Roman Konstantinow
Gloria
Victis – Chwała Zwyciężonym – doprawdy tym właśnie łacińskim
frazesem można streścić opowiadanie o jednym z najbardziej heroicznym i
tragicznym wydarzeniu II Wojny Światowej – Powstaniu Warszawskim z 1944 roku.
Do dziś dnia wciąż pozostają niejasne i sprzeczne niektóre aspekty tego dramatu.
Początek
Powstanie rozpoczęło się na
sygnał dokładnie o 17:00 w dniu 1.VIII.1944 roku. Jego inicjatorem stała się
podporządkowana rozkazom polskiego rządu na uchodźstwie w Londynie - Armia
Krajowa (AK). Pod swymi sztandarami zgromadziła ona niemałe siły – w Powstaniu
wzięło udział ponad 40.000 bojowników. Dowodził nimi gen. Tadeusz Komorowski (pseudonim konspiracyjny – Bór). Przygotowując powstanie w Warszawie, liczył on na to, że przy
zbliżeniu się szybko postępującej Armii Czerwonej, Niemcy bez walki oddadzą
stolicę Polski. AK zaś liczyła, że do czasu wejścia do miasta wojsk
radzieckich, opanuje miasto i zabezpieczy przybycie rządu z Londynu, stawiając
Związek Radziecki przed faktem dokonanym.
Efektu zaskoczenia nie udało
się wykorzystać – Niemcy poprzez swoją agenturę byli doskonale poinformowani o
planach AK i przygotowali się do walk ulicznych umacniając kluczowe miejsca w
mieście. Słabym punktem Powstania był ostry brak broni – nie każdy powstaniec
miał broń strzelecką, brakowało zapasów, ciężkiej broni w ogóle nie mieli.
Początkowo powstańcom sprzyjało szczęście: udało się im opanować kilka ważnych
obiektów w mieście, w tej liczbie wysoki, 7-piętrowy gmach PAST-y.
Ale utrzymać jedyne wolne od
okupantów terytorium oni nie byli w stanie – w każdym z czterech wyzwolonych
rejonów pozostawały niemieckie punkty oporu. Gen. Komorowski porównał miasto do
szachownicy, na której chaotycznie przemieszczały się białe i czarne bierki.
Łączność pomiędzy dowództwem a poszczególnymi pododdziałami była utrudniona i
prowadzono ją poprzez miejskie kanały, co pokazano w znakomitym filmie pt.
„Kanał” Andrzeja Wajdy.
Powstańcom nie udało się zająć
dworców kolejowych i lotniska, mosty przez Wisłę także zostały w rękach
niemieckich, co ułatwiło im manewrowanie i podciąganie rezerw.
Kontratak
5 sierpnia Niemcy rozpoczęli
zmasowany kontratak z użyciem czołgów, ciężkiej artylerii, lotnictwa i pociągu
pancernego, który trwał do 17 sierpnia. Powstańcy znajdowali się pod ciągłym
ogniem artyleryjskim i bombardowaniem. Niemieckie samoloty wykonały ponad 1400
lotów bojowych, w czasie których stracili tylko jednego junkersa. W tłumieniu
Powstania brały aktywny udział jednostki kolaborantów, w tym:
·
samodzielny pułk z 29. DG SS pod dowództwem mjr
I.D. Frołowa (1700 żołnierzy
uzbrojonych w czołgi T-34 i artylerię);
·
dwa bataliony Wschodnio-muzułmańskiego pułku
SS,
·
dwa bataliony ze 111. Azerbejdżańskiego Pułku
Werhmachtu,
·
5. Kubański Pułk Kozacki (dowódca płk Bondarenko);
·
cztery kozackie bataliony;
·
ukraińskie i białoruskie bataliony policyjne;
·
a także pododdziały sformowane z ukraińskiej
dywizji SS Galizien.
Najbardziej wyróżniali się
Kozacy. Za ich okrucieństwo dowództwo niemieckie wyróżniło wielu z nich
Żelaznymi Krzyżami.
Nacierające niemieckie kolumny
rozdzieliły Warszawę na „powstańcze wyspy”. W zajętych kwartałach karne
oddziały Niemców i kolaborantów urządzały masowe egzekucje ludności cywilnej
Warszawy, gwałty, grabieże i totalne niszczenie zabudowy miejskiej. W dniu 18
sierpnia, dowodzący siłami niemieckimi generał SS Bach-Zelewski zaproponował AK złożenie broni, obiecując jej status
jeńców wojennych i humanitarne traktowanie. Ale jego propozycje pozostawały bez
odpowiedzi.
Klęska
Jeszcze w dniu 31 lipca, na
Pradze (w prawobrzeżnej części miasta) widziano radzieckie czołgi. Potem się
wyjaśniło, że to była pomyłka – Armia Czerwona pod dowództwem marszałka K.
Rokossowskiego – ruszyła ku Wiśle w czasie kilku dni. Ale ta informacja
zwiększyła tylko nacisk na wybuch Powstania. Wbrew temu, Powstańcy liczyli na
pomoc Rosjan, którzy by wzięli na siebie walkę z Niemcami, ale także
podzieliliby się z nimi bronią. Pomoc została okazana, ale w zupełnie nie w
takim zakresie, jakiego spodziewali się Polacy. Transport uzbrojenia i ładunków
wojskowych w rejon Warszawy trwał w dniach 13-30 września. W tym czasie
radzieckie lotnictwo wykonało 5000 wylotów, z czego połowa ze zrzutami, a druga
połowa to ataki na siły nieprzyjaciela. Zrzucono Powstańcom 45 mm działka
ppanc. z wyposażeniem, 150 miotaczy min. 500 rusznic ppanc., pistolety
maszynowe, karabiny i granaty, a także żywność i medykamenty. Ale Armia
Czerwona nie ruszyła do walki z Niemcami, co rozwiązywało im ręce.
Pod koniec września siły
powstańcze zostały pokonane i walki trwały jeszcze tylko w centrum
Warszawy. 23 września gen. Komorowski
zdecydował się na kapitulację. Sam też poddał się do niewoli, dożył do końca
wojny i powrócił do Londynu.
Polskie straty były ogromne:
16.000 zabitych, 17.000 w niewoli, ale najstraszniejszy los spotkał mieszkańców
Warszawy – zginęło 150.000 cywilów, a jeszcze więcej znalazło się w niemieckiej
niewoli i obozach koncentracyjnych. Niemcy stracili 2000 zabitych.
Polityczna
awantura czy zdrada?
Nie cichną spory na jeden z
najbardziej bolesnych tematów w kontekście współczesnych stosunków
polsko-rosyjskich a sprowadzającego się do pytania: dlaczego Armia Czerwona stojąca
na przedmieściach Warszawy nie zapobiegła rozgromieniu Powstania Warszawskiego?
Szereg badaczy – przede
wszystkim rosyjskich – twierdzi, że natarcie wojsk rosyjskich, które niedawno
zakończyły Operację Bagration, w toku
której rozgromiono niemiecką GA Środek, wyzwolili Białoruś i Wschodnią Polskę
pod koniec lipca, tj. tuż przed wybuchem Powstania Warszawskiego, po prostu
były wyczerpane. Tyły pozostały daleko, odczuwano braki sił i środków oraz
paliwa, nie były uzupełnione straty techniki i siły żywej, nie było
wystarczającego wsparcia lotniczego.
Sytuacja Armii Czerwonej była
niewygodna jeszcze dlatego, że feldmarszałek Model wyznaczony na dowódcę sił
broniących Warszawę, zdołał podciągnąć rezerwy. W tych warunkach przebić się do
Warszawy (co można było zrobić tylko forsując szeroką w tym miejscu Wisłę z jej
silnie ufortyfikowanym i bronionym zachodnim brzegiem) było zadaniem nader
złożonym.
Do tego jeszcze Powstanie
zorganizowane przez AK nie było uzgodnione ze Stalinem, który nazwał je „nierozsądną awanturą, opłaconą ogromnymi
stratami mieszkańców miasta”.
Dowodzący frontem marsz.
Konstantin Rokossowski ciężko przeżywał tragedię Warszawiaków (jego siostra
Helena przeżyła całą okupację w Warszawie) w rozmowie z angielskim
dziennikarzem Alexandrem Vertem w
sierpniu 1944 roku powiedział: Dowództwo
AK popełniło straszliwy błąd idąc na polityczną awanturę, która będzie
kosztowała Polskę setki tysięcy ofiar.
Inny punkt widzenia mają
zagranicznie, a szczególnie polscy autorzy. Można to ująć tak: Głównym celem
powstania – i Stalin oczywiście to rozumiał – było ustanowienie kontroli przez
rząd w Londynie nad Warszawą, żeby zapobiec sowietyzacji Polski. Stalin chciał
czegoś odwrotnego, zdecydował się „przyhamować” swe wojska przed Warszawą po
to, by Niemcy bez skrupułów skręcili kark Powstaniu.
Spór trwa. Jednakże w
archiwach nie znaleziono żadnych dokumentów mówiących o takiej decyzji Stalina.
Warszawiacy pamiętają o swych
bohaterach. W mieście stoi wiele pomników i tablic pamiątkowych. Zawsze dzień 1
sierpnia, dzień wybuchu powstania, obchodzi się w Polsce jak święto państwowe.
Obchody są realizowane w tradycyjnym duchu antyrosyjskim. Rosjan oskarża się o
upadek Powstania Warszawskiego. Ale obchodzący te uroczystości nie powinni
zapominać o tym, że przy oswobodzeniu Polski poległo ponad 600.000 żołnierzy
radzieckich, a także to, że to właśnie Armia Czerwona wyzwoliła stolicę Polski
w styczniu 1944 roku.
Mówiąc o tych, którzy
uzbrojonym po zęby okupantom przeciwstawili swoje umiłowanie wolności, odwagę i
gotowość do poświęceń życia, należałoby przypomnieć cytat z Gorkiego: „Bezrozumności odważnych
śpiewamy pieśni”.
Moje
3 grosze
No i mamy ciekawy pogląd na
Powstanie Warszawskie z tamtej strony, ze strony rosyjskiej, co bardzo mnie
cieszy, bo mam już dość nachalnej antyradzieckiej i antyrosyjskiej propagandy made by Instytut Promowania Nienawiści.
Pisząc na temat Powstania
Warszawskiego godzi się wspomnieć także czyn zbrojny Berlingowców, którzy
chcieli pójść na odsiecz Warszawie i Powstańcom Warszawskim. Było ich około
2300 żołnierzy z 1. AWP, którzy chcieli pomóc walczącym. Niewiele się teraz o
tym mówi, podobnie jak o żołnierzach Armii Ludowej, którzy walczyli w
Powstaniu. A przecież oni walczyli o wyzwolenie miasta i kraju! Szczegóły na - https://www.tygodnikprzeglad.pl/masakra-zolnierzy-berlinga/. A
przecież sama operacja forsowania kilometrowej przeszkody wodnej, silnie
bronionej ogniem artylerii i karabinów maszynowych oraz lotnictwa jest zadaniem
straceńczym. Ale to rozumieją tylko ci, którzy mają jakieś pojęcie o
działaniach wojsk w ofensywie. Niestety – wypowiadają się najczęściej ci,
którzy wojsko widzieli tylko na obrazkach i nie wąchali prochu, ale mają
błogosławieństwo zawodowych zakłamywaczy historii z RP nr III i IV…
Sprawa druga – walczących
przeciw Powstaniu żołnierzy cudzoziemskich Wehrmachtu i Waffen SS. Wikipedia
ujmuje to tak:
Charakterystyczną cechą sił niemieckich tłumiących
powstanie był liczny udział w walce jednostek kolaboracyjnych złożonych z
byłych obywateli ZSRR. Mieszkańcy Warszawy określali ich gremialnie mianem
„Ukraińców” lub „Kałmuków”, i te określenia pojawiają się najczęściej w
przekazie wspomnieniowym. Wynikało to w dużej mierze z wrażenia, jakie wywołały
w całej Polsce informacje o zbrodniach dokonywanych na Kresach przez
ukraińskich nacjonalistów. W rzeczywistości tylko jedna zwarta jednostka
ukraińska walczyła w Warszawie latem 1944. Był to Ukraiński Legion Samoobrony
(dowódca: pułkownik Petro Diaczenko),
który od 15 do 23 września 1944 brał udział w walkach na przyczółku
czerniakowskim, a następnie jako 31. Schutzmannschafts-Bataillon der SD
uczestniczył w działaniach przeciwko zgrupowaniu Armii Krajowej w Puszczy
Kampinoskiej (27–30 września).
Wbrew powszechnemu, po zakończeniu wojny mniemaniu
(wpływ sowieckiej propagandy), w tłumieniu powstania udziału nie brały także
oddziały Rosyjskiej Armii Wyzwoleńczej (ROA) pod dowództwem generała Andrieja Własowa (wówczas jeszcze nie
istniała). Niektóre spośród wschodnich formacji kolaboracyjnych uczestniczących
w tłumieniu powstania zostały jednak wcielone do Armii Własowa po jej
oficjalnym utworzeniu. Dla przykładu byli żołnierze brygady RONA zostali
wcieleni do 1. Dywizji ROA.
Do walki z powstaniem Niemcy zamierzali wykorzystać
oddziały węgierskiego II korpusu rezerwowego, dowodzonego przez generała Antala Vattaya. Wchodząca w jego skład
23. Dywizja Rezerwowa dotarła w okolice miasta już 9 sierpnia, a pozostałe trzy
dywizje (1. Dywizja Kawalerii, 5. i 12. Dywizje Rezerwowe) wraz ze sztabem
korpusu – między 15 a 20 sierpnia. Dowództwo 9. Armii liczyło, że węgierski
korpus wzmocni kordon otaczający Warszawę. Szybko okazało się jednak, że Węgrzy
jawnie sympatyzują z Polakami. Węgierskie posterunki przepuszczały polskie
oddziały partyzanckie zmierzające do miasta, a oficerowie korpusu podjęli nawet
pertraktacje z dowództwem AK w sprawie zmiany sojuszu i wspólnego wystąpienia
przeciw Niemcom. W tej sytuacji niemieckie dowództwo było zmuszone zrezygnować
z wykorzystania węgierskiego korpusu przeciw powstańcom.
Bez komentarza, dziękujemy Wam
Bracia Węgrzy! Dość oryginalnie pokazał to Janusz
Majewski w „Złocie dezerterów”.
Tymczasem hańbą jest
likwidowanie pomników i innych pamiątek ku czci poległych żołnierzy
radzieckich, którzy zginęli w Polsce. Obłęd dekomunizacji zaszedł już za daleko
i odtąd Polska będzie się kojarzyła naszym sąsiadom z antykomunizmem, rusofobią,
świętoszkowatym katolicyzmem, rasizmem i totalną zaściankowością. Do Polaków
nie dociera, że ci żołnierze, te 600.000 Rosjan, Ukraińców, Białorusinów i przedstawicieli
innych narodów ZSRR nie przyszło tu z własnej woli w ramach jakiejś „migracji”.
No bo co oni mieli do gadania poza tak,
toczno, urrraaa! i za rodinu, za Stalina wpieriot!? Nic. Z
przodu była śmierć od kul wroga, z tyłu kule batalionów zaporowych NKWD. Tyle
mieli do gadania.
Zresztą czy to jest w stanie
zrozumieć ktoś, kto całe życie migał się od służby wojskowej? Czy potrafi to
zrozumieć szczyl, któremu po-pis-owscy partyjni instruktorzy wbili w łepetynę
pseudopatriotyczne bzdury i uczyli nienawiści do wszelkich odmienności? Będą
wierzyli w jakieś brednie o rechrystianizacji
Europy nie rozumiejąc, że trzeba by ją zacząć od nich samych? Oczywiście
nie. I to będzie się za nami długo ciągnęło… A swoją drogą, to nie zapominajmy,
że tak nas wykierowali nasi ukochani zachodni sojusznicy, którzy dla własnej
wygody oddali Stalinowi Polskę i inne kraje Europy Środkowej. Gdzie był wtedy
nasz rząd z Londynu? Czym się wtedy zajmował, poza żarciem się w kuluarach i
podkładaniem sobie świń, a potem podlizywaniem się Amerykanom i Anglikom? Jak
bronił naszych interesów? Nijak. A teraz jego pogrobowcy wyciągają chciwe łapy
po to, czego dorobiliśmy się jako naród w Polsce Ludowej i nazywają to
„transformacją ustrojową” i uważają, że im się należy, bo są poszkodowani przez
komunistów! Mogli nie uciekać, mogli pozostać w Polsce i dzielić z Narodem
niedolę okupacji, ale na to trzeba odwagi, której nie mieli…
Opinie z KKK
Wreszcie prawdziwe rzetelne ujęcie, bez
tromtradracji, patosu i zakłamania. Największe zbrodnie m.in. rzeź Woli
popełniła RONA. Oczywiste że Stalin nie miał żadnego interesu w wspieraniu
Powstania, ale trzeba tez wspomnieć o zwycięskiej niemieckiej bitwie pod Radzyminem
w ostatnich dniach lipca, która powstrzymała Rosjan. Zastanawia mnie dlaczego
cała "generalicja" Powstania nie odniosła żadnego uszczerbku. W sumie
zgadzam się co do słowa z ocena Powstania ujęta przez Andersa, kto nie zna
niech ja wgłębi. (Hades)
Temat Powstania będzie budził kontrowersje i długo
jeszcze będzie stanowił „amunicję” dla tzw. „prawdziwych” Polaków, którzy z
nienawiści zrobili sobie religię swój na prywatny użytek, a tak naprawdę na
użytek tych, którym zależy na skłóceniu i podzieleniu Narodu Polskiego na „swoich”
i „obcych”. Oczywiście po to, by łatwiej można było go ograbić i osłabić. Są siły
które od tysiąca lat wysysają soki Narodu i podcinają jego skrzydła. Jak długo
istnieją, tak długo ten naród będzie w ciemnościach brodził na kolanach… (ARCTOS)
Przekład z rosyjskiego -
©R.K.F. Leśniakiewicz