Powered By Blogger

środa, 8 sierpnia 2012

Jak powstawał "Buran"


Gen. pil. M. I. Pozdniakow - pilot doświadczalny, oblatywacz radzieckich bombowców 


Iwan Barykin

Wartość konstrukcji rakiety-nośnej Energia i orbitalnego wahadłowca Buran (Burań) (według cen obowiązujących w latach 80.) w czasie pierwszego startu wynosiła odpowiednio 210 i 140 mln rubli. Przy seryjnej produkcji ceny powinny być dwukrotnie mniejsze.
Przez długi czas historia powstania i budowy tego samolotu kosmicznego była utrzymywana w głębokiej tajemnicy. Były z nim związane wielkie nadzieje wyrwania się w kosmos, mało tego – planowano lądowanie naszych kosmonautów na Księżycu. Prototyp Burana (konstruktorzy nazywali go Kapciem, chociaż przypominał on bardziej przenicowanego buta) wypróbowywano w Achtiubińskim Centrum Badawczym Lotnictwa Sił Powietrznych im. Czkałowa, w odległości 50 km od poligonu Kapustin Jar.[1]

W stepach pod Achtiubińskiem

Wszystko zaczęło się w 1976 roku, po podaniu do wiadomości tajnej uchwały KC KPZR o budowie statku kosmicznego wielokrotnego użytku. Od tego momentu prace nad zaprojektowaniem i zbudowaniem przyszłego Burana rozkręciły się na dobre i z nowymi siłami. W Achtiubińskim Centrum, została stworzona specjalna baza badawcza – samoloty-laboratoria specjalnego przeznaczenia załadowane aparaturą. Jeszcze nieco później naukowcy zbudowali latające modele wahadłowca, które wykonano w zakładach NPO Mołnia.
Do lądowania wahadłowca w Achtiubińsku przygotowano pas startowy długi na 4,5 km i o szerokości powyżej 80 m. Projekt lotniczo-kosmonautycznego systemu Spirala w celu stworzenia statku kosmicznego, zawierał orbitalny, pilotowany rakietoplan i hiperdźwiękowy samolot-nosiciel.[2]
Jeszcze w końcu lat 70. prototyp BuranaŁapot’[3] zaliczył 6 lotów doświadczalnych, w tym także pilotowanych. Świadkiem tych eksperymentów stał się M. I. Pozdniakow, który w tym czasie był pilotem doświadczalnym Służby Badań Lotniczych Lotnictwa Bombowego 1. Wydziału Naukowo-Badawczego Achtiubińskiego Centrum.
- Łapot’ – opowiada Michaił Iwanowicz – dostarczył do nas z zakładów budujących samoloty nasz Tu-95. Od razu wystawiono ochronę, nikogo tam nie dopuszczano, choć prawdę powiedziawszy wcale mnie tam nie ciągnęło. W tym czasie mieliśmy pełno roboty z poprawkami konstrukcyjnymi samolotów inż. Suchoja i samolotami z systemów lotów dalekosiężnych Tupolewa.
To była nader interesująca praca. Strategiczny bombowiec Tu-160 to jest supersamolot, który rozwija prędkość 2500 km/h i z zasięgiem 15.000 km. On mógł dostarczyć w każdy punkt planety skrzydlate rakiety, a także bomby: konwencjonalne i atomowe. W ciągu 1,5 godziny lotu ten nosiciel rakiet jest w stanie pokonać dystans do Kamczatki.



Kompleks Buran + rakieta nośna Energia na starcie


Za Tu-160 otrzymał „Bohatera”…

Mówiąc krótko, za próby nad Tu-160 Michaił Iwanowicz otrzymał w roku 1997 tytuł Bohatera Rosji. Ale najbardziej pamiętnym dla niego były próby z radiolokacyjnym kompleksem latającym A-50 – czyli radzieckim odpowiednikiem amerykańskiego AWACS[4], a także samolotem A-40 Amfibia przeznaczonego do ZOP.[5] Tymi samolotami Pozdniakow latał na Biegun Północny, nad wieloma morzami Północnego Oceanu Lodowego.
Oczywiście zdarzały się także nieszczęśliwe sytuacje. Tak jak to miało miejsce w przypadku nosiciela rakiet – samolotu Tu-22M3 (odpowiednik amerykańskiego Backfightera)[6] samolot zwalił się w martwy korkociąg i Pozdniakow jako dowódca załogi wydał rozkaz katapultowania się na wysokości 800 m. Lądować przyszło na ziemi, która po deszczu i ściśnięta silnym mrozem (a było to w grudniu) zamieniła się w lodowisko. On i członkowie załogi wymigali się lekkimi obrażeniami, ale radzik skręcił kark…
O próbach Michaił Iwanowicz może opowiadać godzinami, ale ja proszę go, by opowiedział o tym, jak wypróbowywano Burana.

Do lotu przygotowywali kosmonautów-badaczy

- W tymże 1977 roku, kiedy do Achtiubińska przetransportowali Łapot’a został przeprowadzony nabór do grupy pilotów doświadczalnych do przygotowań programu Buran. Weszli do niego Igor Wołk, Rimantas Stankjawiczius i inni.
A w następnym roku ogłoszono nabór do grupy kosmonautów-badaczy. Zaproponowano mnie, ale zrezygnowałem bo uważałem, że oblatywanie samolotów jest o wiele ciekawsze. A zatem go grupy tej włączono moich przyjaciół: Iwana Baczurina, Wiktora Czirkina, Anatolija Sokowycha, Naila Satarowa, Aleksieja Borodaja i Władimira Mosołowa. Niestety, im też nie udało się polecieć w Kosmos…
Mogłem za to obserwować postępy prac przy Buraniu. Na początku Łapot’ startował z wysokości 10.000 m z „pleców” samolotu Tu-160. Pilot-oblatywacz – a był nim Wasilij Uriadow – przed startem przechodził do kabiny Łapot’a, włączał silnik i lądował.
Nieco później sporządzono odpowiednik BuranaBajkał, który był wypróbowywany w Bajkonurze. Doskonale pamiętam, że latał nim Igor Wołk.
10 listopada 1985 roku, Igor Wołk i Rimantas Stankjawiczius po raz pierwszy wystartowali odpowiednikiem Burana, a 10 grudnia 1986 roku oni przeprowadzili nim pierwsze automatyczne lądowanie.
Zdecydowano na dalsze próby lotów Burana na automatycznym prowadzeniu. 15 listopada 1988 roku, Buran poleciał w kosmos przy użyciu rakiety nośnej Energia i pomyślnie wykonał dwa okrążenia Ziemi.
- Jeżeli to nie tajemnica, to jakie były parametry Burana?
- E tam, jaki to sekret – uśmiechnął się Michaił Iwanowicz – Amerykanie dowiedzieli się o tym wcześniej ode mnie. Długość Burana wynosiła 36,4 m, rozpiętość skrzydeł – 24 m, wysokość – 16 m, a payload wynosił 30 ton. W dziobowej części statku kosmicznego znajdowała się kabina dla załogi i badaczy – w sumie 10 osób plus aparatura podtrzymywania życia i narzędzia.

Buran na montowni statków kosmicznych...

Amerykanie aż zzielenieli z zazdrości

Wszyscy, którzy obserwowali z Centrum ten lot, a trwał on jakieś 3,5 godziny, mogli ocenić walory tego wahadłowca. On spłynął na pas startowy jak zwyczajny samolot i wylądował w zadanym punkcie z odchyleniem jedynie jednego metra! A wszystko dlatego, że nie uwzględniono siły bocznego wiatru.
Amerykanie zzielenieli z zazdrości usłyszawszy o pierwszym locie Burana. Jego właściwości awiacyjne były o klasę lepsze od ich przereklamowanych wahadłowców.
Ale niestety, loty komercyjne Burana odwlekały się cały czas coraz to dalej. W połowie 1992 roku, po rozpadzie ZSRR i w czasie kryzysu ekonomicznego, program Buran był zastopowany, a w rok później – zamknięty. Skończyło się marzenie o locie naszych kosmonautów na Księżyc.
Samego Burana spotkał gorzki los – postawiono go „na cegłach” na WDNCh w Bajkonurze, gdzie stałby na postumencie do dziś dnia, póki nie kupiła go jakaś komercyjna firma.[7]
Nie zapytałem Pozdniakowa o jedno – dlaczego Buran był tak podobny do amerykańskich space shuttle? Na to pytanie odpowiedział generalny konstruktor NPO EnergiaG. E. Łozino-Łozinskij:
- Przyszło nam skopiować ten wahadłowiec (plany dostarczyli nam wywiadowcy z GRU), bowiem nie mieliśmy zbyt wiele czasu. Amerykańskie wahadłowce były w stanie nieść na pokładzie bojowe głowice nuklearne i przeprowadzić na terytorium ZSRR bezkarny atak jądrowy, spoza pola widzenia stacji kosmicznego rozpoznania i kontroli... Tak więc trzeba było przeforsować konieczność budowy naszego wahadłowca. Ale z drugiej strony, wnieśliśmy wiele zmian do budowy tego rodzaju statku kosmicznego. Amerykańskie wahadłowce mogły lądować tylko na prowadzeniu ręcznym. U nas odbywało się to automatycznie przy pomocy pokładowego komputera.
Wielka szkoda, że ten program został zamknięty na początku lat 90., kiedy rozpadł się Związek Radziecki. Liczyliśmy na stworzenie broni kosmicznego bazowania, ale także modułu księżycowego i lądownika.

...i już na Ziemi ... 


W zamian za BuranaRuś

Nadzieja na to, że tak będzie nie na zawsze pojawiła się na początku XXI wieku, kiedy został rozpisany konkurs na projekt wahadłowca kosmicznego nowego typu. W Federalnej Agencji Kosmicznej zwyciężył projekt statku kosmicznego wielokrotnego użytku Ruś. Jego budową zajęła się Rakietowo-Kosmiczna Korporacja Energia. Przyszłemu wahadłowcowi nie jest potrzebne żadne lotnisko – on będzie startował z samolotu-nosiciela – czy jak to się teraz określa napowietrznej platformy startowej.
Pierwszy start tego wahadłowca zaplanowano na rok 2015. Ruś będzie w stanie dostarczyć na orbitę do 6 osób załogi. Lądowanie ten wahadłowiec będzie w stanie przeprowadzić na każdym lotnisku. Będzie on wstanie zbierać z orbity zdefektowane czy wyłączone satelity i zabierać co większe kawałki kosmozłomu, a także przeprowadzać remonty statków i stacji kosmicznych. Mało tego – Ruś można wykorzystać w charakterze modułu księżycowego z 4 kosmonautami na pokładzie. Nadzieję na szybki start tego statku kosmicznego żyją jego projektanci, kierownictwo MON i przyszli kosmonauci.

Źródło – „Tajny XX wieka”, nr 20/2012, ss. 4-5

Przekład z j. rosyjskiego –
Robert K. Leśniakiewicz ©


[1] Kapustin Jar vel Moskwa-400 jest radzieckim/rosyjskim rakietowym poligonem doświadczalnym i kosmodromem, o którego budowie zdecydowano w maju 1946 roku, zatwierdzono 3 czerwca 1947 roku, a do użytku oddano 1 października tegoż roku. Funkcjonuje on do dziś dnia i to na nim wypróbowano ostatnio rakiety Iskander. (Wikipedia)
[2] Pod tym względem był on podobny do amerykańskich konstrukcji z Projektu S3
[3] Dosł. łapeć, chodak, kapeć.
[4] Airborne Warning  And Control System – napowietrzny system ostrzegania i kontroli.
[5] Zwalczanie okrętów podwodnych.
[6] Autorowi chodziło chyba o F-111 Aardvark, bo Backfire (nie Backfighter) to Tu-22 w kodzie NATO.
[7] Wg Wikipedii -  w 2002 r., w wyniku bardzo silnego wiatru zawalił się dach budynku MIK, zabijając 8 osób oraz niszcząc prom Buran 1.01 i egzemplarz testowy rakiety Energia. Obecnie jedynym kompletnym (w 90-95%) promem programu Buran jest egzemplarz 1.02. W zamian za możliwość korzystania z kosmodromu Bajkonur, Rosja przekazała go Kazachstanowi. W 1999 roku Buran został przetransportowany do Sydney w Australii gdzie był atrakcją turystyczną podczas Letniej Olimpiady. Po olimpiadzie grupa inwestorów z Singapuru planowała odbycie z Buranem wycieczki dookoła świata. Pierwszym i ostatnim miejscem tejże wystawy objazdowej był Bahrajn, gdzie z powodu problemów finansowych został przechowany w Porcie w Bahrajnie. W 2003 - 2008 toczyły się rozmowy miedzy Technik Museum Speyer a dotychczasowymi właścicielami, po których to Buran został zakupiony, przetransportowany do Speyer i wystawiony w Technik Museum Speyer. Jest to jedyny egzemplarz promu kosmicznego poza USA.