UFO nad Pietrozawodskiem - rekonstrukcja
Michaił Jerszow
W 2007
roku, rankiem w Rejonie Nowokubańskim, Krasnojarskiego Kraju, UFO wyglądające
jak zielono świecąca kula ostrzelało dwie kobiety jadące po podmiejskiej drodze
na rowerach. Obeszło się bez ofiar…
W
czasach rozkwitu KGB w tej organizacji istniał wydział, który zajmował się
rejestracją niezliczonych niezwykłych zjawisk. Wojskowi w różnych regionach
kraju uważnie wypatrywali wszelkich rzeczy niezwykłych, a wszystkie dostrzeżone
zjawiska dokładnie opisywali w tajnych dokumentach. Dlatego też wielu w
pierwszych radzieckich ufologów było oficerami rezerwy.
Nie mogli tego zignorować
20
września 1977 roku w nocy, na północnym-zachodzie ZSRR zaobserwowano dziwne
zjawisko, którego gazety nie mogły przemilczeć: za wielu było świadków.
Informacja
o tym pojawiła się także w centralnej prasie. „Izwiestia” w notatce pt.
„Nieznane zjawisko przyrody” oznajmia czytelnikom:
Mieszkańcy Pietrozawodska stali się
świadkami niezwykłego zjawiska przyrody. 20 września, około godziny 4. rano na
ciemnym niebie rozbłysła ogromna „gwiazda” posyłająca w kierunki Ziemi impulsywne
wiązki światła. Ta „gwiazda” powoli poruszała się w kierunku Pietrozawodska i
rozpostarłszy się nad nim w kształcie ogromnej „meduzy” zawisła, osypując
miasto mnóstwem cienkich, świecących i promieniejących strużek , które
przechodziły niżej w coś na kształt świetlistego deszczu.
Zdjęcie UFO nad Pietrozawodskiem
Po jakimś czasie świetliste promieniowanie
się skończyło. „Meduza” otoczyła się świetlistym półokręgiem i ruszyła w stronę
jeziora Onega, nad którego horyzontem wisiały szare chmury. W tej to pierzynie
ukazała się potem okrągłe okno jasnoczerwonego koloru pośrodku i białego po
bokach. Dyrektor Obserwatorium Hydrometeorologicznego w Pietrozawodsku – J.
Gromow powiedział korespondentowi TASS. Że analogicznych zjawisk w przyrodzie
jego pracownicy się nie dopatrzyli.
Epizod
ten stał się kroplą, która przepełniła czarę: nie jesteśmy „właścicielami
przyrody” – trzeba to było przyznać oficjalnie. Do tego czasu takimi właśnie
anomaliami przyrody zajmowały się prywatne organizacje złożone z entuzjastów.
Wykłady wykładowcy Z Moskiewskiego Instytutu Awiacji doc. dr F. J. Zigela (1920-1988) i oficera
marynarki wojennej kmdr prof. dr W.
Ażaży gromadziły pełne sale. Po tej informacji o „pietrozawodskim cudzie”,
Akademia Nauk ZSRR została literalnie zawalona listami z relacjami o podobnych
zjawiskach w różnych częściach Związku Radzieckiego.
Władze
Pietrozawodska zwróciły się oficjalnie do Prezydium AN ZSRR o wyjaśnienia. Poza
tym podobne zapytanie wysłali oficjalni przedstawiciele graniczących z nami
państw Europy Północnej. Ich zaniepokoiło:
…czy zaobserwowane efekty nie są przejawem
jakichś techniczno-wojskowych eksperymentów, stanowiących niebezpieczeństwo dla
środowiska naturalnego regionów.
Akademik prof. A.P.Aleksandrow
Maszyna się rozkręciła
Ówczesny
przewodniczący AN ZSRR akademik A. P.
Aleksandrow wysłał list do członka rządu i jednocześnie przewodniczącego
Komisji Wojskowo-Przemysłowej Smirnowa.
Sens przesłania streszczał się w jednym zdaniu:
Akademia Nauk ZSRR nie może dalej
ignorować, zarówno jak i nie może wyjaśnić zjawiska anomalne analogiczne do
tego, jakie zaobserwowano we wrześniu 1977 roku w Pietrozawodsku; w związku z
tym prosi o zorganizowanie kompleksowych badań zjawisk anomalnych, z
podłączeniem do tych prac Ministerstwa Obrony i Komisji Wojskowo-Przemysłowej.
Tym
sposobem, w 1978 roku zaczął swoją działalność państwowy program do spraw badań
Nieznanych Obiektów Latających. W 1981 i 1986 roku przyjęto pięcioletnie plany
badań zjawisk anomalnych. W kraju powstały dwa centra badań: w Ministerstwie
Obrony i Akademii Nauk ZSRR. I jak powiedziano powyżej, po cichu zajmował się
tym Komitet Bezpieczeństwa Państwowego – KGB.
Służby
miały różne źródła informacji. MON otrzymywało dane do badań z rozlicznych
rodzajów wojsk; AN ZSRR od organizacji naukowych, służb PIHM i doniesień
obywateli. Oczywiście komisji przyświecały różne cele. MON starał się wyjaśnić,
jak NOL-e wpływają na technikę i samopoczucie wojskowych. Uczeni starali się
zrozumieć fizyczne podstawy zjawisk anomalnych. Jednym z kierunków okazało się
być nawiązanie kontaktów z „Braćmi w Rozumie”, jeżeli takowi znajdują się we
Wszechświecie.
Program badań w dniu dzisiejszym
Badanie
zjawisk anomalnych w naszym kraju trwa nadal także po rozpadzie ZSRR. W ciągu
13 lat MON i AN ZSRR/FR otrzymały ponad 3000 informacji. A oto kilka
przykładów:
5
października 1983 roku w rejonie miasta Chmielnicka, żołnierze zaobserwowali
jaskrawo świecące obiekty przypominające sterowce. Niektórzy świadkowie ujrzeli
na tych „sterowcach” plamy podobne do okien, z których w kierunku ziemi
wylatywały świetliste promienie. Komisja zwołana do zbadania tego przypadku
wyjaśniła, że w tym czasie na sąsiednim poligonie miały miejsce ćwiczenia z
użyciem oświetlających bomb lotniczych. Zrzucano je z wysokości 10.000 m, a w
Chmielnickim świecące bomby wzięto za UFO. I wszystko byłoby OK., gdyby nie jedna
okoliczność, a mianowicie – w czasie obserwacji zjawiska na paneli kontrolnej
na stanowisku dowodzenia rozmieszczonej obok dywizji zapalił się sygnał
ostrzegawczy o niesprawności w systemie odpalania rakiet. Nie znaleziono
przyczyny tej niedyspozycji.
Cały
szereg awarii dotknął samoloty z Borysoglebskiego Portu Lotniczego w
Woroneżskiej Obłasti w latach 1984-1987. W większości przypadków przyczyna
awarii było pojawienie się w strefie lotów Nieznanego Obiektu Latającego. NOL-e
były obserwowane zarówno na ekranach radiolokatorów, jak i przez pilotów z
kokpitów samolotów. Dyrektor Borysoglebskiej Szkoły Letniej postanowił zawiązać
komisję. Nie wyciągnęła ona żadnych rewelacyjnych wniosków, UFO nadal latały, i
nie wiadomo było, czy są one odpowiedzialne za awarie czy nie…
Po
ostatnim takim zdarzeniu głos musiał zabrać nawet sam prezydent ZSRR Michaił S. Gorbaczow. W czasie rozmowy
głowy państwa z robotnikami z Uralmaszzawoda,
Michaiłowi Siergiejewiczowi zadano pytanie:
- Czy
nasz rząd zajmuje się także takimi rzeczami jak NLO?
Gorbaczow
odpowiedział wtedy, że istnieją naukowe kolektywy badające te zagadnienia.
Pytanie było spowodowane przez artykuł w gazecie „Raboczaja Tribuna” o
wielokrotnych obserwacjach UFO w okolicach Moskwy. Gości z Kosmosu widziano w
okolicach miast Pieresław-Zaliesskij, Zagorsk, Frjazino, Kirżacz. W celu ich
rozpoznania z lotnisk wojskowych poderwano na przechwyt pościgowce.
Dane na
temat obserwacji NOL-i przedstawił naczelnik Głównego Sztabu WOPK,
generał-pułkownik lotnictwa Malcew.
Te wszystkie wielokrotnie zaobserwowane obiekty w swoim referacie generał
sprowadził do jednego: według oświadczeń naocznych świadków UFO wyglądało jak
dysk o średnicy 100 – 200 m, po bokach którego rozmieszczone były dwa pulsujące
światła. Obiekt obracał się wokół własne osi. Od czasu do czasu zawisał, a
potem leciał z prędkością 2-3 razy większą od prędkości współczesnych samolotów
myśliwskich, a do tego im większa była to prędkość, tym większa była
częstotliwość pulsowania świateł NOL-a. Pułap lotu sięgał od 1 do 7 km. Aparat
ten latał całkowicie bezgłośnie.
- Na
dzień dzisiejszy, ziemskie pojazdy mechaniczne nie są w stanie poruszać się z
takimi prędkościami i w ten sposób -
zakończył swój komentarz Malcew.
W
naszym kraju była to pierwsza osoba urzędowa, która zajmował wysokie
stanowisko, która oficjalnie przyznała fakt istnienia UFO.
Wnioski końcowe
Wnioski
wyciągnięto różne. Najważniejsze z nich, to:
1.
UFO to są produkty ludzkiej działalności;
2. UFO to
produkt naturalnych procesów przebiegających na Ziemi, w atmosferze ziemskiej
i/lub pobliskiej przestrzeni kosmicznej, tzn. zjawiska anomalne mają swe
naturalne pochodzenie;
3. UFO to
przejaw działalności cywilizacji pozaziemskich.
Do tego
ostatniego wniosku, zdecydowana większość uczonych odnosi się sceptycznie. Z
tego powodu, oceniając rozwój ufologii w ZSRR, jeden z naszych pierwszych
kosmonautów Paweł Popowicz w 1988 roku
smutno stwierdził:
-
Niestety w naszym kraju tym problemem zajmują się słabo, po prostu machnęli na
to ręką, nie tak jak w USA, gdzie zjawiskami anomalnymi zajmuje się kilka
instytutów.
Źródło:
„Tajny XX wieka” nr 27/2012, ss. 32-33
Przekład
z j. rosyjskiego –
Robert
K. Leśniakiewicz ©