A jednak tunel?...
Pisząc swą książkę na temat szklistego
tunelu w Babiej Górze, prof. Jan Pająk cytuje relację osobnika o imieniu
Wincenty, który pochodził z jednej z podbabiogórskich wiosek.
Najprawdopodobniej z Lipnicy Wielkiej, Lipnicy Małej czy Zubrzycy, bowiem leżą
na południowych stokach Babiej Góry i przy granicy ze Słowacją, ergo tam, gdzie
można było najłatwiej i najszybciej dotrzeć do wylotu tego szklistego
korytarza. Trochę mnie to dziwi, że Wincenty zdradził sekret tego tunelu –
bowiem tego rodzaju sekrety w góralskich rodzinach – a jeszcze jak chodzi o
skarby – są trzymane w największej tajemnicy i obowiązuje tutaj zmowa
milczenia. Zachodzi pytanie: dlaczego Wincenty złamał to „prawo omerty”[1]? Odpowiedź jest jedna –
mógł to zrobić, ponieważ wylot Tunelu o Szklistych Ścianach został zawalony w
połowie lat 40. przez Rosjan. Jak do tego doszło? Otóż pisząc książkę o broni
V-7 w czasie zbierania materiałów, zwróciłem uwagę na to, że w latach 1945-46 w
rejonie Babiej Góry przebywali radzieccy żołnierze podający się za
artylerzystów dokonujących pomiarów meteorologicznych. Czy to nie jest dziwne:
artylerzyści i meteorolodzy robiący pomiary na Babiej Górze! Przecież to
bzdura! Nie było ich dużo – 1 pluton, – czyli 30 – 40 żołnierzy. Po zakończeniu
„pomiarów” zeszli z gór przy okazji paląc schronisko na południowej stronie
kopuły szczytowej Diablaka i wynieśli się do swoich.
Teraz rozumiem, czego oni tam szukali i
jakie to „pomiary” robili. Szukali Tunelu o Szklistych Ścianach tylko po to, by
go zawalić i tym samym uniemożliwić ucieczkę z sowieckiej strefy okupacyjnej
hitlerowskim zbrodniarzom i wszystkim tym, którzy mieli powody, by uciec z tego
„raju dla ludu pracującego miast i wsi” do Ameryki czy gdziekolwiek indziej – a
jak już nadmieniłem powyżej, NKWD i SMIERSZ[2] dokładnie wiedziało o
istnieniu tej i innych tajemnic od swych kolegów z Gestapo i SD, którzy z kolei
mogli wydobyć je torturami z jakiegoś Polaka czy Słowaka, który miał pecha
wpaść w ich łapy. Po wojnie tutejsi górale znaleźli zawał w miejscu wylotu
Tunelu o Szklistych Ścianach i uznali, że można o tym powiedzieć komuś z
zewnątrz. Tak treść Legendy dotarła do prof. Pająka... Resztę znamy.
Podobnie rzecz się mogła mieć z
Księżycową Jaskinią, która znajduje się gdzieś w słowackiej części Pienin. Tam
z kolei mogli dotrzeć do niej Niemcy lub Rosjanie i znaleźć skarb
Berzeviczych... W takim przypadku klątwa
inkaskich kapłanów mogła spaść na nazistów lub/i stalinowców, z jednakowym
skutkiem. Oba państwa totalitarne znikły z powierzchni Ziemi... Pozostało nam
tylko wierzyć w to, że te skarby gdzieś jednak się znajdują w łonie Tatr,
Beskidów czy Pienin i czekają na swego odkrywcę, który je weźmie i przeznaczy
na odrestaurowanie Imperium Inków w Ameryce Łacińskiej...
Zapora vs. oszołomy.
I
na zakończenie jeszcze jedna (wybacz Czytelniku!) dygresja - pan Aleksander
Rowiński pomstuje w swej książce na tych, którzy zbudowali tamę, elektrownie i
dzięki którym istnieje Jezioro Czorsztyńskie, że zapaskudzili przepiękny
krajobraz, że ingerowali w Przyrodę, itd. itp. Nie ma racji. Krajobraz
wzbogacił się o jeden element, który nadał mu wymiar żywiołu wody. Jezioro
Czorsztyńskie jest pięknym akwenem położonym wśród gór i dlatego czułem się nad
nim jak nad Loch Ness – szczególnie wczesnym rankiem lub wieczorem, kiedy
oświetlały je ranne lub wieczorne zorze. Ciekawe, że wszyscy moi goście,
których ciągałem nad jezioro mieli to skojarzenie!... A i w letnie, słoneczne
dni krajobraz ten tchnął świeżością wody, która osłabiała lejący się z nieba
żar. Moi zagraniczni goście byli zawsze zachwyceni trafnością lokalizacji tego
jeziora wśród lasów i gór, a dwa stojące tam zamki dodawały urody temu jezioru.
A szczególnie w czasie pogodnej, złotej polskiej jesieni czy babiego lata i
wszyscy podkreślali romantykę tego miejsca, więc nie ma co nad tym się
zapłakiwać! Przyroda i krajobraz na tym – wbrew pozorom – nie straciły... Poza
tym jeszcze gdyby nie było tej zapory i zbiornika retencyjnego, to gigantyczne
fale Megapowodzi z 1997 r. zmyłyby Nowy Sącz do morza. Podobnie zresztą było w
następnych latach – 1998 i 1999... Za to
wszystko pan Rowiński powinien potępić tych, którzy dopuścili do masowego
wyrębu lasów górskich, i dzięki którym koniecznością stała się budowa Jeziora
Czorsztyńskiego! To oni są winni temu, a nie budowniczowie tamy.
Zagadka wyjaśniona?
Myślę, że zagadka historyczna, jaką jest
Księżycowa Jaskinia, zostanie wkrótce wyjaśniona. Podobnie zresztą, jak zagadka
Tunelu o Szklistych Ścianach. Dla mnie są to dwa oblicza jednej
tajemnicy – jak dwie twarze Janusa/Geminusa... Centrum Badań UFO i Zjawisk
Anomalnych ma nadzieje rozwiązać tą zagadkę przy pomocy słowackich kolegów.
Ostatnio zagadką tą zainteresowali się też Amerykanie i być może zostanie ona
definitywnie rozwiązana w 2003 roku! Jak widać z powyższego materiału, nie
trzeba jechać do Ameryki, by przeżyć pasjonującą przygodę – wystarczy sięgnąć
na półkę z książkami. Nie chcemy skarbów Uminy i jej Inków, bo dla nas
największym skarbem jest intelektualna Przygoda i luksus w niej uczestniczenia,
jej romantyka – a to jest cenniejsze niż całe złoto tego świata. Problem w tym,
że w sprymitywizowanym społeczeństwie polskim końca XX wieku jest mało ludzi,
którzy powierzają myślenie swojemu mózgowi, a nie komputerom...
* * *
Efektem m.in. moich poszukiwań stały się dwie
książki, które napisałem wraz z dr Milošem Jesenským: „Tajemnica Księżycowej Jaskini” (Cackatoo
2006) i „Powrót do Księżycowej Jaskini” (Tolkmicko 2010), w których dajemy
konkretne wskazówki co do poszukiwań tej i innych osobliwości słowackiego i
polskiego Spiszu. Zainteresowanych odsyłam do w/w pozycji. Jesteśmy absolutnie
pewni, że Skarbu Inków w polskich czy słowackich górach już nie ma. Został
przeznaczony na wychowanie potomków Inków i konspirację ich otaczającą.
Nie ujawniamy położenia Księżycowej Jaskini.
Zrobiliśmy to celowo i to dlatego, by nie naruszać spokoju polskich i
słowackich gór przez bandy oszołomów szukających wrażeń i artefaktów
potwierdzających fakt przybycia do nas Innych.
Nie chcemy, by dostały się one w ręce ludzi,
którzy wzorem hitlerowskich okultystów chcieli obrócić je na szkodę Ludzkości.
Wszak sytuacja w Polsce przypomina tą z lat 20. i 30 w Niemczech, kiedy to na
fali powszechnego ogłupienia i sprymitywizowania powstawały tajne i złowrogie
stowarzyszenia w rodzaju Thule czy Vril, stanowiące potem podwaliny ideologii
czarnego zakonu SS. Już to raz przerobiliśmy i na powtórkę nie mam ochoty. Nie
ma nic gorszego, niż cwany przywódca jakiejś tajnej sekty, który kieruje armią
niedokształconych pół- i cwierć-inteligentów po zawodówce czy liceum bez
matury, ale za to z głowami nabitymi mętnymi ideami i okultystycznymi bzdurami.
Takim był Himmler, Mengele, Rosenberg, Axmann i inni hitlerowscy
zbrodniarze-pseudonaukowcy.
Historia powtarza się tyle razy, ile jej na
to pozwolimy...
[1] Obowiązujące w organizacjach
mafijnych prawo absolutnego milczenia na temat rodziny i jej spraw, którego
złamanie karane jest śmiercią.
[2] Utworzona w czasie II
wojny światowej w ZSRR organizacja kontrwywiadowcza. Jej nazwę utworzono z
dwóch słów: SMIERt’ Szpionom – co znaczy „Śmieć szpiegom” – i kierowana ona
była przez I. Abakumowa.