Gen. pil. M. I. Pozdniakow - pilot doświadczalny, oblatywacz radzieckich bombowców
Iwan Barykin
Wartość konstrukcji
rakiety-nośnej Energia i orbitalnego wahadłowca Buran (Burań) (według cen
obowiązujących w latach 80.) w czasie pierwszego startu wynosiła odpowiednio
210 i 140 mln rubli. Przy seryjnej produkcji ceny powinny być dwukrotnie
mniejsze.
Przez długi czas historia
powstania i budowy tego samolotu kosmicznego była utrzymywana w głębokiej
tajemnicy. Były z nim związane wielkie nadzieje wyrwania się w kosmos, mało
tego – planowano lądowanie naszych kosmonautów na Księżycu. Prototyp Burana
(konstruktorzy nazywali go Kapciem, chociaż przypominał on
bardziej przenicowanego buta) wypróbowywano w Achtiubińskim Centrum Badawczym
Lotnictwa Sił Powietrznych im. Czkałowa, w odległości 50 km od poligonu
Kapustin Jar.[1]
W
stepach pod Achtiubińskiem
Wszystko zaczęło się w 1976
roku, po podaniu do wiadomości tajnej uchwały KC KPZR o budowie statku
kosmicznego wielokrotnego użytku. Od
tego momentu prace nad zaprojektowaniem i zbudowaniem przyszłego Burana rozkręciły się na dobre i z
nowymi siłami. W Achtiubińskim Centrum, została stworzona specjalna baza
badawcza – samoloty-laboratoria specjalnego przeznaczenia załadowane aparaturą.
Jeszcze nieco później naukowcy zbudowali latające modele wahadłowca, które
wykonano w zakładach NPO Mołnia.
Do lądowania wahadłowca w
Achtiubińsku przygotowano pas startowy długi na 4,5 km i o szerokości powyżej
80 m. Projekt lotniczo-kosmonautycznego systemu Spirala w celu stworzenia
statku kosmicznego, zawierał orbitalny, pilotowany rakietoplan i hiperdźwiękowy
samolot-nosiciel.[2]
Jeszcze w końcu lat 70.
prototyp Burana – Łapot’[3] zaliczył 6 lotów
doświadczalnych, w tym także pilotowanych. Świadkiem tych eksperymentów stał
się M. I. Pozdniakow, który w tym
czasie był pilotem doświadczalnym Służby Badań Lotniczych Lotnictwa Bombowego
1. Wydziału Naukowo-Badawczego Achtiubińskiego Centrum.
- Łapot’ – opowiada Michaił
Iwanowicz – dostarczył do nas z zakładów budujących samoloty nasz Tu-95.
Od razu wystawiono ochronę, nikogo tam nie dopuszczano, choć prawdę
powiedziawszy wcale mnie tam nie ciągnęło. W tym czasie mieliśmy pełno roboty z
poprawkami konstrukcyjnymi samolotów inż. Suchoja
i samolotami z systemów lotów dalekosiężnych Tupolewa.
To była nader interesująca
praca. Strategiczny bombowiec Tu-160 to jest supersamolot, który
rozwija prędkość 2500 km/h i z zasięgiem 15.000 km. On mógł dostarczyć w każdy
punkt planety skrzydlate rakiety, a także bomby: konwencjonalne i atomowe. W
ciągu 1,5 godziny lotu ten nosiciel rakiet jest w stanie pokonać dystans do
Kamczatki.
Kompleks Buran + rakieta nośna Energia na starcie
Za
Tu-160 otrzymał „Bohatera”…
Mówiąc krótko, za próby nad Tu-160
Michaił Iwanowicz otrzymał w roku 1997 tytuł Bohatera Rosji. Ale najbardziej
pamiętnym dla niego były próby z radiolokacyjnym kompleksem latającym A-50
– czyli radzieckim odpowiednikiem amerykańskiego AWACS[4], a także samolotem A-40
Amfibia
przeznaczonego do ZOP.[5] Tymi samolotami Pozdniakow
latał na Biegun Północny, nad wieloma morzami Północnego Oceanu Lodowego.
Oczywiście zdarzały się także
nieszczęśliwe sytuacje. Tak jak to miało miejsce w przypadku nosiciela rakiet –
samolotu Tu-22M3 (odpowiednik amerykańskiego Backfightera)[6] samolot zwalił się w
martwy korkociąg i Pozdniakow jako dowódca załogi wydał rozkaz katapultowania
się na wysokości 800 m. Lądować przyszło na ziemi, która po deszczu i ściśnięta
silnym mrozem (a było to w grudniu) zamieniła się w lodowisko. On i członkowie
załogi wymigali się lekkimi obrażeniami, ale radzik skręcił kark…
O próbach Michaił Iwanowicz
może opowiadać godzinami, ale ja proszę go, by opowiedział o tym, jak
wypróbowywano Burana.
Do
lotu przygotowywali kosmonautów-badaczy
- W tymże 1977 roku, kiedy do
Achtiubińska przetransportowali Łapot’a został przeprowadzony nabór
do grupy pilotów doświadczalnych do przygotowań programu Buran. Weszli do niego Igor Wołk, Rimantas Stankjawiczius i inni.
A w następnym roku ogłoszono
nabór do grupy kosmonautów-badaczy. Zaproponowano mnie, ale zrezygnowałem bo
uważałem, że oblatywanie samolotów jest o wiele ciekawsze. A zatem go grupy tej
włączono moich przyjaciół: Iwana
Baczurina, Wiktora Czirkina, Anatolija Sokowycha, Naila Satarowa, Aleksieja Borodaja i Władimira Mosołowa. Niestety, im też nie udało się polecieć w
Kosmos…
Mogłem za to obserwować postępy
prac przy Buraniu. Na początku Łapot’ startował z wysokości 10.000
m z „pleców” samolotu Tu-160. Pilot-oblatywacz – a był nim
Wasilij Uriadow – przed startem
przechodził do kabiny Łapot’a, włączał silnik i lądował.
Nieco później sporządzono
odpowiednik Burana – Bajkał, który był wypróbowywany w
Bajkonurze. Doskonale pamiętam, że latał nim Igor Wołk.
10 listopada 1985 roku, Igor
Wołk i Rimantas Stankjawiczius po raz pierwszy wystartowali odpowiednikiem Burana,
a 10 grudnia 1986 roku oni przeprowadzili nim pierwsze automatyczne lądowanie.
Zdecydowano na dalsze próby
lotów Burana na automatycznym prowadzeniu. 15 listopada 1988 roku, Buran
poleciał w kosmos przy użyciu rakiety nośnej Energia i pomyślnie
wykonał dwa okrążenia Ziemi.
- Jeżeli to nie tajemnica, to
jakie były parametry Burana?
- E tam, jaki to sekret –
uśmiechnął się Michaił Iwanowicz – Amerykanie dowiedzieli się o tym wcześniej
ode mnie. Długość Burana wynosiła 36,4 m, rozpiętość skrzydeł – 24 m, wysokość –
16 m, a payload wynosił 30 ton. W
dziobowej części statku kosmicznego znajdowała się kabina dla załogi i badaczy
– w sumie 10 osób plus aparatura podtrzymywania życia i narzędzia.
Buran na montowni statków kosmicznych...
Amerykanie
aż zzielenieli z zazdrości
Wszyscy, którzy obserwowali z
Centrum ten lot, a trwał on jakieś 3,5 godziny, mogli ocenić walory tego
wahadłowca. On spłynął na pas startowy jak zwyczajny samolot i wylądował w
zadanym punkcie z odchyleniem jedynie jednego metra! A wszystko dlatego, że nie
uwzględniono siły bocznego wiatru.
Amerykanie zzielenieli z
zazdrości usłyszawszy o pierwszym locie Burana. Jego właściwości awiacyjne były
o klasę lepsze od ich przereklamowanych wahadłowców.
Ale niestety, loty komercyjne Burana
odwlekały się cały czas coraz to dalej. W połowie 1992 roku, po rozpadzie ZSRR
i w czasie kryzysu ekonomicznego, program Buran był zastopowany, a w rok
później – zamknięty. Skończyło się marzenie o locie naszych kosmonautów na
Księżyc.
Samego Burana spotkał gorzki los
– postawiono go „na cegłach” na WDNCh w Bajkonurze, gdzie stałby na postumencie
do dziś dnia, póki nie kupiła go jakaś komercyjna firma.[7]
Nie zapytałem Pozdniakowa o
jedno – dlaczego Buran był tak podobny do amerykańskich space shuttle? Na to pytanie odpowiedział generalny konstruktor NPO
Energia
– G. E. Łozino-Łozinskij:
- Przyszło nam skopiować ten
wahadłowiec (plany dostarczyli nam wywiadowcy z GRU), bowiem nie mieliśmy zbyt
wiele czasu. Amerykańskie wahadłowce były w stanie nieść na pokładzie bojowe
głowice nuklearne i przeprowadzić na terytorium ZSRR bezkarny atak jądrowy,
spoza pola widzenia stacji kosmicznego rozpoznania i kontroli... Tak więc
trzeba było przeforsować konieczność budowy naszego wahadłowca. Ale z drugiej
strony, wnieśliśmy wiele zmian do budowy tego rodzaju statku kosmicznego.
Amerykańskie wahadłowce mogły lądować tylko na prowadzeniu ręcznym. U nas
odbywało się to automatycznie przy pomocy pokładowego komputera.
Wielka szkoda, że ten program
został zamknięty na początku lat 90., kiedy rozpadł się Związek Radziecki.
Liczyliśmy na stworzenie broni kosmicznego bazowania, ale także modułu
księżycowego i lądownika.
...i już na Ziemi ...
W
zamian za Burana – Ruś
Nadzieja na to, że tak będzie
nie na zawsze pojawiła się na początku XXI wieku, kiedy został rozpisany
konkurs na projekt wahadłowca kosmicznego nowego typu. W Federalnej Agencji
Kosmicznej zwyciężył projekt statku kosmicznego wielokrotnego użytku Ruś.
Jego budową zajęła się Rakietowo-Kosmiczna Korporacja Energia. Przyszłemu
wahadłowcowi nie jest potrzebne żadne lotnisko – on będzie startował z
samolotu-nosiciela – czy jak to się teraz określa napowietrznej platformy
startowej.
Pierwszy start tego wahadłowca
zaplanowano na rok 2015. Ruś będzie w stanie dostarczyć na
orbitę do 6 osób załogi. Lądowanie ten wahadłowiec będzie w stanie
przeprowadzić na każdym lotnisku. Będzie on wstanie zbierać z orbity
zdefektowane czy wyłączone satelity i zabierać co większe kawałki kosmozłomu, a
także przeprowadzać remonty statków i stacji kosmicznych. Mało tego – Ruś
można wykorzystać w charakterze modułu księżycowego z 4 kosmonautami na
pokładzie. Nadzieję na szybki start tego statku kosmicznego żyją jego
projektanci, kierownictwo MON i przyszli kosmonauci.
Źródło – „Tajny XX wieka”, nr
20/2012, ss. 4-5
Przekład z j. rosyjskiego –
Robert
K. Leśniakiewicz ©
[1] Kapustin Jar vel
Moskwa-400 jest radzieckim/rosyjskim rakietowym poligonem doświadczalnym i
kosmodromem, o którego budowie zdecydowano w maju 1946 roku, zatwierdzono 3
czerwca 1947 roku, a do użytku oddano 1 października tegoż roku. Funkcjonuje on
do dziś dnia i to na nim wypróbowano ostatnio rakiety Iskander. (Wikipedia)
[2]
Pod tym względem był on podobny do amerykańskich konstrukcji z Projektu S3.
[3]
Dosł. łapeć, chodak, kapeć.
[4]
Airborne Warning And Control System –
napowietrzny system ostrzegania i kontroli.
[5]
Zwalczanie okrętów podwodnych.
[6]
Autorowi chodziło chyba o F-111 Aardvark, bo Backfire
(nie Backfighter)
to Tu-22
w kodzie NATO.
[7] Wg Wikipedii - w 2002 r., w wyniku bardzo silnego wiatru
zawalił się dach budynku MIK, zabijając 8 osób oraz niszcząc prom Buran 1.01 i
egzemplarz testowy rakiety Energia. Obecnie jedynym kompletnym (w 90-95%)
promem programu Buran jest egzemplarz 1.02. W zamian za możliwość korzystania z
kosmodromu Bajkonur, Rosja przekazała go Kazachstanowi. W 1999 roku Buran
został przetransportowany do Sydney w Australii gdzie był atrakcją turystyczną
podczas Letniej Olimpiady. Po olimpiadzie grupa inwestorów z Singapuru
planowała odbycie z Buranem wycieczki dookoła świata. Pierwszym i ostatnim
miejscem tejże wystawy objazdowej był Bahrajn, gdzie z powodu problemów
finansowych został przechowany w Porcie w Bahrajnie. W 2003 - 2008 toczyły się
rozmowy miedzy Technik Museum Speyer a dotychczasowymi właścicielami, po
których to Buran został zakupiony, przetransportowany do Speyer i wystawiony w
Technik Museum Speyer. Jest to jedyny egzemplarz promu kosmicznego poza USA.