Powered By Blogger

piątek, 25 stycznia 2013

Północna Szamballa: ziemia nieznana


Lokalizacja masywu Łujawrurt na Półwyspie Kola


Dimitrij Sokołow

Szamballa to mityczna kraina znajdująca się w Tybecie, w której mieszkają Wielcy Nauczyciele prostujący drogi Ludzkości. Zgodnie z legendą, jest ona widzialna i dostępna tylko dla świętych ludzi.

We wrześniu 2012 roku mija równo 90 lat od ekspedycji Aleksandra Barczenki na Półwysep Kola. To była najbardziej zagadkowa ekspedycja z epoki Związku Radzieckiego. Wszystkie jej materiały są ukryte w archiwach do dziś dnia. Znany podróżnik i geolog Aleksandr Gurwic przez ponad 50 lat badał i zbierał wszystkie dostępne materiały o tej wyprawie. Teraz zdecydował się podzielić swymi odkryciami z naszym korespondentem.

Dokładna mapa masywu - jego kształt sugeruje, ze jest to dawno wygasły wulkan


Atomowe i psychotroniczne bronie „tych dawnych”


Pytanie: Aleksandrze Borysowiczu – kto i w jakim celu zorganizował tą ekspedycję?
Odpowiedź: Zgodnie z informacjami, które uzyskałem z wielu nowo odkrytych źródeł, we wrześniu 1922 roku specjalny (ultratajny) oddział WCzK wysłał w centrum Półwyspu Kola, w rejon górskiego masywu Łujawrurt/Łowozierskije Tundry unikalną ekspedycję. Dowodził nią Aleksandr Wasiliewicz Barczenko – wszechstronnie utalentowany człowiek: biolog, geograf, geolog, historyk i pisarz. Jego zastępcą do spraw naukowych był Aleksandr Aleksandrowicz Kondiajn – astrolog i astronom, tłumacz z kilku języków w tym hindi, chińskiego i japońskiego. Przede wszystkim przed Barczenką postawiono zadanie: znaleźć magazyn „wiedzy tych dawnych” i znaleźć w nim informacje na temat technologii wytwarzania atomowej i psychotronicznej broni masowego rażenia – jakbyśmy to dzisiaj nazwali. 



A. W. Barczenko i uczestnicy jego wyprawy


P.: Czy udało się wykonać to zadanie?
O.: Tego nikt nie wie na pewno, bowiem wszyscy uczestnicy i organizatorzy tej ekspedycji zostali rozstrzelani w latach 30., a archiwa tak ekspedycyjne jak i prywatne wpadły w głąb pancernych szaf NKWD. Zasłonę tajemnicy rozpostartą nad tą ekspedycją nieco odkrył artykuł profesora Moskiewskiego Państwowego Uniwersytetu Walerija Diemina, opublikowana w 1997 roku z gazecie „Nauka i religia”.


Uratowane zapiski


I tak ekspedycja została sformowana w Piotrogrodzie, i w 1921 roku wyjechała do Murmańska. Rok spędzono tam na przygotowaniach: zakupach ekwipunku, przyrządów naukowych, żywności, naborze uczestników i przewodników. Oficjalną „przykrywkę” ekspedycji wydało Murmańskie Gubernialne Towarzystwo Ekonomiczne, które wydało ekspedycji wszelkie zezwolenia i pełnomocnictwa do ekologicznego (??? – chyba ekonomicznego, w tamtych czasach nie istniało jeszcze pojęcie ekologii – uwaga tłum.) przebadania regionu przylegającego do łowozierskiego powiatu. Na początku września 1922 roku badacze przebyli 65 km łodziami na jeziorze Luujävr/Łowoziero (60°02’N - 035°00’42”E – przyp. tłum.) i zdesantowali się na brzegu zatoki Motka-guba. Tutaj właśnie rozbito obóz-bazę, z którego wyznaczono radialne trasy poszukiwań. (Dokładną mapę tego terenu Czytelnik może znaleźć na stronie 

Masyw Łujawrurtu i święte jezioro Siejdoziero

P.: Skoro wszystkich uczestników rozstrzelano, a archiwa utajnione, to skąd wiadomo o marszrutach ekspedycji?
O.: O nich dowiedziałem się z resztek zapisków Aleksandra Kondiajna, części jego dziennika, który zdążył on przekazać swojej rodzinie z Permu przed aresztowaniem. Dzisiaj bez tego trudno byłoby cokolwiek powiedzieć na temat dokładnych marszrutach ekspedycji rejonie Łujawrurtu, o znaleziskach i odkryciach. Wszystkie prośby B. N. Demina o otrzymanie zezwolenia na zaznajomienie się z archiwum Barczenki i z materiałami ekspedycji zostały odrzucone.


Kwiat lotosu


Wydarzenia związane z ekspedycją do Północnej Szamballi przyszło mi odtwarzać literalnie po ziarnkach prawdy. Zwłaszcza cenną była informacje, które uzyskałem z prac A. P. Tomaszewskiego bezpośredniego uczestnika wyprawy Nikołaja Roericha w Himalaje, generała-majora Narkomatu (Narodowego Komisariatu – ministerstwa w ZSRR – przyp. tłum.) G. I. Siniegubowa, Ł. M. Wiatkina – podpułkownika lotnictwa polarnego, teraz historyka i pisarza… Pomogły także prace niemieckiego historyka Arnolda Schotza i fińskiej badaczki Christiny Lechmus – dokładnie odpowiadające na pytanie: dlaczego Barczewko w poszukiwaniu wiedzy dawnych ludzi skierował się w konkretne miejsce, a nie przeszukiwał metr po metrze cały Półwysep Kolski. Schotz znalazł w bibliotece Uniwersytetu Laplandzkiego dzienniki Nikołaja Roericha. W nich opisał on swoją podróż do Karelii w okresie od 1917 do 1918 roku; tam właśnie wspomina się, że Roerich także przebywał w Łujawrurcie i znalazł tam zamurowane wejście do tego magazynu wiedzy z kamiennym zamknięciem z kształcie kwiatu lotosu.
P.: A co ma do tego Barczenko i jego ekspedycja?
O.: Dokładnie wiadomo, że Roerich znał Barczenkę z jego działalności literackiej, bowiem obaj udzielali się w jednym z piotrogrodzkich dzienników. Najprawdopodobniej Roerich przekazał Barczence namiary na wejście do tego magazynu wiedzy „tych dawnych”. Według Christiny Lechmus – Roerich w czasie swego pobytu w Karelii bywał w helsińskim uniwersytecie (w tym czasie cała Karelia należała do Finlandii i dopiero w czasie Wojny Północnej w latach 1939-40 znaczna jej część została zaanektowana przez ZSRR – przyp. tłum.) i tam w archiwum historycznym o bardzo ograniczonym dostępie, znalazł on relację o ekspedycji z tego uniwersytetu do Łujawrurtu w lecie 1897 roku, pod kierownictwem ornitologa Johana Palme.

Nikołaj Roerich - pierwszy badacz tajemnic Szamballi


Tajna baza


P.: Ile mamy Szamballi w świecie?
O.: Wyliczenia uczonych zajmujących się tym tematem mówią o tym, że takich Szamballi na Ziemi mamy siedem – po jednej na każdym kontynencie. Do dziś dnia znanych jest pięć miejsc możliwej lokalizacji Szamballi:
v w Tybecie (50 km od Lhassy);
v w Egipcie – w rejonie Asuańskiej Zapory i Elektrowni Wodnej;
v na Półwyspie Kolskim (Łujawrurt);
v na Antarktydzie – rejon stacji Łazariewskaja, i na koniec…
v …w Peru – w rejonie jeziora Titicaca. 
(ze swej strony mógłbym dorzucić jeszcze kilka innych, jak choćby rejon Babiej Góry w Polsce, Wielkiej Fatry na Słowacji, pogranicze chińsko-mongolsko-kazachsko-rosyjskie, pogranicze afgańsko-pakistańskie, Uluru w Australii… - słowem takich lokalizacji może być o wiele więcej, niż tylko siedem – przyp. tłum.) Co się tyczy Północnej Szamballi, to była ona zlokalizowana przez niemieckiego geografa Hermanna Wirtha, założyciela znanego towarzystwa okultystycznego Ahnenerbe, już w latach 30. (Wirth tak jak pozostali dwaj współzałożyciele Ahnenerbe był nazistowskim pseudonaukowcem i szarlatanem, a po wojnie został uznany za zbrodniarza wojennego, podobnie jak całe stowarzyszenie Ahnenerbe – przyp. tłum.) Przygotowania do jej zdobycia Niemcy zaczęli już w 1939 roku, rozmieszczając na Półwyspie Kola w zatoce Zapadnaja Lica sekretną bazę dla okrętów podwodnych, pod kodową nazwą Basis Nord. Dowódcą bazy został wyznaczony gen. Karl Haushofer – jeden z największych specjalistów z zakresu „dawnej wiedzy”. (I jednocześnie architektów doktryn politycznych III Rzeszy, a także przymierza antykominternowskiego oraz jednym z ludzi bezpośrednio odpowiedzialnych za wybuch II Wojny Światowej  – przyp. tłum.) Ten sam, który organizował i wysyłał szereg oficjalnych i sekretnych ekspedycji do Tybetu. Poprzez terytorium Norwegii, a potem wzdłuż wybrzeża Półwyspu Kola wiodła droga zaopatrzeniowa – w ten sposób do Basis Nord napływały: sprzęt, żywność, paliwo, amunicja, dla pełnej obsady garnizonu bazy. Wraz z początkiem wojny w 1941 roku, Niemcy ruszyli w kierunku Łujawrurtu, ale ich tam nie dopuszczono.


Tajemniczy kamień - ołtarz ofiarny znaleziony w okolicach świętego jeziora Siejdoziero


Łujawrurt i Siejdoziero – droga w nieznane


W przekładzie z języka Saamów łu oznacza burzliwy, javr – jezioro, a urt – góra, a wszystko razem – góra przy burzliwym jeziorze. Jest to wygasły 300 mln lat temu wulkan (niektóre źródła podają 400 MA – przyp. tłum.), który w dniu dzisiejszym jest już mocno nadgryziony erozją. Całkowity obszar lawowego wylewu i korpusu wulkanu liczy sobie 550 km². Masyw wznosi się nad tundrę na 1000 kilometrów (pomyłka w druku – najwyższy szczyt Angwundasczorr mierzy sobie jedynie 1120,6 m – przyp. tłum.) i tworzy on górskie cyrki. Wewnątrz masywu znajduje się kotlina o powierzchni 40 km², wypełniona wodami Siejdoziera (w języku Saamów Siejdjärv co oznacza: siejd – święty, järv – jezioro – święte jezioro. W literaturze polskiej spotkałem się z nazwą Jezioro Duchów – przyp. tłum.) do którego wpada 12 rzek i potoków, które nie zamarzają nawet w noc polarną. (Ten fenomen jest łatwy do wyjaśnienia – najwidoczniej wulkaniczne ciepło jeszcze przebija się przez skorupę ziemską – przyp. tłum.)

Cały masyw górski jest poprzecinany głębokimi szczelinami. Północno-zachodnia część jeziora jest odgrodzona potężnym skalnym murem, na którym doskonale odcina się czarna sylweta saamskiego olbrzyma Kujvy, o wysokości 74 metrów. Według saamskiej legendy, dawno, dawno temu napadli na nich jacyś „dziwni cudzoziemcy”, ale główny szaman swoimi zaklęciami przygwoździł „nieziemskiego potwora” do kamiennej ściany, albo zaklął jego ducha w kamień. Być może właśnie dzięki tej legendzie powstała nazwa jeziora – Siejdjärv. Saamowie boją się tego miejsca, omijają je dużym kołem, zaś turystom nie rekomendują fotografowanie Kujvy.

P.: Tak więc gdzieś koło tej figury na skale należałoby poszukać wejścia do podziemi podziemnej pracywilizacji?
O.: Zgadzam się, wszak o tej czarnej figurze wzmiankowali w swych dziennikach Johan Palm, Roerich i zastępca ds. naukowych ekspedycji Barczenki – Aleksandr Kondjain… Osobliwość reliefu Kujvy jest jeszcze w tym, że on nie niszczeje pod wpływami atmosferycznymi, w odróżnieniu od skały, na której się on znajduje. ..

Ale główną osobliwością Łowozierskiej Tundry jest jej magmatyczny cokół o średnicy 6 km. Geolodzy twierdzą, że wulkan ten wyrzucał ultrapłynną lawę, która wylewa się na powierzchnię ziemi bez wybuchów i popiołów wulkanicznych, podobnie jak krem wylewający się z rurki. Dlatego tam nie powinno być jakichkolwiek kraterów. W tym czasie skład chemiczny lawy wskazuje na to, że w czasie stygnięcia w lawie powstają szczeliny, a to sugeruje, że w magmatycznym cokole Łujawrurtu mogą istnieć wewnętrzne pęknięcia, wysokie do 30 m i o powierzchni powyżej 1 km² - wielkich, naturalnych sal… Być może to właśnie w nich znajduje się Nieznane.


Źródło – „Tajny XX wieka”, nr 37/2012, ss. 26-27
Przekład z j. rosyjskiego –
Robert K. Leśniakiewicz ©