watykanie za pomoc w obaleniu komuny. Bo
przecież dali wolność. I co z tej wolności, skoro tylko nieliczni się
nachapali. A gros społeczeństwa zapłacił za to wysoką cenę. Zapraszam do
Stalowej Woli i okolic, niech wszyscy obaczą, co zrobił solidaruchowy motłoch z
Hutą Stalowa Wola, która w okresie zimnej wojny zatrudniała kilkadziesiąt
tysięcy ludzi. Niejednokrotnie przypominałem również niesławne głosowanie, na
którym była okazja do postawienia kaczora i ziobrę przed Trybunałem Stanu.
Ostatecznie do tego nie doszło. Pytałem nieraz, gdzie była tego dnia największa
bodaj płaczka w platformie, czyli kopaczowa? Odpowiedź – NIEOBECNA! Czy
przekona to wyznawców Tuska? W życiu. Podrzucam linki ze stron sejmowych, z
wyborczej itd. Ale to do motłochu nie dociera. Ot stała się polaryzacja – my
bądź oni. Po – pis, pis – po. To, że jest to wybór pomiędzy krowim plackiem, a
końskim bobkiem… nieliczni dostrzegają.
Ostatnimi
czasy głośno o unijnych sankcjach dla Polski. Przyznam szczerze: nigdy nie
byłem zagorzałym euroentuzjastą. Nie jestem też eurosceptykiem. Ot, po prostu
neutralny. W 2003 roku nie brałem udziału w referendum w sprawie akcesji do UE.
Mimo to potrafię dostrzec zarówno plusy jak i minusy naszej obecności w
strukturach unijnych. Między bajki można wsadzić sobie zasadę europejskiej
solidarności, którą się wymaga od Polski. Gdzie była ta solidarność, kiedy
Bruksela rękami Berlina zakazała ingerować państwom członkowskim w ratowanie
rodzimego przemysłu podczas kryzysu w latach 2007 – 2009? Sam rząd w Berlinie
wpompował w swoje kluczowe zakłady miliardy. Ten sam Berlin ponad naszymi
głowami ciągnie nitkę Nord Stream 2 od Rosji. Gdzie tu solidarność? Zachodnie
markety, choć nie płacą w Polsce podatków (złodziejskie strefy ekonomiczne),
zasypują nas żywnością gorszej jakości i jednocześnie… droższą. Ot, jaka
przewrotność! I gdzie tu sprawiedliwość oraz solidarność? Solidarność występuje
tylko wtedy, kiedy każdy kraj, na rozkaz Merkelowej ma przyjąć stado
zarobaczonych, zdemoralizowanych, nieprzystosowanych do naszej kultury
darmozjadów, pasożytów i nierobów, „skurwysynów z najnowszymi Iphone’ami”, jak
to ktoś kiedyś napisał na twisterze. Skąd wzięli kasę na te „najnowsze
Iphone’y”, skoro nigdy dłoni nie „zbrukali” pracą, jeno gwałtami na nieletnich
albo nieszczęsnych kobietach, które napadli w ciemnych zaułkach Kolonii,
Goteborga czy innego Amsterdamu?
Z
drugiej jednak strony, nie sposób nie dostrzec, że to za pieniądze unijne
położono nowe drogi, uzdatniono wodę, wybudowano liczne placówki, słowem – unowocześniono
gospodarkę. Jeśli Polska pójdzie za
przykładem Wielkiej Brytanii, wtedy może być naprawdę nieciekawie, wręcz
niebezpiecznie. Dla Polski, rzecz jasna, której granice są jednocześnie
rubieżami całej Wspólnoty, bo podsycani przez brytyjskich autorów brexitu
prawicowcy pragną pójść śladem Zjednoczonego Królestwa, toteż znaleźli sobie
nową gwiazdę: niejaką Jaydę Fransen z faszystowskiej Britain First. Ot taki,
wyspiarski analog naszego Korwina. Tego samego eurosceptyka, kolejnego, którego
mimo to euro srebrniki jakoś w dłonie nie parzą. Owa sztuczna pijawka (tak
jest, pijawka) skumała się z polskimi faszystami, czym zyskała sobie ich
sympatię. Brawo! Szkoda, że nikt nie bierze pod uwagę tego, że cała ta kampania
brexitowa (nota bene, cały ten brexit zaczyna Brytyjczykom wychodzić bokiem, bo
unijne agendy, banki wynoszą się znad Tamizy, a żywność idzie w górę)
skierowana była GŁÓWNIE przeciwko Polakom! Tak jest. Nie przeciw Hindusom,
Pakistańczykom, którzy na Wyspach obecni są od ponad 60 lat jako przyjezdni z
byłych kolonii, ale przeciwko Polakom. Sam byłem na Wyspach w czasie referendum
i na kilka tygodni przed głosowaniem słyszałem, jak mnie stamtąd wyp..lą, bo
jestem Polakiem. I co? Do prawicowych mózgownic to nie dociera. Znaleźli sobie
nowego alianta. Fransen, obok May, Farage’a i Johnsona, największa orędowniczka
brexitu „przyjaciółką” Polski. Dobre sobie. Historia pokazała, jakimi
„przyjaciółmi” byli Brytyjczycy. Jak nas zostawili, jak kazali nam płacić za
uszkodzone i zniszczone samoloty, którymi polscy piloci ratowali ich spasione
dupska i spasione dupsko królowej. Ale, jak to mawiał ktoś mądry: „Anglicy
walczą do ostatniej krwi… sojusznika”. Fałsz i obłudę mają chyba we krwi.
Podsumowując,
źle się dzieje i bezsilność jest denerwująca. Bo dzięki postulatom lewicowym
kato-faszystowski pis góruje w sondażach, a lewicy, która realizowała program
liberalny (plan Hausnera) i wywalała ludzi na bruk (projekt Blidy), o wplątaniu
naszego kraju w jankeską wyprawę po ropę do Iraku nie wspominając, w sejmie NIE
MA. Trudno mi zrozumieć umizgi Millera do pisu i chciałbym zarazem ujrzeć miny
co bardziej zadeklarowanych działaczy SLD, kiedy „żelazny kanclerz”
zaproponował kandydaturę obecnej gwiazdeczki pisowskiej TVP, Ogórkowej na
prezydenta… Tak, to również wina lewicy, że pis robi sobie co chce. I te
jeszcze mizianie się Kwaśniewskich, Kaliszów, Oleksych do kościoła… Czego oni
oczekiwali? Że kler przysporzy im głosów? Nigdy! Kler, jak każda dyktatura
patrzy tylko na swoje interesy i jak każda dyktatura potrzebuje wroga. Kiedyś
byli to albigensi, Żydzi itd. Dziś to komuchy,
lewaki, pedały…
Prawica
zaś zatriumfuje, jeśli Polska wystąpi z UE. Zagrożenie konfliktem będzie bardzo
duże i jeśli do niego dojdzie, straty będą niepowetowane. NATO nie pomoże, bo w
NATO są i Francuzi (mistrzowie prowadzenia wojny na wstecznym biegu) i
Amerykanie (im tylko wojna w głowie, ale tylko poza kontynentem
północnoamerykańskim), Brytyjczycy (najbardziej fałszywy i obłudny naród na
zachodzie Europy). Artykułem 5 paktu, podobnie jak sojuszami zawiązanymi w 1939
roku można się co najwyżej podetrzeć. Prawica więc zatriumfuje, bo jeśli
dojdzie do wojny, to kolejnym pokoleniom będzie wciskać bzdety i pierdoły o
heroizmie powstańców czy o różnych innych wyklętych pojebach. Cóż z tego, że
poleje się morze polskiej krwi? Ważne jest hodowanie mitów, którymi karmić się
będzie przyszłe generacje młodych, niedojebanych faszystów ubranych w koszulki z
„wyklętymi”. Prawicowcy, zdaje się, uznali, że 70 lat spokoju to aż za długo i
potrzebna jest nowa zawierucha. Co ciekawe, najwięcej takiej retoryki słyszałem
od prawicowców, którzy wyemigrowali do Anglii. Tych samych, co kupują od
ciapatych fajki, bo to zawsze o tego funta taniej. Ot prawaki – cebulaki. Ci
sami prawicowcy potrafiliby rodaka za funta sprzedać. Doświadczyłem tego na
własnej skórze. Jeden z nich też. Na swoich zębach…
Aby
zamknąć temat, podsumuję: FB to syf. Nie muszę być obecny na portalu, który
zbiera informacje od ludzi, którzy – jeśli sami się nie podkładają, pokazując
wszystkie sfery swego życia – to czyni to poprzez manipulacje. Mam dosyć
czytania wynurzeń „wyznawców” Tuska i ferajny, którzy w imię obalenia tego
samego postsolidaruchowego gówna, są w stanie zapomnieć wszystkie afery
platformersom, bo przecież „mniej kradli”, jak to napisał jeden z frustratów.
Nikt mi nie wmówi, że „wyklęci” to bohaterowie, a ukropy nas chronią przed
Rosją. Nikt mi nie wmówi, że UK jest naszym przyjacielem, bo to, jak nieraz
napisałem – jeden z najbardziej fałszywych i perfidnych narodów, który na
ludzkiej krzywdzie dorobił się kapitału. Kapitału, który, jak widać – wycieka
im przez ręce. I dobrze. Życzę Angolom tego, by CHOCIAŻ RAZ ponieśli
konsekwencje swojej decyzji, a nie wiecznie ślizgali się po kimś. Nikt mi nie
wmówi, że w Unii panuje solidarność. Bo unijna solidarność to taki sam chłam,
jak fasadowy twór, który przyczynił się do obalenia komuny. Ale, z drugiej
strony, nie nawołuję do wyjścia z Unii, nie nawołuję do jej rozwalenia. UE to
dobra koncepcja i struktura, która jednak wymaga GŁĘBOKICH REFORM. Nie dojdzie
do nich jednak, póki cugle będzie dzierżyć Berlin. To kolejna wielka pomyłka
możnych tego świata, którzy z tego kraju uczynili potęgę. Możnych z Waszyngtonu
i Londynu, uwielbianych przez polską prawicę, warto dodać. I jak tu na prawicy
szukać mądrych, skoro nie potrafi wyciągnąć wniosków z historii?
PS. A wszystkie dane, którymi pisiory posiłkują się
odnośnie SŁUSZNIE NAM PRZYSŁUGUJĄCYCH
reparacji wojennych pochodzą z… Faktów i mitów! Lewicowego, lewackiego,
jak twierdzą prawicowe ćwierćmózgi i antykościelnego pisma.
PS2. Samo określenie „lewackie” czy „lewak”… Tak często
szermierzy nim prawica, choć żaden z tych jełopów nie wie, co oznacza to słowo.
Ba, sam nie wiem.
PS3. Skoro o Niemcach mowa, trudno to nazwać inaczej
niż skurwysyństwem, że w ich mediach często pada określenie „polskie obozy”.
Zwykłe draństwo i niemieckie skurwysyństwo.
PS4. A wszystkim amerykańskim i izraelskim
półinteligentnym żurnalistom warto przypomnieć odpowiednio o operacji Paperclip
i o takich gnidach, jak Tewje Bjelski, Abraham Gancwajch, Mosze Merin i wielu
innych żydowskich kolaborantach. Nie jesteśmy święci, my, Polacy. I nie ma na
świecie „świętego narodu”.
Komentarze
Taki
jest bilans 27-letnich rządów prawicy w Polsce. Przeraża bierność narodu, który
tyle przeżył i tyle wycierpiał, a który niemalże bezrefleksyjnie, bezkrytycznie
i bezmyślnie pakuje sobie znowu kark w chomąto - tym razem czarno-brunatne
katolickiego hitleryzmu. No i spełniło się życzenie pewnego idioty z ZChN-u:
mamy Polskę biedną, ale za to katolicką i biedny, zbydlony naród, który staje
się powoli najemnym wyrobnikiem narodów Europy. Do tego doprowadziła nas
"przemiana ustrojowa" na modłę sprzedajnych półgłówków z
"etosu" i "styropianu". Dziwi mnie tylko to, że na ten
badziew poszła nasza "ętelegęcja" i "elyty", które teraz
się opamiętały i stawiają śmieszny opór tam, gdzie trzeba walnąć pięścią w stół
i powiedzieć DOŚĆ!!! Tyle, że do tego trzeba mieć jaja.
A
jak do tego doszło? - na to odpowiada pewien użytkownik FB:
„W
latach 80-tych Europa nie tylko nałożyła na nas sankcje gospodarcze, ale tzw.
klub paryski, domagał się spłaty zadłużenia 18 miliardów dolarów a razem z
odsetkami 23 mld dolarów. To początek - Zachód zażądał spłaty zadłużenia w
żywności, której oni nie potrzebowali, a której u nas permanentnie brakowało.
Pamiętajmy, że przelicznik dolara w roku 1980 był 120 złotych za dolara i rósł.
Na spłatę 1 dolara potrzeba było dać im 3 kg schabu! Może ten fakt uświadomi
domorosłym politykom jak to drzewiej bywało. Zarabialiśmy od 10 - 30 dolarów
miesięcznie, to było od 1200 do 3600 złotych. W każdym razie za 20 dolarów
mogliśmy kupić więcej niż dziś za 600 dolarów. 1 dolar to 30 paczek papierosów,
to 3 kg kiełbasy, to 2 litry żytniej wódki. Ten przelicznik nas nie dotyczył w
rozliczeniach w kraju, natomiast w rozliczeni z za granicą był dla nich
fantastyczny. 2 dolary płacili nam za tonę węgla! Te rozliczenia w dolarach
wykluczały zakup owoców cytrusowych. Kto by kupił kilo pomarańczy za 200
złotych? Sankcje gospodarcze i spłata długu żywnością były gwoździem do trumny
PRL. Nie słyszałem o żadnym gazie ZSRR eksportowanym rurą poza granice państw
socjalistycznych. To tak najkrócej. Rozwaliła nas doktryna Reagana stosowana
nadal we wszystkich krajach w których USA wywołuje wojny. Byliśmy pierwszą
ofiarą tej doktryny. Fachowcy z CIA wspomagali finansowo przeciwników władzy,
przy naszych zarobkach datki CIA 100 dolarów na łeb zdrajcy, to była królewska
zaplata. To się zaczęło tuż po strajkach w Radomiu i Ursusie. O zwerbowanych
zdrajcach jako bohaterach naszego narodu bezustannie mówiła wolna Europa, Głos
Ameryki i piały z zachwytu i grozy ich media. To od nich dowiedzieliśmy się o
bohaterach Kuroniu, Modzelewskim, Moczulskim, Lityńskim etc, etc, etc. (wszyscy
Żydzi) To wokół tych bohaterów gromadzili się przeciwnicy PRL, głównie element
przestępczy. Do wojny z PRL został wciągnięty śmiertelny wróg socjalizmu
kosmopolityczny kler katolicki. Nawet prymasa władza mogła zamknąć, zabić,
unieszkodliwić. Więc po rozmowie z fachowcami z CIA, Wojtyła zgodził się na
wojnę kleru z władzą, pod jego wodza jako papieża. Funkcjonariusze z CIA
zamordowali Jan Pawła I i wybory "wygrał" polecany przez CIA Karol
Wojtyła z Polski. A resztę już wiesz.” (Daniel
Laskowski)
Daniel
Laskowski pisze: "Do wojny z PRL został wciągnięty śmiertelny wróg
socjalizmu kosmopolityczny kler katolicki". Brzmi to w sposób, jakby kler
chciał zachować neutralność. Mnie to zdanie brzmi w taki sposób, jakoby kler
był niechętny zmianom. Fakt, ojciec opowiadał, że źle im nie było i za podłej
komuny. Znając jednak historię tej mafii, naiwnością byłoby sądzić, że został
wciągnięty. Chcąc urosnąć w oczach Polaków, zapragnął pokazać się jako strona w
walce ze złą komuną. Prymasom, kardynałom, biskupom, jak i samemu Wojtyle na
pewno nie zależałoby na tym, by ideologia socjalistyczna pokazała w końcu
Polakom prawdę o potępieniu przez papieża zwycięzców spod Grunwaldu, o
potępieniu powstań, uznaniu rozbiorów, jawnej agenturze na rzecz Cesarstwa i
Habsburgów, sojuszu z Hitlerem, a nawet cichych układach z carem! Prawosławnym
carem! Historia Kościoła pokazuje, że prócz takich zdradzieckich kanalii i
jawnych agentów niemieckich, jak spoczywający na Wawelu bydlak biskup
Stanisław, czy uczestników targowickiego spisku, hierarchia w realizacji celów
nie cofnie się przed niczym. Annały dziejów zapełniają wcale odosobnione
przypadki, jakoby kawa na śniadanie zaszkodziła temu czy owemu papieżowi.
Mówimy o głowach Krk. Cóż więc stanęło na przeszkodzie, by poświęcić takiego
Popiełuszkę? Zwykły ksiądz - wichrzyciel, którego można było poświęcić, pichcąc
dwie pieczenie na jednym ogniu: gotowy męczennik i pretekst do wsparcia
"przemian".
Chciałbym
jeszcze, przy tej okazji, wspomnieć o syndromie sztokholmskim, na jaki cierpi
gros polskiego społeczeństwa. Wieki zdrad, antypolskiej polityki, intryg,
sojuszy z wrogiem naszego kraju, wspieranie zdrajców na tronie... Naród polski
jest tak ciemny, tak uparty i tak zawzięty w lojalności wobec instytucji Krk,
że ta głupota, choć jestem od niej z daleka, to jednak ma wpływ i na mnie.
Bowiem, czy tego chcę czy nie, jako antyklerykał ze swoich podatków sponsoruję
wszelkie fanaberie ze świątynią "opatrzności" bożej, a raczej
bezczelności. Co to za opatrzność, która doprowadziła do utraty na 123 lata
niepodległości? Co to za królowa Polski, skoro od momentu jej
"nominacji" (a raczej degradacji, bo wcześniej była królową całego świata),
na nasz kraj spadły same nieszczęścia? Może z powodu tej degradacji? Może stąd
Jezus (który wedle papieża Leona X był bajką, jak sam wyznał) zesłał na nas
karę w postaci nikczemnych rozmiarów drabinowego dyktatora, bo wcześniej jako
król Wszechświata został nominowany, a
raczej zdegradowany do roli króla Polski. Do tego prowadzi nadgorliwość
religijna, ciemnota i wyraźne upośledzenie.
Płacą
za to, nie tylko wierzący, ale i antyklerykałowie, którzy wyrośli z tych
średniowiecznych bzdur, utrzymując spasionych knurów w purpurze i sutannie. Jak
długo jeszcze?! (M.K.)