Powered By Blogger

poniedziałek, 7 stycznia 2013

Fenomen pietrozawodski i nie tylko…


UFO nad Pietrozawodskiem - rekonstrukcja


Michaił Jerszow

W 2007 roku, rankiem w Rejonie Nowokubańskim, Krasnojarskiego Kraju, UFO wyglądające jak zielono świecąca kula ostrzelało dwie kobiety jadące po podmiejskiej drodze na rowerach. Obeszło się bez ofiar…

W czasach rozkwitu KGB w tej organizacji istniał wydział, który zajmował się rejestracją niezliczonych niezwykłych zjawisk. Wojskowi w różnych regionach kraju uważnie wypatrywali wszelkich rzeczy niezwykłych, a wszystkie dostrzeżone zjawiska dokładnie opisywali w tajnych dokumentach. Dlatego też wielu w pierwszych radzieckich ufologów było oficerami rezerwy.


Nie mogli tego zignorować


20 września 1977 roku w nocy, na północnym-zachodzie ZSRR zaobserwowano dziwne zjawisko, którego gazety nie mogły przemilczeć: za wielu było świadków.

Informacja o tym pojawiła się także w centralnej prasie. „Izwiestia” w notatce pt. „Nieznane zjawisko przyrody” oznajmia czytelnikom:

Mieszkańcy Pietrozawodska stali się świadkami niezwykłego zjawiska przyrody. 20 września, około godziny 4. rano na ciemnym niebie rozbłysła ogromna „gwiazda” posyłająca w kierunki Ziemi impulsywne wiązki światła. Ta „gwiazda” powoli poruszała się w kierunku Pietrozawodska i rozpostarłszy się nad nim w kształcie ogromnej „meduzy” zawisła, osypując miasto mnóstwem cienkich, świecących i promieniejących strużek , które przechodziły niżej w coś na kształt świetlistego deszczu.

Zdjęcie UFO nad Pietrozawodskiem

Po jakimś czasie świetliste promieniowanie się skończyło. „Meduza” otoczyła się świetlistym półokręgiem i ruszyła w stronę jeziora Onega, nad którego horyzontem wisiały szare chmury. W tej to pierzynie ukazała się potem okrągłe okno jasnoczerwonego koloru pośrodku i białego po bokach. Dyrektor Obserwatorium Hydrometeorologicznego w Pietrozawodsku – J. Gromow powiedział korespondentowi TASS. Że analogicznych zjawisk w przyrodzie jego pracownicy się nie dopatrzyli.

Epizod ten stał się kroplą, która przepełniła czarę: nie jesteśmy „właścicielami przyrody” – trzeba to było przyznać oficjalnie. Do tego czasu takimi właśnie anomaliami przyrody zajmowały się prywatne organizacje złożone z entuzjastów. Wykłady wykładowcy Z Moskiewskiego Instytutu Awiacji doc. dr F. J. Zigela (1920-1988) i oficera marynarki wojennej kmdr prof. dr W. Ażaży gromadziły pełne sale. Po tej informacji o „pietrozawodskim cudzie”, Akademia Nauk ZSRR została literalnie zawalona listami z relacjami o podobnych zjawiskach w różnych częściach Związku Radzieckiego.

Władze Pietrozawodska zwróciły się oficjalnie do Prezydium AN ZSRR o wyjaśnienia. Poza tym podobne zapytanie wysłali oficjalni przedstawiciele graniczących z nami państw Europy Północnej. Ich zaniepokoiło:

…czy zaobserwowane efekty nie są przejawem jakichś techniczno-wojskowych eksperymentów, stanowiących niebezpieczeństwo dla środowiska naturalnego regionów.

Akademik prof. A.P.Aleksandrow



Maszyna się rozkręciła


Ówczesny przewodniczący AN ZSRR akademik A. P. Aleksandrow wysłał list do członka rządu i jednocześnie przewodniczącego Komisji Wojskowo-Przemysłowej Smirnowa. Sens przesłania streszczał się w jednym zdaniu:

Akademia Nauk ZSRR nie może dalej ignorować, zarówno jak i nie może wyjaśnić zjawiska anomalne analogiczne do tego, jakie zaobserwowano we wrześniu 1977 roku w Pietrozawodsku; w związku z tym prosi o zorganizowanie kompleksowych badań zjawisk anomalnych, z podłączeniem do tych prac Ministerstwa Obrony i Komisji Wojskowo-Przemysłowej.

Tym sposobem, w 1978 roku zaczął swoją działalność państwowy program do spraw badań Nieznanych Obiektów Latających. W 1981 i 1986 roku przyjęto pięcioletnie plany badań zjawisk anomalnych. W kraju powstały dwa centra badań: w Ministerstwie Obrony i Akademii Nauk ZSRR. I jak powiedziano powyżej, po cichu zajmował się tym Komitet Bezpieczeństwa Państwowego – KGB.

Służby miały różne źródła informacji. MON otrzymywało dane do badań z rozlicznych rodzajów wojsk; AN ZSRR od organizacji naukowych, służb PIHM i doniesień obywateli. Oczywiście komisji przyświecały różne cele. MON starał się wyjaśnić, jak NOL-e wpływają na technikę i samopoczucie wojskowych. Uczeni starali się zrozumieć fizyczne podstawy zjawisk anomalnych. Jednym z kierunków okazało się być nawiązanie kontaktów z „Braćmi w Rozumie”, jeżeli takowi znajdują się we Wszechświecie.


Program badań w dniu dzisiejszym


Badanie zjawisk anomalnych w naszym kraju trwa nadal także po rozpadzie ZSRR. W ciągu 13 lat MON i AN ZSRR/FR otrzymały ponad 3000 informacji. A oto kilka przykładów:

5 października 1983 roku w rejonie miasta Chmielnicka, żołnierze zaobserwowali jaskrawo świecące obiekty przypominające sterowce. Niektórzy świadkowie ujrzeli na tych „sterowcach” plamy podobne do okien, z których w kierunku ziemi wylatywały świetliste promienie. Komisja zwołana do zbadania tego przypadku wyjaśniła, że w tym czasie na sąsiednim poligonie miały miejsce ćwiczenia z użyciem oświetlających bomb lotniczych. Zrzucano je z wysokości 10.000 m, a w Chmielnickim świecące bomby wzięto za UFO. I wszystko byłoby OK., gdyby nie jedna okoliczność, a mianowicie – w czasie obserwacji zjawiska na paneli kontrolnej na stanowisku dowodzenia rozmieszczonej obok dywizji zapalił się sygnał ostrzegawczy o niesprawności w systemie odpalania rakiet. Nie znaleziono przyczyny tej niedyspozycji.

Cały szereg awarii dotknął samoloty z Borysoglebskiego Portu Lotniczego w Woroneżskiej Obłasti w latach 1984-1987. W większości przypadków przyczyna awarii było pojawienie się w strefie lotów Nieznanego Obiektu Latającego. NOL-e były obserwowane zarówno na ekranach radiolokatorów, jak i przez pilotów z kokpitów samolotów. Dyrektor Borysoglebskiej Szkoły Letniej postanowił zawiązać komisję. Nie wyciągnęła ona żadnych rewelacyjnych wniosków, UFO nadal latały, i nie wiadomo było, czy są one odpowiedzialne za awarie czy nie…

Po ostatnim takim zdarzeniu głos musiał zabrać nawet sam prezydent ZSRR Michaił S. Gorbaczow. W czasie rozmowy głowy państwa z robotnikami z Uralmaszzawoda, Michaiłowi Siergiejewiczowi zadano pytanie:
- Czy nasz rząd zajmuje się także takimi rzeczami jak NLO?
Gorbaczow odpowiedział wtedy, że istnieją naukowe kolektywy badające te zagadnienia. Pytanie było spowodowane przez artykuł w gazecie „Raboczaja Tribuna” o wielokrotnych obserwacjach UFO w okolicach Moskwy. Gości z Kosmosu widziano w okolicach miast Pieresław-Zaliesskij, Zagorsk, Frjazino, Kirżacz. W celu ich rozpoznania z lotnisk wojskowych poderwano na przechwyt pościgowce.

Dane na temat obserwacji NOL-i przedstawił naczelnik Głównego Sztabu WOPK, generał-pułkownik lotnictwa Malcew. Te wszystkie wielokrotnie zaobserwowane obiekty w swoim referacie generał sprowadził do jednego: według oświadczeń naocznych świadków UFO wyglądało jak dysk o średnicy 100 – 200 m, po bokach którego rozmieszczone były dwa pulsujące światła. Obiekt obracał się wokół własne osi. Od czasu do czasu zawisał, a potem leciał z prędkością 2-3 razy większą od prędkości współczesnych samolotów myśliwskich, a do tego im większa była to prędkość, tym większa była częstotliwość pulsowania świateł NOL-a. Pułap lotu sięgał od 1 do 7 km. Aparat ten latał całkowicie bezgłośnie.
- Na dzień dzisiejszy, ziemskie pojazdy mechaniczne nie są w stanie poruszać się z takimi prędkościami i w ten sposób  - zakończył swój komentarz Malcew.

W naszym kraju była to pierwsza osoba urzędowa, która zajmował wysokie stanowisko, która oficjalnie przyznała fakt istnienia UFO.


Wnioski końcowe


Wnioski wyciągnięto różne. Najważniejsze z nich, to:
1.   UFO to są produkty ludzkiej działalności;
2.  UFO to produkt naturalnych procesów przebiegających na Ziemi, w atmosferze ziemskiej i/lub pobliskiej przestrzeni kosmicznej, tzn. zjawiska anomalne mają swe naturalne pochodzenie;
3.  UFO to przejaw działalności cywilizacji pozaziemskich.

Do tego ostatniego wniosku, zdecydowana większość uczonych odnosi się sceptycznie. Z tego powodu, oceniając rozwój ufologii w ZSRR, jeden z naszych pierwszych kosmonautów Paweł Popowicz  w 1988 roku smutno stwierdził:
- Niestety w naszym kraju tym problemem zajmują się słabo, po prostu machnęli na to ręką, nie tak jak w USA, gdzie zjawiskami anomalnymi zajmuje się kilka instytutów.


Źródło: „Tajny XX wieka” nr 27/2012, ss. 32-33
Przekład z j. rosyjskiego –
Robert K. Leśniakiewicz ©