Powered By Blogger

piątek, 20 lutego 2015

Bioroboty wśród ludzi

Czy to jest Ich prawdziwa twarz...?


Dina Kuncewa

Kto ich rozpoznać zdoła?
Kto zdoła ich zrozumieć?
Niepoznawalni zgoła,
zmieszani z nami w tłumie…
To jeźdźcy znikąd jadą -
różowo śnieg się pali -
i długą kawalkadą
znikają w mroźnej dali…

S. Abramow – „Jeźdźcy znikąd”


W lipcu 1967 roku, mieszkaniec Toledo, OH, Robert Richardson jadąc w nocy omal nie werżnął się samochodem w przyziemionego NOL-a. Po tym wydarzeniu odwiedzili go „Ludzie w Czerni” – MiB i poprosili go, by nikomu nie opowiadał o tym wydarzeniu.

Od czasu do czasu w Internecie i innych mediach pojawiają się relacje o tajemniczych Nieznajomych. Na pierwszy rzut oka Oni wydają się być całkiem normalnymi ludźmi, ale niektóre cechy Ich powierzchowności i zachowania przywodzą na myśl to, że są to Istoty z Innych Światów. Jak na razie żadna wersja i hipoteza nie została potwierdzona…

W relacjach o obserwacjach i Bliskich Spotkaniach z UFO przewija się motyw Ich zainteresowania naszymi instalacjami militarnymi...


Znikający donikąd


Niemało tego rodzaju historii miało miejsce w mieście Togliatti, które – prawdę mówiąc – uważa się za jedno z najbardziej anomalnych miast w Rosji. A oto zdarzenie, które miało miejsce pod koniec lat 70. Do autobusu jadącego z Żigulewska do Togliatti wsiadło pięciu pasażerów, ubranych w skórzaną odzież. Płaszcze, garnitury, krawaty, koszule, czapki – wszystko mieli jednakowe. Twarze mężczyzn także były jednakowe, wąskie z bródkami i pozbawione wyrazu, tylko w oczach świeciła jakaś niepojęta siła. Ach prawda – jedną z tej piątki była kobietą, też ubrana w skórzane ubranie i z kolorową chustkę na głowę zamiast szalika. Do tego Oni wcale nie wchodzili przez drzwi, ale niewiadomym sposobem materializowali się wewnątrz autobusu. Stanęli na pomoście kręgiem, plecy w plecy. Nie rozmawiali ze sobą, tylko patrzyli na siebie wymieniając spojrzenia. Pasażerce, która opisała tą całą historię wydawało się, że Oni porozumiewają się telepatycznie. W momencie pojawienia się Obcych, rozmowy w autobusie umilkły… Nieznajomi wyszli z autobusu na przystanku koło portu rzecznego. Widok Ich zasłonił przejeżdżający właśnie autobus, a kiedy przejechał, Ich już nie było…

Mieszkaniec Togliatti, o imieniu Wadim pewnego letniego dnia jechał trolejbusem. W rejonie Prospektu Stiepana Riazina do trolejbusu wsiadł młody człowiek. Był to blondyn, ubrany w jasne ubranie, nowiutkie, jakby prosto ze sklepu. Usiadł naprzeciwko Wadima i siedząc przed nim lekko się uśmiechał. Wadim na sekundę zwrócił uwagę na to, co się działo za oknem, a kiedy znów spojrzał przed siebie – zagadkowego Pasażera już nie było. W ogóle było tylko kilku pasażerów, a trolejbus jeszcze nie dojechał do przystanku. Gdzież się podział ten Nieznajomy?


„Mechanik statku kosmicznego”


W lutym 1981 roku, w jednym z leningradzkich hoteli miało miejsce zagadkowe zdarzenie. W hotelowym hallu, na oczach trzech pracownic pojawił się mężczyzna. Do tego nikt nie widział, jak ten Gość wchodził przez drzwi albo wychodził z windy – On po prostu pojawił się niewiadomo skąd przy jednej z kolumn na środku sali. Wygląd Gościa był całkiem normalny, tylko na Nim nie było wierzchniej odzieży. W ręce dzierżył On walizeczkę, na oko dość ciężką, chyba z metalu.

Nieznajomy poprosił o możliwość skorzystania z telefonu. Mówił przy tym jakimś niezwykłym, głośnym głosem, jakby mówił do mikrofonu. Świadkowie potem wspominali, że jego głos był monotonny, pozbawiony niemal intonacji, dokładnie tak jakby mówił robot. Pomiędzy poszczególnymi słowami robił równe pauzy. Pracownice pozwoliły mu skorzystać ze służbowego telefonu, jednocześnie uprzedzając Go, że jest to wbrew przepisom. Na to Gość zaczął wyjaśniać, że jest to sprawa najwyższej wagi.
- Jestem mechanikiem statku kosmicznego – powiedział On. – Mamy awarię. Jak ja nie znajdę swego pomocnika, to nie będziemy mogli odlecieć.

Mężczyzna wyjął jakąś kartkę, wykręcił numer i zaczął mówić do słuchawki:
- To ja. Musimy się spotkać jak najszybciej. Inaczej nie zdążymy odremontować… Inaczej my nie odlecimy…

Ta rozmowa telefoniczna trwała jakieś 3-4 minuty. A potem Gość nie odkładając słuchawki zwrócił się do kobiet przy stoliku.
- Dziewczyny, a gdzie ja się znajduję? – zainteresował się On.
- A jak się pan tutaj znalazł, skoro pan nie wie, gdzie się znajduje? – zdziwiła się jedna z pracownic.

Na to Nieznajomy w ogóle nie odpowiedział, ale powtórzył swe pytanie. Odpowiedzieli mu. Usłyszawszy nazwę hotelu, Gość poprosił o jego adres i zapytał, czy jest w pobliżu stacja metro. Wyjaśniwszy, że najbliższą stacją metro jest Plac Aleksandra Newskiego, dziwny facet natychmiast wyznaczył swemu telefonicznemu rozmówcy spotkanie na tej stacji, podziękował kobietom, wziął swoją walizeczkę i zapytał, gdzie jest wyjście, poczym skierował się w stronę drzwi i… znikł.

Rozmów o tym epizodzie potem było dużo. Pracownice doszły do wniosku, że dziwny Gość na pewno nie był wariatem czy pijanym. Ale kim właściwie był? Choć z drugiej strony przecież się im przedstawił – mechanik statku kosmicznego!

Atomowe laboratoria Los Alamos, NM


Fantomowi szpiedzy


Odnotowano niemało wypadków pojawienia się UFO i dziwnych Nieznajomych w obiektach o znaczeniu obronnym.

I tak w połowie ubiegłego stulecia, niezrozumiałe rzeczy działy się w KB-11, znajdującym się w tajnym radzieckim mieście Arzamas-16. Wspomniane Biuro Konstrukcyjne projektowało bronie jądrowe. I oto w krótkim czasie zmieniła się w nim duża ilość szefów ochrony i zabezpieczenia obiektu. Dopiero w czasach głasnosti zostało podane wyjaśnienie tego faktu. Jeden z dawnych pracowników ochrony opowiedział dziennikarzom o tym, że na terenie obiektu niejednokrotnie pokazywały się nieznane osoby, które przenikały tam w niepojęty sposób, szczególnie w czasie nocy. Elementy służby na posterunkach ich nie widziały. A jeżeli nawet ktoś zwrócił na nie uwagę i zwracał się do nich, to ci ludzie zamiast odpowiedzi z miejsca próbowali się oddalić.

Kilkukrotnie ochroniarze usiłowali ująć tajemniczych Nieznajomych, ale ci wchodzili do pokojów i znikali. Przy czym w pokojach tych nie było okien, i można się było do nich dostać tylko przez drzwi, zablokowane przez ochronę.

I dowódców zabezpieczenia i zwykłych ochroniarzy karano za to, że dopuścili do przeniknięcia niepowołanych osób na teren Biura i nie potrafili ich zatrzymać. Ktoś kiedyś powiedział, że naruszyciela ujęto – ale w rzeczywistości była to jeno pogłoska, która miała na celu uspokojenie nastrojów pracowników i wyższego naczalstwa.

W 1958 roku, w budynku National Atomic Laboratory w Los Alamos, NM, został odkryty nieznany nikomu mężczyzna, który chodził po pokojach. I chociaż wszystkie drzwi miały zamki, Nieznajomemu w jakiś sposób udało się je otworzyć. Ochraniający budynek żołnierze z MP zaczęli do niego strzelać, ale wydawało się, że tego człowieka kule się nie imają. Potem on po prostu znikł. Przeszukanie budynku nie dało rezultatu, a na zamkach nie stwierdzono żadnego śladu włamania.

W Szwecji dyżurny ochroniarz biura kompanii zajmującej się opracowywaniem uzbrojenia, zauważył na monitorze trzech Nieznajomych, którzy szybkim krokiem szli korytarzem zaglądając do wszystkich gabinetów pod rząd. Ich zachowanie wydało się ochroniarzowi tak dziwne, a poza tym ta trójca wyglądała niezwykle: wszyscy Oni byli identycznego wzrostu i w ciemnych ubraniach. Interesującym było to, że pracownicy, którzy Ich napotykali zachowywali się tak, jakby Ich nie widzieli. Połączywszy się z ochroną na poszczególnych piętrach, dyżurny dowiedział się, że Ich nikt tam nie widział! Otrzymali polecenie zatrzymania Nieznajomych. Ale na monitorach widać było, jak ochroniarze zderzają się z tajemniczymi postaciami nie widząc Ich!!! Potem nieznajomi wypadli z pola widzenia kamer. Nie udało się ich odnaleźć.

Niektórzy eksperci od zjawisk paranormalnych sądzą, że mogą to być jedynie projekt je, fantomy. Tak więc obok miejsc lądowania UFO nierzadko obserwowano człekopodobne sylwetki, które jakoby mogły przenikać na wylot przez różne przedmioty, a także nagle pojawiać się i znikać.

W wielu przypadkach zaobserwowano obecność człekokształtnych istot towarzyszących UFO


Zombies, którzy utopili się w stawie


Oto jeszcze jedno tajemnicze wydarzenie. W 1990 roku, w rejonie podmoskiewskiej miejscowości letniskowej pojawiła się grupa składająca się z 11 mężczyzn jednakowego wzrostu. Przybysze byli odziani w jednakowe jasne kombinezony. Poruszali się bardzo dziwnie, wykonując synchronicznie wysokie podskoki. Widzieli ich miejscowi oraz wojskowi. Do tego później wszyscy świadkowie przyznali, że zbliżając się do Nieznajomych w kombinezonach odczuwali nieuzasadniony strach.

W 2008 roku, w mieście Avviano we Włoszech, gdzie znajduje się jedna z baz rakietowych NATO, policja usiłowała zatrzymać samochód za przekroczenie prędkości. Na nakaz zatrzymania się, kierowca w ogóle nie reagował. Patrol ruszył za nim w pogoń. Na oczach policjantów gonione auto wbiło się w trailer i eksplodowało… Chociaż nie było żadnych szans na uratowanie pasażerów samochodu, drzwi samochodu się otwarły i wyszło stamtąd dwóch ludzi w płonącej odzieży. Oni szybko pobiegli w kierunku najbliższego gaju i skryli się za drzewami. Próba pościgu za nimi była bezowocna.

Później jeden z miejscowych mieszkańców twierdził, że spotkał tych Nieznajomych. Według jego słów przypominali Oni bardziej… zombie, którzy wstali z grobu, niż ludzi. Na jego oczach Nieznajomi doszli do stawu i znikli w wodzie. Nie jest wykluczone, że były to bioroboty – tak nie po człowieczemu Oni/One się zachowywali…

Amerykański ufolog Robert Duffin twierdzi, że rzecz idzie o Pozaziemianach, którzy starają się zbierać informacje. I tak np. interesują ich współczesne prace nad uzbrojeniem. Ale to tylko hipoteza. Także nie wolno na pewno twierdzić, że „fantomy” i „mechanicy statków kosmicznych” są Pozaziemianami, Kosmitami. Albo jak ich zwiemy Przybyszami z równoległych światów. A co, jeżeli Oni są związani z jakimiś to tajnymi pracami naukowymi, np. z teleportacją? Zagadek jest dostatecznie dużo w naszym świecie. 


Moje 3 grosze


Idea eksploracji Ziemi przez Obcych przy pomocy automatów ma sens. Przecież lepiej narażać maszyny – nawet cyborgów, neuromaty – niż żywe istoty. Dałem temu wyraz w artykule pt. „Obcy z Kosmosu – żywi czy martwi” opublikowanego na łamach „Wizji Peryferyjnych” gdzieś w połowie lat 90. ubiegłego stulecia, a który można znaleźć w Internecie na - http://wszechocean.blogspot.com/2011/11/obcy-z-kosmosu-zywi-czy-martwi.html , gdzie przyjąłem założenie iż odwiedzają nas nie tyle Obce Istoty, ale ich mechaniczne czy neuromechaniczne kopie.

Ale nie koniecznie musza to być Obcy, ale maszyny należące do naszych dalekich przodków albo potomków, Wodnych Ludzi czy mieszkańców Agharty którzy sami nie mogą – z tych czy innych względów – operować w naszym świecie i naszym Czasie. Dlaczego? – odpowiedź znajduje się w moim opracowaniu pt. „UFO i Czas”, do którego odsyłam zainteresowanych.


Tekst i ilustracje – „Tajny XX wieka” nr 36/2014, ss.32-33
Przekład z j. rosyjskiego – Robert K. Leśniakiewicz ©